23.12.16

| Jednoczesność | - Vol. 11

Dział: Jonghyun x Taemin
Numer rozdziału: 11
Gatunek: Yaoi



               Obudziwszy się z samego rana wtulony w ramiona Key'a, pogrążyłem się w rozpaczy. Mój stan był jednak dla mnie niezrozumiały. Przez zmrużone zaspane powieki spoglądałem na śpiącego kochanka, który znów czynił mi w spodniach powstanie, a mimo to czułem się źle. Zupełnie jak gdybym stracił szacunek do siebie samego. Lecz czy było coś złego w poszukiwaniach? W końcu Taemin nie dał mi jednoznacznej odpowiedzi, ba, z dnia na dzień był w stosunku do mnie coraz bardziej oschły i bezczelny, a jednocześnie Key zdawał się mnie podrywać jakby czegoś ode mnie oczekiwał. Głupio byłoby nie brać tego pod uwagę. A może chodziło o seks? Sypianie z dwójką przyjaciół jednocześnie mogło być niemoralne nawet mimo czasów, w jakich żyliśmy. Chwila, z dwójką przyjaciół jednocześnie?
                    Przed oczyma zaczęły przelatywać mi obrazy, jakie się twórcom filmów pornograficznych nie śniły. Ja w łóżku z Taeminem i Key'em jednocześnie. Cholera, nigdy w życiu nie wpadłem na coś tak genialnego i tym samym niemożliwego. Jaki cud musiałby się stać, żeby doszło do czegoś takiego?
                    Powoli wygramoliłem się z łóżka, starając się nie budzić Key'a. Gumka, która poprzedniego wieczora związywała jego włosy na czubku głowy, zapodziała się gdzieś i teraz jego cienkie kosmyki bezwładnie opadały na twarz, zakrywając wszystko prócz lewego policzka. Założyłem bokserki i zgarnąłem całą resztę swoich ubrań, by pozbyć się dowodów zbrodni, po czym czmychnąłem do swojego pokoju. Dochodziła siódma. Rzuciłem ciuchy na dno szafy z zamiarem późniejszego wyprania i udałem się do kuchni. Wstawiłem wodę na kawę, choć nie miałem na nią ochoty. Byłem tego ranka wyspany i zdrowy jak cholera. Być może zawdzięczałem ten stan Key'owi, który przed snem zrobił mi jeszcze masaż. Był dobry, dbał o mnie i odnosił się z szacunkiem. Z kolei Taemina przestałem rozumieć i kompletnie nie wiedziałem, o co mu chodzi. Nie rozmawialiśmy ze sobą, nawet nie chciał ostatnimi czasy na mnie patrzeć. Szala przesuwała się w stronę Key'a. Ale mimo to nadal łapałem się na brudnych myślach związanych z rudowłosym. Jednak coś takiego w sobie miał. Coś, co nie pozwalało mi spać. Key sprawiał, że czułem się bezpiecznie i doskonale wiedziałem, czego mogę się spodziewać, ale to Taemin wprowadzał do mojego życia najskrajniejsze emocje spowodowane nieprzewidywalnymi poczynaniami. Należało się zastanowić, czy dojrzałem do spokojnego związku pełnego kompromisów, czy nadal byłem rozwydrzonym niewyżytym dzieciakiem szukającym wrażeń. Nie wiedziałem, kim jestem, jednak oczywistym było dla mnie to, w jaki sposób odpowiedzieliby moi najbliżsi. A znali mnie całkiem dobrze. 
                         Kiedy woda się zagotowała, pojawił się kolejny dylemat. Pomyślałem wówczas, że powinienem przygotować kawę również dla... No właśnie, kogo? Gdybym przywitał gorącym napojem z samego rana Taemina, nie byłoby to zdrowe, skoro całą noc spędziłem w objęciach Key'a. Z kolei przyniesienie kubka kawy temu drugiemu mogłoby sprawić, że rudowłosy odkryłby mój potajemny związek. A na to nie mogłem pozwolić. Taemin nie mógł się dowiedzieć. Zalałem więc dwie kawy gorącą wodą i mlekiem. Kiedy sypałem do drugiej cukier, ze swoich pokoi wyłonili się Key i Taemin. Jednocześnie. Miałem chyba pecha do słowa "jednocześnie". Kiedy obróciłem się w ich stronę, ujrzałem zmieszanie na twarzy Key'a i lekki uśmiech wyłaniający się spod rudych kosmyków włosów Taemina. Czyżby mu przeszło? Miałem ochotę rzucić się na niego z łapami, ale powstrzymałem się, nie chcąc robić takich rzeczy na oczach Key'a. Wziąłem dwie kawy i z uśmiechem poszedłem do pokoju Minho. 
                    Akurat wstał i powiedział, że mam zaczekać, bo się ubiera, ale nic sobie z tego nie robiłem. Wszedłem do środka i postawiłem dwa kubki na biurku, po czym rozsiadłem się na stojącym przy nim krześle i zacząłem bezczelnie gapić się na Minho. Stał przed szafą w samych bokserkach i pukał się po głowie,
— Gdyby niezdecydowanie było chorobą — mówił — twój stan wykraczałby poza możliwości leczenia.
— Czemu ty zawsze rano jesteś w takim humorze? — dziwiłem się. — Nie zazdroszczę twojej przyszłej żonie.
— Nie wyspałem się. Pech chciał, że mój pokój znajduje się między twoim a Key'a — odparł, grzebiąc między wieszakami. — Key zawsze siedzi cicho, a ty słuchasz głośno muzyki do trzeciej lub czwartej. Specjalnie wytłumiłem jedną ścianę. Nie po to, żebyś zmienił swoje miejsce spania i karmił mnie przez kilka godzin godowymi odgłosami twoimi i Key'a. 
— Zawsze mówisz, że każdy ma prawo do robienia co chce, a reszta ma to tolerować — wkurzyłem się. — Nawet staraliśmy się być cicho. Serio. 
— Jonghyun, co ty masz zamiar zrobić z Taeminem? — zapytał nagle.
— No nie wiem... — wyjąkałem. — Zależy, co mi zaoferuje. Może sadomaso. Zauważyłem, że naprawdę lubię sadomaso, kiedy...
— Jong — przerwał mi. — Nie o to zapytałem. 
— Czas pokaże — westchnąłem, biorąc łyk kawy. 
                    Po tej rozmowie czułem się pod presją społeczną, która wymagała ode mnie szybkiego wyboru. A ja nie chciałem jeszcze wybierać. Możliwe nawet, że w ogóle nie chciałem wybierać. Bo po co? Tak było mi dobrze. A w życiu trzeba było myśleć o swojej dupie. 
                    W mediach nadal było głośno o moim ostatnim występku. Jednak wyszło na moje, fanki gorliwie błagały o więcej zdjęć i popyt na SHINee wzrósł. Śmiałem się z osób, które we mnie nie wierzyły. Od samego początku wiedziałem, że tak to się właśnie skończy. Byłem wręcz z siebie dumny, bo udało mi się upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. 
                    Tego samego dnia, kiedy późnym popołudniem siedziałem w swoim pokoju i sprawdzałem, co nowego wydała CL, ktoś zapukał do drzwi. Ujrzałem po chwili bardzo zdegustowanego Minho. Wyglądał tak, jakby znalazł w łazience moje niewyprane gacie i przyszedł wyrazić swoją frustrację. 
— Znalazłem w łazience twoje niewyprane gacie — powiedział. — Przyszedłem wyrazić swoją frustrację. 
                    Po chwili jednak dodał, że chodzi mu o coś jeszcze i, że może nie powinien ze mną o tym rozmawiać, ale jednak jest to jeden z tych momentów, kiedy ma prawo. 
— Rozmawiałem z Taeminem — zaczął. — Był w stanie nie do opisania.
— Nie dziwię się, jest zakochany — odpowiedziałem, uśmiechając się pod nosem. Gadał do mnie, a ja wpatrywałem się w ekran laptopa, którego miałem na kolanach.
— Chyba tak, ale to, do jakiego stanu do doprowadziłeś, jest przerażające — westchnął.
— Mówisz tak, jakby przyszedł do ciebie w mokrych gaciach i wypiekiem na twarzy — odparłem.
— Przyszedł z płaczem, uspokajałem go bite dwie godziny, a i tak wszystko poszło na marne, bo znowu się rozryczał — mówił. 
— Co? — zdziwiłem się. Dopiero wtedy odwróciłem wzrok od laptopa i spojrzałem na siedzącego na łóżku Minho.
— Stary, on wie o tobie i Key'u — szepnął z grymasem na twarzy. — On nawet wiedział, zanim to się zaczęło. 
— Bez przesady, skąd miałby wiedzieć? — spytałem.
— Wiedział, że Key coś do ciebie ma — odpowiedział. — Dlatego się tak zachowywał. Key mu chyba dokuczał i kazał mu się od ciebie odpieprzyć. Wiesz, jaki jest Key, jak się na coś uprze. Ale Taemin jednak postanowił spróbować, ale przez to, co nagadał mu Key, nie potrafił ci zaufać z obawy o zdradę. I nie wiedział, czy będzie w stanie ci dogodzić, bo zna twoją niewyżyta naturę i zna swoją cichą i nieśmiałą naturę. Więc zaczął się zmuszać i...
— O tak, tamta noc była zajebista — wtrąciłem się.
— Nie kończ — przerwał mi. — I dzisiaj przyszedł do mnie z płaczem i wygadywał tak okropne rzeczy, że nawet nie wiedziałem, jak mu odpowiedzieć. Mówił, że rano było tak fajnie, bo się do niego uśmiechnąłeś na powitanie i nie robiłeś żadnych zboczonych rzeczy. A potem się dowiedział o twojej ostatniej nocy z Key'em. I wiesz, co było najgorsze? Jak mnie zapytał, co ma teraz odpowiedzieć, jeśli go podczas wywiadu zapytają, jak mu się z tobą układa, skoro ostatnim razem na scenie wyglądaliście na takich szczęśliwych. 
— To dziwna sytuacja — powiedziałem z zamyśleniem. — Nawet trochę sobie o tym myślałem, ale doszedłem do wniosku, że przecież wszyscy jesteśmy singlami.
— Jong, czy ty głupi jesteś? — spytał, podnosząc głos. — Czy ty zmysły postradałeś? 
                    Spojrzałem na niego i zmarszczyłem czoło. Nie było sensu dalej mówić, bo mieliśmy zupełnie inny pogląd na tę sprawę.
— To co mam zrobić? — zapytałem oschle.
— Teraz już i tak nie wyjdziesz z bagna — odparł. — Możemy jedynie pomyśleć, jak tu cię wyciągnąć tak, żebyś miał na sobie jak najmniej gówna.
— Wchodzę w to, Minho. 



1 comment:

  1. Tylko proszę nie rób mi MinKey xd
    BOŻE TYGODNIOWY CELIBAT MUSIMY POROZMAWIAĆ NAD ZWIĘKSZENIEM DAWKOWANIA BO CI SIE ZAPŁACZĘ.I CO DALEJ? CO SIE STANIE? CO TA CHARYZMA WYMYŚLI? TAK DUŻO PYTAŃ TAK MAŁO ODPOWIEDZI T___T
    Czekam z niecierpliwością i owsikami w tyłku na nowy rozdział♡

    ReplyDelete