13.7.13

| Spod rynny na deszcz | - Vol. 2

Dział: Jonghyun x Taemin
Numer rozdziału: 2
Gatunek: Yaoi



        Następnego ranka było po wszystkim. Nocna ulewa niechybnie zmyła wszelki wspomnienia z zeszłej nocy. Obudziłem się leżąc przed drzwiami wejściowymi Karaoke Baru, mokry od stóp do głów, skąpany w letnim deszczu, przegniłym błocie Seulu i spermie Taemina. Nie pamiętałem, ile wypiłem, acz ból głowy dawał znać, że była to wystarczająca dawka, aby wbić mnie w ziemię.
        Cudem udało mi się ustać na dwóch nogach. Powoli, podpierając się na ścianach budynków i barierkach, kierowałem się ku mieszkaniu. Buty doskonale sprawdzały się w roli zatrzymywaczy wody, nogawki jeansów dążyły ku autodestrukcji, przeziębienie miałem jak w banku. Doczłapawszy się do drzwi naszego domu zacząłem agresywnie gwałcić przycisk dzwonka kompletnie nie zważając na to, że było około czwartej nad ranem. Zapomnieli o mnie, to niech kurwa cierpią. Po dłuższym wylewaniu swoich żałości na dzwonku drzwi gwałtownie się otworzyły, ukazując mi Minho w całej swojej okazałości.
- Gdzie ty kurwa byłeś? - spytał, wzdrygając się na widok ściekającej ze mnie strumieniami słoty. W odpowiedzi wyszczerzyłem całe swoje uzębienie, toteż nie zadawał więcej pytań i wpuścił mnie do środka. Zrzuciłem wszystkie ciuchy prócz bokserek tuż za progiem, złapałem za pierwszy lepszy ręcznik z komody stojącej w korytarzu i poszedłem do łazienki. Napełniłem wannę wrzącą wodą, zamknąłem oczy i zanurzyłem się w niej. Co za ulga... Dopiero wtedy zacząłem sobie uświadamiać, co zaszło między mną a Taeminem wczorajszego wieczora.
        Wyszedłszy z łazienki z ręcznikiem opasającym biodra, ujrzałem w kuchni oczekującego mnie Minho.
- Rosołku? - zapytał z uśmiechem, przesuwając kubek w moją stronę. Rad, nie rad, dosiadłem się. Wziąłem łyk bulionu i postanowiłem nie przejmować inicjatywy rozmowy. Wiedziałem, że ma mi coś do powiedzenia, a nie miałem ochoty owijać w bawełnę. Brunet oparł podbródek na dłoni i melancholijnym wzrokiem spojrzał przez okno.
- Wybacz, Jong. Mam nadzieję, że nie będziesz zły, gdy ci to powiem, - zaczął w końcu - ale to ja zostawiłem cię przed barem i udawałem przed resztą, że nie mam żadnych danych na temat twojej lokalizacji.
- No chyba cię pojebało! - wrzasnąłem, po czym w gorącej wodzie kąpany dodałem - Oczekuję wyjaśnień!
- Nie drzyj japy, to dla twojego dobra. - rzucił z bulwersem.
- Dla mojego dobra narażasz mnie na chorobę i atak paparazzich, gdy leżę przemoczony i skacowany pod barem?! - krzyknąłem z wyrzutem. Minho westchnął.
- Znalazłem cię z Taeminem w toalecie w barze. - odparł.
        Zmieszałem się. Odnosiłem niemałe wrażenie, że znalazł nas zaraz po tym, jak połączyliśmy się w ostatnim akcie.
- Nie będę się wtrącał w wasze sprawy, jednak... - kontynuował. - zauważ, że jeżeli media dorwałyby taką sytuację...
- Co masz na myśli? - zapytałem.
- Musiałbyś zdecydować, czy wolisz spać na pieniądzach, czy z Taeminem. - rzucił sucho.
        Zacisnąłem pięści. Było w tym sporo racji. Telewizja mogłaby wykorzystać takowe okoliczności, by dodatkowo nas ośmieszyć.
- Z drugiej strony jednak mogłoby to wywołać aferę, która spowodowałaby odwrotny skutek. - odpowiedziałem.
- Otóż to. - oznajmił. - Aczkolwiek nie przewidzisz, co zrobią. Bądźcie ostrożni.
        Brunet zaimponował mi nieco tym podejściem. Byłem pewien, że jeżeli którykolwiek z członków zespołu pozna zaistniałą sytuację, będzie skłonny zrobić wszystko, aby nie narażać zespołu. Podziwiałem Minho za jego bezinteresowność i empatię.
- Ale mimo wszystko mogliście mnie zabrać do mieszkania. - wkurzyłem się.
- Wybacz, ale w okolicznościach, gdy zarówno ty, jak i Taemin byliście cali w spermie, musiałem pozbyć się jednego z dowodów zbrodni. - zaśmiał się. Odpowiedziałem na to prychnięciem kota.
        Dopiłem do końca bulion, który ulżył mojemu kacowi i mimo wczesnej pory postanowiłem porozmawiać z Taeminem. Cicho złapałem za klamkę i wpakowałem się bezszelestnie do pokoju.
- Taemin? - szepnąłem. Moje przypuszczenia okazały się prawdziwe, nie spał. Obrócił się powoli w moją stronę i szeroko otworzył oczy. Zawsze tak robił, gdy był niewyspany. Uśmiechnąłem się. Odgarnąłem dłonią jego włosy i wtedy zauważyłem coś niepokojącego. Miał dość poważne zadrapanie na lewym policzku. Wzdrygnąłem się.
- Co się stało? - spytałem z niepewnością.
- Nie pamiętam, miałem tę rysę, odkąd się obudziłem. - odparł cicho.
- Rysę? To niemałe skaleczenie, Taemin! - zirytowałem się. - Wstawaj, trzeba to przemyć.
        Obiekt moich westchnień usiadł na łóżku i przetarł powieki. Poszedłem do łazienki po apteczkę, gdy wróciłem, zastałem go z powrotem zakopanego w pościeli. Trudno, nie byłem tak empatyczny jak Minho. Szarpnąłem kołdrę i szybkim ruchem zrzuciłem ją na ziemię. Delikatnie złapałem Taemina za ramię. Podniósł się sam. Odgarnąłem jego rudy kosmyk włosów i przyłożyłem nań wacik nasączony spirytusem. Syknął.
 - Dla urody trzeba cierpieć. - odparłem, wywołując u niego uśmiech. Po odkażeniu rany odsunąłem apteczkę na bok, popchnąłem go lekko, aby bezwładnie opadł na łóżko, po czym położyłem się na nim.
- Jonghyun...
- Co?
- Dupa mnie boli.






2 comments:

  1. -Proszę księdza, spałem z mężczyzną...
    -Uuu, będzie piekło.
    -No, już piecze.
    Taki tam żarcik kosmonaucik ;p
    Biedny ten dzwonek wszyscy go tu gwałcą. Powiniem brać za to pieniądze ^^

    ReplyDelete
  2. Pozwól, że wymienię swoje uwagi w punktach.
    1. Popieram choihyunjoon, odbieracie godność biednemu, niewinnemu dzwonkowi... Jak tak można?
    2. W momencie kiedy Minho tłumaczył się Jonghyun'owi to jego mina dla mnie wyglądała mniej więcej tak ._. i taki głos kukułki w tle.... Nie wiem czemu, ale tak bardziej przed oczami miałam postacie anime niż ludzi rzeczywistych.
    3. Ostatni dialog... Po prostu kocham Cię za tą bezpośredniość i to zachowanie Twoich bohaterów. Jak to mówią "fajni"? Aha! Lofciam Cię <3

    ReplyDelete