5.6.15

Moglibyśmy spać razem?

Dział: Unexpected.
Numer rozdziału: 28
Gatunek: Yaoi.



— Mam na imię Todd — powiedział nieśmiało i utkwił wzrok w ziemi.
               Zastanawiał mnie. Szlajał się za mną od dłuższego czasu, jąkał się, nie był w stanie się wysłowić. Zachowywał się bardziej jak kobieta niż facet. Miał siedemnaście lat i jego hobby polegało na stalkowaniu mnie dzień i noc. Ponadto był fanem zespołu J-Rockowego, który rozpadł się przez śmierć wokalisty. Dlatego cieszyłem się, iż nie wie, że to TEN Hyde jest moim chłopakiem. 
— Czemu za mną łazisz? — zapytałem. 
               Niestety jedynym moim wyjściem było zaproszenie tego małolata do mojego mieszkania. Chciałem wyciągnąć z niego pewne fakty, na ulicy mógłby najzwyczajniej w świecie mi spierdolić. Miałem zły humor i starałem się na nim nie wyżywać. Hyde wyplenił ze mnie to całe bycie chamskim skurwielem. Tęskniłem za nim jak jasna cholera. "Został miesiąc" - powtarzałem sobie. "Większość tortur już za tobą". Z Sandrą nie miałem kontaktu i próbowałem samego siebie przekonać, iż daje sobie radę z rodzicami. Ernest nadal do mnie wydzwaniał. Brakowało mi Hyde'a. W dodatku szlajał się za mną ten dzieciak. Przynajmniej robotę miałem nieźle płatną. Kto by pomyślał, że wyląduję na tym samym stanowisku w tej samej firmie, co wcześniej.
— Ja... — jąkał się.
               Nie mogłem zrozumieć, o co chodzi temu chłopaczkowi. Łaził za mną dzień i noc, jechał ze mną tramwajem do pracy, wchodził za mną do firmy, wychodził z niej, wsiadał do mojego tramwaju, odprowadzał mnie pod dom - i tak dzień w dzień. W weekendy spotykałem go, kiedy wychodziłem po zakupy, choć zawsze robiłem to o innej porze. Za którymś razem zwyczajnie się wkurzyłem, wziąłem go za szmaty i zaprowadziłem na górę, by to wyjaśnić.
— Myślisz, że nie zauważyłem? Łazisz za mną od bitego miesiąca, nie mam życia przez ciebie — syknąłem.
               Może czegoś na mój temat się dowiedział? Ktoś mu powiedział, iż jestem byłym facetem Shena i to go tutaj zaprowadziło? Cholera, łudziłem się nadzieją, że to o to chodzi, ale niestety się zawiodłem.
— Kocham... — wyjąkał — pana.
               I wtedy mój świat się zawalił. Jakby tego było mało miałem w sobie zbyt wiele empatii, dlatego kiedy zauważyłem, jak się rozpadało, pozwoliłem mu zostać u siebie na noc. Co ja sobie wyobrażałem? Chuj wie... Powiedziałem, że może spać w moim łóżku, sam natomiast położyłem się na kanapie w jadalni. 
— Prze... — powiedział nagle, wyłaniając się z mojego pokoju.
— No idę, wolę nie wiedzieć, z czym masz problem. 
               Poszedłem za nim do swojego pokoju i stanąłem nad łóżkiem. Nie mogłem dojść do tego, jaki ten chłopak ma kłopot. Wszystko było na swoim miejscu. Zapytałem go spojrzeniem.
— Moglibyśmy... spać razem? — zapytał cicho, delikatnie mnie obejmując.
— NIESPODZIA... — Usłyszeliśmy nagle na progu sypialni. — A... AHA.
               Scena ta oczami obserwatora mogłaby wyglądać naprawdę komicznie. Ja - obejmowany przez jakiegoś małolata. Małolat - obejmujący mnie i zszokowany sławą, którą właśnie zobaczył. No i stojący w drzwiach Hyde, który postanowił wrócić wcześniej z trasy. Torby powypadały mu z rąk, stał jak wryty i patrzył na nas nie dowierzając swoim oczom. Złapał się za głowę i wszedł do jadalni.
— Może pan... dać mi autograf? — zapytał mały szczeniak, ocierając łzy z oczu. Hyde uśmiechnął się do niego, podpisał papierek i poprosił, by wrócił do sypialni i zamknął drzwi. Mężczyzna zapalił papierosa i spojrzał na mnie wyjątkowo zdenerwowanym wzrokiem.
— Ryan, ja wiem, że bezgranicznie sobie ufamy — wycedził przez zęby. — Ale nie uważasz, że są pewne granice?
— Czy naprawdę sądzisz, iż zrobiłbym cokolwiek z takim małolatem? — prychnąłem.
— Co innego mogę sądzić po tym, co zobaczyłem? — odpowiedział pytaniem na pytanie.
— Naprawdę masz zamiar...
— Nie, Ryan — przerwał mi. — To koniec. Mam dość. Nie wyobrażasz sobie nawet tego, co teraz czuję.
               Zabrał torby i wyszedł. Zrobiło mi się gorąco, mój oddech był dość płytki. Mieszało mi się w głowie, biłem się z własnymi myślami.
— C-coś się stało...? — zapytał Todd, wychylając się zza drzwi. Nie było mowy, żebym w takiej sytuacji mógł postąpić inaczej. 
               Faktycznie, byłem pewien, że to był jego pierwszy raz. Płakał pół nocy i krzyczał z bólu. Poza tym był ciasny jak cholera. Miał wyjątkowo delikatną skórę, lecz nie na tyle delikatną, by dorównywać w tej subtelności Hyde'owi. Wyżywałem się na jego ciele, pieszcząc najczulsze jego punkty. Był całkiem słodki. I wiedziałem, iż zrobi dla mnie wszystko. Należał wyłącznie do mnie. Ten fakt podniecał mnie jeszcze bardziej. Tej nocy zrobiliśmy to jakieś sześć razy. Płakał, jednak powtarzał co chwilę, że pragnie więcej i więcej, ja jedynie zaspakajałem jego i swoje potrzeby. To mi w zupełności wystarczało. 
               Nie zwróciłem szczerze powiedziawszy uwagi na to, ile ten dziwny romans trwał. Od samego początku traktowałem chłopaka jako pojemnik na spermę, gdyż żadnych innych funkcji sam nie potrafił pełnić. Kiedy prosiłem go o radę, zawsze spotykałem się z nieśmiałym "nie wiem...". Nie pił alkoholu i nie palił papierosów. Znaczy twierdził, iż pali, ale nawet się nie zaciągał. Podejrzewałem, że wynika to z jego fascynacji Shenem. Jak dobrze, iż nie wiedział o pewnych kwestiach. 
— Gdzie jesteś? — zapytałem, dziwiąc się, że mój rozmówca odebrał telefon.
— W Szkocji siedzę, a co? — spytał.
— Chcę pomówić — odparłem.
— Nie mam czasu na kręcenie się, chcesz to sam przyjedź — syknął.
— Dobra, przylecę pierwszym samolotem. 

1 comment:

  1. A-ale... Hyde... (・_・;) Nie... (・_・;) Ranisz... (・_・;)
    Wywalaj tego gunfniarza, proszę. (・_・;) Jeden rozdział z nim, a już go nie lubię. xD
    Ale podoba mi się. Fajny rozdział. Napisałabym, że krótki, ale nie będę taka niemiła, bo widziałaś moje pierwsze opo na blogu. XD
    Eto... Coś mi dzisiaj nie pykło z tym komentarzem. (・_・;)

    ReplyDelete