5.8.17

Jabłka

Dział: Rozterki miłosne Taemina
Numer rozdziału: 12
Gatunek:  Yaoi



- Te usta nie mają prawa cię całować - wybełkotałem, kiedy Jonghyun chciał pocałować mnie na powitanie.
         Musnął delikatnie mój policzek i z uśmiechem przeczesał włosy. Światło parkowej latarni rozświetlało ścieżkę, na której staliśmy. Drżałem ze strachu, zmęczenia i upojenia alkoholowego.
- Powiedziałem rodzicom, że nocuję kolegę, bo nie chce wracać pijany po imprezie do domu. Nie mają nic przeciwko. Śpią już, przedstawisz się rano - powiedział. - Nic nie mów, wsiadaj.
          Otworzył mi drzwi od samochodu, ale jak szybko wsiadłem, tak szybko wysiadłem i rzuciłem się w krzaki. Na szczęście nie trwało to długo. Zająłem miejsce na siedzeniu pasażera i zapiąłem pasy.
- Czujesz się lepiej? - zapytał.
       Wydawał się być dziwnie oficjalny, a jednak była w tym wszystkim nutka romantyzmu.
- Szczerze? Nie. Ani trochę. Chyba już mi się nigdy nie poprawi. Jestem śmieciem i chcę umrzeć - wyjąkałem.
- Nie umieraj - odpowiedział. - Chcę jeszcze z tobą pospać.
          Jechaliśmy w milczeniu. Nadal chciało mi się wymiotować, dlatego wolałem się nie odzywać. Jonghyun prowadził bardzo ostrożnie. Spoglądałem na niego ukradkiem, żałując, że się urodziłem. Było mi zimno, niedobrze i słabo. Dlaczego to zrobiłem? Pozwoliłem rozebrać się Kai'owi, a nigdy wcześniej nie dałem tego zrobić mojemu chłopakowi. Mojemu kochanemu chłopakowi. Boże, jaki on był kochany. Kochany Jonghyun. Nie zasłużył na coś takiego. 
         Kiedy dotarliśmy na miejsce, znowu się rozryczałem. A potem się porzygałem i ryczałem dalej. Jonghyun złapał mnie za rękę i po cichu zaprowadził na górę. Przygotował mi kąpiel, dał ręcznik i szczoteczkę do zębów. Ja zaś stałem przed lustrem.
- Wyglądam jak siedem nieszczęść - wybełkotałem.
- Wyglądasz pięknie - odparł i uśmiechnął się. - A teraz się pięknie umyj.
          Zmyłem z siebie wszystko prócz wyrzutów sumienia. Oczy miałem podkrążone, cerę suchą, a wargi sine. Wyglądałem jak chore dziecko. Po narkotykach. Założyłem koszulkę Jonghyuna i udałem się do jego pokoju. Czekał na mnie w łóżku. W pomieszczeniu roznosił się zapach jabłek.
- Tona jabłek nie wystarczy - jęknąłem, włażąc pod kołdrę.
- Daj mi jeszcze ten jeden wieczór pożyć w nieświadomości - odparł cicho, przytulając mnie do siebie. - Rano skoczę na korepetycje, a potem przyjdę po ciebie i zjemy sobie śniadanie na mieście. Wtedy pogadamy.
- Dziękuję, że po mnie przyjechałeś, kochanie - mówiłem. - Dziękuję. Skrzywdzili mnie. I ja skrzywdziłem. Przepraszam.
          Położył mi dłoń na policzku i pocałował głęboko. To było takie lekkie i subtelne. I ulotne. Bałem się, że to nasz ostatni pocałunek. Ręka Jonghyuna wędrowała po moich plecach, ogrzewając mnie i dając poczucie bezpieczeństwa. Powoli wsunęła się pod moje bokserki i zaczęła badać teren między moimi pośladkami.
- Tak, zrób to - szepnąłem, zamykając oczy.
          Pocierał delikatnie moją skórę. Po chwili poczułem, jak jeden z jego palców wolno dostaje się do środka.
- Mmm... tak - jęknąłem cicho.
         Poruszał nim delikatnie. Wygiąłem się w łuk, samemu nachodząc na jego palec.
- Jednak nie zrobiłeś niczego głupiego. Przynajmniej aż tak głupiego - powiedział. - Nadal jesteś ciasny jak byłeś.
- Możemy to zaraz zmienić - odparłem bez namysłu.
- Nie jestem pewien, czy to dobry moment - odpowiedział. - Nadal nie wiem, o czym mi opowiesz rano. Czy to ma być zadośćuczynienie?
- Nic z tych rzeczy - wyjąkałem. - Mam ochotę...
- Gdyby nie fakt, że rodzice są w domu, zastanawiałbym się - westchnął. - Ale kusisz niewyobrażalnie...
          Powoli dołączył drugi palec. Jęknąłem przeraźliwie. Było mi przyjemnie i nie chciałem na tym poprzestawać.
- Może jednak zastanowisz się jeszcze chwilę? - zaproponowałem. - Będę cicho.
- Inaczej wyobrażałem sobie nasz pierwszy raz - powiedział. - Krzyczący z podniecenia Taemin, mokry od potu i całkowicie mi poddany...
- Możemy zamienić krzyk na niemy jęk i dorzucić do tego "niewinny i bezbronny, pozwalający ci na wszystko bez wyjątków" - dodałem.
- Po tym, co powiedziałeś, chyba nie ma odwrotu...
         Wpił się w moją szyję, obsypując ją namiętnymi pocałunkami. Moje ręce zaczęły bawić się w najlepsze pod jego bokserkami. Wyglądało na to, że gra wstępna była zbyt nudna. Rozebraliśmy się w okamgnieniu i rozłożyłem przed nim uda.
- Nagi Taemin... - wyjąkał, oblizując usta.
- Bierz mnie, Jonghyun.
          Pocałował mnie głęboko, a następnie podniósł mnie lekko do góry i zaczął. Zagryzłem szczękę na nadgarstku.
- Boli? - spytał, ledwo łapiąc oddech.
- Pragnę... tego... bólu - wyzipiałem.
         Przyspieszył nieco. Wywróciłem oczami, usiłując za wszelką cenę powstrzymać jęki i westchnienia. Ból był do zniesienia. Gorzej z wręcz chorą satysfakcją i przyjemnością.
- Dobrze - powtarzałem. - Dobrze. Dobrze. Cudownie. 
         Poruszał delikatnie biodrami, balansując w przód i w tył. 
- Kocham cię, Jonghyun.
         Poczułem, jak ciepła ciecz rozpływa się w moim wnętrzu. Jonghyun przykrył mnie kołdrą i położył się na moim ramieniu, ledwo łapiąc oddech.
- Możesz być z siebie dumny - szepnąłem. - To było niesamowite. 
          Zasnął jak dziecko. Pogłaskałem go delikatnie po głowie, próbując zapomnieć o tym, co stało się wcześniej.

1 comment:

  1. Przywalilas się tych zapachów w pokoju Jonga ze hooohhh
    Omg koniecznie coś mi w kolejnym rozdziale wspomni o jakiejś reakcji rodziców czy coś w ten bo jestem ciekawa xdd
    W mojej głowie zostaje mi tylko jedno pytanie.... co zrobi Jong jak się dowie? Wkurwi się? Zabije Kaia? Ojebie Tae? Za rządzi ciche dni?
    Za dużo pytań pozostaje mi tylko czekać na nowe a czekam cholera mocno ;; nie trzymaj mnie tak długo na głodzie xd

    ReplyDelete