24.12.16

Ulotna woń kwiatów

Dział: Moja własna wiosna
Numer rozdziału: 3
Gatunek: Yaoi



               Michał stał się wówczas najszczęśliwszym człowiekiem na globie. Bo jak inaczej miałby czuć się człowiek pędzący samotny żywot, będący społecznym marginesem, który nagle został zauważony i zaczął być traktowany przez kogoś jak ktoś najważniejszy, jak oczko w głowie? Odpędzał od siebie złe myśli o stracie Oskara i delektował się każdą spędzoną z nim chwilą. Nie potrafił zrozumieć, jak udało mu się przetrwać tyle czasu bez kogoś bliskiego. Miał co prawda matkę - nadopiekuńczą i wyrozumiałą rodzicielkę pomagającą mu zawsze w potrzebie, ale to było zupełnie coś innego. Oskar wprowadził do jego życia coś, co zapełniło pustkę. Wewnątrz czuł się tak, jak gdyby wokół niego wystrzeliwały petardy we wszelkich odcieniach zieleni, żółci czy czerwieni, mieszające się razem w ciepłe fiolety i róże, a w środku stał on - obsypany delikatnymi płatkami róż i tulipanów. Dookoła rozciągał się bezkres wszystkiego i niczego, a on sam płakałby rzewnie, nie wiedząc, co innego mógłby zrobić. To było coś na kształt niezdrowego nadmiaru, przepychu emocji, który nazbierał się w jego sercu i wybuchnął tak nagle, zupełnie jak tamte wielobarwne petardy. 
               Minęła już prawie godzina, odkąd Oskar odprowadził go pod drzwi jego mieszkania i pocałował czule na pożegnanie. Od tego czasu zalegał bezwładnie na łóżku z dłońmi zakrywającymi rumiany wypiek na jego twarzy. Nie mógł się pozbierać, wszystko w nim tętniło, krew płynęła szybciej i zdawała się wrzeć, myśli gubiły się, oczy łzawiły, ręce drżały. W głębi duszy był przerażony. Doskonale przecież wiedział, że to stek kłamstw, żaden solidny fundament ani zdrowa relacja. Michał kłamał. Michał nie był Julią. I domyślał się, iż Oskar Michała nie będzie chciał. Jednak starał się o tym nie myśleć, bo nie lubił przejmować się na zapas, a robił to zawsze. 
                  Pąki kwitnęły, ale dla obojga panów były już zdeptane i posiniaczone od czynów, jakich wciąż się dopuszczali. Ale nadal była szansa, że zakwitną - poranione z połamanymi łodygami, ale o pięknych czerwonych kwiatach i subtelnej słodkiej woni. 
                    Oskar w drodze powrotnej zadzwonił do Krystiana, swojego dobrego kumpla, który był mu piątym kołem u wozu zawsze, kiedy Oskar niczego nie potrzebował. Teraz akurat miał potrzebę powiedzenia komuś o tym, co udało mu się upolować. Wsiadł do auta i zapiął pas. Zwykł rozmawiać podczas prowadzenia. Odpalił silnik i w tym samym czasie Krystian odebrał telefon.
— No co jest, stary? — powitał go w taki sam sposób jak zawsze.
— Nie uwierzysz, jaką pannę dorwałem — cieszył się jak dziecko. — Wysłałem ci zdjęcie, widziałeś?
— To ta twoja? — zdziwił się. — I co?
— Jeszcze nic — odpowiedział.
— Ty? Jeszcze nic? — pytał z zaskoczeniem. — To co wy robiliście cały dzień? Rozmawialiście?
— Jest zbyt sympatyczna, żeby tak od razu przechodzić do sedna — śmiał się.
— Oskar, co z tobą? Zacząłeś się bawić w romantyczne związki? — zadał pytanie. — Ciekawe, ile wytrzymasz.
— Nie chcę jej spłoszyć — mówił. — Gdybyś ją zobaczył... Jest tak delikatna, że samo złapanie za rękę jest...
— Stary, rozłączam się w tej chwili — odparł. — Nie jestem twoją przyjaciółką, żeby wysłuchiwać takich rzeczy.
— No weź, a może dojrzałem po prostu — powiedział Oskar. — Najgorszym się zdarza.
— Wypij sobie piwo, prześpij się, a rano przemyśl to, co mi powiedziałeś.
                 Oskar nie rozumiał zdziwienia Krystiana, ale właśnie takie były realia. Oskar Wieczorkiewicz był kobieciarzem, mężczyzną wiecznie głodnym nowych wrażeń, osobą niestałą uczuciowo i - przede wszystkim - człowiekiem, który nie angażuje się w związek, tylko się nim bawi, sprawdza swoje możliwości i odkrywa nowe tereny, ale nie zasiedla ich. Bada i zostawia odkryte i nagie, kiedy zaczną go nudzić. W wizji Michała brakowało tego elementu. Jego podświadomość coś mu podpowiadała, ale Michał nie chciał o tym wiedzieć. Wolał wierzyć w wyidealizowany przez siebie wizerunek Oskara, gdyż taki odpowiadał mu najbardziej. 
— Oskar — powtarzał Michał, leżąc na łóżku. — Oskar, Oskar, Oskar.
               Brzmiało to w jego uszach niczym najpiękniejsze słowo, jak słowne ucieleśnienie pragnień i namiętności, jak odpowiedź na wszystkie pytania, jakie sobie stawiał. 
— Oskar. 
                    I marzył, żeby móc usłyszeć z ust Oskara także swoje imię. Wyobrażał sobie, jak nazywa go Michałem, uśmiecha się i przeczesuje jego włosy, nie te doczepione kręcone blond kosmyki, tylko jego naturalne gęste jasne włosy. Ale wtedy Michała ogarnął smutek, gdyż wiedział, że nigdy nie będzie tym, kogo szuka i potrzebuje Oskar. Nie nadawał się do tej roli. Tylko udawał. Najzwyczajniej w świecie grał postać, którą wykreował. I nawet nie było to dla niego trudne. Tak bardzo pragnął zostać jak najdłużej u boku Oskara, że zupełnie zatracał się w byciu osobą, którą nie był. Mimo wszystko postanowił pozostać przy tej strategii i nie myśleć zanadto o konsekwencjach. Chciał choć przez chwilę nie być sam. 
                    Następnego ranka Michała obudził wczesny telefon od Oskara. Wieczorkiewicz jako skrajny ekstrawertyk i nieokiełznana dusza towarzystwa postanowił urządzić imprezę, uznał to bowiem za idealny moment na przedstawienie Julii swoim przyjaciołom. Pomyślał, że Krystian zrozumie jego fascynację, jeśli osobiście pozna nową drugą połówkę kumpla.
— Co robisz dzisiaj o dwudziestej, słońce? — zapytał. 
               Michał był jeszcze półprzytomny, więc określenie, jakiego użył Oskar, podwójnie na niego wpłynęło. Uśmiechnął się szeroko.
— Pracuję... — wyjąkał. 
— Pracujesz? Gdzie pracujesz? — zapytał z ciekawością.
               Blondyn w ostatniej chwili ugryzł się w język. "Kłamstwo ma krótkie nogi" - pomyślał. Nie mógł przecież powiedzieć prawdy, Oskar przecież bywał w Blue Note, mógłby go tam kiedyś spotkać i byłby niemały problem.
— Za barem w pewnej knajpie, ale nie powiem gdzie — zaśmiał się.
— Dlaczego? — zdziwił się Oskar. — Chętnie przyszedłbym popatrzeć.
— Dlatego ci nie powiem — odparł. — Nie mogę się dekoncentrować w pracy.
— Niech będzie, ale upomnę się jeszcze o to — powiedział. — Może wpadniesz później?
— Chciałabym, ale wiesz jak reaguję na spore towarzystwo, przepraszam — wyjąkał. 
— Rozumiem, szkoda — odpowiedział. — Tym bardziej, że przy okazji chciałem cię o coś poprosić. Koleżanka, która dzisiaj będzie, nie ma noclegu, jest spod Poznania, nie będzie miała czym wrócić. Chciałem zapytać, czy jej nie przenocujesz, bo nie powinienem jej niczego oferować, kiedy jestem w związku, czyż nie?
— W związku? — spytał Michał drżącym głosem. Otworzył szeroko oczy i poczuł nagłe przygnębienie. Oskar był w związku?
— Czy to była delikatna sugestia, że się do mnie nie przyznajesz? — zapytał z uśmiechem, na co Michał otworzył oczy jeszcze szerzej.
— Mogę ją przenocować! — wykrzyknął triumfalnie. — Kończę przed północą. Mogę poczekać, aż skończycie. Zadzwoń i daj mi znać.
— Mam najlepszą dziewczynę na świecie — dodał.
                  Po tej rozmowie Michał nie był już w stanie zasnąć. Leżał na łóżku i wpatrywał się z uśmiechem w sufit. "Mój chłopak" - powtarzał w myślach. Poprzedniego wieczora uznał, że nie można być już bardziej szczęśliwym niż on teraz. Był zaskoczony. Przetarł powieki. Nadal nie mógł uwierzyć. Żałował, iż jego charakter nie pozwala mu na wyjścia towarzyskie, bo zapragnął spotkać się z Oskarem jak najszybciej. 
                      Czekał go cały dzień sprzątania mieszkania. Był zmuszony ukryć wszelkie przedmioty związane z jego prawdziwą płcią, począwszy na ubraniach, a na maszynkach do golenia skończywszy. To nie było takie proste, szczególnie, że nie posiadał zbyt wielu kobiecych gadżetów, które mógłby zostawić na wierzchu. 
                        W tym samym czasie Oskar znów rozmawiał przez telefon z Krystianem. Kumpel zadzwonił do niego, żeby sprawdzić, czy nadal będzie mówił takie głupoty jak poprzedniego dnia. Wieczorkiewicz powiedział mu dokładnie to samo, co wcześniej, na co Krystian westchnął z rezygnacją, uznając, że lepsze to niż płacz za Teresą. W rzeczywistości Oskarowi było przykro, że nie spotka tego dnia swojej dziewczyny i był gotów odwołać imprezę i odwiedzić zamiast tego Julię i cały wieczór leżeć obok niej na sofie pod kocem i oglądać bezwartościowe filmy niczego niewnoszące do jego życia. Cenił sobie spokój raz na jakiś czas. 
                         Michał zastanawiał się, czy coś, co szybko się zaczyna, musi się równie prędko skończyć. Postanowił jednak ufać bezgranicznie swojemu partnerowi i nie zastanawiać się, co przyniesie los. Kochał go, tego był pewien. Ale żaden z nich nie spodziewał się tego, co stanie się następnej nocy. 


No comments:

Post a Comment