3.1.14

II

Dział: Manifesto
Numer rozdziału: 2
Gatunek: Thriller




        Przemykający na rowerze chłodny wieczór wjechał w tunel jego prywatnej samotności. I co? Nic się nie stało. Do samotności też można przywyknąć i witać ją jak starego przyjaciela.
        Chris oparł się o drzewo i osunął na ziemię. Dotknął dłońmi świeżo rozmarzniętej ziemi, po czym zanurzył palce do połowy w jej chłodzie. Rozluźnił każdy mięsień napięty jakby czyjąś obecnością. Dłuższy moment siedział bez ruchu, chwytając szepty uciekającej przed świtem nocy. Trawa była mokra od rosy. Ktoś zbliżał się do niego powolnymi krokami. Uniósł lekko głowę.
- Jeszcze tu jesteś? - zapytał niskim, głębokim tonem głosu. Nawet bez stroju barmana budził wrażenie pedała. Imię może tyle zmienić...
- Czekam na odpowiedź. - rzucił arogancko.
        Sherly przekręcił głowę lekko w bok niczym zdziwiony pies.
- Nie masz dokąd wracać, tak? - westchnął. - Mija się to z naszym zwyczajem, jednak pozwolę ci wejść do siedziby. Odnoszę wrażenie, że będą z ciebie ludzie.
        "Siedziby?" - pomyślał Chris. Prosząc o pracę nie domyśliłby się, że tak małe organizacje posiadają swoje sadyby. Mimo to bez słowa podążył za nim.
        Powoli się rozjaśniało. Promienie gdzieniegdzie przebijały się przez ciemne, ciężkie chmury sprawiając, że wszystko jeszcze bardziej pogrążało się w monotonii i psychodelicznej melancholii. Klimat był zupełnie inny niż zwykle o tej porze.
        Przekroczywszy progi sadyby ujrzeli kompletny chaos - w przedsionku znajdowała się szeroka, stara kanapa pokryta licznymi łatami, lik puszek po piwie walających się obok niej, mały odbiornik telewizyjny na powyginanym od przeciekającej wody stoliku. Chris niepewnie badał wzrokiem każdy element siedziby.
- Ostatnimi czasy późno wracasz. Miałeś nocną zmianę razem z Timmy, podczas gdy ona wróciła godzinę temu, co ty... - zająknęła się.
        Mira była drobną brunetką średniego wzrostu. Prócz ogromnych oczu wzrok przyciągała delikatna tasiemka lekko zawiązana na jej szyi. Wpatrywała się zaskoczona w Chrisa, jakby oczekując natychmiastowych wyjaśnień, skąd się tu wziął. Jednak z drugiej strony jej wzrok nie był ani zdenerwowany, ani wścibski.
- Chciał się zaciągnąć do Eldorado. - zaczął Sherly, ściągając z siebie przydługi płaszcz w kolorze khaki, jednocześnie zapalając papierosa. - Nie miał gdzie się zatrzymać, na pierwszy rzut oka wygląda, że się nadaje.
- Jesteś pewny? - zapytała niepewnie, nie spuszczając wzroku z Chrisa. Podeszła i wyciągnęła do niego dłoń, darząc go w tym samym czasie szerokim uśmiechem. Nie odwzajemnił go.
- Będziesz miał u mnie swego rodzaju dług. - odparł Sherly, kierując się tym razem do chłopca. - Nie ufam łatwo ludziom, to zwykłe zrządzenie losu, że tak szybko udało ci się tu dostać. W zasadzie mógłbyś nigdy nie dowiedzieć się o istnieniu tej organizacji.
- Organizacji? - zapytał z zaskoczeniem.
        Sherly uśmiechnął się.
- Niepewność wciąż podmywa fundamenty podjętych decyzji. - usłyszeli cichy głos dochodzący z ciemnego zaułka pomieszczenia. Postać również wyciągnęła dłoń do Chrisa. - Mam na imię Ray, witamy w skromnych progach. I nie waż się czuć tu dobrze.
        Zmierzył Chrisa od stóp do głów, po czym kontynuował.
- Ufam ci, Sherly, jednak nie bezgranicznie. Będziesz w pełni odpowiedzialny za to, co się stanie. Bądź gotów podjąć konsekwencje. Nie mam zamiaru dawać ci ultimatum. Przyprowadzenie tu kogoś z zewnątrz może być bardziej niebezpieczne niż jesteś w stanie sobie wyobrazić.
- Traktujesz mnie jak dziecko. - odparł agresywnie.
- Jesteś zbyt spontaniczny i podejmujesz nieprzemyślane decyzje. - odpowiedział Ray. - Ostatnio powątpiewam w twój zmysł strategiczny, przez ciebie co chwilę wracamy na drogę prowadzącą do autodestrukcji.
- Ray. Spójrz na tego chłopaka.
        Szatyn zawahał się, jednak pewność siebie kazała mu wykonać polecenie. Obrócił lekko głowę. Jego wzrok zatrzymał się na chustce oplatającej przedramię Chrisa. Osunęła się dość nisko, odsłaniając tym samym specyficzne znamię należące do jednej z wyjątkowo ważnych federacji.


~~*~~



1 comment:

  1. Robi się coraz ciekawiej. Chociaż mam pewne podejrzenia co do dalszego biegu wydarzeń wiem,że raczej i tak będę zaskoczona.I to totalnie.

    ReplyDelete