17.12.16

| Trzy strony | - Vol. 10

Dział: Jonghyun x Taemin
Numer rozdziału: 10
Gatunek: Yaoi




                Tamtego dnia nie zdołałem wyciągnąć odpowiedzi z Taemina, jednak powoli docierało do mnie to, co wcześniej zasugerował Minho. Minho zawsze jako pierwszy zaczynał się domyślać, czytał z nas niczym z otwartych ksiąg, doradzał nam i wspierał. Był zdecydowanie najbardziej empatycznym człowiekiem, jakiego kiedykolwiek spotkałem. Ale tym razem mnie zaskoczył.
- Proszę cię, nie mieszaj mnie w to - powiedział, kiedy zapytałem, co o tym wszystkim myśli. - Musiałbym być po czyjejś stronie, a to by oznaczało, że byłbym przeciw jednemu z moich przyjaciół.
- To ja i Taemin jesteśmy po dwóch różnych stronach? - zdziwiłem się.
- Są trzy strony tak de facto - odparł.
                 Ale wtedy jeszcze nie wiedziałem, co ma na myśli. I nie chciał nic mi na ten temat powiedzieć, choć wyraźnie źle się z tym czuł. Doszedłem do wniosku, że milczenie uznał za najbezpieczniejsze wyjście dla nas wszystkich. Westchnąłem głęboko.
- A mogę cię chociaż poprosić o radę? - spytałem. - Co mam robić, Minho? Wszystko nagle stało się takie trudne. Fani zazdroszczą nam pieniędzy, bo stać nas na wszystko, a przecież też jesteśmy ludźmi i też mamy problemy. Jestem w takich tarapatach, że mam ochotę gdzieś się zaszyć i nie wychodzić. I nawet nie wiem, czym są te kłopoty. Po prostu czuję, że jestem w bagnie.
               Minho odwrócił się do mnie i spojrzał z troską w oczach. Zbliżył się, położył dłoń na moim ramieniu i szepnął mi do ucha:
- Poczekaj trochę z głębszymi relacjami, sam zobaczysz, o co chodzi.
               Szczękę zbierałem z ziemi przez cały wieczór. Nie chuja nie rozumiałem przesłania słów Minho, to wszystko wyglądało na jakąś chorą patologię. Ufałem jednak przyjacielowi i postanowiłem zastosować się do jego rady. Siedziałem sam w kuchni i kontemplowałem swoje życie nad kubkiem zielonej herbaty, która wcale nie pomagała mi znaleźć odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Minho siedział u siebie, Onew załatwiał jakieś sprawy na mieście i nie było go od samego rana, Key'a nie widziałem od zeszłego dnia, zaś Taemin... właśnie przekroczył progi kuchni. Uśmiechnąłem się kącikiem ust, jednak w środku poczułem coś dziwnego. Przypomniały mi się słowa Minho, ale właśnie odechciało mi się słuchać jego rad. Rudowłosy krzątał się przy blacie w milczeniu. Podniosłem się z krzesła i podszedłem bliżej, po chwili obejmując chłopaka w pasie i wtulając twarz w jego kark.
- Kochany - powiedziałem cicho.
- Zostaw - burknął.
- Czemu taki jesteś? - spytałem głosem małego dziecka. - Jonghyun też potrzebuje czułości.
               Nie odpowiedział na to. Zostawił kubek z torebką herbaty i wrócił do swojego pokoju. Zaczynałem się gubić w rozumowaniu Taemina. Nie mogłem tego tak zostawić. Poszedłem za nim i wszedłem do pomieszczenia bez pukania. Wyraźnie uznał to za spory nietakt. Usiadłem na łóżku i zacząłem gadać.
- Taemin, powiedz mi, co robię nie tak - mówiłem. - Bo ja naprawdę nie wiem. A jak mamy budować silną relację, kiedy ja nie wiem, co ty masz w bani? A co, jak wpadnę w depresję? Nie możemy do tego dopuścić. Porozmawiajmy, proszę. Na pewno uda nam się dojść do jakiegoś kompromisu.
- Nie mam teraz ochoty z tobą rozmawiać - odparł, nawet na mnie nie patrząc. Zrezygnowany opuściłem jego pokój.
               Znów ogarniało mnie to cholerne uczucie, miałem ochotę dotykać i całować Taemina, wpłatać palce w jego gęste włosy, trzymać go za rękę, rozbierać, spać obok niego. To wszystko gromadziło się w mojej głowie i nie pozwalało myśleć o niczym innym. W wielu kwestiach byłem stuprocentowym mężczyzną. Przypomniałem sobie wówczas, że jest jeszcze ktoś, kogo mógłbym sobie bez zobowiązań podotykać, skoro Taemin i tak jest wkurwiony i moje istnienie gówno go obchodzi. Zapukałem cicho do drzwi, po czym bezgłośnie wślizgnąłem się do środka. 
               Key leżał na łóżku i czytał książkę. Był w swoich za dużych dresowych spodniach i miał kucyka na czubku głowy, co oznaczało, że to jeden z tych jego leniwych dni, kiedy nie ma ochoty na nic, szczególnie na patrzenie na rozkapryszonych członków zespołu. W gruncie rzeczy to on był najbardziej rozkapryszony, ale nigdy w życiu by tego nie przyznał. Usiadłem koło niego, a on rzucił mi pytające spojrzenie.
- Przyszedłem sobie z tobą poleżeć - oznajmiłem.
               W reakcji na moje słowa Key zrobił minę z cyklu "twarz myślą niezmącona", ale po chwili przyjął to do wiadomości i przesunął się, żeby zrobić mi miejsce. Położyłem się obok niego, a moja głowa spoczęła na jego ramieniu. Przez chwilę czytałem sobie z nim książkę, ale szybko mnie to znudziło.
- Jakiś spięty jestem - odparłem.
- Czuję - powiedział. 
- Jesteś w stanie mi jakoś w tym pomóc? - spytałem z nadzieją w głosie.
- Chętnie - odpowiedział. - Na szczęście nie wiem jak, więc poczytam sobie dalej.
- Key - jęknąłem przeraźliwie.
           Spojrzałem na niego i delikatnie wsunąłem dłoń pod jego koszulkę. Uśmiechnął się lekko i odłożył książkę na bok. Cel został osiągnięty.
- Co robisz? - wymamrotał.
              Ale nie odpowiedziałem, gdyż moje usta były już zajęte błądzeniem po karku Key'a, zaś ręka wędrowała po jego boku, subtelnie ukrywając się pod bokserkami. Ścisnąłem mocno jego pośladek. Key położył dłoń na moim policzku, odrywając mnie od swojej szyi, po czym skierował mnie ku sobie i niespodziewanie złożył pocałunek na moich ustach. Otworzyłem szeroko oczy ze zdziwienia. 
- Key, chciałem tylko... - wyjąkałem.
               Chciałem tylko go podotykać, a nie zdradzać z nim Taemina. Poczułem nagłe wyrzuty sumienia, jednak jego pocałunek sprawił, że miałem ochotę na więcej. Wbrew temu, co podpowiadał mi rozsądek, odwzajemniłem pocałunek, czyniąc tym samym z Key'a swojego kochanka. Gdyby fani się dowiedzieli...
               Tymczasem wpijałem się w jego usta niczym spragniony wampir. Biło od niego tak niewyobrażalne ciepło, którego nie mogłem oczekiwać przy Taeminie. Żałowałem, że nie można połączyć ich dwóch. Byłem zmuszony szukać szczęścia u dwóch, bo wszystko, czego pragnąłem, było rozdzielone między tę dwójkę. Key zdjął ze mnie koszulkę i rzucił ją gdzieś w dal. Zasiadł mi okrakiem na kolanach i uśmiechnął się. Przeniosłem usta z powrotem na jego kark. Pomrukiwał cicho z przyjemności. Jego uda były spięte, a ciało wyginało się w łuk. Moje dłonie mocno zaciskały się na jego pośladkach, badając coraz dalsze i bardziej nieznane tereny. Już po chwili moje palce delikatnie przesuwały się po linii dzielącej jego pośladki, a Key głośno wzdychał z przyjemności.
- Jong - mówił stłumionym głosem, śmiejąc się przy tym. - Boże, jakie to zboczone.
             Key wbrew pozorom i wbrew temu, co mówiły media, był grzecznym i ułożonym chłopcem. Zdarzało mu się gwiazdorzyć, ale jego usposobienie dalekie było od egoizmu i dziwnej wyniosłości.
- Nie przestawaj - szepnął, po czym zamknął oczy i zaczął unosić się lekko, samodzielnie pocierając się o moje palce. Zdjął na moment ręce z moich ramion, by zsunąć z siebie dolne części garderoby.
- Już taki podniecony? - spytałem ze śmiechem na widok jego uniesionej męskości.
- Jong, nawet sobie nie wyobrażasz, jak mi teraz dobrze - mówił wolno i z długimi pauzami między słowami. - Cudownie. Żałuję, że nie robiliśmy tego wcześniej.
              Uśmiechnąłem się szeroko, kiedy to powiedział. Było z nim zupełnie inaczej niż z Taeminem.
- Nn... - jęknął cicho. - Zajmij się mną jeszcze tutaj.
               Powoli podciągnął koszulkę, którą zaraz po tym z niego zdjąłem. Jego sutki były twarde podobnie jak męskość. Fakt, że doprowadziłem go do takiego stanu, sprawiał, że czułem się z siebie dumny. Położyłem dłonie na jego torsie, po czym zacząłem delikatnie szczypać brodawki, podczas gdy on ostrożnie wsuwał w siebie dwa palce, oddychając przy tym ciężko i mówiąc, jak bardzo mu się to podoba.
- Szkoda już czasu - powiedział w końcu i rozpiął zamek moich spodni.
               Moja i jego męskość otarły się o siebie. Key westchnął głośno i uśmiechnął się szeroko. Pochylił się nad moim kroczem i przygotował mnie. Kiedy mój członek podniósł się do pozycji stojącej, Key przysunął się bliżej i powoli opadł na niego, delikatnie poruszając biodrami. Jego jęki były coraz głośniejsze. Oparłem głowę na poduszce i zmrużyłem oczy. Było mi dobrze. Położyłem dłoń na męskości Key'a, pomagając mu dojść. Miałem nadzieję, że Taemin się nie dowie.

No comments:

Post a Comment