3.1.16

Profesjonalizm mordercy

Dział: CH(E)AT
Numer rozdziału: 6
Gatunek: Yaoi.



                    Tego dnia w siedzibie było dość głośno. Zerwałem się na równe nogi około piątej rano, bo właśnie wtedy rozpoczęła się wrzawa. Musiałem zacząć się przyzwyczajać do nieprzespanych nocek. 
                    W kuchni przesiadywało całe towarzystwo. Odkąd mnie porwano, był to dopiero drugi raz, gdy zebrali się tam wszyscy bez wyjątku. Sprawa musiała być gruba. Czułem unoszący się wszędzie niepokój. Zasiadłem razem z nimi przy stole, lecz nikt nie zdawał się zauważyć mojej obecności. Sheila krzyczała i szlochała na przemian, Edward próbował ją uspokoić, jednocześnie rozmawiając z Felixem. Felix siedział w bezruchu, jego ubrania były brudne od krwi, jednak w takich miejscach, że nawet taki amator morderstw jak ja mógł z czystym sumieniem stwierdzić, iż to właśnie Felix był zabójcą i krew zdobiąca jego strój nie należy do niego. Pani Livingstone wyglądała na poruszoną stanem swojego brata, choć na jego twarzy nie malowało się zupełnie nic. Początkowo nie mogłem dojść do tego, co się stało. Przysłuchiwałem się uważnie ich rozmowie, ale nie potrafiłem wywnioskować z niej, w czym leży problem. Byłem zmęczony i obolały, nie uraczyli mnie zbytnio wygodnym łóżkiem. Ale cóż, byłem tylko mięsem w ich rękach. Nie mieli przymusu nawet utrzymywać mnie przy życiu. 
                    Po chwili jednak fakty zaczęły do mnie powoli docierać i załapałem, co się stało. Ciężko było mi połączyć to wszystko w logiczną całość, lecz efekt był piorunujący. 
                   Wyglądało na to, że Felix zamordował jakąś młodą kobietę. Nie byłoby w tym nic dziwnego, w końcu śmierć towarzyszyła czyścicielom na co dzień, można by było jedynie żałować tego, iż trafiło akurat na przedstawicielkę płci pięknej. Nie zraziło mnie to, ale słuchałem dalej. Po chwili pojawił się kolejny wniosek. Osoba, której się pozbył, była jego drugą połówką. Przegryzłem wargę. Wyglądało na to, że Felix był zmuszony zabić kolejną ważną dla niego osobę. Okazało się, iż była nią Bridget Mellark, która szarpała się z nim kilka dni wcześniej. Podobno za wszelką cenę usiłowała zmusić go do porzucenia fachu czyściciela, by mógł u jej boku zacząć prowadzić normalne życie. Pech chciał, że stała się do tego stopnia zdesperowana, iż zaszantażowała go wyjawieniem jego tożsamości, jeżeli postanowiłby zostać z nami. Dlatego nie miał innego wyjścia niż wyplenienie jej z tego świata. W taki też sposób Felix stracił kolejną osobę bliską jego sercu. I nawet mimo naszych relacji nie byłem w stanie cieszyć się jej śmiercią. 
                    Tego ranka nie zamieniłem z nikim słowa. Każdy poszedł do siebie, jedynie Felix udał się pod prysznic, by zmyć z siebie pot, krew i wyrzuty sumienia. Mimo wszystko miałem go za zbyt inteligentnego człowieka i byłem pewien, iż wie, że dobrze postąpił. Bo nie miał wyjścia. Znaczy, mógł w zasadzie zabić siebie, żeby... Moment... Czy ja sam nie byłem w podobnej sytuacji?
                    Kiedy usłyszałem, że opuszcza łazienkę, udałem się za nim prosto do jego pokoju. Może to był błąd zważywszy na jego samopoczucie, ale w końcu był profesjonalistą i był zmuszony do dawania sobie rady nawet w takich chwilach. Poczułem jednak, że nie uda mi się zasnąć, jeśli najpierw do niego nie pójdę. 
— Wiesz, ja... — zacząłem nieśmiało, kiedy przekroczyłem próg jego pokoju. Siedział na swoim łóżku i niemrawo spoglądał w moim kierunku. Przez żaluzje wpadały cienkie wiązki światła, a mimo to wokół panowała ciemność. — Nie mam zbyt wygodnego łóżka, więc pomyślałem, że... 
                    Przez dłuższą chwilę milczał, dlatego przejąłem inicjatywę i po prostu usiadłem obok niego. Położyłem na jego dłoni swoją, jednak gwałtownie się odsunął. 
— Jak się czujesz? — spytałem. Nie dało się ukryć, że nie miałem zielonego pojęcia o relacjach międzyludzkich. 
— W porządku — odpowiedział nieco beztroskim tonem.
— Naprawdę? — zdziwiłem się.
— Jasne, że tak — odparł. — Nie kochałem jej już od dłuższego czasu. Zmieniła się.
— Ale zabrałeś rękę, kiedy chciałem cię dotknąć — wymamrotałem.
— Bo mnie zdenerwowałeś — syknął. — Wcześniej raczej unikałeś czynów tego typu. Myślałeś, że w takiej sytuacji będę rozdrażniony i wezmę cię na litość?
— N-nie przeszło mi to przez myśl, jeśli mam być szczery — wyjąkałem. — Rozumiem twoją nieufność do ludzi, na tym polega bycie czyścicielem, ale mam zamiar do was dołączyć, dlaczego więc...? 
                    Spojrzał na mnie i położył mi dłoń na policzku. Odczułem coś dziwnego. Nie przekonałbym go przecież tak szybko. 
— Jeśli w takim razie nie zależy ci na zaspokojeniu własnych celów, jeśli można to tak nazwać, zrób coś, co pomoże tylko i wyłącznie mnie — zaproponował.
— Mam ci zrobić loda? — spytał cicho. 
— Nie, bo się podniecisz — wycedził przez zęby. — Po prostu się przede mną rozbierz. 
                   Serce stanęło mi w gardle. Felix nie zdawał sobie sprawy z pewnych moich zahamowań. Wiedziałem jednak, że jeśli w tym momencie ich nie przełamię, straci do mnie zaufanie. Nie mogłem na to pozwolić.
                    Sam nie wiedziałem, kiedy coś do niego poczułem. Nie zdążyłem jeszcze nawet przeanalizować faktu, że podobał mi się facet. Wydawało mi się, iż chcę tylko spróbować czegoś nowego, ale co do tego też nie byłem przekonany. Przegryzłem wargę. Musiałem tylko się rozebrać, przecież nie było w tym nic trudnego. Gdybym kiedyś zdecydował się na seks, niezależnie, czy z kobietą, czy z mężczyzną, również musiałbym to zrobić. 
                    Podszedłem do okna i zwinąłem żaluzję. W pomieszczeniu zrobiło się trochę jaśniej, choć nadal panowały odcienie szarości. Było mi trochę niedobrze. Czy Felix naprawdę nie zauważył, że niezależnie od temperatury, zakładałem długie spodnie oraz rękawy? A może właśnie się zorientował i dlatego chciał mnie sprawdzić? Sam już nie wiedziałem. Wszystko tam było dziwne i niepokojące...
                    Moje nogi zaczęły drżeć zanim jeszcze zdołałem ściągnąć sweter. Kiedy już to zrobiłem, odruchowo zasłoniłem nim tors, mimo że miałem na sobie jeszcze koszulkę. Trzęsłem się. Felix wyciągnął dłoń w moim kierunku. Powoli oddałem mu pierwszą część garderoby. Spoglądał na mnie, choć nie mogłem dostrzec jego wzroku przez małą ilość światła. To była największa wada systemu, jakiego używałem do ocenienia sytuacji. Nie widziałem jego oczu, dlatego byłem stracony. 
                    Poczułem strugi słonych łez na mojej twarzy. Stałem w lepiej oświetlonym miejscu, jednak nie mógł ich zauważyć, gdyż moja twarz przysłonięta była kosmykami długich jasnych włosów. Traciłem panowanie nad rękoma. Drżały tak silnie, iż ciężko było mi złapać za dół koszulki, by się jej pozbawić. Felix jednak czekał, dlatego zrobiłem to szybko i gwałtownie. Chwilę potem osunąłem się na kolana i zgiąłem w pół.
— Co robisz? — spytał. 
— W-wybacz — wyjąkałem.
— Nasuwa mi się wniosek, że udajesz, jeśli chodzi o nasze relacje — syknął. — Chociaż nie wiem jeszcze, dlaczego to robisz. 
— F-felix... — wymamrotałem. — Wysłuchasz mnie?
— Jestem na tyle dojrzały, że wysłucham, chociaż spodziewam się naprawdę badziewnych głupot — odparł.
— J-ja... — zacząłem niemrawo. — Mam problem z nagością. 
— Mógłbyś konkretniej...? — zapytał ze zdziwieniem.
— Nie wiem, jakie są tego przyczyny... — jęczałem. — Mam tak, odkąd pamiętam. Nadal nie przyzwyczaiłem się do kąpieli, czuję się podczas nich skrępowany i staram się myć po omacku, by nie patrzeć na swoje ciało. Jednak sam fakt, że jestem nagi, przytłacza mnie. Latem zakładam ciepłe ubrania. Pomyślałem, że uda mi się to teraz przełamać, dlatego spróbowałem. Bo wiedziałem, że moje tłumaczenia zabrzmią głupio i stracę w twoich oczach, więc...
                   Wstał z łóżka i przykucnął obok mnie. Położył mi twarz na policzku, po czym otarł łzy. Po chwili podał mi sweter i założył mi go, nie patrząc na mój nagi tors.
— Niech będzie — odparł.
— N-naprawdę? — zapytałem.
— Nie jesteś dobrym aktorem — westchnął. — Ufam twoim łzom. W takim razie pozwól mi się dotknąć. Spokojnie, przez ubrania. 
                    Staliśmy naprzeciw siebie w półmroku. Odgarnął moje włosy do tyłu. Dopiero wtedy dostrzegłem lekki uśmiech na jego twarzy. Położył mi dłonie na ramionach, po czym zaczął powoli zsuwać je coraz niżej. Zatrzymał się na torsie. Bez problemu znalazł moje sutki, które już po chwili pieścił palcami. Jęknąłem cicho. Byłem bardzo nieodporny na tego typu poczynania. Zachichotał cicho i przytulił mnie do siebie, delikatnie gładząc moje plecy. Po chwili jednak odsunął się ode mnie i znów się uśmiechnął.
— A pocałować się pozwolisz? — spytał. 
                    Moja twarz zapłonęła, jednak na samą myśl również się uśmiechnąłem, co Felix potraktował jako aprobatę. Zbliżył się do mnie i wtedy nagle...
— Czekaj — przerwałem mu. — Musisz coś wiedzieć.
— Aż się boję — zachichotał znów.
— To będzie... mój pierwszy pocałunek — odparłem nieśmiało. 
— Poważnie? — zdziwił się. — Więc dam z siebie wszystko. 
                    Nie miałem zielonego pojęcia, jak reagować, ale uznałem, że Felix będzie świetnym nauczycielem. Nie tylko historii. Dałem się ponieść chwili. Najpierw delikatnie musnął moje wargi swoimi. Rozpływałem się. Powoli wsunął język do moich ust, choć nie miałem pojęcia, co powinienem zrobić ze swoim. Zdecydowałem się kopiować jego ruchy. Kiedy tylko załapałem, ogarnęła mnie błoga przyjemność. Objął mnie w pasie i przycisnął do ściany, nie przerywając pocałunku. Oddychałem ciężko. Nie chciałem, by ten poranek się kończył. 


2 comments:

  1. Ej, w sumie to było.. niezłe. Naprawdę!
    Aż się zdziwiłam :O
    Oj tak się droczę.. XD
    To było takie dosyć.. delikatne? Urocze? I mimo, że sama zakomunikowałaś, że będzie trochę romantyzmu, to trochę mnie zaskoczyłaś. Cóż, wkraczasz na wyższy level. Choć pewnie srałaś, podczas pisania tego, to jestem zadowolona i zaintrygowana. Ah! I obu bohaterów lubię, co jest dziwne, bo zwykle jestem po jednej stronie ;)
    Ps. chciałam chamsko napisać jedynie "Hmm ;)", ale się powstrzymałam. Bądź zatem ze mnie dumna <3

    ReplyDelete
  2. Wspominałem, że nie wiem o czym pisać w komentarzach?
    Seria mi się podoba, szczególnie pan Smith (będę go tak nazywał, bo lubię to nazwisko). Jest interesująca, choć inaczej widziałem fabułę, czytając pierwszy rozdział. Ta mnie jednak zaskoczyła.
    A mogę się do czegoś doczepic?
    I tak to zrobię.
    "Trząsłem" się nie "trzęsłem"
    Poza tym... Trochę nie rozumiem tego:
    "Podszedłem do okna i zwinąłem żaluzję. W pomieszczeniu zrobiło się trochę jaśniej, choć nadal panowały odcienie szarości" "Spoglądał na mnie, choć nie mogłem dostrzec jego wzroku przez małą ilość światła."
    Ja pewnie źle ogarniam, albo wcale... Ale nie rozumiem.
    Rozdział świetny, chociaż jak dla mnie to za szybko pojawiły się uczucia, jakieś odważniejsze gesty. Ale to opowiadanie yaoi, coś takiego musi się dziać.
    Mimo wszystko przyjemnie się to czytało, choć o tej porze i w moim stanie... Pewnych rzeczy nie szło zrozumieć.
    Czekam na kolejny, bo szczerze wolałem, jak dodawałaś je szybciej.
    Dzięki, że to napisałaś i wybacz te moje dziwne uwagi.
    ~Erwin

    ReplyDelete