1.1.15

"Mój".

Dział: Tego się, kurwa, nie da skończyć.
Numer rozdziału: 8
Gatunek: Yaoi. 



               I w sumie to zrobił, poniekąd. Nie przyciągnął mnie co prawda do siebie i nie pocałował tak, jak to sobie wyobrażałem, ale w najmniej spodziewanym momencie popchnął na ziemię i przytwierdził swoimi dużymi dłońmi do podłogi, hamując wszelkie moje ruchy. Jakby się głębiej zastanowić, te wielkie, męskie ręce dojrzałem zarówno u pana Rinna, jak również u pana Alexa. Seksapil jest, kurwa, genetyczny. 
— Chcesz, żebym cię przeleciał? — zapytał nagle, przeszywając mnie na wylot swoimi wężowymi oczami. A ja jak zwykle nie byłem zdolny kłamać. Jak zwykle.
— Chcę — odparłem krótko. Nie wiedziałem, że będzie aż tak mało zaskoczony. On, kurwa, ani trochę się nie zdziwił. Mógłby chociaż udawać. Ten jeden raz.
               Odsunął się ode mnie i usiadł mi okrakiem na biodrach, po czym jak gdyby nigdy nic zapalił papierosa, który stał się zamiast mnie centrum jego zainteresowania. Serio? Najpierw woli warzywa, teraz fajki? 
— Naprawdę jestem aż tak seksowny? — zapytał nagle, uśmiechając się zawadiacko do papierosa. Ohyda. — Ale muszę być zajebisty. 
— Jesteś pojebany — syknąłem cicho. — Co to ma być za podejście...
— Zaprzecz — nakazał nagle.
— Co? — spytałem zdezorientowany.
— Zaprzecz, gdy mówię, że jestem seksowny — powiedział stanowczo.
— No to powiedz, że jesteś seksowny, a ja wtedy zaprzeczę, ok? — zaproponowałem.
— Jestem seksowny — odparł triumfalnie.
— Nie jesteś seksowny — zaprzeczyłem.
— A więc lecisz na mój charakter? — spytał z uśmiechem. — Ale muszę być zajebisty.
— Już to powiedziałeś, pierdolony narcyzie... — westchnąłem cicho.
— Ok, zaprzecz, kiedy mówię, że jestem zajebisty — odrzekł.
— Dobra, to powiedz, że jesteś zajebisty, a ja zaprzeczę — zaproponowałem.
— Jestem zajebisty — wykrzyknął.
— Nie jesteś zajebisty — upewniłem go.
— ...w takim razie muszę mieć zajebistą dupę.
               W mojej głowie kształtowała się coraz to dokładniejsza definicja oraz cechy gatunkowe Carterów. Dopiero teraz uświadamiałem sobie, czym oni są. Rozkładałem to wszystko na części pierwsze i w sumie to nic nie łączyło się w logiczną całość. Carterowie byli, kurwa, pojebani. Nie potrafiłem ubrać tego inaczej w słowa. 
               Kiedy tak zastanawiałem się, kim jest Alan, nie zauważyłem, że wpatruje się we mnie tym swoim dziwnym wzrokiem, jakby był starym niewyżytym perwertem i patrzył na tanią kurewkę. 
— Czego chcesz? — zapytałem zduszonym głosem.
— Ostry seks, teraz, tutaj — powiedział szybko.
— Co będę z tego miał? — spytałem, kręcąc nosem.
— Zaszczyt — odparł, uśmiechając się szeroko. 
— Przekonuj mnie dalej... — stęknąłem.
— Mam ci zaoferować pieniądze? Nie mam zamiaru traktować cię jak dziwkę — warknął.
— To brzmiało prawie jak komplement — zastanowiłem się.
— Ruchamy się czy nie? — drążył temat.
— Odechciało mi się — jęknąłem.
               Alan podniósł jedną brew ze zniewagą, po czym westchnął głęboko, szepnął coś na kształt "jeszcze ci się zachce, to tylko ręka pomoże" i poszedł w ciul. A ja zalegałem na podłodze przed tego dupka i niekoniecznie miałem ochotę powstać.
— Alan? — zapytałem dość głośno, by upewnić się, czy jest w mieszkaniu. — Alaaaan?
               I wtedy, kurwa, łapie mnie coś za ramiona od tyłu i ciągnie przez całą chatę niczym w Paranormal Activity, kurwa, sam nie ogarniałem, co się dzieje. I wiele razy usiłowałem sobie przypomnieć, jak to się stało, ale jakoś nigdy nie mogłem do tego dojść - tak czy inaczej już chwilę później zalegaliśmy w położonej na piętrze sypialni. Siedziałem, a raczej zostałem posadzony przy drzwiach w taki sposób, by moje plecy hamowały je, kiedy ktoś zapragnąłby wejść do środka. Na moich kolanach, choć może raczej udach spoczywał Alan. Wiele osób całowałem, ale to było coś totalnie odjechanego. To nie było ani trochę chaotyczne, ale nadal spontaniczne. Tańczył językiem dookoła mojego, przez chwilę badał moje podniebienie, by nagle zacząć gryźć moje usta tak gwałtownie i porywczo, że naprawdę przeszła mi ochota na odpychanie go. Obawiałem się tego, iż jestem zbyt pasywny, dlatego zaczekałem na lepszy moment, by przejąć inicjatywę. Kiedy odsunął się na moment, by zaczerpnąć tchu, natarłem na niego z całej siły. Przesuwałem dłońmi po jego wystających obojczykach. Zdecydowanie były jednym z moich dziwnych fetyszy. Najpierw delikatnie kąsałem jego wargi, by sprawdzić, czy się podda. Zrobił to. Prawdopodobnie chciał sprawdzić, na jak wiele mnie stać. Wsunąłem język w jego usta i zacząłem przesuwać nimi po wewnętrznych częściach policzków. Alan smakował jak poziomki. To był ten smak, który pragnąłem zatrzymać na zawsze. 
               Ten jeden pocałunek oddzielony krótką przerwą na oddech trwał naprawdę nieziemsko długo. Choć nadal za krótko. Wyczuwałem kilkakrotnie moment, który zapowiadał zakończenie tańca języków i na siłę wydłużałem go - po prostu bałem się tego, co się stanie później. Jednak nadeszła w końcu chwila, w której przerwaliśmy. Alan odsunął się ode mnie powoli i zagryzł wargę, jakby chciał raz jeszcze upewnić się, że to na pewno mój smak. Zmrużonymi oczami wpatrywał się w moje. Wołał o więcej, wiedziałem to. Wiedziałem również, że robię to samo. Mimo to nie nalegał, nie narzucał się. Oparł się czołem o moje i delikatnie trącił swoim nosem mój. Zamknął oczy i złapał mnie za rękę. W porównaniu do moich fantazji, które tak usilnie hamowałem, mogło to się wydawać niczym. Bo czym przy gorącym seksie i pocałunkach mogło być zwykłe złapanie mojej dłoni? Okazało się być najbardziej intymnym, najbardziej satysfakcjonującym, najbardziej przyjemnym doznaniem, jakie kiedykolwiek przeżyłem. Ciepło, które mi oddawał i miłość, która przepływała z jego dłoni przez moją. Czułem to i byłem tego pewien. Trąciłem go nosem i zachichotałem cicho. Atmosfera nieco się rozluźniła, choć bałem się, że jebnie jakimś głupim tekstem. Carter zawsze pozostanie Carterem. Nie zdziwiłbym się, gdyby nagle powiadomił mnie o tym, że musi iść srać.
— Mój — szepnął.
               Otworzyłem gwałtownie oczy. Patrzył na mnie. Mogłem w końcu dokładniej przyjrzeć się tym długim, czarnym jak heban rzęsom. W nich też tkwiła cząstka tego uroku, który wzbudzał u mnie tak dziwne doznania.
— Jeśli kiedykolwiek odejdziesz... — zaczął — odetnę ci, kurwa, chuja.
               Uśmiechnąłem się nerwowo. Ten szantaż wbrew pozorom był naprawdę przerażający. Wzdrygnąłem się lekko, a on to zauważył. Wyszczerzył się w diabolicznym uśmiechu, a mnie przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
— Myślisz, żebym się zawahał? — zapytał.
— Gdybym był szczęśliwszy z kimś innym, to chyba musiałbyś się tym cieszyć, nie? — zapytałem cicho. — Podobno na tym miłość polega...
— Ze mną masz być, kurwa, szczęśliwy — warknął. — Nie ma innej opcji.
— Kiedy rozmawiasz ze mną w taki sposób, mam przed oczami przemoc w domu — powiedziałem, trzęsąc się lekko.
— Mmm — jęknął, oblizując usta. — Bondage?
— C-c-c-co, kurwa, nie, Alan, co — stęknąłem z przerażeniem. 
               Po chwili jeszcze raz przyparł do mnie, całując mnie namiętnie. Tym razem już nie tak męsko i zaborczo jak pod koniec poprzedniego. Delikatnie i z troską. Spokojnie. Utwierdzał mnie w przekonaniu, że powinienem czuć się u jego boku bezpiecznie. Chociaż już czułem gnające w naszą stronę problemy. Wiedziałem, że to piekło przyjdzie do nas. Klątwa wisząca nad rodami Carter i Bennett musiała się w końcu obudzić, wiedziałem to. Być może któregoś dnia Bóg ukarze mnie za te wszystkie grzeszki, każąc srać przed ludźmi na ulicy, żebym dowiedział się, do czego tak naprawdę służy dupa. Cóż. Alan był wężem i wodził mnie na pokuszenie swoimi poziomkowymi ustami. Nie mogłem się powstrzymać. To było lepsze niż dragi. Tak przynajmniej przypuszczałem, bo nigdy z dragami nie miałem do czynienia. 
— Gabriel, nie mogę przestać... — powiedział w końcu, opuszczając głowę na moje ramię. — Nie mogę, kurwa...
— Czego nie możesz?
               Pocałował mnie po raz kolejny i robił to, póki nie zabrakło mu tchu. Tym razem nie pozwolił mi oddychać i nawet samemu sobie odciął dopływ tlenu. Ten pocałunek był zdecydowanie najbardziej bolesnym i namiętnym pocałunkiem, jakiego doświadczyłem. Był brutalny i ekscytujący, chociaż krótki. Kiedy się odsunął, jego wzrok był smutny. Patrzył tak na mnie dłuższą chwilę, a ja bałem się odezwać. Ta atmosfera uspokajała mnie i wpędzała w dziwny stan. 
— Gabriel... — szepnął. — Wykąpmy się razem. Obiecuję, że nic ci nie zrobię. Obiecuję.
               Po dłuższym namyśle przystałem na jego propozycję, nakazując mu jednak, by w wannie była duża ilość piany. Czułem, że to jeszcze nie ten etap, by odsłaniać przed nim tyle ciała. Kiedy przygotowywał kąpiel, siedziałem na łóżku i opierałem się o parapet. Spoglądałem przez okno. Domki ustawione były w kręgu, w którego centrum znajdowały się kamienie również ułożone w okrąg. Następnego dnia chcieliśmy zrobić tam ognisko. Przerażał mnie fakt, że zbiorą się tam wszyscy... Nie wiedziałem, jak powinienem się zachowywać, będąc tam z Alanem. Postanowiłem więc obserwować zachowania naszych ojców oraz pana Ray'a, by wiedzieć też, w jaki sposób powinienem traktować Reirę. Czekało mnie nie lada zadanie. Zdawałem sobie sprawę z tego, jak trudny będzie następny krok. 
               Z rozmyślań wyrwał mnie ciepły dotyk na ramionach. Chłopak objął mnie od tyłu i pocałował gdzieś w okolicach karku. Po chwili złapał mnie za rękę i zaprowadził do łazienki. 
— Rozbieraj się — nakazał.
— No nie rozbiorę się przy tobie, pierdolony kutafonie — warknąłem. 
— No to ja też nie powinienem rozbierać się przy tobie — syknął. — Ale wiem, odwróć się.
— Dobra — powiedziałem niezwłocznie i wykonałem jego polecenie. Ależ mnie korciło, by spojrzeć nań choć przez chwilę, kiedy słyszałem, jak zrzuca z siebie ubrania. Ale wygrałem z tym. Nie spojrzałem ani razu. 
— Teraz ty — rozkazał.
— I jak mam to, kurwa, zrobić, skoro masz z tej wanny widok na całą łazienkę? — spytałem ze zdenerwowaniem.
— Zamknę oczy — zaproponował.
— I myślisz, że ci w to uwierzę, ta? — syknąłem. — Masz się obrócić do ściany, ziom.
— Jak niby? — zdziwił się. — Jogi już nie uprawiam, a Kamasutry jeszcze nie.
— Gap się w ścianę, jebaku — nakazałem raz jeszcze. Tym razem nie dyskutował. W tempie ekspresowym pozbyłem się ubrań i jak poparzony wskoczyłem do wanny, wylewając sporą ilość na ziemię.
— Źle usiadłeś — powiedział z zażenowaniem. 
— No przecież siedzę naprzeciwko ciebie — odrzekłem.
— Miałeś siedzieć tutaj — odparł, wskazując na obszar między swoimi nogami. 
— K-K-KURWA, CO — wzdrygnąłem się.
— Chciałem ci umyć plecy — powiedział z uśmiechem.
— Ja już, kurwa, dobrze wiem, co chciałeś... — syknąłem.
— Postępuj z moimi wskazówkami — zaczął. — Inaczej wypuszczę wodę i zobaczę, co będę chciał zobaczyć.
               W trzy sekundy znalazłem się tam, gdzie kazał. Przyciągnął mnie bliżej siebie tak, że w rezultacie leżałem na jego torsie i opierałem się głową o jego kark. Przy okazji czułem na plecach, coś, czego jeszcze wolałbym nie czuć, jednak starałem się zignorować ten fakt. Chociaż przerażała mnie myśl, że w przyszłości może penetrować mnie coś tak przerośniętego. Makabra. 
               Alan przeczesywał palcami moje włosy i delikatnie przesuwał dłoń po moim brzuchu znajdującym się pod wodą. Oparłem się o niego swobodniej i wygiąłem głowę nieco w lewo, ułatwiając mu dostęp do swoich ust. Po raz kolejny pocałował mnie namiętnie, a ja bałem się przestać tak bardzo, jak on. 

4 comments:

  1. Nareszcie, nareszcie, nareszcie, nareszcie!

    Znowu miały być seksy, ale nie! Czeeeemu oni zawsze muszą się rozmyślać!? Zupełnie jak podczas prób poderwania Alexa przez Martina... No cholera, no!

    I ta ich rozmowa o zajebistości Alana x''''D Była po prosu piękna!

    Całowali się, całowali się, CAŁOWALI SIĘ.

    Gdyby kotś nie usłyszał, CAŁOWALI SIĘ!

    I to tak mrau! Mrymraśnie!

    Gabi wstydzioszek >:D

    Wspólna kąpiel taka romantyczna <3

    Dobra, idę oglądać Adventure Time, a potem pisać pornole!

    ReplyDelete
  2. JEBAK + ZAJEBISTOŚĆ ALANA + WANNA = ORGAZM + ŚMIECH
    To było pikne *^*
    Warto było czekać. Cały tydzień w celibacie ;A;
    Cały.
    Kurna.
    Tydzień.
    CAŁY TYDZIEŃ, KURNA.
    Wanna musiała być. A jakąś godzinę temu sama w niej byłam. XDDD
    Lisu, kocham tibja.

    ReplyDelete
  3. Cały bity miesiąc zarywałam nocki do drugiej by czytać Maniakalnego i już myślałam jak to będzie mi smutno kiedy skończę czytać a tu jeb - kolejny sezon :DD
    Naprawdę jesteś ge(j)niuszem Lisu~
    Płaczę po nocach przez twoje teksty x'D
    Czekam na dalsze rozdziały ;3

    ReplyDelete
  4. W końcu się razem wykąpali !!!W końcu !!!Tak na to czekałam !!!

    ReplyDelete