29.3.15

Intuicja.

Dział: Unexpected.
Numer rozdziału: 6
Gatunek: Yaoi.



               To był pierwszy dzień od dłuższego czasu, kiedy Shen nie odezwał się ani słowem. Nie nachodził mnie w robocie, nie odwiedził mnie w mieszkaniu, nie pisał, nie dzwonił, nie wysyłał codziennych zdjęć swojej kupy. Miałem święty spokój. Wieczorem bez żadnego stresu, że zaraz niebieskowłosa pokraka stanie przed moimi drzwiami, włączyłem telewizor, wyłożyłem się wygodnie na małej sofie w kuchni i otworzyłem piwko. Odetchnąłem z ulgą, uśmiechnąłem się sarkastycznie sam do siebie i pozbyłem się całej puszki w oka mgnieniu. Zacząłem skakać po kanałach w poszukiwaniu czegoś związanego może z motoryzacją lub sportem, ale trafiałem jedynie na ogłupiające programy, a na nie nie miałem akurat nastroju. Wyłączyłem telewizję i rzuciłem pilota na stół. Moje myśli zagłuszały nawet dźwięki mediów, zastanawiałem się, czy to jakiś rodzaj depresji. Dopiero co przyzwyczaiłem się do przyjaźni z Shenem, która i tak nie była mi na rękę, bo koleś najzwyczajniej w świecie był idiotą, a teraz na tej drodze pojawił się dziwny problem. Czułem, że coś z jego strony jest... nie tak. Co on planował? Nie chciałem niczego zmieniać, poza tym... lekko mnie to obrzydzało. Próbowałem jednak panować nad tym, co mi intuicja podpowiadała. W końcu mogła kłamać. Mogła? 
— Cześć cwelu, przeżywasz jakąś życiową depresję? — zapytałem, kiedy odebrał telefon.
— Zacząłeś tę rozmowę jak świadkowie Jehowy — odparł szorstko. — Brakowało mi tylko "czy chciałby pan porozmawiać o Bogu?". 
— Nie ze mną takie numery — odpowiedziałem. — Dzwonię, bo jestem zszokowany tym, że nie dajesz znaków życia od rana. 
— Stęskniony? — zachichotał. — Jestem na randce, pogadamy jutro. Narson, Ryan!
               Rozłączył się tuż po pożegnaniu. Spojrzałem na ekran telefonu z kompletnym zażenowaniem. Zdawało mi się, że Shen traktuje ludzi, z którymi się spotyka, jako lekarstwo na złamane serce. Jakaś logika w tym była, ale czy nie było to błędne koło? W końcu nie było to miłe w stosunku do jego nowych sympatii. 
               Ledwo co zdążyłem schować komórkę do kieszeni, ta już zadzwoniła. Westchnąłem z lekką konsternacją i ospale sięgnąłem po nią, by odebrać.
— No co tam kutafonie pierdolony? Już po randce?
— Ehm... Ryan?
— Cześć Nina, mam nadzieję, że głowa nie boli, co tam u ciebie?
               Nie skomentowała na szczęście mojej wpadki. Pominęła ten temat i zaczęła zwyczajnie pytać, co u mnie. Szczerze powiedziawszy nie byłem przyzwyczajony do tego typu miłych gestów. Poczułem się w jakiś sposób.... wyróżniony. 
               Minęły od tego czasu ponad dwa tygodnie. Shen nie zadzwonił, chociaż obiecał. Od tego czasu się nie widzieliśmy. Za to z Niną spotykałem się codziennie i relacja między nami stawała się w szybkim tempie coraz lepsza. Któregoś dnia stało się coś zupełnie niespodziewanego. Kończyłem akurat zmianę i odparkowywałem autobus na wyznaczone miejsce, gdy nagle tuż obok, w innym autobusie, zobaczyłem znajomego mi człowieka siedzącego na miejscu kierowcy. Kiedy opuściłem pojazd, udałem się prosto pod drzwi drugiego i otworzyłem drzwi. 
— Faktycznie, teraz widzę wyraźnie, że twoja praca jest stricte związana z niepełnosprawnymi ludźmi — podsumowałem to, co zobaczyłem. 
               Brunetka zaśmiała się szczerze. Naprawdę nie sądziłem, że Nina pracuje w tym fachu, co ja. Tego wieczora była wyjątkowo zmęczona. Powiedziała, że musi chwilę odpocząć, nim wróci do domu. W tym celu udała się na jedno z siedzeń i delikatnie osunęła się na szybę. Usiadłem obok niej, z przyzwyczajenia, a ona w reakcji ześlizgnęła się na moje lewe ramię. Obserwując jej zachowanie wiedziałem, co za moment nastąpi. Byłem pewien jej zamiarów. I wtedy znów odezwała się moja intuicja. Po raz kolejny coś było nie tak. Męczyło mnie to już i postanowiłem załatwić tę sprawę raz na zawsze. Ku jej zaskoczeniu pożegnałem się i opuściłem autobus. Wiedziałem, iż zorientowała się, że to już koniec. Byłem też świadom tego, jak ją zraniłem, załatwiając to w tak bezczelny sposób. Jednak w moich oczach stała się łatwą laską, która leci na sarkazm i pieniądze. Cholera. 
               Shen nie odbierał moich telefonów. Byłem wściekły jak nigdy wcześniej. Nie miałem pojęcia, o co mu chodzi, skąd takie nagłe sytuacje. Postanowiłem go odwiedzić mimo wyjątkowo później godziny i bez zapowiedzi. Bezpośredni do niego autobus akurat podjeżdżał na przystanek, do którego się zbliżałem. Przyspieszyłem kroku, wręcz podbiegłem i zdążyłem na ostatnią chwilę. Droga wyjątkowo mi się dłużyła. Nadal usiłowałem dodzwonić się do Shena, jednak bez pozytywnych rezultatów. Moje zdenerwowanie pogłębiało się z każdą sekundą. Miałem ochotę rozpierdolić wszystko, co mnie wówczas otaczało. Dlaczego byłem aż tak wkurzony? Przeważnie ignorowałem ludzi, ignorowałem w zasadzie wszystko. Podejrzewałem, że jestem zirytowany brakiem umiejętności załatwiania spraw Shena. Jeżeli chciał urwać kontakt, powinien był mnie o tym najpierw uświadomić. Shen, skurwielu, co ty, do cholery, planujesz?

4 comments:

  1. Yeee, w końcu skończył z Niną, teraz czas na Shena!!!

    ReplyDelete
  2. Chciałam to mam! W końcu nie będzie tej laski. (*-*)

    Interesująco widzę wizytę Ryana [ w końcu zapamiętałam jego imię!!! ] u Shena. No chyba, że Shena nie będzie na chacie. xD

    ReplyDelete
  3. Ahhh~! Jestem~!

    Nina jest zua. Jest baardzo zuą osobą. Jak tylko wspomniała o pracy z niepełnosprawnymi, wiedziałam, że pracuje w tym samym zawodzie co Ryan!

    Jestem mega hepi, że Ryan dał jej kosza. Chociaż mam niemiłe przeczucie, że ta laska jeszcze się nieraz pojawi..

    Uhuhu... Z Shenem coś nie tak. Ale Ryan zrobi epicki wpierdol na chatę!

    i teraz trzy wersje:
    a) Shena nie będzie na chacie
    b) Shen będzie na chacie, mega obrażony
    c) Shen będzie na chacie. mega obrażony, ruchąjący się z kimś.

    I od tego zależy, jak zareaguje Ryan.

    Ale ja ich shippuje lel. Chce ich seksy. Oni byli by slodką parą.

    Licze na ciebie, Lisu.

    ReplyDelete