19.1.14

| Za wszelką cenę | - Vol. 9

Dział: Jonghyun x Taemin
Numer rozdziału: 9
Gatunek: Yaoi




        Gdyby tylko pieprzone nastolatki roztkliwiające się nad swoim tragicznym bólem psychicznym mogły poczuć ból strzaskanego krocza... Obudziwszy się w środku nocy z wiernym towarzyszem u boku - bólem strzaskanego krocza - wypierdoliłem z łóżka w popłochu, gorączkowo przeszukując szufladę komody w celu wyszukania jakiegoś środka przeciwbólowego, tudzież właśnie paraliżującego. NIE MA. Postanowiłem w ciszy wyślizgnąć się do pokoju i udać się do kuchni, gdzie znajdowała się wspólna apteczka. Po cichutku na paluszkach wypełznąłem do kuchni w cierpieniach, boleściach i skarpetkach, prawie udało się nikogo nie obudzić, gdy nagle...
- No kurwa mać!!! - wyrwało mi się niechcący, gdy przypieprzyłem małym palcem u nogi o kant szafy. Po chwili usłyszałem cichy szmer w pokoju obok. Krótki moment i szmer stał już dwa metry za mną.
- Jong, widzę twoją dupę. - usłyszałem niespodziewanie głos Keya. - Gdzie masz gacie?
- W dupie. - odparłem z wściekłością. Gówno mnie w tym momencie obchodziło, że byłem nagi poza skarpetkami zdobiącymi stopy. Właściwie... Taemin jechał mnie, gdy byłem w skarpetkach?
- Wyrobiłeś gacie w kroku do tego stopnia, że weszły do środka? - zapytał z oburzeniem. - To jakiś nowy rodzaj masturbacji?
        Rzuciłem w niego patelnią i się zamknął. Nastała w końcu błoga cisza, której potrzebowałem. Użyłem supermocy promieni światła telefonu i wyczaiłem lokalizację apapopodobnego środka. Włożyłem do ust tabletkę i popiłem zwykłą kranówą. Zostawiwszy Keya leżącego na środku kuchni udałem się do swojego pokoju, nie wracając do Taemina po ubrania. Zamknąłem drzwi na klucz od wewnątrz, zasłoniłem szczelnie okna i zapaliłem światło. Stanąłem przed wysokim lustrem w celu określenia strat. Sutek ku mojemu zdziwieniu był w całości, miał dookoła kilka małych ranek, ale nic poza tym. Usiadłem na ziemi i rozchyliłem kolana. Tutaj zdecydowanie nie było najlepiej. Wygrzebałem z szuflady jakąś tłustą maść i rozsmarowałem ją na całym obszarze z nadzieją, że to wystarczy. Westchnąłem głęboko. Położywszy się na łóżku zaczynałem sobie uświadamiać, co zaszło tej nocy. Nie wiedzieć czemu, zachowanie Taemina nie dziwiło mnie ani trochę, mimo że wszyscy znaliśmy jego odmienną naturę. "Był taki od samego początku czy coś go zmieniło?" - zastanawiałem się. Wtedy przypomniałem sobie, że nie miałem okazji dowiedzieć się, co zaszło w jego życiu przez miesiąc nieobecności. Podniosłem się szybko, włożyłem pierwsze lepsze bokserki wystające z szuflady i opuściłem swój pokój. 
        Nie zmuszając się nawet do kulturalnego pukania przed wejściem na czyjeś terytorium, gwałtownie otworzyłem drzwi na oścież, przypadkowo wgniatając Taemina w stojącą za nimi szafę. 
- S-sory... - wyjąkałem. - Z drugiej strony... Z jakiej racji cię przepraszam?
        Ku jego zdziwieniu zasiadłem na środku zakrwawionej pościeli i rzuciłem mu bezwyrazowe spojrzenie. Patrzył na mnie jakby trochę z żalem za popełnione tej nocy grzechy, wyglądał na speszonego. Postanowiłem przejąć inicjatywę rozmowy. 
- Co ci strzeliło do głowy? - zapytałem, nie spuszczając z niego wzroku. Nie odpowiadał, więc ponowiłem pytanie. - Co ci strzeliło do głowy, Taemin?
        Rudowłosy westchnął głęboko, po czym spojrzał w drugą stronę. Domyśliłem się, że nie ma zamiaru kontynuować rozmowy. Ale ja miałem w dupie to, czy chce, czy nie. Wstałem z łóżka i, podszedłszy do niego, popchnąłem go na drzwi i unieruchomiłem. 
- A teraz mów, bo inaczej nie zawaham się zrobić ci krzywdy. - poinformowałem stanowczo. 
- Rób co chcesz... - odparł dokładnie tym samym, szorstkim tonem głosu, co podczas torturowania mnie. - Masz moje pozwolenie. 
- Musiałeś mieć wyjątkowo głupi powód, że nie jesteś w stanie o tym mówić. - zacząłem nim manipulować. Byłem pewien, że w końcu odpuści. - Nie sądziłem, że jesteś skłonny do tak ostrego, namiętnego seksu. 
        Uśmiechnął się. To był zarazem najwredniejszy, najbardziej chamski uśmiech, jaki u niego widziałem, jak i najszczerszy, wyrażający prawdziwe emocje. 
- Twoje sutki smakują jak gówno. - rzucił krótko, nie zmieniając wyrazu twarzy. 
- Nie wiedziałem, że lubisz gówna. - zripostowałem go. - Ciekaw jestem, jak smakują twoje. Naukowcy głoszą, że prawdziwy smak czujesz dopiero wtedy, kiedy pogryziesz produkt na małe kawałeczki. Ja jednak, w przeciwieństwie do ciebie, nie sparaliżuję cię. 
        Przycisnąłem go mocniej do drzwi, po czym, schyliwszy głowę niżej, ugryzłem go niespodziewanie w lewy sutek. Syknął z bólu. Chciałem doprowadzić go do stanu, w którym zacznie błagać mnie o to, żebym przestał, żeby płakał z cierpienia i krzyczał z podniecenia jednocześnie. Zacisnąłem szczękę do tego stopnia, że po jego gładkiej skórze potoczyła się stróżka krwi w kolorze burgunda. Cały czas starał się opanować emocje, więc z jego ust dochodziły tylko ciche, stłumione jęki. Pozwoliłem sobie na więcej. Wbiłem zęby dokładnie w przecięte wcześniej miejsce, przyspieszając tempo krwotoku. Po jego twarzy potoczyła się pierwsza łza. 
- Teraz mi powiesz? - zapytałem, cicho chichocząc. 
        Taemin ciężko oddychał. Bał się złapać głębszy oddech, wiedział bowiem, że to utrudni mu powstrzymywanie krzyku. Mimo to nadal pozostawał w milczeniu. Zastanawiałem się gorączkowo, co takiego jest przyczyną jego postępowania. Wgryzłem się głębiej. Tym razem nie wytrzymał.
- Jong-g... Wystarcz-czy... Już więcej... nie... - wyjąkał, zaciskając szczęki z całej siły. 
        Obserwowałem, jak wysoko podnosi się jego klatka piersiowa przy kurczowym braniu coraz to krótszego oddechu. Wykorzystałem chwilę jego słabości i ugryzłem z całej siły. Nie opanował krzyku. Poluzowałem ścisk jego nadgarstków. Po chwili osunął się na ziemię, zasłaniając ciało ramionami. Usiadłem obok niego, przebijając go wzrokiem na wylot. Mimo, że jego twarz zakrywały kosmyki włosów, byłem pewien, że odwzajemnia moje spojrzenie. 
- Może jednak skusisz się na odpowiedź na moje pytanie? Nie mogę patrzeć jak cierpisz. - szepnąłem, zmieniając ton głosu na cieplejszy. 
        Niespodziewanie zaczął szlochać, dusząc się własną śliną, po czym zarzucił mi swoje nagie, blade i zimne ręce na kark i przytulił się. Poczułem, jak jego gorąca krew spływa po moim torsie. Mimo wszystko postanowiłem wyciągnąć z niego odpowiedź. 



~~*~~



1 comment: