26.1.15

Przyszedłem odebrać kota.

Dział: Jak nauczyć kota korzystać z kuwety.
Numer rozdziału: 7
Gatunek: Yaoi.



               Czemu miałby mnie w zasadzie szukać, skoro rozstaliśmy się w taki, a nie inny sposób? Cholera, na co ja liczyłem... Jak zwykle ubzdurałem sobie historię, której jedyny związek z rzeczywistością zaczynał się i kończył na biorących w niej udział postaciach. Wszystko inne było ułudą.
— Maaaaatyas, nie chce mi się kąpać — jęknąłem z grymasem. — Tak sądzisz? Nie, chyba jednak nie pójdę. Ha? Mylisz się. 
— Co robisz, Katt? — zapytał Nada, odwracając wzrok od ekranu monitora. Pracował akurat w domu. 
— Rozmawiam z Matyasem — odpowiedziałem beztrosko. — Ale dzisiaj jakoś jeszcze bardziej nie mam ochoty na kąpiel. Matyas, może wykąpiesz się ze mną?
— K-Katt...? — zdziwił się mężczyzna. 
— Zawsze chciałem się z tobą wykąpać — mówiłem dalej, nie zauważając nawet, kiedy moje oczy zaczęły zalewać się łzami. — Widzisz, takie chore wymagania, a teraz nawet nie mogę cię zobaczyć...




***




— I tak to mniej więcej wyglądało — podsumował. — Znasz moją postawę, więc zapewne widzisz, że coś jest nie tak, skoro cię wzywam. W przeciwnym razie unikałbym organizowania wam spotkań jak ognia. 
— Naprawdę jest z nim tak źle? — zdziwiłem się.
— W gorszym stanie go nie widziałem, choć ty znasz go o wiele lepiej — prychnął. — W zasadzie co tu robisz, Matyas? Ameryka cię nagle skusiła? A może właśnie szukasz Katta i w duchu płaczesz ze szczęścia, że mnie spotkałeś?
— Właśnie szukam Katta? — zapytałem z ironią. — Właśnie szukam Katta? Kurwa, wyjechałem z Czech tego samego dnia, kiedy się ode mnie wyniósł. 
— Mam ci w to uwierzyć? — zachichotał, biorąc łyk kawy. Siedzieliśmy bowiem w kawiarni. — Wybacz, tak nagła podróż do Ameryki nie jest możliwa, głównie ze względów finansowych. 
— Widzisz — syknąłem. — Gdybyś kiedykolwiek miał osobę, na której zależy ci bardziej niż na sobie, wiedziałbyś, że nie ma rzeczy niemożliwych. 
               Spojrzał na mnie nieco z góry, ale wiedziałem, że zastanawia się nad moimi słowami. Tak czy inaczej postanowił mnie do niego zaprowadzić. Nalegałem, by oddalił się od ich mieszkania na kilka godzin. Zgodził się dopiero po dłuższych namowach, a raczej szantażach, jednak podkreślił, iż ma zamiar dzwonić co jakiś czas i upewniać się, co się dzieje w środku. Odpowiadało mi to. 
               Wsiedliśmy do samochodu i w ciszy pojechaliśmy w kierunku ich obecnego mieszkania. Nie pamiętałem, jak wygląda Katt. Nie wiedziałem, co się stanie, kiedy zobaczę go po takiej przerwie. Minęło już ponad pół roku, odkąd się wyprowadził. Zadłużyłem się na kolosalne sumy i przyleciałem do Ameryki praktycznie bez grosza. Przez pierwszy miesiąc nie mogłem znaleźć ani mieszkania, ani roboty. Tułałem się po knajpach nocnych, spałem na dworcach, czasem udawało mi się przenocować u jakichś miłych ludzi. Sporo schudłem. Po tych drastycznych przejściach postanowiłem najpierw skupić się na znalezieniu mieszkania i roboty, gdyż dotychczas moje życie opierało się na hurtowym kupowaniu magazynów, czytaniu wywiadów z Kattem bądź wywiadów przez niego prowadzonych, szukaniu poszlak co do jego adresu. Przełożyłem to na nieco niższe miejsce w hierarchii, kiedy zorientowałem się, że odnalezienie go nie będzie tak proste, jak mi się wydawało. Nie miałem problemów z językiem, ponadto operowałem jeszcze kilkoma innymi, dlatego bez problemu przyjęli mnie jako barmana, gdyż miałem już w tej robocie spore doświadczenie. Zarobki były pozytywnie zaskakujące w porównaniu do tych, które wypłacano mi w Czechach. Mimo to nie czułem się szczęśliwy i wiedziałem, że to ziszczenia tego celu muszę znaleźć Katta. Jednak jego ślad coraz bardziej się zacierał, dopóki...
— Halo? — odebrałem telefon, mówiąc wyjątkowo zdenerwowanym tonem. Robiłem nadgodziny w robocie, by szybciej spłacić długi, a gdy tylko wróciłem do mieszkania i zasnąłem, ktoś nagle mnie obudził. 
— Matyas Tichy? — Usłyszałem znajomy głos w słuchawce. — Nada Pokorny z tej strony. Musimy się spotkać w trybie natychmiastowym. 
               Kiedy zrozumiałem, co się dzieje, opuściłem mieszkanie i pognałem na umówione spotkanie. Czekałem na to ponad sześć miesięcy, nie do końca przekonany nawet, czy mi się to uda. A jednak. Udało się. Udało się - stałem właśnie przed drzwiami ich mieszkania i próbowałem opanować drżenie rąk i przyspieszone bicie serca. Nada oddalał się już samochodem od miejsca akcji, a Katt, niczego nieświadomy, siedział w środku. 
               Bite pół roku marzyłem tylko o tym, by móc go spotkać, a teraz... A teraz miałem ochotę uciec stąd jak najdalej. Bałem się go zobaczyć i bałem się o niego, kiedy mnie zobaczy. Miałem swoje marzenie na wyciągnięcie ręki, dlatego...
— Kto tam? — Usłyszałem zza drzwi. 
               Żadne słowo nie chciało mi przejść przez gardło. Zapukałem raz jeszcze, jednak Katt powtórzył swoją kwestię. Tak, to był ten głos. Głos, który od dawna chciałem usłyszeć. Nacisnąłem klamkę, lecz drzwi były zamknięte. 
— Nie otwieram nieznajomym — powiedział wtedy. 
               Westchnąłem głęboko i opuściłem ręce w akcie zrezygnowania. Uśmiechnąłem się kącikiem ust, gdyż zauważyłem, że Katt nadal nie pozbył się starych nawyków. To ja nauczyłem go nie otwierać obcym. I, kiedy uczyłem go, jak powinien wtedy postępować, również miałem swoją formułkę.
— Zostawiłem u państwa kota, przyszedłem go odebrać. 
               To był zaledwie ułamek sekundy, kiedy drzwi się otworzyły i runął na mnie wielki, przerośnięty kot z długą blond kitą. Schował twarz w fałdach mojej koszuli i objął mnie tak mocno, że syknąłem z bólu. 
— Nie zostawia się kota na tak długo — szlochał. Poczochrałem go po włosach i przytuliłem. — Nie przeszkadza ci to, że jesteśmy teraz tak blisko?
— Ani trochę — odparłem. — Katt, kurwa, szukam cię już ponad pół roku.
— J-jak to? — zapytał ze zdziwieniem, odrywając się ode mnie.
— Źle się zrozumieliśmy ostatnio, bo jesteś tępą dzidą i źle wszystko ubierasz w słowa — syknąłem.
— Co masz na myśli...? — spytał cicho. 
— Ta rozmowa, po której stwierdziłeś, że jestem tobą zniesmaczony... — zacząłem niepewnie. — Wyjaśniłeś mi to wcześniej w taki sposób, iż byłem pewien, że mam tolerować twój związek z Nadą... 
— S-serio? — zdziwił się. — Więc cały ten czas...
— Jak mógłbym tolerować to, że kochasz kogoś innego... — syknąłem.
— M-Matyas...? Więc... Więc ty... — motał się, jednak mu przerwałem, składając gorący pocałunek na jego ustach. 
               Nie zmienił się ani trochę. Nadal był rozchwiany emocjonalnie. Ponadto wyglądało na to, że Nada nie znał dokładnej instrukcji obsługi Katta, chłopak wyglądał na przemęczonego i prawdopodobnie znowu nie chciał jeść. Wiedziałem, że muszę zabrać go ze sobą. Chciałem podnieść się na nogi, lecz nagle złapał mnie za kołnierz koszuli i spojrzał głęboko w oczy. 
— M-Matyas — zaczął niepewnie. — Zróbmy to teraz.
— Poważnie? — zapytałem, unosząc brwi. Potaknął głową. Nie wiedziałem, czy jesteśmy na to gotowi. 
           

8 comments:

  1. O boże *^* Katty cię kocha ^*^
    A tak wgl. Założę się, że wtrakcie ich stosunku zadzwoni Nada XD

    ReplyDelete
    Replies
    1. Zaraz.. a co jeśli to wszystko jest z kolei snem Matta? ;@;

      Delete
  2. To takie Lisowe ...Przerywać w takim momencie ...
    Miałam nie czytać yaoi w nocy, ale nie mogłam się powstrzymać.xD I tym razem nie jestem po kilkugodzinnym maratonie anime.xD
    Świetny rozdział.Znowu lubię Katta.(*-*)
    Pewnie Nada przerwie im seksy.xD

    ReplyDelete
  3. To takie typowe dla ciebie, Lisu.

    Najpierw zabawiasz się uczuciami, potem dramat, a następnie coś hepi.

    A potem znów będzie źle.. Bo to Lisu.

    Jestem póki co zadowolona, bo Matyas jest z Kattem, może seksy będą, ale ja już jestem mentalnie przygotowana na kolejny dramat, więc staram się opanowac zaciesz.

    Czekam na wiecej.


    I nie zjeb im życia za bardzo po raz kolejny, ok?


    ReplyDelete
  4. Omgomgomgomg.
    Wreszcie na bierząco i co? Seksy w następnym rozdziale... Chyba bo z tobą nic nie wiadomo TT^TT
    Ale czekam z niecierpliwością! :33333

    ReplyDelete
  5. W następnym rozdziale będą się pewnie seksić ^•^ A potem Lisu, jak to Lisu, totalnie zjebie im życie i zrobi bad end..
    //Kaori

    ReplyDelete
  6. Jak będzie bad end to nie wytrzymam. ;__;

    ReplyDelete