24.7.13

| Syndrom serca | - Vol. 4

Dział: Jonghyun x Taemin
Numer rozdziału: 4
Gatunek: Yaoi




        Serce miewa kaca, gdy przesadzasz z uczuciami, mieszając je wszystkie naraz. Po imprezie dawno już wytrzeźwiałem, mimo to nadal czułem się nadzwyczaj źle. Mogłem być wypalonym papierosem. Rozklekotanym polonezem. Zadrapanym kolanem. Pluszowym misiem z oderwanym uchem i kieliszkiem wódki. Połamanym parasolem. Szczeniakiem oddanym do schroniska. Pustym miejscem w trolejbusie. Nocnym koszmarem i porannym kacem. Nikim. Tylko, by dla Taemina być wszystkim...
        Dzień dłużył mi się w cholerę. Tyle emocji, rozmów, sytuacji, sekretów, a zbliżała się ledwo co dziesiąta. Ciężko mi to przyznać, ale... Nawet dla takiego gościa jak ja czasem przychodzi dzień, gdy potrzebuję pomocy. 
        Otworzywszy drzwi budynku, w którym znajdował się klub fitness, siłownia i basen, natknąłem się na starą znajomą. Mimo wybitnego talentu zmian fryzur, sporadycznych operacji plastycznych, różnorodnych typów makijażu, nadal patrzyłem na nią w taki sam sposób, co zawsze. Wedle moich poglądów nie zmieniła się, odkąd miałem okazję ją poznać. W dalszym ciągu była milusią, słodką dziewczynką o dużych śmiejących się oczach i szczerym uśmiechu. W sumie... Może nawet traktowałem ją jak przyjaciółkę. 
- Hej, Jong! - krzyknęła, gdy tylko mnie zobaczyła. - Kopę lat...
- Cześć, Jessica. - uśmiechnąłem się. - Chyba aż tak długo się nie widzieliśmy. 
- Bite pół roku... - odparła, spuszczając wzrok. - Wracam właśnie z basenu. Nie wybrałbyś się ze mną do parku?
- Wybacz. - westchnąłem. - Idę na siłownię, ostatnio biorę sobie za dużo wolnego, jeśli o to chodzi. 
- Jonghyun... - wyszeptała. - Jesteś dzisiaj nieco inny niż zwykle. 
- Co masz na myśli? - zdziwiłem się. 
- Taki... zamyślony. - odparła. - Z głową w chmurach. Nie kontaktujesz. Źle spałeś?
        Ufałem jej, jednak coś w środku wyraźnie na mnie naciskało, żebym pod żadnym pozorem nie mówił jej o sprawie, która mnie dręczyła. Westchnąłem.
- Bezsenność. - uśmiechnąłem się. 
        Odwzajemniła uśmiech, po czym poklepała mnie po plecach na pocieszenie i opuściła budynek. Wyjąłem z kieszeni pognieciony karnet, okazałem odpowiedniej osobie i wszedłem do szatni. Wtedy zacząłem się zastanawiać, kiedy to się zaczęło. W końcu jeszcze jakiś czas temu coś ciągnęło mnie do Jessie, teraz nagle stałem się pełnoprawnym, zdecydowanym na jedną opcję homoseksualistą. Z drugiej strony Minnie bliżej było do dziewczynki niżeli chłopca, jednak... Nie. Nie powinienem o tym myśleć. Nie teraz. Udałem się na salę z przyrządami do ćwiczeń i spędziłem tam grubo ponad trzy godziny. Wypociłem z siebie wszystkie zbędne myśli, emocje, uczucia, wspomnienia. Poczułem się o niebo lepiej. 
        Tak... Co ranek zarzucałem na plecy torbę z wygodnymi ciuchami do ćwiczeń i pędem ruszałem ku siłowni udając, że sprawia mi to przeogromną radość i naprawdę poprawia humor. Jednak wiedziałem, że prawdziwe szczęście odnajdę dopiero, gdy Taemin znajdzie się w moich ramionach. Postanowiłem walczyć mimo wszystko. Obiecałem sobie, że nawet, jeżeli Minnie będzie bał się zaryzykować lub, że traktował to jako pojedynczy wybryk, zrobię wszystko, co w mojej mocy, by przekonać go do własnego zdania. 
        Wziąłem szybki prysznic, przebrałem się i zdecydowanym krokiem i uśmiechem na twarzy ruszyłem z powrotem do mieszkania. Pogoda nie sprzyjała, jednak razem z deszczem spadło na mnie niepojęte szczęście. Wiatr wywiał złe wspomnienia, a piorun rozpalił w sercu nowy żar. Otwierając drzwi mieszkania byłem mokry, wilgotny, zmęczony i szczęśliwy. Chłopaki siedzieli w kuchni i zaczynali jeść obiad, szybko więc do nich dołączyłem. 
- Jong, gdzie ty się włóczysz? - spytał z oburzeniem Key, wcinając sałatkę z zielonego ogórka. - Widzę, wczorajsza impreza ci nie wystarczyła. 
- Impreza? Była zajebista. - zaśmiałem się. - Teraz wróciłem z siłowni. 
- Dobrze, że chociaż tobie się podobała. - odparł z zażenowaniem. - Taemin od rana pieprzy, że boli go dupa. 
        Hahaha, ryż poszedł mi nosem. Minho poszedł w moje ślady, Taemin zrobił się cały czerwony i nie wiedział, co powiedzieć, uśmiechnął się i wszyscy uznali, że to słodkie. Kusiło mnie niewyobrażalnie, żeby rzucić jakimś tekstem, jednak powstrzymałem się, bo to mogłoby się bardzo źle skończyć. Rzuciłem tylko dłuższe spojrzenie rudowłosemu, jednak za wszelką cenę mnie unikał. Moje samopoczucie lekko się pogorszyło. 
- Z tego, co mówili ludzie z obsługi, w nocy zrobiliśmy niezły rozpierdziel. - zabrał głos Onew. - Podobno między ludźmi było kilku paparazzich, którzy strzelali nam fotki. 
- Kurwa. - wyrwało mi się. 
- Masz coś do ukrycia, Jong? - Key uśmiechnął się zawadiacko. 
- Nie wiem, co robiłem tej nocy... - skłamałem. Pamiętałem dokładnie wszystko. Spojrzałem ukradkiem na Taemina. Wpatrywał się nieruchomo w swój talerz. Po krótkiej chwili odsunął go, podziękował za posiłek i zabunkrował się u siebie. Więc jednak waha się przez ryzyko... Jeżeli Onew mówił prawdę, tak czy inaczej było już po fakcie. Miałem pewien sposób, jak to wszystko zakończyć, by móc rozpocząć nowy rozdział życia. 


  




1 comment:

  1. Szkoda mi trochę Jonga. Jest facet zakochany, ale chyba bez wzajemności...
    Co jak co, ale uwielbiam Twoje zdania o kacu. Nie wiem czemu, ale zawsze wprawiają mnie w dobry nastrój. To gupie..

    ReplyDelete