12.11.15

Znam twojego ojca

Dział: Maniakalny przypadek.
Numer rozdziału: 4
Gatunek: Yaoi.



                         Przyjaciel był chyba trochę zdziwiony, że nie zaproponowałem mu noclegu z soboty na niedzielę mimo wolnego mieszkania. Musiał zauważyć, iż coś jest nie tak, chociażby po mojej minie. Tym razem jednak nie wypytywał o szczegóły, jedynie uśmiechnął się, potaknął głową i wyszedł, prosząc jeszcze na odchodne, bym dzwonił, gdybym chciał porozmawiać. Kiedy tylko opuścił mój dom, rzuciłem się bezwładnie na łóżko. Nie mogłem znieść myśli, że mnie okłamuje i nawet mu brewka nie tyknie. Prawie dorównywał Kurskiemu. Co mu odbiło po tych wspólnie spędzonych dziewiętnastu latach? Naprawdę aż tak bardzo wolał kłamać, niż mnie zranić? Ranił mnie bardziej długotrwale, czyniąc w ten sposób. Zawiodłem się. Chris był przecież człowiekiem, który zawsze wiedział, co będzie dla mnie najlepsze. Dlaczego więc tak bardzo cierpiałem?
                         Ojciec wrócił do domu nad ranem. Był to pierwszy poniedziałek wakacji. Wtarabanił się do domu dość głośno, chyba się wywalił, bo około czwartej moich uszu dobiegło donośne "kurwa", szybko wyciągające mnie z krainy Morfeusza. Może i lepiej, że wrócił, bo tej nocy nie mogłem spać. Zszedłem więc na dół i usiadłem w kuchni. Gdy ojciec zapytał, co robię, powiedziałem, że to chwilowa bezsenność. Nie miałem ochoty mówić niczego więcej. Dobrze wiedziałem, że się nie dogadamy. Przyjrzałem się jego ciemnym włosom. 
— Tato, mama była blondynką? — spytałem nagle. 
— Nie, była ciemna fizycznie i psychicznie — syknął.
— To po kim jestem blondynem? — zapytałem wtedy. 
— Cholera wie — odpowiedział, po czym zniknął za drzwiami swojej sypialni.
                         Nie lubił mówić o matce. Nie wzięli ze sobą nawet ślubu i rozstali się niedługo po tym, jak się urodziłem. Wiedziałem tylko tyle, że zwiała, gdyż uznała, iż jest zbyt młoda, by kończyć swoje życie dzieciakiem. Szczerze mówiąc miałem to głęboko gdzieś. Nie zwykłem przejmować się idiotami. Zastanawiałem się tylko, do czego tego typu kobieta była potrzebna ojcu. Jednak zawsze, kiedy pytałem, urywał temat i znikał. Domyśliłem się, że jest to dla niego niewygodne. Dlatego starałem się nie nadużywać i nie wnikać w to zbyt często. Choć powinien był powiedzieć mi cokolwiek. Nie wiedziałem nawet, jak ma na imię. 
                         Wybiła czwarta, a ja siedziałem w kuchni. Na dworze powoli świtało. Czułem się cholernie źle. Nie miałem nawet z kim się spotkać, pomijając już fakt, że nie miałem najmniejszej ochoty wychodzić z kimkolwiek. Byłem wściekły na Chrisa. Zacząłem mimo wszystko zastanawiać się, czy nie powinienem tego z nim wyjaśnić, może jednak miał jakieś super ekstra motywy do kłamstwa. Przecież nigdy wcześniej nie popełniał takich błędów. Poza tym zawsze mnie wspierał, zasłużył przecież na drugą szansę, prawda? Gówno prawda, nadal byłem wściekły. Mimo wszystko sięgnąłem po leżący na stole telefon i zadzwoniłem do niego. Zawsze odbierał, nawet gdy wkurzałem go telefonami w środku nocy.
— Co tam? — spytał na powitanie. Nigdy nie zaczynał od "cześć". Przywitał się zaspanym tonem głosu.
— Musimy pogadać, o której będziesz mieć czas? — zapytałem cicho.
— Za pół godziny u ciebie będę — odpowiedział.
                         Upewniłem się, że drzwi wejściowe są otwarte, a następnie udałem się do swojego pokoju. Panował tam cholerny zaduch, w dodatku mieszkałem od strony wschodu, dlatego postanowiłem wykorzystać ten czas na wywietrzenie pomieszczenia. Usiadłem po turecku na łóżku i w myślach próbowałem poukładać wszystko, co chcę mu powiedzieć. Jednakże naszło mnie dziwne wybaczenie. Nie miałem najmniejszej ochoty się z nim kłócić ani nawet zapytać, czy kłamie i dlaczego. Pragnąłem porozmawiać z nim chociażby o pogodzie. Rozum podpowiadał mi jednak, bym nie był zbyt naiwny, nawet w stosunku do przyjaciela. Byłem zmuszony załatwić tę sprawę dla spokoju ducha, choć wiedziałem, iż nie będzie to proste. Sięgnąłem po szklankę wody stojącą na szafce nocnej i wziąłem łyk. Wszedł w tym samym momencie, nie pukając, a ja omal się nie zadławiłem. Otworzył gwałtownie drzwi i uśmiechnął się tak radośnie, że ja również się uśmiechnąłem. Posiadał taką magiczną moc, rozdawał szczęście garściami. Usiadł obok mnie, a ja spuściłem wzrok. Westchnąłem cicho. 
— Chciałem o czymś pogadać... — zacząłem powoli.
— Pozwól mi zacząć, bo też mam coś do powiedzenia — odpowiedział. 
                         Spojrzałem na niego z ciekawością i przegryzłem wargę. Widziałem w jego oczach coś, co mówiło mi, że zaraz powie mi najważniejszą rzecz w moim życiu. Ale on nadal siedział w milczeniu, jedynie śmiał się cicho. Z zakłopotaniem podrapał się po głowie. I wtedy nagle spoważniał, jak gdyby chciał podejść do sprawy jeszcze raz, na nowo, z większą dojrzałością i odpowiedzialnością. Wziął wdech.
                         Obserwowałem bacznie ruch jego warg i wszystko wskazywało na to, że właśnie to powiedział. Ale nie mogłem uwierzyć w to, co do mnie mówi. Obraz znów stał się zamglony, choć byłem w pełni trzeźwy. Nie byłem w stanie sprecyzować tego, co dzieje się w moim wnętrzu. Nie miałem pewności, czy jestem smutny, czy radosny. Patrzyłem się na niego zszokowany, a on wgapiał się we mnie oczekując jakiejkolwiek reakcji z mojej strony.
— Wybacz, ale nie dosłyszałem, co powiedziałeś — wyjąkałem, a on uśmiechnął się delikatnie.
— Powiedziałem, że Cię kocham, Michael — odpowiedział z wyjątkową pewnością siebie. 
— Nie rozumiem, Chris... — powiedziałem cicho. Moje oczy tak nagle zaszkliły się łzami, jednak kiedy je otarłem, nie pojawiły się już drugi raz. — Przecież ty i Bill... 
— Bill jest zamieszany w tę sytuację, masz rację — westchnął. — Ale to tylko dlatego, że domyślił się dzięki swoim obserwacjom. 
— Czego się domyślił? — zapytałem.
— Chwila... To ty nie o tym chciałeś dzisiaj ze mną gadać? — spytał zszokowany.
— Chyba o czymś innym trochę — odburknąłem.
— Kurwa, pospieszyłem się — syknął. — Nie przewidziałem tego... O czym więc chciałeś rozmawiać...?
— Odkładając na chwilę na bok ten temat... — wyjąkałem. Ta sytuacja mnie przerastała. — Chciałem, żebyś się wytłumaczył, bo jestem na ciebie wściekły. 
— Za co? — spytał. Miał taką minę, jak gdyby kompletnie nie wiedział, o co może mi chodzić.
— Bill zrobił ci malinkę na szyi, a podobno jesteś zakochany — odpowiedziałem rozdrażnionym tonem głosu. — Gdzie tu logika, Chris? Poza tym szlajasz się z nim i masz dla mnie coraz mniej czasu. I mówisz mi, że on mi się podoba. O co w tym wszystkim chodzi?
— Michael? — zdziwił się, unosząc brwi. — Nie obraź się, ale o czym ty, do chuja pana, teraz rozprawiasz?
— Jak to o czym? — zapytałem, podnosząc głos. Chris mnie denerwował. 
— Od początku... Bill zrobił mi malinkę? — zadał pytanie, uśmiechając się lekko. 
— Wróciłeś z nią rano, a mówiłeś, że widziałeś się z nim jako ostatnim — wycedziłem przez zęby.
— Michael — zaśmiał się nagle. — To nie Bill. To ty. 
— JA?! — wrzasnąłem. Byłem w szoku. — Zresztą nieważne, może byłem pijany, przepraszam. Sory, naprawdę.
— Nie mówiłem poza tym, że Bill ci się podoba — mówił dalej ze śmiechem. 
— Owszem — odparłem. — Znaczy, powiedziałeś, że jestem gejem, bo się za nim szlajam.
— Kurwa — syknął. — Serio tak to zrozumiałeś?
— A jak inaczej miałbym to zrozumieć? — zapytałem szorstko.
— Kiedy Bill powiedział mi o swoich domysłach, okazało się, że są takie same jak moje, więc może coś w tym jest — zastanawiał się. — Ogólnie to jest świetnym kumplem, nic poza tym. Ale zważywszy na to, jak bardzo cię jego postać zaintrygowała, jak wiele robiłeś, żeby poznać człowieka, którego nie znosisz, jak wkurwiony na mnie byłeś, kiedy z nim przebywałem, wyszło na jaw coś trochę innego. Powiedz mi jeszcze, czemu się zdenerwowałeś na to, że ktoś zrobił mi malinkę?
— Co? — spytałem, a moje ciało przeszedł ciepły dreszcz. — Bo nie mówiłeś mi całej prawdy. I myślałem, że nasza przyjaźń się zepsuje. Więc jaka jest prawda? Dlaczego miałbym być gejem?
— Co do mnie czujesz, Michael?
                         Spojrzałem na niego, a moje ciało ponownie przeszedł dreszcz. Jednak sam nie wierzyłem, że to może być możliwe. Nigdy nie dopuściłbym do siebie takiej myśli. Nie miałem zielonego pojęcia, kiedy to się zaczęło i dlaczego. Może mówiłem mu jakieś głupoty po alkoholu? Nie, Chris by na coś takiego nie poszedł. Co się, kurwa, stało?
— Chris, to nie jest możliwe — powiedziałem cicho. 
— Nie ma problemu — odpowiedział.
— Chris, kurwa, czy ty znowu uznałeś, że muszę dojrzeć do tego, żeby to zrozumieć? — zapytałem z wściekłością.
— Skądże — odparł.
— Chris, nie wkurwiaj mnie, bo...
— Mogę cię pocałować? — spytał nagle. 
                         Jego pytanie mnie sparaliżowało. W tym momencie nie potrafiłem nawet spojrzeć mu w oczy. Nie przysuwał się do mnie ani nie próbował nic mi zrobić na siłę, ale milczał i czekał na moją odpowiedź, a ja czułem się tak skurwysyńsko, że nie potrafiłem nawet tego opisać. 
— Chris, to nie jest możliwe... — powtórzyłem. 
— Naprawdę? — zdziwił się. — Nie wyobrażałeś sobie nigdy, że się ze mną całujesz?
— Pomyślmy... — zastanowiłem się. — Śniło mi się to raz, jakiś czas temu.
— I jak się wtedy czułeś? — zapytał z uśmiechem. 
                         Znów zamilkłem. Nie wiedziałem, co odpowiedzieć, w dodatku nie miałem pojęcia, dlaczego tak się dzieje. Ta sytuacja była krępująca jak jasna cholera.
— Chris, nie możesz mnie kochać — powiedziałem cicho.
— Kurwa, Michael — wkurzył się. — Możesz dać mi kosza, ale nie odbieraj mi prawa do kochania kogokolwiek, dobra? Jeśli chcesz, nie będę tego okazywać. Ale nie mam zamiaru kochać nikogo innego, nigdy. Zrób z tym, co uważasz.
                        Wtedy podziękowałem Bogu za istnienie mojego głupiego ojca, który nagle wpieprzył się do pokoju. Spojrzał na nas i sarkastycznie uniósł jedną brew. Z kolei Chris znów zaczął mu się dziwnie przyglądać.
— Chłopcze — zwrócił się ojciec do mojego przyjaciela. — Pozwól, że zapytam. Nazywasz się Chris, prawda?
— Tak, proszę pana — odpowiedział, będąc chyba w lekkim szoku. 
— Chris Bennett? — pytał dalej.
— Tak — odparł. Nie mieliśmy pojęcia, skąd ojciec go zna. 
— Czy mógłbyś dziś wieczorem przyjechać ze swoim ojcem? — zapytał.
— J-jasne... — powiedział cicho Chris. — Dlaczego chce pan z nim porozmawiać? Jeśli zrobiłem coś nie tak, najmocniej przepraszam.
— Nic z tych rzeczy — odpowiedział, uśmiechając się lekko. — Znam twojego ojca, jest sprawa, o której musimy pogadać. Dobrze by było, gdybyście przy tym byli. Ale to chyba nic strasznego, mam po prostu pewne przypuszczenia, które warto byłoby sprawdzić. 



7 comments:

  1. Wow, woow, wooooow!!!
    Takie rzeczy się dzieją.
    Chcę kolejny rozdział.
    I seksy...
    Hyhy ~Erwin

    ReplyDelete
  2. O KURWA. TEN ROZDZIAŁ CHYBA ZOSTANIE MOIM ULUBIONYM.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Przed chwilą skończyłam oglądać te filmiki. I takie: "Ja pierdole. Jaka ja jestem głupia." Ale doszłam do wniosku, że mi po prostu miesza się we łbie od nadmiaru wrażeń dostarczonych przez te yaoice. A co do chlańska. Mam słaby łeb i matke by mnie tępym nożem zajebała, gdybym wypiła, ALE postaram się nie zawieść.

      Delete
    2. pisz do mnie na fejsie w takim razie i ustali się coś
      chyba że chcesz oddać komuś karę, to wytypuj kogoś xs

      Delete
  3. ...coooooo
    Ja już kurwa nic nie rozumiem.
    Że Chris Bennettem?
    Że Bill Bennettem?
    Że kto w końcu Bennettem?
    Albo wiesz co, żeby ogarnąć przeczytam cały sezon jeszcze raz, jolo.
    Chyba jestem zbyt głupia na Maniakalnego XD

    ReplyDelete
  4. ...coooooo
    Ja już kurwa nic nie rozumiem.
    Że Chris Bennettem?
    Że Bill Bennettem?
    Że kto w końcu Bennettem?
    Albo wiesz co, żeby ogarnąć przeczytam cały sezon jeszcze raz, jolo.
    Chyba jestem zbyt głupia na Maniakalnego XD

    ReplyDelete
  5. O kurwa, Bennett, ja jebie. Jakieś geny sprzed Martinka i Alexa się włączyły? XD no i miałam nadzieję na taki rozwój akcji, jesteś wielka Lisu ;3

    ReplyDelete