2.6.15

Jak nauczyć kogoś grać w filmie pornograficznym.

Dział: Stay strong.
Numer rozdziału: 4
Gatunek: Yaoi.



               Obudziłem się w łóżku, w którym prześcieradło stało tak sztywno jak kołdra i moje bokserki. Był to chyba największy minus zdolności, których nauczył mnie dzień wcześniej Sven. Ćwiczyłem je tak długo, że zacząłem obawiać się, iż popadnę w jakieś chore uzależnienie. Obudziło się we mnie zwierzę. Ale jeden z argumentów mężczyzny naprawdę do mnie przemawiał - byłem przekonany, po prostu widziałem, że sesja pójdzie mi dzięki temu o niebo lepiej.
— Tu Hirose, pamiętaj o dzisiejszym planie. — Usłyszałem, kiedy odebrałem dzwoniący telefon. — Mam nadzieję, że mieliście dobry powód do przełożenia jej, co?
— Um... Taak, zdecydowanie, wie pan — wyjąkałem jednocześnie czując, jak moja twarz płonie.
— Dziś wieczorem dostaniesz scenariusz — poinformował.
— Jaki scenariusz? — spytałem powoli.
— Wyraziłem zgodę. Bierzesz tę rolę i zagrasz ją — odparł stanowczo.
               Pan Hirose mówił do mnie tak poważnym tonem pierwszy raz, odkąd go poznałem. W takiej sytuacji głupio było mi dyskutować po tym, jak wiele dla mnie zrobił. Mimo to...
— Panie Hirose... dlaczego... — stęknąłem cicho. — Naprawdę ja... Naprawdę nie chcę tego robić.
— Jakie masz alibi? — spytał.
— N... Nie chcę o tym mówić — powiedziałem.
— Skoro nie znam twojego alibi, nie mogę się w żaden sposób nad tobą litować, Rei — odpowiedział. — Przykro mi.
               Nie wiedzieć czemu bałem się powiedzieć szefowi o tym wszystkim. Wystarczyło mi, że Sven przypadkowo poznał mój sekret, z czym czułem się obrzydliwie. Nie miałem siły nawet, by przygotować sobie śniadanie, w rezultacie położyłem głowę na stole, zmrużyłem powieki i zacząłem rozmyślać. Z transu wyrwał mnie dopiero dźwięk otwierających się zamków drzwi wejściowych. Nie musiałem sprawdzać, kto przyszedł.
               Stawiał powoli kroki w moim kierunku. Moje serce zabiło szybciej w obawie o to, co ma zamiar zrobić, jednak koniec końców powiesił skórzaną kurtkę na oparciu jednego z krzeseł i zainteresował się lodówką. Słyszałem, jak wykłada na blat produkty. Po chwili włączył czajnik, by zagotować wodę na kawę. W jakiś sposób starał się o mnie zadbać.
— Jest postęp? — zapytał w końcu.
— Wiesz, czym wyprać pościel, która stoi zamiast leżeć? — spytałem.
               Podszedł do mnie i poczochrał moje włosy, gratulując mi osiągnięć i nowych umiejętności. Skomentował to jakoś wyjątkowo sarkastycznie i wrócił do swoich spraw, to jest przygotowywania dla mnie śniadania.
— Więc twierdzisz, że jesteś heteroseksualny — zaczął nagle. Gwałtownie podniosłem się ze stołu wyjątkowo zaskoczony, iż zaczął nagle ten temat.
— No... tak — odparłem zdziwiony. — A co?
— Z których gazet wieczorem korzystałeś? — zadał pytanie. — Tych z kobietami, tak?
— Tak — odpowiedziałem.
— A jesteś w stanie wymienić mi, które najbardziej ci się spodobały? — wypytywał mnie dalej.
— Oczywiście, że tak — syknąłem. — Jeszcze jakieś pytania?
— Tak, jedno — kontynuował. — Wiesz, że wyrwałem kartki i nie było tam żadnej kobiety?
               Westchnąłem głęboko. Cholerny skurwiel, co on sobie myślał? Próbował mnie sprowokować? Był jak jakiś tani wróżbita i już zawczasu stwierdził, iż nie jestem hetero, więc postanowił mi to w jakiś wyjątkowo głupi sposób udowodnić?
— Nieważne — wycedziłem przez zęby. — Czy to istotne?
— Istotniejsze jest to, że gazeta z mężczyznami też jest pusta — rzekł powoli. — Jedyna postać, jaka tam jest, to ta, która znajdowała się na zdjęciu wsuniętym między te dwie gazety. A na zdjęciu jestem ja.
               Wyprostowałem się odruchowo i rzuciłem mu zdezorientowane spojrzenie. Gapił się na mnie bez wyrazu twarzy jakby oczekiwał jakiś wyjaśnień czy czegokolwiek.
— Co miałem zrobić, skoro wybór był tak mały? — spytałem cicho.
— Wiesz co jest najgorsze? Że w rzeczywistości robię sobie teraz jaja, bo nie powyrywałem stron z żadnej z tych gazet — odpowiedział takim tonem, jakby była to najzwyczajniejsza rzecz na świecie.
— To jest ten moment, w którym mam ci gratulować inteligencji, bo mnie przejrzałeś, tak, wiem — syknąłem.
— Nie przejrzałem cię — poinformował. — Po prostu kiedy zostałem twoim menadżerem, kazałem zamontować kamery w każdym z tych pokoi.
— POSRANY! — wrzasnąłem głośno, podnosząc się do pozycji siedzącej. — Czy ty się, człowieku, śmierci nie boisz?!
— Korzystam z praw i przywilejów — odparł jak gdyby nigdy nic.
               Załamałem się. Poczułem się wtedy jak zachipowany przez amerykańskie władze młody torturowany oficer Wehrmachtu. Niech go diabli.
— Jedz — powiedział, podsuwając mi talerz pełen smakołyków pod nos.
               Zeżarłem wszystko, choć dostatecznie odebrało mi apetyt po tym, co wcześniej powiedział. Po prostu zbyt dobrze gotował, byłbym idiotą, gdybym tego nie ruszył. Mimo że pracowałem przed kamerą, jakoś rozpraszało mnie to, iż patrzył na mnie przez cały czas, kiedy konsumowałem. Czułem się dziwnie w jego towarzystwie.
— Czemu się tak patrzysz? — zapytałem, choć brzmiało to w mojej intonacji bardziej jak wypowiedź twierdząca.
               Uśmiechnął się. UŚMIECHNĄŁ SIĘ, a nie wiedziałem, że potrafi i że jest skłonny w ogóle do takich ekscesów. Zszokowałem się, bo dotychczas żyłem w przekonaniu, iż jego twarz wykonana jest z mieszanki gliny z gównem i jest twarda jak skała. A jednak całe moje życie legło w gruzach.
— Poza byciem menadżerem pracowałem też jako fotograf — powiedział nagle. — Jest dostępna pewna sesja, którą Hirose prawdopodobnie przeoczył. Pozwól mi zrobić kilka zdjęć, obiecuję, że dostaniesz awans.
— Hm...? — zdziwiłem się. — Co to za sesja?
— Związana z tym, czego cię nauczyłem — odparł cicho.
— Mam się masturbować, kiedy będziesz siedział koło mnie z aparatem? — spytałem.
— Dokładnie.
               Jakoś ciężko było mi się zrelaksować. Wypiłem trochę wódki na oswojenie, chociaż denerwował mnie potem jej wszechobecny zapach. Poszedłem wziąć szybką kąpiel, a po wyjściu postanowiłem się nie wycierać. Uznałem, iż mokre włosy i krople wody na ciele dodadzą efektu i spotęgują owoc sesji.
               Leżałem na łóżku, a on siedział obok mnie i celował we mnie obiektywem. Starałem się nie zwracać na niego uwagi. Zawsze robiłem tak podczas sesji - skupiałem się na sobie i ignorowałem wszystko, co działo się wokół. Mogło się nawet palić, nie zauważyłbym.
               Zgiąłem jedną nogę i sięgnąłem ręką do swojego krocza. Zamknąłem oczy i wygiąłem się w łuk, czując rozpalającą mnie rozkosz. Rozchyliłem wargi. Zacząłem przyspieszać i pojękiwać cicho, byłem już bliski kumulacji, kiedy nagle poczułem, że ktoś przekroczył moją barierę intymności.
               T-to... było dziwne. Akurat kiedy to zrobił, mój członek eksplodował z jeszcze większą siłą niż poprzedniego dnia. Nie rozumiałem, niczego już nie rozumiałem. Ani jego zachowania, ani swoich uczuć.
               Delikatnie tańczył językiem dookoła mojego, napawając mnie wyjątkową rozkoszą. Był w tym mistrzem. Wykorzystał zbyt dobry moment, w takiej sytuacji do głowy by mi nie przyszło, żeby go odepchnąć lub kazać mu przestać. Odsunął się na moment i spojrzał mi głęboko w oczy.
— Rei, słońce — powiedział szeptem i uśmiechnął się. — Pozwól mi to zrobić, proszę. Nie chcę tak dłużej, jesteś zbyt słodki, zbyt śliczny. Pragnę cię całego.
               Odetchnąłem głęboko. Pierwszy raz czułem tak ogromną zalewającą mnie falę rozkoszy, to cudowne uczucie sprawiało, że się rozpływałem.
— Sven.
— Tak?
— Naucz mnie.
               W odpowiedzi uśmiechnął się szeroko i pocałował głęboko. Tak namiętnie, że nie chciałem, by kończył. Sam nie dowierzałem temu, co robię, ale mimo to... Sven zaczął mnie dotykać. Pragnąłem, by nie przeoczył ani kawałka mojej skóry, jednak nie chciałem mówić tak kompromitujących rzeczy. Był tak cholernie delikatny, obchodził się ze mną jak z porcelanowym motylem. Subtelnie i łagodnie, ale nie powściągliwie lizał moje sutki, bawiąc się nimi i dostarczając mi takiego błogostanu, iż moje jęki zaczęły zamieniać się w coś, co dźwiękiem przypominało szloch. Przytuliłem jego głowę do swojego torsu i gwałtownie rozchyliłem nogi tak szeroko, jak tylko mogłem.
— Tak ci spieszno? — spytał z uśmiechem.
               Wsunął pode mnie dłoń, po czym zaczął delikatnie przesuwać palcem po linii znajdującej się między moimi pośladkami. Odnosiłem wrażenie, że lada moment wysiądzie mi serce. Skóra na moim podbrzuszu napięła się momentalnie. Sven powoli wpychał we mnie palec, na co stęknąłem głośno.
— Sven... — jęknąłem, kiedy manewrował nim w moim wnętrzu. — To boli... Boli jak cholera, nie wiem, czy to zniosę...
— A teraz? — spytał, dołączając drugi palec. Zacząłem się wiercić, ale nie dawało nic poza większą dawką bólu. Mój odbyt pulsował.
— Boję się, Sven, proszę... — stęknąłem cicho.
— Dobrze, a teraz? — zadał pytanie, wyciągając ze mnie palce.
— T-tak, teraz jest... NIE! SVEN! — zacząłem wrzeszczeć. Zaczął we mnie wchodzić tak niespodziewanie, że omal nie zszedłem na zawał.
              To bolało. Tak cholernie bolało, że z moich oczu potoczyły się strugi łez. Krzyczałem jak opętany jego imię i jęczałem jak głupi.
— Jeśli chcesz skończyć... powiedz to — odparł cicho.
— Nie chcę — powiedziałem. — Jest wspaniale...
               Przyspieszył nieco, a ja oddałem się fali ekstazy, jaką mi zafundował. Moje serce biło coraz szybciej. Sięgnąłem ręką w kierunku swojego krocza i zacząłem manewrować tam swoją dłonią. Nie kończ tego, Sven, błagam, daj mi więcej...

2 comments:

  1. O jeny... Takiej ilości pedofilii i gerontofilii to ja się nie spodziewałam.

    ReplyDelete
  2. Czemu to z nim jego pierwszy raz
    RZAL
    Seksy, a ja narzekam
    Co się

    ReplyDelete