16.12.16

Pierwsze pąki

Dział: Moja własna wiosna
Numer rozdziału: 2
Gatunek: Yaoi




               Tego marcowego poranka pokój i życie Oskara Wieczorkiewicza zostały rozświetlone promieniami słońca i nadziei. Zalegał w łóżku w stanie półprzytomnym, a sen wyświetlał na jego powiekach film złożony z lubieżnych scen z nim i Julią w roli głównej. Ta niska dziewczyna o kręconych blond włosach i wielkich zmęczonych oczach w okamgnieniu zajęła miejsce Teresy, za którą jeszcze zeszłej nocy płakał przy wódce. Teresa rzuciła Oskara, dając mu na pożegnanie liścia w twarz i bardzo nieprzyjemne słowa. Koledzy Oskara obwiniali ją o jego stan, a samemu Oskarowi wpajali, że nie zrobił niczego złego i jego sumienie powinno zostać czyste. Początkowo nie potrafił się z tym uporać, jednak po spotkaniu Julii wróciła mu pewność siebie i zdawał się zupełnie zapomnieć o tych wszystkich upojnych nocach spędzonych z Teresą. Zupełnie jak gdyby stracił pamięć lub, jakby to wszystko nigdy nie miało miejsca.
               Oskar miał za sobą nieprzespaną noc i dziesiątki złotówek utraconych z konta, mimo że moda na nocne sms-y z nowo poznaną sympatią dawno już się skończyła. Julia zauroczyła Oskara swoją osobą, choć podświadomie po prostu poczuł siłę samca alfa, kiedy zaraz po powitaniu zasypała go masą komplementów. Oskar pod wieloma względami był stuprocentowym mężczyzną. Kiedy w końcu się przebudził, chwycił szybko leżący obok poduszki telefon i z uśmiechem przeczytał wiadomość na dobranoc. Dochodziła jedenasta, gdy Oskar zdecydował się zadzwonić do potencjalnej ukochanej.
             Michał nie mógł się wówczas natrudzić, w czym tkwi sekret idealnego ujęcia podczas fotografowania. Zdążył już bowiem zrozumieć, że prostota to droga do sukcesu, jednak mało kto rozumiał ten minimalizm, z którym Michał akurat zaczął eksperymentować. Zdawało się, że odpowiedź na nurtujące go pytanie ma już na końcu języka, kiedy nagle jego telefon zaczął głośno wibrować i całe zainteresowanie pasją chwilowo zniknęło. Ujrzawszy na ekranie komórki imię wybranka, prawie zszedł na zawał, jego dłonie zaczęły drżeć, a łzy szczęścia napłynęły do oczu. Poczuł napływ szczęścia objawiający się uczuciem niewyobrażalnego ciepła w okolicach klatki piersiowej.
- Dzień dobry - powiedział cicho łamiącym się głosem.
- Czy dobrze królewna spała? - spytał Oskar, a w jego tonie można było dostrzec, że się uśmiecha. - Bo jeśli tak jak ja, z chęcią królewnę zaprosiłbym na poranną kawę.
- Taką z kardamonem i bitą śmietaną? - zapytał z entuzjazmem Michał. Rozmowy telefoniczne nie sprawiały mu aż takiego problemu jak konwersacje na żywo.
- Jaką tylko sobie zażyczysz - odpowiedział, śmiejąc się radośnie. - Czy w takim razie możemy spotkać się o pierwszej gdzieś w centrum?
- Będzie mi bardzo miło, ale z góry chcę przeprosić za mój stan - jąkał się blondyn. - Wiesz, ja... nie czuję się zbyt dobrze wśród ludzi.
- W takim razie może spacer będzie lepszą opcją? - zaproponował Oskar. Nie dawał za wygraną. - Gdzieś cię odebrać?
- Ustalmy na miejscu. Wysiądę na Wrocławskiej - dodał na koniec.
- Do zobaczenia, Jula.
               Michał zorientował się wówczas, że poza sukienką jest w posiadaniu jedynie jednego zestawu damskich ubrań. W jego skład wchodziła zapinana na duże metalowe guziki spódnica w kolorze rudego brązu, czarny prążkowany przylegający golf i ciemne rajstopy. Wyciągnął także jesienne botki, które zostawiła kiedyś jego mama, kiedy wpadła z wizytą. Michał zaśmiał się nerwowo, gdy uświadomił sobie, iż musi ogolić nogi. Zamknął się więc w łazience na półtorej godziny, w tym czasie zdążył jeszcze pomalować usta i doczepić włosy. Czuł się bardzo nieswojo, udając kobietę, ale wiedział, że to jedyna opcja na bliski kontakt z Oskarem. Nadal nie mógł uwierzyć w to, co się stało. Odnalazł go. Nawet udało mu się przełamać barierę strachu i zdołał się przedstawić. A teraz został zaproszony na kawę lub spacer. W pośpiechu założył botki i płaszcz, który chyba był damski i męski jednocześnie, po czym radośnie wybiegł z domu i pobiegł w stronę pętli Górczyn. Już po chwili wsiadał w tramwaj numer pięć i odliczał przystanki do kolejnego spotkania z Oskarem.
                   Oskar z kolei zjawił się na miejscu zbyt wcześnie, dlatego też z braku laku udał się do Kupca Poznańskiego, pobliskiej galerii handlowej, w której dojrzał małą kwiaciarnię. Przeszło mu przez myśl, że bukiet róż na tak wczesnym etapie znajomości mógłby okazać się nietaktem, jednak wyobrażenie onieśmielonej prezentem Julii wydało mu się zbyt kuszące. Zamiast róż kupił jednak żółte tulipany, których płatki jego zdaniem doskonale oddawały kruchość i subtelność jego sympatii. W Kupcu udało mu się także zdobyć kawę, co prawda bez kardamonu i bitej śmietany, lecz gorącą, pobudzającą i na wynos, co mogło oszczędzić Julii zakłopotania i wstydu. Kiedy dostał od koleżanki wiadomość, że lada chwila będzie, z uśmiechem udał się na przystanek na Wrocławskiej.
- Piękne tulipany dla pięknej kobiety - powiedział na powitanie, kiedy Michał ledwo wyszedł z tramwaju. - I kawa.
                Ale Michał nie był w stanie odpowiedzieć. Nie mogąc uporać się z faktem, że otacza go masa obcych ludzi, strzelił w niego dodatkowo piorun w postaci kwiatów i gorącego napoju. Oskar uśmiechał się do niego promiennie. I pomyślał o nim, tolerował jego nieśmiałość i wcale nie kazał mu się zmieniać, raczej dawał mu do zrozumienia, iż będzie mu towarzyszył na tej drodze i okaże mu wsparcie. Michał wziął do rąk żółte tulipany, spojrzał na nie z rozczuleniem, po czym rozpłakał się gorzko. Oskar wstrzymał oddech. Czy zrobił coś nie tak? Czy Julia nie lubiła tulipanów? Czy źle jej się kojarzyły? Czy była na nie uczulona? Czy można w ogóle być uczulonym na tulipany?
- Przepraszam, Oskar - wyjąkał Michał, pociągając nosem. - Ale to tak miłe, że nie mogę tego znieść.
               Oskar Wieczorkiewicz wytrzeszczył oczy ze zdumienia. Przez chwilę wydawało mu się, że Julia jest fałszywą dziwką, która do perfekcji opanowała grę aktorską, tak ciężko było mu uwierzyć, iż w dobie degradacji wartości moralnych istnieją w tym świecie kobiety tak wrażliwe i czyste. W końcu jednak ten płacz wydał mu się szczery, więc położył dłoń na policzku blondynki i otarł z niego słone łzy. Potem przytulił ją do siebie, by się uspokoiła.
- Za ładny masz makijaż, żeby już się go pozbywać - słodził.
- Mam pomalowane tylko usta - powiedział drżącym głosem Michał.
                    Oskar odsunął się wówczas i dokładniej przyjrzał się wybrance serca. Był w szoku, ale mimo wszystko uwierzył jej słowom.
- Wiele dziewczyn widywałem z rana po ciężkiej nocy, ale kogoś tak naturalnie pięknego jeszcze nie spotkałem - odparł.
          Po tych słowach ugryzł się w język, bowiem dał Julii do zrozumienia, z jak wieloma kobietami w swoim życiu sypiał. Jego serce zabiło szybciej, kiedy szukał jakiejkolwiek wymówki, uspokoił się, kiedy zauważył, że Julia wcale nie zinterpretowała tego w ten sposób. Odetchnął z ulgą. Wziął dwa kubki kawy ze stojącej nieopodal ławki.
- Park Chopina? Czy może cytadela? Tam jest mniej ludzi - mówił. - Możemy się przejść nad Wartę albo nad jezioro maltańskie. Jak uważasz?
- Cytadela - odpowiedział Michał, pociągając nosem.
- Nie jest ci chłodno? - zapytał Oskar, spoglądając na cienkie rajstopy Julii.
- Dla urody trzeba cierpieć - odparł z uśmiechem. - Nie wiem, czy znajdziemy ciepłe miejsce, w którym nie będzie ludzi.
- Jest pewne  miejsce... - zaczął powoli. - Ale niekoniecznie jest dobre do siedzenia i rozmawiania, nie ma klimatu, atmosfery...
- Sami stworzymy sobie atmosferę.
               Oskar uśmiechnął się szeroko. Wręczył Julii kawę i poprowadził w kierunku ulicy Półwiejskiej, aż do starej części Starego Browaru. Widział wyraźnie, jak niekomfortowo czuje się wśród masy osób na deptaku, jak jej myśli są tłamszone przez obijających się o nią ludzi. Objął ją ramieniem i od tego czasu żaden przechodzień nie śmiał szturchnąć jej ramieniem przy wzajemnym mijaniu. Michał poczuł się wówczas bezpieczniej niż we własnym łóżku w rodzinnym domu. To poczucie jednak zniknęło, kiedy Oskar zaprowadził go do Starego Browaru, jednej z najtłoczniejszych galerii handlowych w Poznaniu.
- Wytrzymaj jeszcze chwilę - powiedział, by dodać Julii otuchy.
              Minęli schody ruchome i udali się do znajdującej się naprzeciw toalet windy. Michał poczuł się dziwnie, będąc sam na sam w małym pomieszczeniu z Oskarem. Myślał o nietypowych rzeczach i wydał się sobie wyrwany z kontekstu. W końcu dotarli na najwyższe piętro i oczom Michała ukazało się... nic. Oskar nie kłamał, kiedy mówił o braku klimatu tego miejsca. 
- Wspaniałe miejsce na pierwszą randkę - odparł tonem przesiąkniętym ironią.
                 Znaleźli się wówczas w małym pomieszczeniu prowadzącym na dach, ale nie był to dach rodem z amerykańskich filmów. Wszystko było szare. Podłoga wyłożona szarymi kafelkami, ściany pomalowane na szaro, srebre drzwi windy, siwy tynk na niepomalowanych półściankach na zewnątrz. Nawet nie można było poobserwować miasta z góry, gdyż półścianki były zbyt wysokie. Mimo wszechobecnej szarości Michał powiedział, że chce tam zostać. Oskar zdjął więc kurtkę i rzucił ją na ziemię, by Julia nie musiała siedzieć na zimnej posadzce.
- Podoba mi się, jest w tym pewna harmonia - mówił Michał, wychwalając kolorystykę otoczenia. - Żałuję, że nie mam aparatu. Dzięki odpowiedniemu ujęciu mogłabym ci pokazać, że miejsce ma duszę.
- Fotografujesz? - spytał, przysiadając się do niego na podłodze. - Wiesz, może to nie ostatni raz, kiedy tu razem jesteśmy.
- Tak - odpowiedział. Postanowił jednak nie mówić Oskarowi o swojej pracy z obawy o odkrycie jego płci. - Fotografia to moja pasja. Jaka jest twoja?
- Moja pasja - zastanowił się. Jedynym, czym mógł się pochwalić, była lista dziewczyn, z którymi się spotykał lub spał. Ale o tym nie chciał mówić, mimo że napawało go to niewyobrażalną dumą. Wziął łyk kawy. - Wydaje mi się, że nadal szukam. I czasem wydaje mi się, że już nie znajdę, ale nie poddaję się w tym.
              Michał uśmiechnął się i potaknął głową. Oskar uznał wówczas Julię za dziewczynę zbyt sympatyczną, by przelecieć ją już pierwszego tygodnia znajomości. Ale drugi zapowiadał się całkiem nieźle.
- Ośmieliłaś się - zauważył Oskar.
- Wiem. To bardzo dziwne. Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek wcześniej to zrobiła w towarzystwie kogoś spoza mojej rodziny - odparł Michał, wpatrując się w swoje kolana. - Po prostu nie czuję przy tobie wstydu, jakbym wiedziała, że będziesz tolerował wszystko, co w moim przypadku odstaje od normy. Wiem, nie mogę tego jeszcze wiedzieć, ale tak się czuję.
- To ciekawe uczucie - powiedział cicho.
- Jakie uczucie? - spytał blondyn.
- Nie wiem nawet, jak to nazwać - westchnął. - Jakaś taka świadomość, że jesteś tylko dla mnie. To znaczy, nie zrozum mnie źle...
- Odpowiada mi to - odpowiedział bez namysłu, po czym nerwowo podkulił nogi i ukrył twarz w dłoniach.
- Spokojnie - szepnął Oskar i znów objął swoją wybrankę ramieniem. - Wszystko w porządku.
           Położył Julii dłoń na policzku i skierował jej twarz w swoją stronę. Patrzyli na siebie w milczeniu, obydwoje zszokowani tym, jak doskonale trafili. Byli przekonani, jak to na początku każdego zauroczenia, że odnaleźli swój ideał, drugą połówkę na życie i śmierć. Nie zdawali sobie sprawy, jak dalekie są ich ideały od tego, jacy byli w rzeczywistości. Romeo i Julia, dla których miłość ważniejsza była od egzystowania czy kobieciarz i transwestyta gej, których związek nie miał szans na przetrwanie? Wiosna dopiero nadchodziła. Ale nie mogła trwać wiecznie. Musiał w końcu przyjść czas na zmęczone leniwe lato, nieprzewidywalną jesień i mroźny listopad, bijący na przemian śniegiem, deszczem i gradem, łamiący drzewa, niszczący domy.
- Mogę? - spytał Oskar, uśmiechając się lekko kącikiem ust.
             Michał zamknął oczy, co Oskar uznał za znak aprobaty. Po chwili ich usta złączyły się w namiętnym pocałunku. Palce ich dłoni splotły się mocno tak, jak gdyby nigdy już nie chciały zostać rozdzielone. Oskar delikatnie musnął wargi Michała swoimi, zaczął lekko je nadgryzać, po czym wsunął w jego usta język i zaczął badać nim najdalsze zakamarki. Z biegiem czasu stawał się coraz bardziej zaciekawiony, nadal nie mógł uwierzyć, że ktoś taki istnieje. Michał z kolei rozpłynął się kompletnie i błagał w myślach los o zatrzymanie czasu. Pragnął więcej i więcej, kiedy Oskar coraz bardziej zaborczo wpijał się w jego smakujące czarną kawą usta.

No comments:

Post a Comment