3.1.14

III

Dział: Manifesto
Numer rozdziału: 3
Gatunek: Thriller



        Ray skrzywił się lekko, i zrobił krok do tyłu, ponownie mierząc Chrisa uważnym spojrzeniem. Nadal wyczuwało się od niego chłód, ale widać było, że nie zamierza zgłaszać dalszych pretensji odnośnie nowego członka organizacji.
- Ale ja po tobie sprzątać nie będę.- stwierdził jeszcze, odwrócił się do Sherla – I nie będę robił za niańkę, sam się w to baw, skoro już tak entuzjastycznie go zaprosiłeś.
Sherly obrzucił go uroczym, niewinnym spojrzeniem.
- Już mnie nie lubisz, Ray?
Chłopak spojrzał na niego, a jego oczy nie wyrażały nic oprócz pogardy i znużenia. Wskazał go palcem Chrisowi.
- Uważaj, ma pedalskie zapędy.
Chris poczuł satysfakcję. Czyli wyciągnął dobre wnioski z obserwacji Sherla.  Jak miło.
Dziewczyna spojrzała na jego ramię bez jakiegokolwiek zainteresowania. Z większą uwagą przyglądała się jego prawej nodze. Nogawka na łydce miała dużą, ciemną plamę. Mira uklękła przy chłopaku, czym wprowadziła go w duże zdziwienie, i nacisnęła jego nogę w miejscu plamy. Chris skrzywił się i stęknął z bólu.
                Dziewczyna stała się kompletnie inną osobą. Zaczęła się rządzić.
- Sherly, posadź go na kanapie, Ray przynieś moją apteczkę. A ty, nowy, masz się nie ruszać i nie gadać. Strasznie mnie to irytuje.
                To była odpowiedź na protesty Chrisa. Chłopak już po chwili spełnił prośbę, przy drobnej pomocy z zewnątrz. Z małego pokoju obok wyszła dziewczyna z baru, Timmy. Wyglądała na trochę zaspaną, podeszła do kanapy na której został posadzony Chris, usiadła na jej oparciu, patrzyła chwilę na jeszcze broniącego się chłopaka i zdzieliła go pięścią w twarz. To skutecznie go uciszyło.
                Sherly mrugnął do dziewczyny, wydmuchując dym z papierosa na krwawiącego Chrisa.
- Dziękujemy Timmy, na ciebie zawsze można liczyć.
                Timmy pokręciła nosem i pokazała mu język.
- Polubiłabym cię, gdyby nie to, że palisz damskie papierosy, cioto.
                Sherly spojrzał na papierosa którego trzymał w ręce. Patrzył tak na niego przez dłuższą chwilę. Timmy wyszczerzyła się gamą białych zębów i zamaszystym krokiem z powrotem weszła do małego pokoju.
- Bardzo dobrze, nie chcemy cię tutaj. – Ray obojętnym ruchem podał Mirze apteczkę i zatrzasnął drzwi pokoju Timmy, których dziewczyna nie zamknęła za sobą wcześniej. Spojrzał na Mirę.
- Coś jeszcze, mamusiu?
Mira spojrzała na niego, a jej twarz przybrała ciemno czerwoną barwę. Sherly podszedł do niej, objął i ucałował w policzek.
- Wiesz, że wszyscy cię kochamy.
Mira spojrzała na niego spod przymrużonych powiek i powolnym ruchem zdjęła jego rękę ze swojego ramienia.
- Odejdź i nie przeszkadzaj.
Sherly uniósł dłonie na znak poddania się jej woli, i razem ze swoim bezczelnym uśmieszkiem odsunął się kilka kroków od kanapy. Mira chwyciła apteczkę i przyklękła przy nodze Chrisa.



~~*~~





No comments:

Post a Comment