11.9.15

Ręka ci się pali

Dział: Maniakalne smakołyki.
Numer rozdziału: 12
Gatunek: Yaoi.



                    Mijały kolejne dni, a ja chodziłem z bananem na ryju, wciąż mając w pamięci wydarzenia z tamtego weekendu. Znajomi z pracy notorycznie pytali mnie, czy wręcz z tej radości zaraz nie skonam. Gdyby nie to, że miałem dla kogo żyć, zapewne bym to uczynił. Pogrzeby zawsze mnie jarały. Było to w końcu jedyne miejsce, w którym główny bohater nie wypijał ani kielicha, a i tak go wynosili, i tak go wynosili. Poza tym, kiedy ktoś umierał, to w przeciwieństwie do seksu, nikt się nie śmiał, iż robi to sam. Życie jednak było dość bolesne. Ten cholernie niezręczny moment między narodzinami a śmiercią. 
— Nathan. — Z błogich rozmyśleń wyrwał mnie głos młodego boga seksu.
— No? — zapytałem z nieukrywanym entuzjazmem. W moim sercu rozpalił się ogień nadziei, że może zaproponuje szybki numerek na zapleczu.
 Ręka ci się pali. 
                      Jednak Carter nie wyraził ochoty, by uratować mnie robiąc mi usta-usta. W rezultacie biegałem jak oparzony, bowiem byłem w sumie oparzony, wokół kuchni, a Shane latał za mną na skrzydłach pegaza z gaśnicą w dłoni. W zasadzie to nie latał, raczej z totalną obojętnością spoglądał na mnie, jednocześnie flegmatycznie głośno zastanawiając się, gdzie ta gaśnica może być. 
                    Takie życie naprawdę mi odpowiadało. Zaczynałem jednak odczuwać coś dziwnego. Coś, co wyjątkowo dobrze tłumaczyło losy naszych przodków i uzasadniało przeznaczenie. Mianowicie odzywał się we mnie instynkt macierzyński. Jednak adopcja nie do końca była tym, czego pragnąłem. W jakiś sposób chciałem, by ród Carterów i Bennettów był przedłużony, jednak... Shane zjebałby mnie za niezdecydowanie i wahanie się. Niczym wahadło. Na prawie starość zaczynałem rozumieć rzeczy, które dotychczas mnie irytowały. Wyobrażałem sobie naszych synów... razem. Moglibyśmy udzielać im wskazówek i śmiać się z tego, że postępują dokładnie w ten sposób, co my. Cholera, zamieniałem się w swojego ojca. 
                    Tego piątkowego pochmurnego wieczora wracałem z roboty w fantastycznym humorze, mimo że musiałem spędzić go samotnie. Shane musiał pozałatwiać z ojcem sprawy papierkowe dotyczące firmy, mieli w planach zawalić nockę a może i dłużej. W sumie miałem ochotę poznać tego człowieka, byłem skłonny nawet zaprosić Cartera na rodzinny obiad, ale niekoniecznie w towarzystwie mojej matki. Sytuacja była stabilna jak nigdy. I pomyśleć, że to wszystko potoczyło się tak szybko. 
                    Glasgow jednak coś w sobie miał. Te chłodne wieczory i wiecznie zwisające na niebie gęste ciemne obłoki nadawały wyjątkowego klimatu. Szczególnie jesienią. Nie byłem zwolennikiem opalania się w kurewsko wysokiej temperaturze, nie przepadałem za rażącym oczy słońcem, ale z kolei nie lubiłem również tych cholernych chłodów, które odmrażają palce i czynią twarz sparaliżowaną w dziwnej minie. O tej porze roku było tutaj wręcz idealnie. Dopóki nie zaczęła się ta piekielna mżawka. Szedłem przez mgłę w centrum miasta. Zasłoniłem oczy, gdyż krople wody utrudniały mi wytyczanie sobie wzrokiem drogi i zaczynałem wchodzić w słupy i latarnie na chodniku. Z ręką na czole żwawo gnałem przed siebie, kiedy nagle wpadłem na jakiegoś człowieka. Spojrzałem w górę i nie dowierzałem. Z jednej strony miałem ochotę uciekać, z drugiej — nie byłem w stanie się ruszyć. Moje ciało ogarnął totalny paraliż. I nie byłem nawet pewien, czy krople na jego twarzy to faktycznie deszcz, czy po prostu łzy. Zrobiło mi się ciężko na sercu i poczułem się źle jak jasna cholera. Znów to ja byłem winny.
— Thomas, ja... — wyjąkałem.
                    Ale on nie chciał słuchać. Chwycił mój podbródek, przybliżył się do mnie i złączył nasze usta w gorącym pocałunku. Wytrzeszczyłem oczy ze zdziwienia. Nie miałem zielonego pojęcia, co się wokół mnie dzieje. Ta pogoda wcale nie pomagała.
— Co tam? — Usłyszałem nagle za sobą głos. Zbyt znajomy głos.
— Nathan... Czy to nie twój chłopak? — spytał nagle Thomas, choć ja naprawdę nie chciałem tego słyszeć.
— Masz na myśli... — zaczął znowu. — Byłego chłopaka.
                    Nie wiedziałem, co tam robił. Przeszło mi przez myśl, że przełożył robotę, by się ze mną spotkać. W zamian za to otrzymał... to. Zacząłem świrować. W jednym momencie przyłożyłem z całej siły Thomasowi prosto w brzuch tak, że chłopak zgiął się w pół i upadł na kolana. Mówiłem rzeczy, których chyba żaden z nich się nie spodziewał. Trudno. Byłem zbyt zakochany, by pozwolić temu skurwielowi na tanie gierki. Byłem pewien, iż wiedział, że sytuacja zakończy się spotkaniem całej trójki.
— Nie jestem tak rozchwiany jak myślisz — wycedziłem przez zęby. — Nie nachodź mnie więcej, nie zbliżaj się do mnie, nie masz nawet prawa na mnie patrzeć.
                    Obróciłem się na pięcie i spojrzałem na twarz Shane'a. Uzmysłowiłem sobie, że nie powinienem czuć wyrzutów sumienia. Uśmiechnąłem się do niego i powiedziałem o wszystkim, o czym nie miałem jeszcze okazji. O dzieciach, o obiedzie rodzinnym, o moich planach na przyszłość. Każde moje słowo płynęło z głębi serca.
                     Cała ta sytuacja z Thomasem wydała mi się naprawdę dziwna. Ale nie miałem ochoty już ględzić o tym, że wiszą nad nami chmury tego pieprzonego przeznaczenia, które zsyła na nas dziwne, nielogiczne dla racjonalnie myślącego człowieka plagi. Nie mieliśmy wyjścia. Musieliśmy sobie z tym poradzić. Nie wchodziła w grę opcja bycia osobno, szczególnie ze względu na jakieś pierdolone wydarzenia i przeszkody stające co chwila na naszej drodze. Dojrzałem. Naprawdę dojrzałem.
— W sumie myślałem, że nie masz dzisiaj dla mnie czasu — odparłem.
— Muszę ci pomóc przy wyprowadzce — oznajmił.
— Wyprowadzce? — zdziwiłem się. — Wiesz jak trudno jest w ciągu roku zerwać umowę o mieszkanie?
— Nie trudniej niż zaręczyny.





K O N I E C
__________________________________________________________

więc czekam na ojebkę za happy end, bo jak zauważyłam, przeważnie zakończenia działów się nie podobają
i raczej nie dlatego, że sezony się kończą, bo to raczej pozytywna wieść
nieważne
niedługo zaczynamy z Sagą nagrywać vlogi, nadal czekamy na pytania
SZCZEGÓLNIE TE DO SAGI, bo jest sporo do nas obu, ale jest też drugie tyle tylko do mnie
więc jeśli poczujecie napływ weny po zakończonym kolejnym sezonie Maniakalnego, zapraszam do zadawania pytań do Sagi na fejsie or pod poprzednim postem
jako następny dział będę wrzucać to, czego zwiastun wrzuciłam niedawno
napisałabym jak się nazywa, ale nie pamiętam
ale pamiętam z kolei to, że byliście dość pozytywnie do niego nastawieni
coś tam o piekle
a więc miłego





6 comments:

  1. O kurwości.
    O kurwości.
    O KURWOŚCI.
    Boru, to było przekurwazajebiste.
    Chociaż zazwyczaj lubię happy endy, to tutaj mi to... nie pasowało. Owszem, cieszę się z zakończenia, ale jeśli byłoby ono złe, to zrobiłabyś następny sezon xD
    (W szczególności mnie, kurwa, rozwaliło ostatnie zdanie; jakie to było przesłodziaśne)
    W ogóle, to czekam na ten nowy dział o demonach, piekle czy coś takiego, bo wydało mi się ciekawe.
    Aaa, no i to mój pierwszy komentarz tutaj :>
    Do następnego,
    Pozdro ^^

    ReplyDelete
  2. O kurwości.
    O kurwości.
    O KURWOŚCI.
    Boru, to było przekurwazajebiste.
    Chociaż zazwyczaj lubię happy endy, to tutaj mi to... nie pasowało. Owszem, cieszę się z zakończenia, ale jeśli byłoby ono złe, to zrobiłabyś następny sezon xD
    (W szczególności mnie, kurwa, rozwaliło ostatnie zdanie; jakie to było przesłodziaśne)
    W ogóle, to czekam na ten nowy dział o demonach, piekle czy coś takiego, bo wydało mi się ciekawe.
    Aaa, no i to mój pierwszy komentarz tutaj :>
    Do następnego,
    Pozdro ^^

    ReplyDelete
  3. *10 minutowa rozkmina co napisać*
    Szczeze nie wiem jak zacząć bo żadne określenie mojego stanu nie ma interpretacji w słowach.
    Czytam początek posta. Reakcja śmiech.
    Czytam końcówkę i jak stanami zalewa mnie wściekłość na tego całego Thomasa. Szczęście że Nathan sobie poradził.
    Gdy przeczytalam słowo: Koniec. Moja pierwsza reakcja były słowa "Że co kurwa!? Już koniec?! I to szczęśliwe zakończenie?!"
    No ale....cóż nic na to chyba nie poradzę.
    Kaiko
    P.S.: Tekst na początku mnie rowalil. Benettowi ręką się jara, a Carter pogrążył się w swoim świecie gaśnic i bawi się z jedną w chowanego.

    ReplyDelete
  4. Tak bardzo lubię to zakończenie!

    ReplyDelete
  5. Wracam sobie po kilku dniach i co widzę? Koniec "Maniakalnego". (T_T)/~~~
    Ale ta końcówka... Gdybym miała większą szczękę, spotkałaby się z podłogą. Zaskoczyłaś mnie! Pozytywnie. Czytało się przyjemnie, ale szkoda, że tak krótko.
    Kiedy następny sezon?

    ReplyDelete
  6. Szczerze mówiąc, gdy przeczytałam fragment o Thomas'sie miałam już w głowie gotowe zakończenie pt. "On i Thomas będą razem, adoptują syna. Shane się ożeni, będzie miał syna. A potem kolejny sezon maniakalnego" XDD Jednak byłoby to już zbyt tandetne, także z zakończenia jestem zadowolona ^.^

    ReplyDelete