4.8.17

Tam gdzie zawsze

Dział: Rozterki miłosne Taemina
Numer rozdziału: 11
Gatunek: Yaoi



         Fakt, że chodziłem z Jonghyunem, nie docierał do mnie przez długi okres. Tym bardziej, iż chłopak nie miał dla mnie czasu, co było spowodowane jego problemami z matmą, z której testy pisał chyba codziennie. Nie wystawiał więc nosa zza drzwi. Pisał jedynie, żeby zapytać co u mnie lub wyrazić konsternację swoim zmęczeniem i moją przyjaźnią z Kai'em.
          Nadal nie potrafił znieść mojego przyjaciela. Wciąż powtarzał o wielkim zaufaniu, jakim mnie darzy, lecz mimo to wciąż wzrastał w nim lęk przez porzuceniem. Zapewniałem go, że nie ma powodu do obaw, ale nadal nie miał ochoty darzyć go sympatią. I działało to w dwie strony.
- Może skoczymy w końcu do Namsan Tower, skoro niedługo wyjeżdżam na wakacje? - spytał pewnego razu Kai.
- Mam chłopaka, Kai. Jakkolwiek by to w moich ustach nie brzmiało - wycedziłem przez zęby.
- Właśnie widzę... Codziennie gdzieś cię zabieram, a on co w tym czasie robi? - zapytał z ironią. - To twoja sprawa, Tae, szanuję to. Ale dziwię się, że ci to odpowiada.
- Uczy się do poprawek - odpowiedziałem. - Przecież ci mówiłem, Kai.
- Uczy się dwadzieścia cztery godziny na dobę? Wątpię. Gdyby chciał, wyszedłby. A nie robi tego - syknął. - A wcześniej zapraszał cię w ogóle na randki?
- W sumie... zawsze siedzimy u niego - wyjąkałem.
- No tak... - westchnął. - W takim razie ja o ciebie zadbam, skoro na niego liczyć nie można.
         Kai zbyt surowo go oceniał. Jonghyun miał pełne ręce roboty i doskonale to rozumiałem. Równie dobrze mógłbym zarzucić Kai'owi zniknięcie na kilka lat i niedawanie znaków życia. 
          Odmawiałem za każdym razem, gdy proponował pójście na Namsan Tower. Zaoferowałem mu milion innych opcji, chociażby ryż w lokalnej knajpie, który nie był drogi, a smakował wyśmienicie. Równie dobrze mogliśmy posiedzieć w parku i pogadać. Ale Kai się uparł jak cholera. I mimo moich wielokrotnych odmów, i tak skończyliśmy w Namsan Tower, gdzie z kompletną rezygnacją wlewałem w siebie litry alkoholu. Nie mogłem przyjąć do siebie porażki w postaci pójścia z Kai'em w takie miejsce. Zastanawiałem się, w jaki sposób Jonghyun mnie zabije. Wolałem nie myśleć nawet, w jaki sposób mu to powiem.
- Rzadko się tak upijam - wyjąkałem niezrozumiale, kiedy Kai skinął do kelnera o dolewkę.
- Korzystaj z młodości, Taemin - odparł z uśmiechem, rozpinając górny guzik koszuli. Na jego twarzy pojawił się delikatny pijacki rumieniec. - Drugiej nie dostaniesz.
          Czułem się jak gdybym dryfował, mimo że cały czas byłem świadomy, a moje myśli wydawały się być aż nazbyt racjonalne. O nietrzeźwym stanie informowała mnie tylko niepojęta, nieopanowana tęsknota za Jonghyunem. Najchętniej wskoczyłbym do jego łóżka i pozwolił mu przejąć kontrolę nad dalszym rozwojem wydarzeń. 
          Rozglądałem się wokół, ale wszyscy byli zbyt zajęci sobą, by zwrócić uwagę na pijanych nastolatków. Tylko Kai spoglądał na mnie z dziwnymi iskierkami w oczach.
- Taemin, wiesz, że się przyjaźnimy - powiedział nagle. Potaknąłem. - Nie chcę, żeby to zabrzmiało dziwnie i nie chcę ci proponować czegoś, co jest nie na miejscu, ale jest coś, co chciałbym ci pokazać. Ta wiedza mogłaby przydać ci się w twoim związku z Jonghyunem. Mógłbyś go w prosty sposób uszczęśliwić.
- W takim razie nie ma powodu, żeby nie skorzystać z twojej propozycji - odparłem bez namysłu.
- Chodź.
         Rzucił na stół gotówkę, nie chcąc ode mnie nawet grosza i położył dłoń na ramieniu, prowadząc w kierunku toalety. Zamknęliśmy się w pomieszczeniu.
- Chcę ci to pokazać sam, a potem możesz to powtórzyć, w porządku? - spytał.
- Jasne - wybełkotałem, nie mogąc utrzymać równowagi.
- Zdejmij spodnie - nakazał.
- Chwila, Kai, co ty chcesz mi zrobić? - zapytałem ze śmiechem.
- Bez przesady, Taemin. Dobrze wiesz, że są pewne rzeczy, których nie zrobię - powiedział z uśmiechem. - Dalej, ściągaj.
         Postąpiłem wedle jego wskazówek. Rozpiąłem rozporek i zsunąłem spodnie razem z bokserkami. Oparłem się plecami o zimną ścianę.
- Teraz wyobraź sobie, że jestem Jonghyunem - dodał.
          Zamknąłem oczy. Poczułem, jak jego usta błądzą w okolicach mojego krocza. Oddychałem ciężko. Nie sądziłem, że to może być aż tak przyjemne. Kiedy zaczął wsuwać sobie mojego członka do ust i delikatnie go oblizywać, moje ciało wygięło się w łuk, a spomiędzy moich warg wydobył się przeraźliwie namiętny jęk. Wyobrażałem sobie, jak Jonghyun pieści moje okolice intymne. I wtedy...
- Boże, połknąłeś to? - zdziwiłem się.
- Nieważne. Teraz ty.
          Uklęknąłem przed nim, kiedy ściągał spodnie. Jego członek stał na baczność. Próbowałem powtórzyć ruchy Kai'a. Zastanawiałem się, czy ruchy moich warg zaspokoją Jonghyuna. Pragnąłem się z nim spotkać jak najszybciej.
          Z rozmyśleń wyrwał mnie jęk przyjaciela. Chciałem już skończyć, odsunąć się, ale wplótł palce w moje włosy i szarpnął mnie mocno tak, że jego członek znalazł się tak głęboko w moim gardle, iż doznałem odruchu wymiotnego. Nie miałem wyjścia. Przełknąłem. I ani trochę mi nie smakowało. Podniosłem się do pozycji stojącej, chcąc założyć spodnie.
- Nie zapinaj... - wyjąkał nagle. - Może...
         Wtulił się w mój kark i zaczął całować delikatnie moje ucho. Jego dłonie mocno ściskały moje pośladki. Czułem, jak jego penis powoli się podnosi i wsuwa się między moje uda.
- N-nie - wyjąkałem resztką sił. - Czemu to robisz, Kai...?
         Oparł swoje czoło o moje i spojrzał mi głęboko w oczy.
- Bo nigdy w życiu nie widziałem tak ślicznej istoty jak ty, Taemin.
         Moje serce zabiło szybciej.
- Szaleję, kiedy cię widzę. Już sam nie wiem, co mam robić. W dodatku widzę, jak on cię traktuje. Dałbym ci więcej, niż sam mam, Taemin. Oddałbym ci się w pełni. Wystarczy, że powiesz słowo. 
            Zbliżył się do mnie, ale odwróciłem głowę, kiedy chciał mnie pocałować. Nadal byłem cholernie podniecony i miałem dziwne myśli w głowie, ale coś kazało mi przestać. Odepchnąłem go delikatnie i szybko założyłem spodnie.
- Wybacz - wyjąkałem, nie patrząc mu w oczy.
          Uciekłem z Namsan Tower najszybciej, jak tylko mogłem. Kiedy tylko wydostałem się na zewnątrz, wyjąłem telefon i wybrałem numer Jonghyuna. Był zdziwiony moim stanem. Nie byłem osobą, która dzwoni do przyjaciół po pijaku i płacze w słuchawkę, ale tym razem musiałem. Musiałem z nim porozmawiać.
- Jonghyun, przepraszam, masz teraz dużo na głowie - motałem się.
- Wiesz, że możesz do mnie dzwonić o każdej porze, kochanie - powiedział ciepło.
- Nie wybaczysz mi.
          Po drugiej stronie słuchawki odpowiedziała mi cisza.
- Przepraszam cię, Jonghyun. Zrobię wszystko, żebyś mi wybaczył. Proszę, spotkaj się ze mną zaraz.
- Tam gdzie zawsze?
- Tam gdzie zawsze.
         On już wiedział.

1 comment:

  1. Zamiast jeść w spokoju siedzę i konstruktywnie komentuje- doceń

    Piszesz mi tu o Namsan ja sobie o niej przypominam i o tym jak chciało mi się siku a tam nie było lazienek ale rozumiem doceniam mocno kreatywne walenie loda pół kilometra nad ziemią♡
    Ogolnie Kai lol ale przynajmniej nie zrobiłaś mi na złość i nie wzielas Minho bo moje roztrojenie emocjonalne pożądało by trójkąta xd
    Boże Tae z wyrzutem i i co na to Jong przecież ja umrę ;-; tylko spróbuj mi tu nie zrobić happy endu to ty będziesz miała mnie na sumieniu ;;;
    Że czekam pisać ci juz chyba nie muszę ;)
    a każdy rozdział z twoich rąk jest dla mnie cudem ♡

    ReplyDelete