3.1.16

Maszyny do zabijania

Dział: CH(E)AT
Numer rozdziału: 8
Gatunek: Yaoi.



dla Erwina, bo jęczy, że rzadko dodaję
koleś, czasu nie ma, trzeba zapierdalać! rok trzeba zdać
w sumie nie trzeba
_____________________________________

                    Całe wtorkowe popołudnie spędziłem z Edwardem. Nie przejmowałem się faktem, czy marnuję jego czas, w końcu zgodził się udzielić mi odpowiedzi na kilka pytań, więc musiał wiedzieć, że może to zająć dłuższą chwilę. Intrygowało mnie wiele spraw związanych z czyścicielami. Sieć nie oferowała mi żadnych sensownych odpowiedzi, bowiem wszystkie wpisy na temat tego ugrupowania zdawały się być głupotami wyssanymi z palca. Niemniej jednak czyściciele stanowili pewnego rodzaju zakazany owoc. Nikt nie miał pojęcia, kim są i nikt nie potrafił ich odnaleźć. Czułem się lepszy od innych ludzi, mogąc przebywać wśród takiej elity. Nie zważałem już na to, że przecież mnie porwali i nie powinienem im ufać. Relacje z nimi zaczęły się pogłębiać. Musieliśmy w tym fachu darzyć się nawzajem niemałym zaufaniem. 
                    Edward powiedział mi wtedy, że grup czyścicieli jest w Ameryce bardzo wiele. Są one starannie podliczane tak, jak ich członkowie, jednak jest to praca co najmniej mozolna, zważywszy na niepowodzenia misji. Co prawda większość z nich dochodziła do skutku, jednakże czyściciele pracowali dzień i noc, dlatego przy tak wielkiej ilości zleceń ciężko było długo utrzymać się przy życiu. Gdy zapytałem, po co w takim razie tak bardzo ryzykują swoje życia, odpowiedział tylko:
— To zawód pełen poświęceń. Dla dobra ludzkości. 
                    Czyściciele walczyli z ogromnymi instytucjami oraz bogatymi ludźmi, lecz tylko tymi, którzy swoimi żądzami krzywdzili innych. Zastanawiałem się, dlaczego w takim razie antagoniści czyścicieli nie wynajęli jeszcze żadnych gangsterów do załatwienia grup, do których należeliśmy. 
— To proste — zaśmiał się. — Mamy kontakty z mafią. 
                    Tego dnia Edward wydawał się być o coś zatroskany, o wiele bardziej niż zwykle. Jakaś sprawa wyraźnie go męczyła, jednak nie chciałem się w to wtrącać. Był naszym liderem, dlatego byłem pewien, że wie, co robić. 
— Mafia również dysponuje wielką kasą, ale jesteśmy sojusznikami. W przeciwieństwie do polityków i przedstawicieli handlowych mafia zarabia pieniądze w bardziej ludzki sposób — mówił. — Co prawda są to lewe interesy, jednak nie działają na przekór ludziom. Zajmują się przede wszystkim hazardem, a niektórzy z nich babrają się w brudniejszych sprawach. Przykładowo w heroinie.
— Czy heroina nie działa w pewnym sensie przeciw ludziom? — dopytywałem.
— Owszem — odparł stanowczo. — Ale w tym przypadku to ich świadomy wybór. Czyściciele nie chcą ograniczać wolności człowieka. Usuwamy tych, którzy tę wolność zabierają. Tych, którzy nie pozwalają innym prowadzić normalnego życia. 
— A co z ludźmi, którzy nie mają wyboru i potrzebują pieniędzy do tego stopnia, że dążą do celu po trupach? — spytałem znów.
— Ich też się pozbywamy, choć patrzymy na nich bardziej pobłażliwie i czasem dajemy drugą szansę — odpowiedział. — W każdym razie uznajemy ich działania za nieludzkie. Jesteśmy zdania, że życie innego człowieka jest ważniejsze niż nasze. Jeśli zaś człowiek czyniący takie rzeczy ma na utrzymaniu rodzinę i działa z tego powodu, także go wypleniamy, ale z uwagi na to, że powinien był wcześniej zastanowić się nad konsekwencjami swoich czynów. I zostawić plany założenia rodziny na później, kiedy tylko się ustatkuje.
— Poglądy czyścicieli są dość skrajne... — westchnąłem.
— Racja — odparł z uśmiechem. — Ale wszystko zmieniało się na przełomie lat. W którymś momencie najwyżej stojąca osoba zauważyła pewne podobieństwo między naszym kodeksem a prawem funkcjonującym w wielu krajach. Ten mężczyzna doszedł do wniosku, że myślenie skrajnościami to jedyna droga do wysuwania obiektywnych i trafnych decyzji. Spójrz na bandytów w więzieniach. Dwa takie same morderstwa, zupełnie inne kary. Ten system jest na pierwszy rzut oka skomplikowany, ale z drugiej... zupełnie nielogiczny. Chcieliśmy tego uniknąć. Nasz poprzedni wódz, jeśli mogę go tak nazwać, obawiał się, że zaczniemy subiektywnie spoglądać na naszych bliskich, jeśli dopuszczą się zbrodni, które tępimy. Bał się, że zwyczajnie zaczniemy oszukiwać, by nie musieć ich tracić. Stąd kodeks i sztywne reguły, których musimy się trzymać. W takim stanie rzeczy wszystko jest jasne, klarowne i zrozumiałe.
                    Zapytałem także, czy grupy czyścicieli dzielą się na te lepsze i gorsze. Westchnął wtedy i powiedział, że jest bardzo szczerym człowiekiem, dlatego żałuje, iż zadałem takie pytanie. Zaskoczyła mnie jego odpowiedź.
— Fakt faktem jesteśmy jedną z najlepszych grup na tym obszarze, jednakże poziomy tych ugrupowań są tak zróżnicowane, że między nami a czyścicielami będącymi miejsce wyżej jest przepaść nie do pokonania — odpowiedział. 
— Dlaczego pożałowałeś, że zapytałem? — dociekałem.
— Lubisz drążyć temat, co? — zaśmiał się cicho. — Przyjęcie nowego czyściciela do jednej z najlepszych grup jest dość ryzykowne.
— Co masz na myśli? — zadałem pytanie.
— Mamy wyspecjalizowanych ludzi — odpowiedział. — Nie wybraliśmy sobie ekipy, zostaliśmy sobie przypisani. Jeśli to przeanalizujesz, zauważysz, że cały ten oddział posiada dopełniające się umiejętności. Każda grupa czyścicieli musi posiadać określone zdolności, ale nie wpływa to na ilość członków, bo jeden działacz może dysponować dwoma lub trzema kwalifikacjami. Jedyny wymóg to co najmniej trzy osoby na grupę, bo praca czyścicieli w dużej mierze opiera się na współpracy. Spójrz tylko. Emily Livingstone jest wyspecjalizowana w walce wręcz oraz w otwieraniu systemów ochrony czy też zwyczajnych zamków. Ponadto jej szorstkość i trzeźwość myślenia pozwalają zabijać bez końca, stąd też przydomek maszyny do zabijania. Potrafi odczytywać emocje człowieka napotykanego po raz pierwszy, a także zmanipulować go grą aktorską. Posiada też zdolność ukrywania się niczym kameleon. Felix Livingstone jest ukierunkowany na pracę z bronią palną oraz robotę w terenie. Jego zwinność i szybkość pozwalają uniknąć ataków przeciwnika. Także jest świetny w wyczytywaniu wielu rzeczy z ludzi, jednak jego manipulacja pozwala na nieco więcej niż u Emily, potrafi on silną manipulacją zniszczyć człowieka i sprawić, że będzie mówił wszystko, o co Felix poprosi. Sheila jest strategiem, konstruuje dokładne plany w mgnieniu oka i potrafi skupić się na myśleniu nawet w sytuacjach zagrażających życiu. Zawsze atakuje z daleka i nigdy nie staje twarzą w twarz z przeciwnikiem z uwagi na jej brak umiejętności walecznych. Mimo to potrafi złamać każdy kod i system, co bardzo ułatwia nam pracę. Ja natomiast jestem liderem, który musi trzymać na wodzy nieprzemyślane działania moich podwładnych, którzy mają do tego tendencje, choć możesz nie widzieć tego na pierwszy rzut oka. Rozpatruję wszystko biorąc pod uwagę wszelkie możliwe czynniki i dopiero wtedy działam. Ponadto posiadam większość umiejętności z tych, które mają oni wszyscy. Mówię ci o tym dlatego, że nasz najwyższy szef nie spojrzał przychylnie na ściągnięcie cię tutaj. Przystał co prawda na plan Felixa związany z morderstwem twojego ojca. Prawdę mówiąc, gdyby nie fakt, że powiedział to Felix, który w dodatku dostał poparcie Emily, mógłbyś już nie żyć. To rodzeństwo po prostu uchodzi za jedne z najskuteczniejszych maszyn w dziejach czyścicieli. Tak czy inaczej, jeśli nawet przejdziesz czwartkową misję, być może przeniosą cię do innej grupy czyścicieli. Twoje umiejętności nie wykraczają poza te, które mamy już tutaj. Czytasz z oczu tak, jak większość z nas. Ukrywasz się, ale to potrafi już Emily. Staram się cały czas odnaleźć w tobie coś, czego jeszcze nie mamy, ale...
— Daj mi szansę — przerwałem mu.
                    Powiedziałem to z tak cholerną pewnością siebie, że ciężko było mi uwierzyć w to, co robię. Nie miałem w zasadzie zielonego pojęcia, z czego ta stanowczość wynikała, lecz moja intuicja wyraźnie podpowiadała mi, iż mam w sobie coś, co pozwoli mi z nimi zostać i dostać się na sam szczyt. W moim wnętrzu zaczynało coś świrować, nie wiedziałem, co się dzieje. Chciało mi się śmiać. To była jakaś dziwna psychodelia, której nie rozumiałem. Początkowo myślałem, że to desperacja i przerażenie. Ale wszystko miało okazać się kilka dni później, choć nie byłem wtedy jeszcze kompletnie niczego świadomy. 


1 comment:

  1. Dobra. Sporo mi zajęło zebranie się do napisania tego komentarza, ale chyba wreszcie wiem co chciałem powiedzieć.
    Więc, zacznę od tego, że dla mnie nierealna jest taka walka ze złem. Nawet jeśli zamysł Czyścicieli jest dobry. Ale widać, że masz wyobrażenia czegoś takiego, a ciekawie się to przekłada na opowiadanie, które bądź co bądź jest fikcyjnym przedstawieniem świata, który przecież sama stworzyłas. Także nie czepiam się tutaj w złym sensie, bo opis grupy, jej cel i środki, które podejmuje są interesujące. Chętnie dowiem się o niej czegoś więcej.
    Postaci Sydney'a nie lubię, ale to wiesz. Za to podoba mi się Felix (aż dziw, że wreszcie go tak nazwałem) i normalnie... Mógłby zdradzić Sydney'a i ostatecznie z nim nie być.
    Ale to Ty to tworzysz, a jak kiedyś stwierdziłaś "zależy od gustu" akurat mi nie przypadł do gustu główny bohater, ale przez to opowiadanie, jak dla mnie zyskuje, bo nigdy nie wiem czy Sydney mnie zaskoczy pozytywnie i zmienię zdanie na jego temat, a może przeciwnie. W każdym razie związek mogą stworzyć ze sobą dwie skrajnie różne osoby, wobec których ja osobiście odczuwam skrajnie różne emocje i to jest najlelsze. Także ciekawie...
    Choć znając życie walniesz takie zakończenie tego, że głowa mała i wszystkim nam szczęki opadną do ziemi.
    Dziękuję za dwa rozdziały na jeden dzień i liczę, że tak będzie częściej.
    ~Erwin

    ReplyDelete