2.8.13

CasNath: Odcinek 4

Dział: Castiel x Nathaniel
Numer rozdziału: 4
Gatunek: Yaoi



        Nie zazdroszczę tym, którzy darzą się miłością ciepłą i pewną. Nie narzekam - są samotniejsi ode mnie, spędzający każdą noc z deszczem za oknem. Moje wypośrodkowanie, choć nie jest idealne, jest kompromisem serca z rozsądkiem. 
        Będąc w drugiej klasie liceum jesteśmy już na tyle dorośli, by móc samemu podejmować ważne decyzje. Nieważne, czy są dobre, czy złe. Musimy je podejmować, aby nie stać w miejscu. Nadszedł czas na zmiany. Bardzo duże zmiany. Szczególnie dla mnie. Może to i lepiej, zaczynałem się już dusić w codziennej monotonii, rutynie. Zaczynam od zera. Wyrzucam kilka osób z mojej pamięci, od dziś dla mnie nie istniejecie. Co sprawia, że człowiek zaczyna nienawidzić sam siebie? Może tchórzostwo. Albo nieodłączny strach przed popełnianiem błędów, przed robieniem nie tego, czego inni oczekują. Pa, pa, tato. 



~~*~~



        Obudziłem się zlany potem, niczym po najgorszym sennym koszmarze. Teoretycznie nic mi się nie śniło, praktycznie - koszmar był jawą z poprzedniego dnia. Przyłapani na gorącym uczynku przez ojca, u którego całe życie usilnie próbowałem wyrobić sobie opinię ideału. Nie był co prawda homofobem, jednak nie tolerował tego. Nie był w stanie zaakceptować mojej orientacji, a tym bardziej Castiela. Szczerze mówiąc... Fakt, może i bojaźliwie doszukuję się plusów, jednak mimo wszystko nie żałuję. Przejrzałem na oczy, teraz jestem w stanie obiektywnie spojrzeć na moje życie i na to, co z nim zrobiłem. Przekreśliłem wszelkie swoje marzenia po to, by ojciec był ze mnie dumny. Nie mam zamiaru więcej tego robić. 
        Pierwszy raz w życiu pokłóciłem się z ojcem. Uderzyłem go. Był w szoku, jednak oddał mi. Zdążyłem się odwrócić, by nie dostać w twarz, więc siniakami są pokryte tylko plecy. Jednak nie żałuję. Powiedziałem mu wszystko, co mi leżało na sercu. Wyrzucił mnie z domu. Póki co jestem u Castiela. Wczoraj poznałem jego rodziców i, ku mojemu zdziwieniu, od razu w pełni nas zaakceptowali. Nie żałuję. W końcu mogę wieczorami szeptać mu "dobranoc", by rano usłyszeć jego "dzień dobry". Jeszcze tego wieczoru opatrzył mi rany na plecach, rano natomiast zrobił jajecznicę z bekonem i przyniósł mi śniadanie do łóżka. Czego chcieć więcej?



~~*~~
        


        Mimo wszystko postanowiłem nie rezygnować z funkcji głównego gospodarza. Bawiło mnie to momentami, dzięki tej funkcji byłem również zwolniony z większości zajęć. Odpowiadał mi taki tryb życia. Około siódmej rano wyszedłem do szkoły, Cas jeszcze spał. Gdy dotarłem do liceum zaskoczył mnie fakt, że przed drzwiami pokoju przewodniczących oczekiwała mnie Iris. Nie wyglądała najlepiej. 
 Coś nie tak?  zapytałem z troską, nieudawaną. Nie miałem nic do Iris, w sumie lubiłem ją. Nie była hipokrytką, co wśród moich znajomych często się nie zdarzało. 
 W sumie...  zaczęła, podnosząc się z podłogi.  Chodzi o Amber...
        Serce mi się raduje, gdy widzę, jak społeczeństwo wielbi moją siostrzyczkę. 
 Ach tak?  spytałem ze zdziwieniem. 
 Nie chcę wyjść na skarżypytę, jednak...  jąkała.  Wyłudza pieniądze od ludzi. 
 Naprawdę?  zdziwiłem się. Nie sądziłem, że Amber jest aż tak ambitna.  Porozmawiam z nią. 
        Pożegnałem ją uśmiechem i czmychnąłem do pokoju. W sumie nie miałem najmniejszego zamiaru gadać z siostrą.
        W powietrzu unosiła się dusząca woń melancholii. Odurzała mnie tymi wszystkimi śmiesznymi wspomnieniami... Zawsze jest jakiś brzeg, do którego zawiniemy, by rozpocząć nowe życie. Jednak nigdy nie wiesz, kogo będzie ci dane tam spotkać. Ogarniało mnie takie zmęczenie...
 Cześć, Nathaniel.  Usłyszałem wnet radosny głos Sucrette. Żwawo przekroczyła próg pokoju, wprowadzając za sobą wysokiego mężczyznę o wąskiej twarzy i wydatnych kościach policzkowych.
 Witaj, Su  odparłem.  Kto to jest?
 To nowy nauczyciel, pan Farazowski  odpowiedziała.  Oprowadzam go po liceum.
 Ah, dzień dobry  przywitałem się.  Witamy pana.
 Tak więc, to jest pokój gospodarzy  kontynuowała.  Gdyby następnym razem potrzebował pan pomocy, radzę zapytać Nathaniela. Jest bardzo uczynny.
        Won do piekła, kurwo wściekła! Ja uczynny? Wsadź mordę w piach i kiełkuj! Myślałem, że tego dnia nic nie popsuje mi humoru, jednak... Nowością było to, że nie minęło kilka sekund i wróciła. Wróciła, ze łzami w oczach i rumieniem na twarzy. Co się stało, kochanie? Profesor Farazowski cię zgwałcił?
 Twoja siostra wyłudza pieniądze...  wyjąkała drżącym głosem, próbując wzbudzić we mnie współczucie. Wyłudza pieniądze, aha. No i?
 Co? Mówisz serio?  zapytałem z udawanym zaskoczeniem. Gra aktorska... Ach, jaki ja jestem utalentowany!
 Pewnie, że mówię serio!  łkała.
        Obiecałem, że to załatwię. Trzasnąłem minę superbohatera aż powiało grozą i rzuciłem obietnicę! Na wiatr. Co się będę zarazkami przejmować. Spocząłem na krześle i pochyliłem się nad dokumentami. "Jasna cholera"  pomyślałem. Dopadła mnie myśl, co by tu porobić, skoro tak czy inaczej od teraz będę spędzał każdą noc z Castielem. Tysiąc pomysłów na sekundę... Może wanna? Nie, to dość oklepane i nudne... Wiem! Zaproponuję hard sex party i przywiążę go do kaloryfera! Chociaż nie, to by było zbyt bolesne... Trójkącik? O tak... Trójkącik to całkiem niezły pomysł.
 Nathaniel!
 W końcu pogadałem z Amber  odrzekłem donośnie. Zdążyłem się już przyzwyczaić do dzikich harców Sucrette.
 Zauważyłam, nie minęły dwie minuty, a już się na mnie rzuciła!  krzyknęła. Siora ma niezłą intuicję, nawet z nią nie gadałem.  To co jej powiedziałeś? Przynajmniej poskutkowało?
 Eh, w sumie nie. Przykro mi  odparłem, spuszczając wzrok.
 A więc, możesz wyświadczyć mi przysługę, prawda?  spytała, zawadiacko się uśmiechając.
— Chcesz się zemścić? Nie uważasz, że to trochę głupie zachowywać się tak jak ona?  zapytałem. O nie. Nikt prócz mnie nie będzie się tu mścił! Ja wam kurwa dam!
 Będę gorsza od niej!  O nie. Su spędza ze mną stanowczo za dużo czasu.
 Hm... Ona zawsze panicznie bała się pająków. Może ci to pomoże...  Hahaha, omg, lol, wtf, swag, Amber ma kilka pająków hodowlanych w domu.
 Ale ja też boję się pająków!  Aha, dzięki za info.  Poza tym... Nie zgadniesz, co mi się przytrafiło!
 Słucham?  Udałem zaciekawionego. No, dalej, co takiego? Odkryłaś nowy pierwiastek na tablicę Mendelejewa? Odkryłaś, że jesteś płaska? A może dostałaś okres?
 Widziałam ducha!
        Stoję, patrzę na nią spod byka i już nawet nie wiem, czy ją faktycznie pojebało, czy to ze mną jest coś nie tak.
 Rano Li przyłapała mnie jak mażę po szafce sprayem i została w to wciągnięta. Dyrektorka nas zobaczyła  zaczęła.  Musiałyśmy posprzątać klatkę schodową. Usłyszałyśmy śmiech... W sumie nie wiem, czy to by duch, ale nagle pojawił się ludzki cień... Chcę to sprawdzić.
 Chcesz prowadzić śledztwo? Naprawdę wierzysz w duchy?  zapytałem. No pizgam.
 Może? W każdym razie coś lub ktoś tam był  odparła z powagą.  Zobacz, co tam znalazłam.
 Kawałek plastiku i niedopałki? To niczego nie dowodzi  Cholera, wczoraj jaraliśmy tam z Castielem... Trzeba było pozbyć się dowodów zbrodni.
 Mów sobie co chcesz, sprawdzę to.
        Wyszła. Co za patola. Dziwię się sobie, że jeszcze nie wyjebałem jej ze szkoły. W sumie moja funkcja na wiele mi pozwala. Eh. Opuściłem pokój i udałem się w kierunku klatki schodowej.
 No proszę, kogo my tu mamy...  zaśmiał się rudowłosy na mój widok.  Jak się czujesz po całej nocy?
        W sumie miałem dość omijania go szerokim łukiem w szkole. Podszedłem bliżej... Paczę w lewo, paczę w prawo, okej. Nikt nas nie słyszy.
 Zastanawiałem się, czy lepiej byłoby przywiązać cię do kaloryfera i zgwałcić czy przelecieć cię w wannie, utopić i jeszcze raz przelecieć  rzuciłem krótko i konkretnie.
        Cas oniemiał. Jednak nie zdołał ukryć przede mną widoku napinającego się materiału jego spodni. Heh. Poszedłem dalej, zostawiając go w takim stanie.
 Widziałam cię przed chwilą z Castielem!  Usłyszałem wrzask. Po raz kolejny: dzięki za info.
 No dobra, gadaliśmy razem. W końcu to się zdarza  odparłem.
 Co knujecie?  spytała. Zrobiłem facepalma i sobie poszedłem. Jeszcze by tylko tego brakowało, żebym jej o swoich fantazjach opowiadał...
        Moje myśli nadal zaprzątał trójkącik. Czy Cas mógłby mieć coś przeciwko? Hm... Ten nauczyciel, którego ostatnio przyprowadziła Su... On...







2 comments:

  1. Nie pamiętam czy już to pisałam, ale to opowiadanie jest zdecydowanie najlepsze! <3
    Jak dla mnie mogłabyś go prowadzić w nieskończoność.

    ReplyDelete
  2. Hahahhaha 5 nad ranem.. sikam xdddd mama przyszla i pyta czy wszytko ok a ja nie moge ze smiechu...;DDD

    ReplyDelete