4.6.15

Zniszczony porządek świata.

Dział: Stay strong.
Numer rozdziału: 7
Gatunek: Yaoi.



               Osiągnąłem kompletne spełnienie zawodowe - czułem, że nie brakuje mi już do szczęścia niczego. Hirose nigdy wcześniej nie był ze mnie tak dumny, nigdy. Nawet wtedy, kiedy biorąc po raz pierwszy udział w nagiej sesji, byłem tak pewny siebie i odważnie odsłaniałem wszystkie części swojego ciała. Pochwała z jego ust była największym spełnieniem, jakie mogło na mnie spaść.
— Niewyżyty... — szepnąłem, reagując na zachowania Svena.
               Tej nocy Sven spał u mnie po raz pierwszy. Zdawało mi się, iż poczuł się zazdrosny, asystując podczas nagrywania filmu. Nie dziwiło mnie to, na jego miejscu prawdopodobnie bym oszalał. Tak czy inaczej mężczyzna nie mógł się mną nasycić i po wyjątkowo ekscytującym stosunku, kiedy już próbowaliśmy zasnąć, nadal namiętnie mnie dotykał, w dodatku w miejscach, które były moimi czułymi punktami.
— Ostatni raz? — zapytał cicho.
               Oparł się plecami o ścianę i położył dłonie na moich udach, kiedy osiadałem na jego kroczu. Przyzwyczajałem się już do bólu, chociaż doszedłem też do wniosku, że pasywność poniekąd wiąże się z masochizmem. Mimo to chciałem w przyszłości być na tym drugim miejscu, choćby tylko na spróbowanie.
— Rei, tak łatwo jest się w tobie zakochać — powiedział, kiedy doszedłem przed nim. Dotychczas twierdził, że taka kolej rzeczy jest niemożliwa. Musnął dłonią mój policzek i uśmiechnął się szeroko.
               Po tym "ostatnim" stosunku kochaliśmy się jeszcze trzy razy. Naprawdę byliśmy głodni siebie nawzajem. Postanowiłem zapytać Svena, co sprawia, że tak bardzo mnie pragnie.
— Poza tym, jaki jesteś i jak wyglądasz, zdecydowanie tematyka sesji, którą masz dzisiaj wieczorem — odparł.
— Jaka to sesja? — zapytałem z zaciekawieniem.
— Dwuosobowa — powiedział.
— Co to oznacza? — wypytywałem.
— To, że znowu będę musiał patrzeć, jak migdalisz się z jakimś kolesiem — syknął.
— To może wejdziesz na jego miejsce? — zaproponowałem.
— Pracowałem jako fotograf, menadżer, wiele tych powiązanych zawodów było, ale do modelingu nikt mnie nigdy nie przekona — odpowiedział. — To ciężka psychicznie robota, łatwo jest ześwirować.
— Mówisz?
               Podczas sesji Sven bardzo się na mnie wkurzył, w dodatku miał prawo. Przyłapał mnie na flirtowaniu z modelem, z którym miałem wspólną sesję. W zasadzie nie zapytałem go nawet o imię, choć on wiedział na mój temat bardzo wiele. Miał błyszczące ciemne włosy, oczy i karnację. Cały był ciemny, miałem nadzieję, że poza mentalnością. Świetnie to kontrastowało z moim typem urody. Generalnie bałem się rozmawiać o tym ze Svenem, ale ta sesja zdawała mi się wyjątkowo przyjemna. Całowaliśmy się, zabawnie mnie zaczepiał i podgryzał, wchodził we mnie z jakimś dziwnym rodzajem gracji. Był jednocześnie tak dobrym aktorem, iż na tyle wciągał mnie w swój świat, że zaczynałem nadawać na tych samych falach, grać w identycznym stylu. Dzięki temu sesja była wspaniała. W magazynach wrzało, w każdym z nich minimum trzy razy pojawiło się nazwisko "Iseki Rai". Moja sława sięgnęła wyżyn. Wtedy coś mnie podkusiło, by sprawdzić statystki i...
— O KURWA JASNA — wycedziłem przez zęby, zasłaniając dłonią usta z wrażenia.
               Przegoniliśmy przeciwnika o siedemnaście procent. Jeszcze nigdy między naszymi firmami nie było tak wielkiej przepaści. Domyślałem się, jak wkurzony jest Imamura, a jeszcze bardziej Taichi. Ta wielka gwiazda zaczynała gasnąć.
               Zaciekawiło mnie to. Byłem wtedy jeszcze na tyle nierozgarnięty, iż czułem chęć wyśmiewania się z Taichi'ego Kamona. Dlatego zacząłem szukać informacji odnośnie do tego, jak zareagowali na nasz sukces. Rezultat był zadziwiający. NIC. GÓWNO. Żadnych wiadomości na ich temat. Imamura chyba zamknął Taichi'ego w piwnicy, ten rozwydrzony kretyn powinien był właśnie atakować samolotem budynek naszej firmy, a mimo to... cisza. Czy przed burzą?
               Każdy kolejny dzień był dla mojej kariery coraz bardziej owocny. Następnego dnia brałem udział w dwóch sesjach, które dzielił szybki numerek ze Svenem w samochodzie. Druga z nich była sesją bondage, siniaki na szczęście były domalowane, a krew - sztuczna. Mój crush żałował boleśnie, że jestem modelem i muszę mieć ciało zawsze w idealnym stanie. Nie pytałem.
               Kiedy spędzaliśmy razem noc w taki sposób, jak zwykle, przerwał nam telefon. Sven był na tyle dziwnym człowiekiem, że odebrał go w trakcie stosunku, ani na chwilę nie przerywając. Usłyszałem głos Hirose.
— Sven? Gdzie jesteś?
— W Rei'u, a co?
               Kazał nam jak najszybciej pojawić się w biurze. Motywował to tym, iż ma dla mnie coś specjalnego. Ani trochę mnie to nie zaskoczyło. Nie był to bowiem pierwszy raz, kiedy szef dzwonił do mnie o tak dziwnej porze i kazał pojawić się w ciągu godziny u siebie. Skończyliśmy więc swoje sprawy i udaliśmy się do biura.
               Była druga w nocy, a my siedzieliśmy przed panem Hirose i wpatrywaliśmy się w niego z niecierpliwością. Patrzył na nas, jakby nie do końca był pewien, czy nam to oferować.
— Rei — zaczął. — Dostałeś wyzwanie.
— Świetnie, uwielbiam wyzwania — cieszyłem się. — A co to za wyzwanie?
— Sparing. Jutro. Na żywo. Z Taichi'm — wyjąkał.
               Moja szczęka opadła tak gwałtownie, że miałem wrażenie, iż rozwala swoim ciężarem czterdzieści pięter pode mną. To była naprawdę ostatnia rzecz, jakiej się spodziewałem. Mój idealny ład i porządek życia został właśnie zmiażdżony przez wielkiego owłosionego penisa Taichi'ego Kamona. Chociaż wszystko to układało się dzięki temu w logiczną całość. Konkurencyjna firma w końcu zareagowała.
— Co to za sparing? Na czym to ma polegać? — pytał Sven.
— Nie mam pojęcia — westchnął szef. — Mają obydwaj wejść na scenę, a potem niech się dzieje wola nieba.
— Ile osób będzie na miejscu? — spytał.
— Pół miliona.
               Wstałem i wyszedłem, pokazując jedynie Hirose symboliczny kciuk w górę, jako że podejmę się wyzwania. Sven podziękował i poszedł za mną.
— Po czymś takim nie ma mowy, żebym zasnął — odparłem.
— Chodźmy więc do klubu nocnego — zaproponował.
— Co ty niby chcesz robić w klubie nocnym? — zszokowałem się.
— Patrzeć, jak tańczysz.

1 comment: