12.11.15

Mój były ojciec

Dział: Maniakalny przypadek.
Numer rozdziału: 5
Gatunek: Yaoi.



A więc Akai, która wygrała karę, jako miasto wybrała coś, co Was bardzo ucieszy, bo jest całkiem niedaleko Ślunska. Otóż Szczecin. 
Jeśli ktoś z Was poza Akai ma zamiar się tam pojawić, pisać do mnie na fejsie, będę informować o terminach. 
Do zobaczenia, smrody!
PS. Chcę od Was ulubione kawałki, niezależnie od gatunku muzycznego. W komentarzach, pls. Sami zobaczycie, co mam zamiar z tym zrobić. 
_______________________________________

                         Z jednej strony pojawiający się nagle ojciec uratował mi tyłek, nie wiedziałem bowiem, w jaki sposób rozmawiać z Chrisem. To było, kurwa, dziwne. Z drugiej jednak wprowadził do mojego życia kolejną część nieustającego ostatnimi czasy niepokoju, gdy powiedział, że ma pewne przypuszczenia i chce porozmawiać z ojcem Chrisa. Byłem prawie pewien tego, o czym chce gadać. Musiał słyszeć naszą rozmowę. Zapewne był jednym z tych chorych homofobów, w których odzywa się żądza mordu na samą myśl, że ktokolwiek w otoczeniu jest homoseksualistą. Musiał zażartować, kiedy zdiagnozował mi bycie gejem. A teraz wewnętrznie pewnie czuł się cholernie wkurzony, bo stwierdził może, że Chris swoim wyznaniem chce mnie do czegoś zmusić. Mój przyjaciel jednak nie skomentował tej sytuacji. Jego ścisły kodeks moralny na pewno nakazał mu wypełnić polecenie mojego ojca i stawić się tego dnia ze swym rodzicielem u progu naszych drzwi. Było za późno, by cokolwiek zmienić. 
— W każdym razie, Michael — mówił dalej. — Niezależnie od tego, co zrobisz, czy coś poczujesz, czy też nie poczujesz. Nie mów więcej w taki sposób, jakbyś chciał mi coś odebrać.
— A co, jeśli nie chcę cię ranić? — spytałem. — Masz zamiar całe życie dotrzymywać mi kroku? Nawet, kiedy będę stać na ślubnym kobiercu i poproszę cię o bycie drużbą?
— Oczywiście — odpowiedział, śmiejąc się cicho. — Na pierwszym miejscu wśród moich priorytetów stoi twoje szczęście. Niezależnie od tego, czy to ja ci je dam, czy ktoś inny. 
— Jesteś chory psychicznie — syknąłem. — Żaden logicznie myślący człowiek nie rozumuje w tak masochistyczny sposób.
— Może — westchnął. 
                              Później w zasadzie rozmawialiśmy tak jak kiedyś i stres zniknął. Starałem się zapomnieć o tym, co mi powiedział i ewentualnie przeanalizować to raz jeszcze w przyszłości. Chyba się bałem, że to zniszczy naszą przyjaźń. A może nie chodziło o to? Nie miałem zielonego pojęcia, jednak czułem, iż nie jest to czas na przemyślenia. Chris zadzwonił do ojca z pytaniem, czy tamten mógłby wyrwać się na dwie godziny z pracy. Jego stary był tak ucieszony prośbą swojego syna, że postanowił wziąć sobie cały dzień wolnego, by przeznaczyć swój czas dla syna. Chris z zażenowaniem drapał się po głowie, kiedy mi o tym opowiadał. 
                              Tego dnia czas mijał naprawdę szybko. Nim się obejrzałem, siedzieliśmy już z ojcem przy stole w kuchni, niecierpliwie czekając na przyjazd Bennettów. Wypytywałem, by się trochę uspokoić, lecz rodziciel nie chciał mi o niczym mówić. Gderał jedynie, że nie jest czegoś pewien, więc nie będzie jeszcze zaczynał rozmowy. Wkrótce goście przybyli. 
                              Mój ojciec nakazał Chrisowi usiąść obok siebie, co zaskoczyło zarówno mnie, jak i mojego przyjaciela. Pan Bennett posłusznie zajął miejsce obok mnie. Był chyba tak samo skołowany, kompletnie nie wiedział, co się dzieje i na co komu takie spotkanie rodzinne. 
— No co tam, Ryan? — zapytał, śmiejąc się. — Dawnośmy się nie widzieli. 
— Wiesz, Joe — zaczął. — Jest taka sprawa niecierpiąca zwłoki. 
                              Ich relacje wyjątkowo bardzo przypominały te, jakie działały między mną a moim najlepszym przyjacielem. 
— Spójrz na mnie — nakazał mój ojciec. — A potem spójrz na swojego syna, który siedzi obok mnie. 
— O kurwa — syknął. — Tośmy się chyba trochę późno zorientowali. 
— I co teraz? — zapytał.
— Nie wiem, no, może do szpitala pojedziemy? — zaproponował. 
                         Chwilę później siedzieliśmy już w samochodzie. Chris dopytywał się o szczegóły, ale nasi ojcowie mieli nas głęboko gdzieś i ucinali sobie dziwną pogawędkę, mimo że sytuacja wyglądała na poważną. Mój przyjaciel wyglądał na wkurwionego. Oparł się łokciem o szybę i przez całą drogę spoglądał przez okno, nie mówiąc do mnie ani słowa. Kiedy dotarliśmy na miejsce, nadal rodziciele nas ignorowali. Szli przed nami, załatwili coś w recepcji i poszli na górę. Postanowiliśmy zostać przed budynkiem, chyba nawet nie zauważyli, że nas zgubili.
— Pojebani — syknął Chris.
                         Usiadłem na ławce tuż przed nim i oczekiwałem erupcji wulkanu. Może nie takiej, jaką on wyobrażał sobie u mnie na jego widok. Raczej ciekaw byłem, kiedy z agresją zacznie rozpieprzać wszystko, co znajdowało się wówczas wokół. Starał się jednak zachować stoicki spokój. Wyraz jego twarzy zmienił się dopiero wtedy, kiedy ojcowie wrócili i z pełną beztroską oznajmili:
— Bo w sumie to was pomylono po narodzinach. 
                         Chris sarkastycznie uniósł jedną brew. Zapewne czuł się wtedy tak jak ja, gdy wyznał mi miłość. Podrapałem się z lekkim zażenowaniem po głowie. Oczywiście ruszyło mnie to w jakiś sposób, lecz nie byłem w stanie zdefiniować, w jaki konkretnie. 
— To wyjaśnia dlaczego nie mogliśmy dogadać się z ojcami, Chris — wymamrotałem licząc na to, że mój głos go uspokoi.
— Mówicie to z takim cholernym spokojem, jakby nic to was nie obchodziło... — wycedził przez zęby przyjaciel.
— Synu — zaczął pan Bennett. — Albo i nie synu... W sumie zawsze będziesz moim synem tak czy inaczej, ale często narzekałeś, że jestem kiepski w roli ojca, w dodatku miałeś gdzieś to, jak się wtedy czułem. Więc czy tak nie będzie dla ciebie lepiej?
— Więc nazywam się Michael Bennett... — odparłem sam do siebie. — Chris, to brzmi tak, jakbyśmy wzięli ślub!
                        Chris strzelił buraka i wtedy zorientowałem się, że nie powinienem był mówić czegoś takiego. Wpadka, która nie powinna była mieć miejsca, cholera. 
— Żałuję, że mój syn nie będzie miał charakteru typowego Cartera — odezwał się mój były ojciec. — Przez twoje wychowanie, Joe, musiał stracić wszelkie swoje walory. 
                        Chris uśmiechnął się wtedy krzywo. Zdecydowaliśmy spróbować zamienić się miejscami. Udaliśmy się do urzędu, żeby zmienić nazwiska. Trwało to cholernie długo, ale jakoś czułem, że powinniśmy to zrobić. Wieczorem przewoziliśmy rzeczy z domu do domu, choć Chris nalegał, bym zostawił mu chociaż swoją bieliznę. Dostał w łeb, ale i tak nie spoczął na laurach. Zorientowałem się potem, że brakuje mi jednej pary bokserek. Niewyżyty kretyn. 
                         Kiedy skończyliśmy, wybiła jedenasta wieczorem. Prawdziwy Carter wrócił z moim byłym ojcem do mojego byłego domu, a ja zostałem ze swoim nowym ojcem w nowym domu i z nowym nazwiskiem. Gdyby nie fakt, że często bywałem u Chrisa, pewnie czułbym się dziwnie w tym mieszkaniu. A tak - byłem w pełni bezpieczny. Usiedliśmy z ojcem w moim pokoju na łóżku. jedliśmy ciastka i piliśmy drinki. 
— Też masz tu pieprzyk! — krzyknął z entuzjazmem, wskazując na mój łokieć. — Zobacz...
— Faktycznie — zdziwiłem się. — A tutaj masz?
— Tutaj nie mam — odparł. — A nie, mam, trochę dalej.
                        Rozmawialiśmy o totalnych głupotach, o których zawsze chciałem pogadać z Ryanem Carterem, ale tamten uznawał mnie za idiotę i szedł do siebie. W końcu czułem, że mam prawdziwego ojca. I odnosiłem dziwne wrażenie, iż Chris jest w podobnej sytuacji. Odczuwałem tak cholerne wsparcie, kiedy mój tatek patrzył na mnie z takim szerokim uśmiechem i zwracał się do mnie "synu". Oczywiście nie miałem najmniejszego zamiaru zapominać o zasługach Ryana, bowiem poświęcił mi całe dziewiętnaście lat. Było mi mimo wszystko cholernie przykro, tak przykro jak było też Chrisowi i naszym rodzicom. Każdy z nas był zmuszony zacząć nowe życie z nową osobą u boku, jednocześnie w jakiś sposób tracąc tę, z którą żyliśmy przez całe nasze życie bądź przynajmniej większość. Musiałem nauczyć się przestawiać jako Michael Bennett, choć wiedziałem, że początkowo odruchowo będę nazywał sam siebie Carterem. Z kolei nazwisko "Bennett" zdawało mi się o wiele lepiej pasować do imienia, usposobienia, nawet wyglądu. Sam nie wiedziałem dlaczego. Lecz wiedziałem przynajmniej, po kim odziedziczyłem bujną blond czuprynę. 


11 comments:

  1. Nie chce mi się wierzyć, że tak szybko pozamieniali się ojcami, rolami, domami, nazwiskami, życiami...
    Ale to Naniakalny, tu wszystko jest możliwe.
    Zaczyna się robić coraz ciekawiej.
    Gdzie w tym wszystkim będzie Bill?
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. ~Erwin

    ReplyDelete
  2. This comment has been removed by the author.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Więc jednak zamiana ojcami jest możliwa i wcale nie była takim złym pomysłem. XD Kurwen, im bardziej to poplątane, tym bardziej mi się podoba.

      Delete
    2. A, właśnie. Ulubione kawałki. Trochę tego jest.
      DIAURA:
      - "SIRIUS"
      - "Lily"
      - "Shitsu tsubasa no seiiki"
      - "Zangetsu no akari"
      - "Sakura Sacrament"
      - "RUIN"
      - "from Under" i.t.p., i.t.d.
      the GazettE:
      - "The Invisible Wall"
      - "Guren"
      - "Nakigahara"
      - "Last Heaven"
      DISREIGN:
      - "UNTIL THE FADE"
      Mejibray:
      - "Emily"
      - "Echo"
      MoNoLith:
      - "Byakuya"
      - "Mary"
      MORRIGAN:
      - "Everlasting"
      More:
      - "Dawn"
      - "Cheshire"
      AvelCain:
      - "Jiseki"
      - "gozen niji
      - "kataomoi"
      Nocturnal Bloodlust:
      - "Pandemic"
      - "Libra"
      DADAROMA:
      - "Ame no warutsu"
      - "Oboreru sakana"
      YOHIO:
      - "SKY LIMIT"
      I to by chyba było na tyle. CHYBA.

      Delete
  3. To było takie niespodziewanie.
    Wcześniej myślałam, że Bill będzie miał jakieś większe znaczenie, a tu taki suprise.
    Jednak jakoś nie umiem sobie wyobrazić takiej zamiany xd
    Ciekawe co zrobi Michael, mam wrażenie, że on jednak też coś czuje do Chrisa.
    Btw pytałaś o ulubione kawałki, podam swoje, może w jakiś sposób się przydadzą: Eminem- Stan, Kiryu- Namida Uta, BMTH- Crooked Young, the Gazette- Anata no Tame no Kono Ichi.

    ReplyDelete
  4. Czemu usunęłaś swój kolejny filmik?

    ReplyDelete
    Replies
    1. wszystko jest na swoim miejscu
      jezu słucham yohio bo poleciliście i chyba wrzucę swoją reakcję na to, jesus XSSSSSSSSSSS

      Delete
  5. I hate everything about you - Three days grace
    Monster- Skilket
    Napisze dluzszego koma jak bede miala kompa. Tak wiec zostawiam tu cos po sobie i wroce ;3

    ReplyDelete
  6. I hate everything about you - Three days grace
    Monster- Skilket
    Napisze dluzszego koma jak bede miala kompa. Tak wiec zostawiam tu cos po sobie i wroce ;3

    ReplyDelete
  7. No kto by się tego kuwa spodziewał :3
    ;*

    ReplyDelete