1.4.15

By zachować ten smak.

Dział: Unexpected.
Numer rozdziału: 9
Gatunek: Yaoi. 



               Hyde spuścił wzrok i przegryzł wargę. Ja i Owen wpatrywaliśmy się w niego z niecierpliwością, zrzucając w zasadzie wszystko na niego. Łudziliśmy się, iż nagle triumfalnie podniesie ręce i stwierdzi, że znalazł sposób. Ale tak się nie stało.
— Nie mam zielonego pojęcia — westchnął. — Pozostaje wam szlajać się po przedmieściach i pytać ludzi. Miasteczko nie jest duże.
— Nie pomożesz nam? — spytał Owen. 
— Szanuję jego decyzję i nie mam zamiaru się wtrącać — syknął. — Wróci w odpowiednim momencie. Dlaczego tak bardzo chcecie pokrzyżować mu plany? 
               Przełknąłem ślinę. Hyde powiedział właśnie coś, czego bardzo nie chciałem słyszeć. Ze sztucznie stoickim spokojem wstałem z miejsca, podałem mu rękę, podziękowałem za informacje i pyszną kawę i wyszedłem. Owen pobiegł za mną. Zająłem miejsce w samochodzie i ukryłem twarz w dłoniach. Mężczyzna milczał. Przez dłuższą chwilę nie odpalał silnika, jakby sam również pogrążał się w zadumie. Powoli do mnie docierało, co się dzieje. 
               Kolejne dni mijały, a ja stawałem się coraz bardziej cyniczny i sarkastyczny. Ludzie, którzy cenili wówczas mój dowcip, zaczęli się ode mnie oddalać ze względu na przerost mojego chamstwa. Nina chodziła jakaś smutna, nie mogliśmy znaleźć wspólnego tematu, mimo to nie opuściła mnie w tej trudnej dla mnie chwili. Uświadamiałem sobie, jak bardzo nie doceniałem Shena. Być może nie chciał pokazać mi się na oczy z obawy, iż rzucę aroganckie "a nie mówiłem?" odnośnie do rozpadu jego zespołu. W którymś momencie zadzwonił do mnie szef i poprosił o wizytę.
— Może to jakaś podwyżka? — cieszyła się Nina. — Pamiętasz jeszcze Rooney'a? Do niego też kiedyś zadzwonił i zaprosił na spotkanie, po czym okazało się, że awansował.
— Nina — powiedziałem cicho. — Jestem pewien, że wiem, co ten facet chce mi powiedzieć.
               Niektórzy ludzie spaczeni psychicznie mają dość dziwne odruchy. Kiedy na ich drodze staje tysiąc przeszkód, oni - zamiast je pokonywać - robią sobie sami na złość i sprowadzają na siebie deszcz meteorytów, który jeszcze bardziej utrudnia im dojście do celu. Należałem do ludzi spaczonych psychicznie i miałem dziwne odruchy. Dlatego kiedy szef oznajmił mi, że wylatuję, momentalnie pojechałem do mieszkania Niny i, zanim jeszcze zdążyła pocałować mnie w policzek na przywitanie, wybełkotałem:
— To koniec, Nina.
               Wróciłem do domu, zupełnie o niczym nie myśląc. Nie interesowało mnie branie gorącej kąpieli ani picie drogiego alkoholu. Powoli nastawiałem się na przerzucenie na tańsze fajki. Czułem, że w takim stanie przed długi czas nie znajdę roboty. W dodatku nie miałem nawet ochoty czytać ogłoszeń. Wiedziałem, że Shen szybko nie wróci, jednak nie byłem pewien, czy przeżyję do tego czasu. Dopadały mnie symptomy depresji. Całymi dniami leżałem w łóżku i martwo wpatrywałem się w sufit. Nie było mowy o jedzeniu czy braniu prysznica. Jedynie piłem wodę, aczkolwiek jej ilości były drastycznie wielkie. Paliłem coraz więcej papierosów, pozbawiając się oszczędności. Po około sześciu dniach zacząłem słabnąć. Obudziłem się którejś nocy, by wyjść do toalety, po czym bezwładnie osunąłem się na podłogę. Początkowo myślałem, iż zawroty głowy wynikają z niewyspania, aczkolwiek po godzinie ani trochę nie ustały. Było tak kiepsko, że rozważałem telefon na pogotowie. Dopiero ten impuls zmusił mnie do wzięcia się w garść. Starałem się nie myśleć wówczas o Shenie, by nie dostać jakichś drgawek ze stresu. 
               Przez kolejny tydzień doprowadzałem mój organizm do użytecznego stanu. Dbałem o składniki odżywcze pokarmu, odpowiednią ilość płynów i higienę osobistą. Planowałem też pójść na siłownię, a wcześniej - znaleźć robotę. Przeglądałem internet z całkiem niezłą motywacją. Moim pierwszym celem stało się stanowisko w biurze - zwyczajna robota papierkowa przeplatana z prowadzeniem prezentacji w grupie. Zero potrzebnych uprawnień, wystarczyło zrobić dobre wrażenie na rozmowie kwalifikacyjnej. Napisałem więc CV i list motywacyjny, wysłałem i tego samego wieczora wykonałem telefon, by zapytać o godzinę rozmowy. Powiedzieli, że moje kwalifikacje ich interesują, dlatego już następnego ranka miałem stawić się w biurze. 
               Obudziłem się o piątej rano, cały zestresowany. To było do mnie niepodobne, dlatego tłumaczyłem ten stan rozdrażnieniem organizmu tydzień wcześniej. Zrobiłem sobie pożywne śniadanie, wziąłem prysznic i z pełną motywacją ruszyłem na spotkanie. 
               Czułem, że to będzie dobry dzień. Wstałem prawą nogą z łóżka. Coś mówiło mi, iż przyjmą mnie do tej pracy. Zdawało się, że zacząłem swoje życie od nowa, na czystą kartę. Może i bez doświadczeń, ale także bez zbędnych mi wspomnień. 
               Placówka mieściła się w wysokim biurowcu w Barnard Castle, mieście niedaleko położonym od Darlington. Miasteczko liczyło sobie wyjątkowo mało mieszkańców, dlatego nie było mowy o ulicznym tłoku czy też korkach. Biuro, do którego się udawałem, rozporządzało handlem przez internet, dlatego było to idealne miejsce dla siedziby. 
               Z sarkastycznym uśmiechem wkroczyłem do środka. Ludzie byli bardziej zabiegani, niż mogło się wydawać. Przeciskałem się między nimi, dopóki nie doszedłem do recepcji. Uznałem, że wszyscy tutaj muszą się dobrze znać, bowiem sekretarka momentalnie na mój widok wręczyła mi kopertę z moim CV i nakazała udać się na dwunaste piętro. Wszedłem do windy i wcisnąłem przycisk. Dopiero po chwili zauważyłem młodego mężczyznę stojącego w rogu i z zamiłowaniem czytającego książkę. Był nieco wyższy ode mnie, jednak się garbił, a jego twarz zakrywały dłuższe kosmyki jasno-brązowych włosów. Ubrany był w szary garnitur, który przyozdabiał czerwony krawat. Postanowiłem od pierwszego dnia w tej robocie zostać zapamiętanym i polubionym, by uniknąć akcji z poprzedniej pracy, dlatego wyciągnąłem w jego kierunku dłoń.
— Ryan — odparłem z nieudawanym uśmiechem. 
               Mężczyzna uniósł lekko głowę. Dopiero wtedy zobaczyłem w pełni jego twarz. Miał wyjątkowo jasne oczy, a jego twarz zdobiła niezliczona ilość kolczyków. Patrzył na mnie nieco przerażonym wzrokiem i dopiero wtedy zrozumiałem, komu właśnie się przedstawiłem. 
               Nie zważając zupełnie na nic, rzuciłem się na niego, chcąc nakopać mu najmocniej, jak tylko byłem w stanie. Mimo to coś poszło nie po mojej myśli. Jednak nie chodziło tu o gwałtownie zahamowanie windy czy mój brak równowagi. Ja... zrobiłem to celowo?
— Ryan — syknął cicho, odrywając swoje usta od moich. — C-co ty, kurwa...
— Co ty sobie wyobrażasz, pieprzony skurwielu... — wycedziłem przez zęby. — Naprawdę przeszkadzało ci to, że nie chciałem niczego więcej niż przyjaźń?
— Stary, o czym ty mówisz...? — spytał, unosząc jedną brew. Nadal nie mógł złapać oddechu po tym, co zrobiłem. 
— Jak to o czym? — zapytałem. — Rozumiem to, w którymś momencie nasza przyjaźń musiała prysnąć ze względu na twoją orientację i...
— Co ty pierdolisz? — zadał pytanie. Wyglądał na zażenowanego i wściekłego w jednym. — Posądzasz mnie o coś, czego nie zrobiłem, od tego zacznijmy. Nigdy nawet przez myśl mi nie przeszło, żebyś mógł mi się nawet podobać. Poza tym... czy ty wiesz, co właśnie zrobiłeś? I w dodatku masz czelność jeszcze oskarżać mnie o coś takiego? To chyba hipokryzja... 
               Stanąłem jak wryty. Moja intuicja... Moja intuicja się myliła? Nie mogłem tego pojąć. Od kilku lat żyłem w przekonaniu, że Shen jest we mnie zakochany, a on nigdy nawet o czymś takim nie pomyślał? W zaistniałej sytuacji to bolało jeszcze bardziej. Bolało wyjątkowo mocno, kiedy zmierzyłem go wzrokiem i ujrzałem tę lekko przygarbioną, ale nazbyt szczupłą i seksowną sylwetkę, nieskazitelną cerę i dłuższe, proste włosy, które w końcu miały normalny kolor. To był pierwszy raz w moim życiu, kiedy nie mogłem powstrzymać swoich ruchów. Dlatego. Właśnie dlatego popchnąłem go na ścianę windy i raz jeszcze wpiłem się w jego usta, by zachować ten smak i móc delektować się nim dłużej. Generalnie Shen był silniejszy ode mnie, jednak w wyniku mojej gwałtowności i jego zestresowania sytuacją, pozwolił mi się obalić na ziemię. Osunąłem się na dół, okrakiem siadając na jego kolanach. Wsunąłem mu język w usta jeszcze głębiej, namiętnie go całując. Moja dłoń powędrowała pod jego spodnie. Próbował mi się wyrwać, jednak tak bardzo pragnąłem go dotykać, iż nie było mowy, abym teraz przestał. Pieściłem ręką jego członka, a on pojękiwał cicho, tracąc oddech. Wsunąłem dłoń nieco dalej i momentalnie pchnąłem palce między jego pośladki. Wyrwał się z mojego pocałunku, skierował głowę ku górze, a z jego ust wydobył się przeraźliwy krzyk. Oddychał ciężko, a jego oczy się załzawiły. Patrzył na mnie z nienawiścią, której nigdy wcześniej w jego oczach nie widziałem. 

8 comments:

  1. oo..jak Ryan zaczął całować Shena to myślałam: oo tak, będzie jakaś scena erotyczna..a tu..
    Rozumiem Shena i trochę mi go szkoda. Ryan to straszny egoista. /./ Ehh..

    Świetny rozdział. Już nie mogę doczekać się następnego*-* Pozdrawiam^

    ReplyDelete
  2. Jak go pierwszy raz pocałował, krzyczałam na cały głos.
    Brązowe włoski? Ojaaaaaaaaaaaaa :O Cudo. Ja to widzę oczami wyobraźni!
    Ale... Nie jest w nim zakochany? Wat? Byłam prawie pewna, że jest, leel. ;x A może to nie o Ryana chodziło? Może kumpel z zespołu? Eh, sama już nie wiem... Albo znowu się bawisz i wszystkich w chuja robisz.

    ReplyDelete
  3. Powiem dwa zdania:

    pierwsze: O KURWA.

    drugie: Zjebałeś, Ryan.

    ReplyDelete
  4. Że Shen nie kocha się w Ryanie?.. Pewnie kłamie. Co ja pisze. NA PEWNO kłamie. Zrobił nam taki Prima Aprilis.

    Ten rozdział... C-U-D-O-W-N-Y!!! <3 <3 <3 Ale dlaczego przerwałaś w takim momencie?.. (T_T)/~~~

    ReplyDelete
  5. Ten rozdział jest jakiś taki do dupy. Źle napisany, przewidywalny, oklepany i prima aprilis.
    Tak że tego... do następnego :3
    Nanni

    ReplyDelete
    Replies
    1. Się nie znasz.

      Delete
    2. Tsuki.... księżycu mój, czy nie doczytałaś(albo łeś) tego pięknego napisu "prima aprilis"? Pierwszego kwietnia to ogółem znaczy, że ktoś sobie żartuje... plis, jak już mnie hejtujesz, to przeczytaj dokładnie co piszę ;3
      Nanni

      Delete
    3. Mam problemy ze wzrokiem. (・_・;)

      Delete