1.4.15

Nie siedzisz w mojej głowie.

Dział: Unexpected.
Numer rozdziału: 10
Gatunek: Yaoi. 



Wszystkim mokrego jajka i bogatego gwiazdora! Posta do świąt już nie będzie, bo nakurwiam na Wrocław. Miłego!
_____________________________

               Winda dotarła akurat na dwunaste, a Shen wybiegł z niej niczym poparzony i po krótkiej chwili zniknął mi z oczu. Na podłodze zostawił książkę, którą czytał, kiedy znienacka się pojawiłem. Musiała wypaść mu z rąk, gdy się na niego rzuciłem. Bo inaczej bym tego nie nazwał. Podniosłem ją i wyszedłem z windy, przyglądając się okładce z zaciekawieniem. Nie zdążyłem jednak nawet przeczytać tytułu, gdyż jakiś starszy jegomość ujął mnie pod pachę i z uśmiechem zaczął prowadzić do jakiegoś pomieszczenia. Prawie bym zapomniał, że przyszedłem tutaj na rozmowę kwalifikacyjną. Moją głowę zaprzątał wówczas wyłącznie Shen. 
               Nie zadawali wiele pytań. Byli wyjątkowo przyjaźnie nastawieni. Przeszło mi przez myśl, że może ich obecni pracownicy mają ciulowe uprawnienia do czegokolwiek, a raczej ich brak, dlatego z taką życzliwością mnie traktują - moje CV grzeszyło wręcz ilością ukończonych kursów, warsztatów, w których uczestniczyłem i tym podobna. Jak szybko wszedłem, tak szybko wyszedłem. To była dla mnie bułka z masłem. Pozwolili mi wrócić do domu i obiecali, że zadzwonią następnego dnia pod wieczór. Postanowiłem skorzystać z okazji.
— Mógłby pan powiedzieć mi, w którym dziale pracuje Shen Tracey? — zapytałem. — To mój dawny znajomy, zauważyłem go dziś tutaj, szczerze mówiąc nie wiedziałem, że tu pracuję. Chciałbym z nim porozmawiać.
               Staruch skierował mnie na najwyższe piętro - dziewiętnaste. Mieścił się tam wydział, którego nazwy nawet nie zapamiętałem. Podziękowałem mężczyźnie i wszedłem do windy.
               Nie potrafiłem zdefiniować tego, co się we mnie działo. Nigdy nie posądziłbym się o taką emocjonalność, a co dopiero niewyżycie seksualne. Po prostu kiedy tylko zobaczyłem Shena, odezwało się we mnie coś dziwnego. Nadal czułem napięcie w spodniach, a w mojej głowie pojawiały się dziwne obrazy. Odnosiłem wrażenie, iż ktoś użył na mnie jakiegoś afrodyzjaka. Nie potrafiłem myśleć o niczym innym, niepohamowanie pragnąłem go dotykać i poznać każdy najdalszy zakamarek jego ciała. Dlaczego? Zawsze sam droczyłem się z nim, przezywając od pedała, a teraz prawdopodobnie sam nim się stałem...? 
              Opuściłem windę i skierowałem się do drzwi z numerem dziewięć. Wiedziałem, że będzie tam sam. Wyciągnąłem z torby książkę i wziąłem głęboki oddech, po czym zapukałem do drzwi.
— Proszę. — Usłyszałem po drugiej stronie. 
               Kiedy przekroczyłem próg, Shen stał tyłem do mnie. Grzebał w jakichś papierach. Nie miał już na sobie marynarki od garnituru, dzięki czemu lekko opięta biała koszula idealnie podkreślała jego smukłe plecy. Wystarczyło kilka kroków, by znaleźć się tuż za nim. Nie zorientował się, gdy zaszedłem go od tyłu, dlatego kiedy gwałtownie odwrócił się na pięcie, by zobaczyć, kto przyszedł...
— C-co — wyjąkał z przerażeniem w oczach. 
               Ze skurwysyńskim spojrzeniem wręczyłem mu książkę. Staliśmy wyjątkowo blisko siebie, co tylko podjudzało gotujące się we mnie emocje. Ku mojemu zdziwieniu Shen nagle zupełnie się uspokoił. 
— Ryan, uświadomię cię, że to będzie miało dla ciebie wyjątkowo smutny koniec — powiedział oschle. — To, co właśnie robisz, nieodwracalnie zniszczy naszą przyjaźń. 
— Skąd możesz wiedzieć, skoro nawet nie próbujesz? — spytałem.
— Bo to byłaby litość — syknął. — Znasz mnie na tyle dobrze, że wiesz, jak bardzo jestem szczery. Nic do ciebie nie czuję. I nic nigdy między nami nie będzie. 
— Przewidujesz przyszłość? — zapytałem z lekką irytacją w głosie. 
— Po co miałbym kłamać? — zadał pytanie. 
               Nie słuchałem jego biadolenia. Miałem zamiar zmienić jego uczucia, nawet jeśli wiązałoby się to z manipulacją. Popchnąłem go na stojące za nim biurko i szybkim ruchem rozpiąłem jego koszulę. Niestety nie miałem wiele czasu, by napawać się tym widokiem. Musiałem działać. 
— Znam twoje słabe punkty, Shen.
— S-spierdalaj... Odsuń się... ode mnie...
               Zacząłem delikatnie, lecz było to w zupełności wystarczające, by pozbawić go wszelkiej siły na odepchnięcie mnie. Położyłem dłoń na jego torsie, po czym lekko przesunąłem ją na lewy sutek. Już wtedy z jego ust wydobył się cichy jęk. Chłopak zmrużył oczy i dał się ponieść. To nie było trudne, skoro znałem jego czułe miejsca. Aż nazbyt dobrze wiedziałem, co sprawia mu przyjemność. Uszczypnąłem dość mocno jego brodawkę, a on stracił równowagę i osunął się lekko z biurka. Wystarczyło, by objął mnie w pasie, ale z przyczyn oczywistych nie zrobił tego. Dotykałem go namiętnie i pieściłem jego sutki, a on odpływał z rozkoszy. Obserwowałem, jak jego spodnie miarowo się napinają. Chwilę przed momentem kulminacyjnym odsunąłem dłonie od jego torsu i silnie chwyciłem go w pasie, by jednocześnie przylgnąć ustami do jego klatki piersiowej i sprawić wyjątkową przyjemność jego sutkom. Pojękiwał cicho, nie mogąc ukryć swojej rozkoszy. Nie wiedziałem, na ile mogę sobie pozwolić, dlatego korzystałem z chwili. Szybkim ruchem rozpiąłem spodnie i puściłem Shena tak, że opadł na podłogę. Przysunąłem jego głowę do siebie, nim jeszcze zdążył się opamiętać i westchnąłem głęboko, gdy poczułem jego język na moim członku. Wchodziłem w jego usta coraz głębiej, a Shen pojękiwał cicho. Wyglądało na to, że dał sobie spokój z powstrzymywaniem mnie. Nigdy wcześniej nie zaznałem tak potężnej dawki ekstazy jak w tej chwili. 
               Kilka minut później atmosfera panująca w pomieszczeniu stała się niewyobrażalnie ciężka. Siedziałem wygodnie w fotelu, podczas gdy Shen wycierał chusteczkami plamy mojej spermy z podłogi. Wyrzucił je do śmieci. Powoli zapiął koszulę i poprawił włosy. W jego zachowaniu było coś podejrzanego - nie trzęsły mu się ze zdenerwowania ręce, nie miał łez w oczu, milczał. Wyglądało na to, iż jest wściekły. To była cisza przed burzą.
— Mogę z czystym sumieniem kazać ci się do mnie nie odzywać — przerwał w końcu ciszę.
— Doprawdy? — zachichotałem. — To rozkaz?
— Ryan, nie poznaję cię — powiedział nagle, patrząc mi prosto w oczy. — Nie jesteś sobą. A przynajmniej nie tym sobą, którego znam. 
— Nie siedzisz w mojej głowie, Shen — syknąłem.
— Pomijam to, że zbyt otwarcie pokazujesz swoje emocje — odparł cicho. — Ale co ma oznaczać ta egoistyczna postawa? Czego ty ode mnie chcesz? To, co robisz, podchodzi pod gwałt. I mimo to nadal chcesz mi udowodnić, że na mnie zasługujesz? Czy ty w ogóle widzisz, co robisz? 
— Próbujesz ukryć to, że ci się podobało? — spytałem sarkastycznie.
               Zamilkł. Po chwili wrócił do swoich zajęć, a ja siedziałem nadal w fotelu. Zaparzył mi nawet kawę. Tego ranka nie odezwał się już ani słowem, mimo że siedziałem w jego gabinecie do końca zmiany i uważnie mu się przyglądałem.

2 comments:

  1. Nie rozumiem Ryana..tak nagle się zmienił. Shen również wydaje mi się jakiś inny..na początku opowiadania byłam pewna na sto procent, że czuje coś do Ryana. Teraz to już niczego nie jestem pewna XD

    Pozdrawiam *-*

    ReplyDelete
  2. O co tu chodzi? (O_O) Przestaję ogarniać... Ryan jest inny, Shen jest inny. Z tego się robi inna seria. xD

    ReplyDelete