24.12.13

| Krople goryczy | - Vol. 6

Dział: Jonghyun x Taemin
Numer rozdziału: 6
Gatunek: Yaoi



- Wiesz, nienawidzę tych momentów, kiedy leżę późną nocą w łóżku i wyobrażam sobie niestworzone rzeczy, które nigdy nie miały miejsca. Chociaż jeszcze gorsze są chwile, w których zawijam się w koc i, pijąc gorącą czekoladę, przypominam sobie widok jego pustego, ale nieszczęśliwego wzroku. I czekolada zawsze się wylewa. Potem zaczynam zastanawiać się, co powinienem zrobić, by go rozweselić, ale wtedy uświadamiam sobie, że w zasadzie nie łączy nas kompletnie... nic. 
- To znaczy, że go lubisz. 
- Lubię go, oczywiście, że go lubię. Poza tym nie widzę nic złego w troskaniu się o innych. A patrzenie na niego w takim stanie sprawia mi niewyobrażalny ból. To trochę jak nałóg papierosowy. Kiedy masz ochotę zapalić, rwie cię i nie możesz wytrzymać, póki tego nie zrobisz. W ten sam sposób po prostu chciałbym zobaczyć jego uśmiech. 



~~*~~



        Zniknął. Jak zatarty przez wiatr ślad na wilgotnej glebie uraczył mnie swoim towarzystwem, by po chwili bez słowa, jakby nieświadomie, zaginąć. Wprowadziwszy do mojego życia nutkę szczęścia spowodowanego jego wieczną obecnością, niespodziewanie odszedł. Nie zostawił po sobie nic - nowego numeru telefonu, adresu pobytu, listu z wytłumaczeniem. Uciekł z miejsca zbrodni w najmniej oczekiwanym momencie. Rozsądny, racjonalnie myślący człowiek w zaistniałej sytuacji uznałby, że nie powinien wtrącać się w cudze sprawy i, zostawiwszy kumpla w spokoju, zająłby się wyłącznie swoimi prywatnymi sprawami. Ja jednak, nie przejmując się ogólnie przyjętymi normami moralnymi, rozpocząłem ślepą pogoń donikąd. 
        Sięgnąłem po album ze zdjęciami i, przekartkowawszy całość pożałowałem, że nie zachowałem żadnego ze wspólnych zdjęć. Dziwnym trafem spłonęły one doszczętnie w kominku. Miało to miejsce pewnego dnia, w którym odbył się nasz koncert w Sydney. Jego reakcja okazała się być bardziej zaskakująca niż komukolwiek mogłoby się wydawać. 
- Wiesz, Taemin, ja... - zniżyłem głos, co podkreśliło moje nieskuteczne próby hamowania wysokiego stopnia podniecenia. - Chciałbym...
        Na moment zapadła błoga cisza przerywana jedynie odgłosem powolnego spalania drewna opałowego w kominku. Objąłem go szerokimi ramionami i wtuliłem się w jego włosy. Czułem, jak drży z wściekłości. Mimo to nie odepchnął mnie. 
- Chciałbym cię mieć tylko dla siebie. - rzuciłem stanowczym tonem, bojąc się jego odpowiedzi.
        Odwrócił się gwałtownie, a jego oczy zaszkliły się łzami goryczy. Wtedy jeszcze byłem przekonany, że to łzy szczęścia, jednak niebawem okazało się, że moje przypuszczenia były mylne. W zasadzie nie potrafiłem pojąć jego powodów, skoro było już po fakcie, mimo to... 
        Taemin zmarszczył czoło. Oczekiwał jakiegoś uzasadnienia, argumentów, czegokolwiek, co pozwoliłoby mu zrozumieć moje postępowanie. Spuścił wzrok, po czym niespodziewanie z całej siły machnął ręką, świadomie wrzucając nasz wspólny album ze zdjęciami do kominka. 
- Teraz jest już za późno.
        Ku mojemu zdziwieniu wybiegł w popłochu z mieszkania. Postanowiłem odetchnąć i nie myśleć o zaistniałej sytuacji. Wysłałem mu jedynie wiadomość z prośbą, żeby nie wracał zbyt późno. Mimo potwierdzenia raportem... nie zjawił się tego samego dnia. Wydzwanialiśmy do niego ze swoich numerów, z innych numerów, próbowaliśmy go w jakiś sposób namierzyć. Sytuacja powtarzała się kilkanaście razy, dopóki nie zmienił numeru telefonu. 
        W taki sposób upłynął już prawie miesiąc, ciążący i dłużący mi się nieubłaganie. Odnosiłem wrażenie, że Taemin czuje do mnie teraz niechęć, gorycz, a nawet obrzydzenie. Byłem gotów doprowadzić się do tak wysokiego stadium pozornej obojętności, by naprawdę dobrze udawać, że wszystko, co do niego czułem, przeminęło z wiatrem. Wszystko. Wszystko, byleby wrócił. 
        Nie wiedzieliśmy nawet, czy żyje. Fani byli pogrążeni w żałobie, wszczynali poszukiwania na własną rękę. Szereg ważnych koncertów został odwołany. Jedyne, co byliśmy w stanie zrobić to udzielić kilkunastu wywiadów, w których za każdym razem udzielano tych samych pytań. "Jonghyun, jak się czujesz z faktem, że doprowadziłeś do rozpadu zespołu?". "Czy gdybyś mógł cofnąć czas, zaniechałbyś sytuacji w Sydney?". "Gdyby teraz cię oglądał, chciałbyś mu coś przekazać?". 
        Prowadziliśmy tą chorą pogoń przez cały miesiąc, w końcu zacząłem mieć tego dość. Któregoś  późnego wieczora wparowałem wkurwiony na taras. Siedział tam Key, równie wściekły i bezradny jak ja. 
- Kim, przyszedłem tu oznajmić ci, że mam tego kurwa dosyć. - rzuciłem, próbując opanować krzyk i nadmierną gestykulację. - Co on sobie wyobraża do jasnej dupy? Naprawdę jest aż tak dziecinny, że, zamiast po ludzku wyjaśnić tą sytuację, ucieka i robi aferę na skalę światową?!
- Wiesz, ja... - zaczął monotonnie. Opanowywanie emocji wychodziło mu o wiele lepiej niż mi. - Mam wrażenie, że on chciał wrócić tego samego dnia. 
        Wstrzymałem oddech, a serce zabiło mi gwałtowniej. Czy... Czy on właśnie zasugerował, że... Nie, to niemożliwe. Nie po to przez cały ten czas zwalałem winę na Taemina, żeby teraz okazało się, że przecież...
- Mam wrażenie, że on chciał wrócić tego samego dnia. - powtórzył, kierując na mnie wzrok. - Być może coś mu przeszkodziło... Być może... Ktoś mu przeszkodził. 
        Obawiałem się, że usłyszę to z jego ust. Wściekłość na Taemina przeszła w chęć wyrwania flaków osobie, która położyła na nim ręce. Ważne było też, w jaki sposób je położyła... Nie, nie byłem w stanie o tym myśleć. Trzęsły mi się nogi.
- Jong. - odparł cicho Key, kładąc rękę na moim ramieniu. Po chwili jednak spuścił wzrok i wszedł z powrotem do mieszkania, zostawiając mnie samego na pastwę własnych, chorych myśli. 



~~*~~



2 comments:

  1. "dziwny trafem spłonęły w kominku" - Hahaha. Bardzo dobrze się czyta opowiadania, które mają wplecione zabawne fragmenty w treść. Takie rozluźnienie atmosfery. Bo generalnie cały rozdział jest smutny. Świetnie opisałaś/eś rozstanie. Tekst pełen emocji. To lubię. Czułam się jak bohaterowie. Wplotłaś czytelnika na ich miejsce.
    Monique z bloga design-by-monique.blogspot.com/

    ReplyDelete
  2. Ćis moll, c*uju jeb.ny przez ciebie spóźnie się do Dagmary.
    Dobra,od czego tu zacząć. ..
    Taemin znika i robi rozpierdol na skalę światową. Serio? SERIO? Nie lepiej było zrobić, że utrzymują to w tajemnicy?
    Nie no dobra, wiem czepiam się ; p
    Co do części z "chciał wrócić ale cos mu przeszkodziło" ja wiem kto to był!
    To na pewno ten sam gościu, który chce zgwałcić jednorozca. Yyy, znaczy GDragona :3 Tak to na 100procent on.
    Dobra, ja spadam i czekam na kolejną część GTOP'A ^^
    Pozdrawiam serdecznie
    Wafel van PierDnik

    ReplyDelete