1.3.17

Rozkwit

Dział: Moja własna wiosna
Numer rozdziału: 9
Gatunek: Yaoi



               Krystian i reszta ekipy powitali go z udawanym entuzjazmem, nawet on jako osoba aspołeczna doskonale to wyczuł. Uraczył ich wymuszonym uśmiechem i wymienił spojrzenie z każdym z nich, ale żadnemu nie podał dłoni.
- Mógłbyś iść pieszo, mniej by ci to czasu zajęło, niż mi podwiezienie cię pod chatę - jęczał Krystian, odpalając silnik samochodu.
- Michał jest zmęczony po pracy - odpowiedział Oskar.
Blondyn siedział sam na tylnym siedzeniu i czujnie nasłuchiwał rozmowy.
- Nie dość, że ci samochód pożyczam, to jeszcze... - gderał.
- Cicho bądź - syknął Wieczorkiewicz.
               Kiedy dotarli na miejsce, Oskar odruchowo otworzył drzwi Michałowi, jak gdyby gloryfikował jego osobę. W gruncie rzeczy wystarczyło mu jedno piwo, żeby nie do końca mieć pewność, czy ma do czynienia z Julią, czy z jej bratem. Ponadto chciał się wkupić w łaski rodziny, dlatego robił wszystko, by chłopak go polubił.
               Zaprosił go do środka. Kto by pomyślał, że Michał zobaczy mieszkanie Wieczorkiewicza przed Julią! Rozejrzał się dookoła. Było tam dokładnie tak, jak sobie wyobrażał - schludnie, bogato i nowocześnie. Idealna miejscówka na dużą imprezę bez okazji. 
- Czuj się jak u siebie - powiedział z uśmiechem Oskar.
               Zajęli miejsca na stojących naprzeciw siebie fotelach, które dzielił niski stolik. Postawił na nich dwie szklaneczki whiskey z lodem.
- Jesteś głodny? - spytał mężczyzna.
               Michał pokręcił głową.
- Też jesteś wegetarianinem? - pytał dalej.
               Skinął na znak aprobaty.
- Zawsze jesteś taki elokwentny?
               Roześmiali się obydwoje, niszcząc niezręczną ciszę. 
               Michał czuł się wyjątkowo dziwnie. Nawet zdarzyło mu się raz czy dwa odmienić w formie żeńskiej, ale Oskar chyba nawet się nie zorientował. Pił i pił, i dolewał im kolejne porcje, kiedy tylko kończyli. Blondyn obawiał się, że straci kontrolę i powie coś nie tak, dlatego był ostrożny i uważał na spożywane ilości. Ale nie można było tego samego powiedzieć o Oskarze, który w pewnym momencie napierdolił się jak świnia. Co prawda mówił wyraźnie i potrafił utrzymać się na nogach, jednakże...
- Nie mam już siły - powiedział nagle, nie kończąc poprzedniego tematu. 
               Odstawił szklankę na stolik i ukrył twarz w dłoniach. Spojrzał na Michała spomiędzy palców i uśmiechnął się szeroko.
- Na co? - zapytał blondyn, czując niepewny grunt pod nogami. 
               Czuł wyraźnie, że atmosfera staje się nieco napięta. Towarzyszyła zawsze chwilom, w których miało stać się coś złego.
- Wystarczy tego - odparł, podnosząc się do pozycji stojącej.
               Podszedł do fotela, na którym siedział Michał, po czym wyrwał mu z dłoni szklankę, którą dzielnie dzierżył, a następnie postawił ją obok swojej. I wtedy stało się coś niespodziewanego.
               Oskar zasiadł okrakiem na kolanach blondyna, uniemożliwiając mu tym samym drogę ucieczki i chwycił go za nadgarstki.
- Jesteście tak cholernie podobni - wyjąkał.
               Pocałował go gwałtownie. Namiętnie wpijał się w jego usta i smakował go nie wiedząc, że dobrze już zna te tereny. Nadgryzał delikatnie jego dolną wargę. Nie chciał się dłużej kontrolować. Pierwszy raz w życiu miał ochotę, żeby inny mężczyzna klęknął przed nim i ukrył twarz między jego udami. 
               Przeniósł usta na jego kark i zaczął obsypywać go pocałunkami. Coraz bardziej pragnął Michała i dotyku jego chudych zimnych słabych dłoni.
Krajewski był przerażony. Opuściły go wszelkie siły i nie był nawet w stanie go odepchnąć.           Wiedział, że powinien czuć się jak w siódmym niebie, w końcu całował go Oskar Wieczorkiewicz. Całował jego, nie Julię. A jednak odezwało się w nim obrzydliwe uczucie zazdrości. Bo przecież jego chłopak właśnie zdradzał go na jego oczach. Z nim samym.
               Tymczasem ręce Oskara zdążyły już zawedrować pod koszulkę chłopaka i zacząć delikatnie masować jego biodra. Dotykał go i drapał delikatnie. Michał w końcu się poddał. Stracił kontrolę. Odwzajemnił pocałunek. Przeczesał palcami ciemne włosy mężczyzny, po czym przytulił go mocno do siebie. Wieczorkiewicz powoli rozpiął spodnie i zsunął je z siebie lekko. Wyciągnął na zewnątrz członka i zaczął się nim bawić, zachęcając blondyna do przejęcia inicjatywy. Michał nieśmiało położył dłoń na jego udzie, po czym delikatnie chwycił jego penisa i uśmiechnął się do ukochanego. Wolno poruszał ręką w górę i w dół, uważnie obserwując reakcje ciemnowłosego. Przyspieszył tempo. Oskar znów namiętnie i gorąco wpił się w jego wątłe usta. Michał zerwał z niego koszulkę i zaczął masować jego tors. Wieczorkiewicz podniósł się i stanął przed nim, po czym rzucił mu jednoznaczne spojrzenie. Blondyn niepewnie przysunął się do niego. Spojrzał na twardego z podniecenia członka mężczyzny. Znajdował się tuż przed jego nosem i zdawało się, że lada chwila eksploduje. Przegryzł wargę.
               Nieśmiało otworzył usta i powoli wysunął z nich język. Oblizał główkę penisa Oskara i uśmiechnął się lekko. Chwycił go znowu i zaczął poruszać ręką. Wsunął go sobie między wargi i zamknął oczy. Usłyszał ciche westchnienie mężczyzny. Wieczorkiewicz poruszał biodrami, wchodząc coraz głębiej w gardło chłopaka, który krztusił się własną śliną. Złapał go mocno za włosy i pociągnął tak, że tamtemu z bólu zaszkliły się oczy. Wtedy odsunął się i już po chwili obserwował, jak strugi białej lepkiej cieczy spływają po jego twarzy.
- Zdejmij spodnie - nakazał Oskar.
               Blondyn postąpił zgodnie z jego nakazem. Stał przed nim w samej koszulce sięgającej mu do połowy uda. Wieczorkiewicz podniósł ją do góry, odsłaniając stojącego na baczność członka. Roześmiał się radośnie, po czym chwycił go i masował tak długo, dopóki Michał nie doszedł. Potem znów pocałował go namiętnie. Obrócił go tyłem do siebie. Blondyn wypiął się, opierając dłonie na fotelu. Mężczyzna dotykał jego pośladków i przesuwał palcami po dzielącej ich linii. Następnie położył ręce na jego biodrach i szybko wszedł w niego prawie do samego końca. Z ust Krajewskiego wydobył się głośny krzyk. Czuł, jak coś się w nim porusza i wcale nie było to tak przyjemne, jak dotychczas przypuszczał. Był rozrywany przez ból, a przynajmniej takie odnosił wrażenie. Pojekiwal, a po jego twarzy spływały strugi łez. Prosił Oskara, by przestał, ale tamten nie dawał za wygraną i wchodził w niego coraz głębiej. Blondyn zaszklonymi oczami obserwował swoje trzęsące się nogi, nad którymi nie panował. Kiedy tylko Wieczorkiewicz skończył, Michał upadł na kolana i rozpłakał się.
- Chodź, spróbujemy jeszcze od przodu - szepnął mu figlarnie do ucha mężczyzna.
- Poczekaj chwilę - poprosił.
- Dobrze - odpowiedział, siadając obok niego na podłodze i przytulając go do siebie.
- Chciałbym być na miejscu Julii - powiedział nagle Michał. - Pozwól mi z tobą być.
- Bardzo szybko wyciągasz wnioski - odparł ze śmiechem. - Przekonaj mnie do siebie.
               Podniósł go z ziemi i zaprowadził do sypialni. Położył przed sobą i rozłożył mu nogi, po czym zaczął bawić się od nowa.
               Kiedy pierwsze promyki porannego słońca przebiły się przez szyby, Michał przebudził się w ramionach Oskara. Wytrzeszczył ze zdziwienia oczy, zanim przypomniało mu się, co robili ostatniej nocy. Delikatnie pogłaskał jego włosy i wtulił się w niego mocniej, gdyż w pomieszczeniu panował niebywały chłód. Pocałował go w policzek. Marzył, by było tak już zawsze. Patrzył, jak ciemnowłosy mruży powieki i trzepocze rzęsami. 
- Dzień dobry - powiedział blondyn.
               Wieczorkiewicz spojrzał na niego i gapił się tak przez dłuższą chwilę w milczeniu. Potem wstał, przeciągnął się i bez słowa wyszedł z pokoju. Michał poczuł się nieswojo. Wyszedł nago z łóżka i wrócił do salonu po ubrania, które szybko założył na siebie. Usiadł na fotelu i utkwił wzrok w jednej ze stojących na stoliku szklanek z whiskey. Po chwili usłyszał kroki i zaraz po tym Oskar zajął miejsce naprzeciwko niego.

No comments:

Post a Comment