11.11.16

Kwintesencja

Dział: One shot
Numer rozdziału: -
Gatunek: Yaoi



               Wszyscy byli skrajnie niezadowoleni, a najbardziej tego świadom był Alex Carter, którego wiedza psychologiczna wyraźnie podpowiadała, że wszelkie otaczające go uśmiechy są co najmniej wymuszone. W gruncie rzeczy tylko on był skrajnie niezadowolony, bowiem jego partner biegał wśród innych niedorozwinietych dziecięcych kreatur, jak Alex Carter zwykł nazywać pasywnych chłopców o orientacji innej niż ta występująca najczęściej. Jedyną jego nadzieją na konstruktywną rozmowę był Ren, od którego Alex Carter zapragnął wyciągnąć wszelkie techniki sadyzmu. Ren nie wyrażał jednak żadnych chęci na rozmowę z kimkolwiek, a jego twarz pokryta była nalotem pełnym niczego, co wskazywać mogło na to, że Ren nie odczuwa żadnych emocji. Alex Carter spoglądał na niego przenikliwie i raz po raz dochodził do wniosku, że Ren nie odczuwa żadnych emocji.
                         Will bacznie obserwował relacje między Alanem a Krukiem. Dotychczas przez myśl mu nie przeszło, że istnieją wśród mężczyzn związki opierające się na czymś innym niż niezdrowe tortury dowolnym przedmiotem, jaki znaleźć można w najbliższym otoczeniu. Zastanawiał się wówczas, czy z jego nowo poznanymi kolegami aby na pewno jest wszystko w porządku. Alan z kolei był tak ślepo zapatrzony w Kruka, że nie miał najmniejszego zamiaru przedstawiać się pozostałym. Liczył się dla niego Kruk, który podrywał go wzrokiem, bojąc się pozwolić sobie na więcej z obawy o to, że Alanowi wrócą wspomnienia z dokonywanych na nim gwałtów.
                         Równie niepokojące wydawały się Alanowi stosunki między Matyasem a Kattem, do których nikt nie podchodził, bo nikt ich nie rozumiał. Problemem nie była nawet bariera językowa. Problemem był Katt, który skutecznie odstraszał potencjalnych rozmówców zabawą z kłębkiem wełny.
                             Martin zatracił się wówczas w rozmowie z Shenem, bowiem dostrzegł podobieństwo między jego partnerem a swoim i strzeliło to w niego jak grom z jasnego nieba. Wypytywał przyjaciela o sposoby na cynicznego chuja. Shen poczuł nikłe zażenowanie, gdy jego towarzysz uznał, że jedynym sposobem, jaki zdołał wymyślić, jest odstąpienie własnego tyłka. Shen pomyślał wówczas o Ryanie, po czym zaczął przyglądać się Alexowi Carterowi. W rzeczywistości sposobem Shena było wywoływanie w Ryanie zazdrości, a raczej próby jej wywołania, bowiem Ryan nie był zdolny do takich poczynań. Shen skorzystał więc z okazji i pozostawił Martina na pastwę losu, sam zaś udał się w kierunku Cartera, obmyślając jednocześnie plan przespania się z nim.
                          W tym czasie Noda Hikari nie mógł pojąć, jak Katt dba o swoje długie blond włosy. Wtenczas przestało go obchodzić wszystko, a szczególnie wojujący nieudolnym angielskim Rei, który próbował wtopić się w tłum. Dotychczas Hikari miał oczy szeroko otwarte, zachowywał ostrożność na wypadek pojawienia się Svena. Ale Sven się nie pojawiał, dlatego Hikari przestał być ostrożny. Zaczął stawiać niepewne kroki w kierunku Katta, którego czujnym okiem pilnował jego partner.
                          Carter, który przez cały ten czas myślał o sposobie nawiązania kontaktu z Renem, na przemian fantazjując o łóżkowych torturach, nie zauważył nawet, kiedy to Shen Rivera zaszedł go od tyłu, obszedł wokoło, po czym rzucił mu się na szyję. Był wyraźnie zdruzgotany przerwaniem mu rozmyślań, jednak obecność ładnego chłopca ani trochę mu nie przeszkadzała. Przez myśl przeszła mu wzmianka o przygodnym seksie. Po chwili Carter zrozumiał, że bardzo często myśli o przygodnym seksie. Wtedy okazało się, że to Shen, nie Ryan wykazuje dziwne podobieństwo do Alexa Cartera.
                    Martin zajął się więc ubolewaniem nad swoim losem. Zorientował się wtedy, że bardzo często ubolewa nad swoim losem. Za winnego uznał Alexa Cartera, bowiem dość miał już swojego poczucia winy. Zaczął więc płakać z nadzieją, że ktoś zlituje się nad jego losem. Dziwnym trafem ktoś faktycznie się nim przejął. Był to Kruk, którego obsesja na punkcie pomagania ludziom przerastała nawet ego Alexa Cartera, choć zdawać by się to mogło niemożliwe. Alan dotrzymywał kroku swojemu partnerowi.
- Czy mógłbym ci jakoś pomóc? - spytał Kruk tonem dżentelmena. 
                    Martin podniósł wówczas głowę i w jednym momencie przepełniła go miłość od pierwszego wejrzenia. Uświadomił sobie, że kogoś takiego jak Kruk potrzebował. Ciepłego, troskliwego i opiekuńczego mężczyzny zamiast chamskiego narcystycznego skurwysyna. Seryjnego mordercy zamiast psychoterapeuty biznesmena. Postanowił pozbyć się ze swojej drogi Alana, choć nie wiedział jeszcze, jak to uczynić. Tymczasem Shen zniknął z pola widzenia razem z Alexem Carterem, któremu coraz ciężej było powstrzymać niepohamowane rządze.
                          Tak naprawdę obydwaj rzucali się właśnie do kolan Renowi z prośbą, by nauczył ich wszystkiego od podstaw. Obiecali sowicie go za to wynagrodzić, choć nie mieli przy sobie ani pieniędzy, ani jedzenia. W zasadzie niczego przy sobie nie mieli. Nie wiedzieli nawet, gdzie się znajdują i w jakim celu kazano im tam przyjść. Kiedy w końcu zdali sobie sprawę z faktu, że nie posiadają nawet drogi ucieczki, zaczęła się panika.
- To na pewno Susan Rooy - zarzekał się Martin.
- Susan Rooy? - dopytywał się Alan.
- Susan Rooy - odpowiedział Martin.
- Ktoś wie, kim jest Susan Rooy? - zapytał Kruk, ale nie dostał odpowiedzi.
                       "Sven musiał maczać w tym palce" - pomyślał Hikari. Zaczął nawet zastanawiać się, czy Susan Rooy i Sven to nie jedna i ta sama osoba. Podrapał się po głowie. 
- To musi być Hyde - wkurzył się Shen. - Zawsze udaje człowieka cud natury. 
- To może być każdy - dodał Ren, próbując wytypować kogoś, kto niegdyś przeleciał Willa. - To mogą być wszyscy.
- Hyde? - zdziwił się Alex Carter. 
- Hyde - odpowiedział Shen.
- Ja znam Hyde'a - powiedział Ryan. - Ale on pojechał do Rosji.
- Do Rosji? - spytał Shen.
- To jak, pomożesz nam? - zapytał Carter.
- Wolałbym pokazać na ochotniku - odparł Ren.
- Świetnie, potrzebujemy ochotnika. Ochotnik? Tam jest jakiś - powiedział, wskazując na zagubionego w towarzystwie Rei'a.
- Ochotnik, ochotnik - motał się Shen. - Ktoś próbuje tu nas wszystkich zabić, a ciebie interesują narzędzia gwałtu?
- Skoro zaraz mam umrzeć, muszę szybko poznać te tajniki - odpowiedział Alex Carter.
- To logiczne - przyznał mu rację Shen.
- Musimy się stąd wydostać - panikował Martin. - Hej, na pewno jakoś dojdziemy do tego, kto za tym stoi. Pomyślmy. Jest coś, co nas łączy? Wszystkich. Bez wyjątku.
- Mamy ręce i nogi - odezwał się Shen.
- Wszyscy jesteśmy mężczyznami - dodał Kruk.
- Mężczyznami? - zdziwił się Alex Carter, patrząc na Martina. - To co jest wyznacznikiem męskości? 
- To musi być Susan Rooy - powiedział Martin.
- Wyznacznikiem męskości? - spytał Alan.
- Susan Rooy? - zdziwił się Ren.
- Faktycznie, to może być ona - odparł Alex.
                        Shen w głębi duszy nadal czekał, aż Ren poda mu te wskazówki, na które razem z Alexem Carterem tak niecierpliwie czekają. Uwagę Rena odwracał jednak panujący wokół chaos. Po chwili obecni zaczęli się orientować, że wśród nich brakuje jednej osoby. Nie mogli nawet dojść do tego, kto zniknął.
- Skoro nikt z nas nie przyszedł tu sam, powinniśmy szybko dojść do tego, kogo nie ma - odezwał się Kruk.
- Ja już doszedłem - odparł Shen, wywołując tym samym szeroki uśmiech u Alexa Cartera. - Przecież każdy ma swoją parę. A ty, Ren, z kim sypiasz?
                    Ren wbił wzrok w ziemię, a jego twarz pokryła się niezmierzonym trudem. Zupełnie jakby jego mózg próbował dodać do siebie dwie nieskończone liczby. Prawda była taka, że Ren nie wiedział, z kim spał. A tym bardziej, z kim nie spał.
- Will zniknął - powiedział w końcu.
- Tak jak te czeskie dzieci, które siedziały w rogu - dodał Alan, na co Hikari wybuchnął płaczem, gdyż nie zdołał zgłębić tajników dbania o włosy.
- Mówili, że idą na lody - odparł Rei. - Tak słyszałem przynajmniej.
- Na pewno nie - wtrącił się znowu Ren. - Will na pewno poszedł ćwiczyć na skrzypcach.
- Czeskie dzieci też? - spytał Shen.
- Mówili, że idą na lody - powiedział Rei.
- Lody? - spytał cicho Martin. Alex uśmiechnął się lekko.
                     Martin w czeluściach rozpaczy wpadł bezwładnie w ramiona Alexa Cartera, a do jego oczu znów zaczęły napływać łzy. Nie wiedział, co począć. Bał się śmierci. Ta sytuacja zaczynała go przerastać. Alex zaś dostrzegał wyraźny związek między zachowaniem Martina a lodami.
- Japońskie dzieci też zniknęły - zauważył Ryan. - Nareszcie.
- Nie bądź taki - jęknął Shen. - Ty i ta twoja nienawiść...
- Lody ich przekonały - powiedział Alex. - Mnie też. Mogę już zniknąć?
- Co, jeśli porwali ich kosmici?
                    Wtedy Martin zauważył, jak jego kończyny stają się przezroczyste. To było okropne uczucie, kiedy zorientował się, że w takim stanie rzeczy Alex Carter już nigdy go nie dotknie. Zaczął panikować. Nie chciał dołączyć do czeskich i japońskich dzieci, nie bez Alexa, którego tak bezgranicznie kochał. A co, jeśli to była karma? Czy niepotrzebnie mówił Krukowi, że kogoś takiego potrzebuje? Martin dobrze wiedział, że potrzebuje tylko Alexa Cartera. Jednak obraz, jaki stanął nagle przed jego oczami, zmienił wszystko.




1 comment: