6.11.14

Zatrudnić złodzieja.

Dział: Jak ukradłem człowieka.
Numer rozdziału: 1
Gatunek: Yaoi



Miałam dzisiaj tak podły humor, jakby ktoś normalnie wziął i zajebał mi całe szczęście. Serio, myślałam, że jeśli wezmę rozbieg, to rozpierdolę się na ścianie. I nagle... szczęście w nieszczęściu! Położyłam się spać jakoś po południu, bo miałam totalnie dość tego dnia. I wtedy... POMYSŁ NA NOWY DZIAŁ, DZIĘKUJĘ CI HIDE-SAMA. Opis gatunku uzupełnię potem, teraz mi się nie chce i mam dzisiaj historię muzyki, a G umiem. LEL
_________________________________________

               Kolejna noc siejąca adrenalinę w moim sercu. Wiedziałem, że kiedyś w końcu wpadnę i nie będzie dla mnie ratunku. Życie było w cholerę ciężkie, jednak starałem się iść do przodu. Było zbyt wielu ludzi życzących mi śmierci, to dlatego postanowiłem utrzymać się przy życiu jak najdłużej.
               Kolejna noc, kolejny dom. Tradycyjna metoda - starym wytrychem usiłowałem otworzyć dość skomplikowany system. Świeciłem latarką na zamek od nowych, drogich drzwi, gdyż w tej okolicy nie było latarni. Niewielki, ale wyraźnie bogaty domek należący do zamożnego biznesmena znajdował się na przedmieściach, tuż przy plaży. Wymarzona lokalizacja. Dostałem cynk, że mieszkanie nie posiada systemu antywłamaniowego, dlatego nie stresowałem się aż tak bardzo. Światła w całym budynku były zgaszone, a ja słynąłem ze swojego cichego podpierniczania cennych rzeczy. Dwie minuty, dwanaście sekund. Byłem wewnątrz. 
               Zamiast oszczędzać czas, powoli rozglądałem się wokół. Światło księżyca wpadało przez okno i oświetlało większą część kuchni. Słowa nie były w stanie wyrazić mojej zazdrości. Mieszkanie urządzone było klasycznie i zapewne utrzymanie czystości nie było trudne, aczkolwiek... było tak przytulne, że atmosfera pełna rodzinnego ciepła wręcz przytłaczała już podczas pierwszego spotkania z tymże miejscem. 
               Rozejrzałem się. Nie byłem do końca pewien, co powinienem ze sobą zabrać. Mój wzrok zatrzymał się na ciemnym kącie jadalni, który prawdopodobnie skrywał...
— Kurwa! — Niespodziewanie usłyszałem wrzask, a już po chwili wylądowałem na ziemi. Jakiś koleś wyjebał ze schodów wprost na moje plecy. Zdjął z mojej twarzy kominiarkę i przyjrzał się mi dokładnie. — Co do...? Dzieciaku, nisko upadłeś.
— Jak upadłem, to wstanę — odparłem bez namysłu.
— A co, jeśli nie będziesz mógł się podnieść? — spytał ironicznie.
— To sobie poleżę. 
               Mężczyzna zapalił światło, po czym, powstrzymując jakiekolwiek moje ruchy, wyjął z kieszeni telefon w celu poinformowania policji. Pierwszy raz zdarzyła mi się taka wpadka. "Wymyśl coś, kurwa mać" - powtarzałem sobie w myślach. 
— Maestro, błagam o litość — wyjąkałem. — Zrobię wszystko. Mogę sprzątać panu codziennie chatę, gotować, robić pranie, wynosić śmieci. I to wszystko za najniższą cenę. 
— Bo co? — spytał z sarkazmem. — Niby czemu miałbym cię słuchać?
— Nie wiem, cholera... — westchnąłem. — Ciężko jest znaleźć pracę, będąc niepełnoletnim. A ja nie mam się z czego utrzymać. Dlatego kradnę. Mam już co prawda jedną pracę dorywczą, ale wystarcza ledwo co na jedzenie dla rodziny.
               Rzucił mi nieco zaskoczone spojrzenie. Nie wiedziałem jeszcze, co ma w planach, lecz bałem się niesamowicie. 
— Mam zaufać przestępcy? — spytał. — Zostawię ci klucz do mieszkania, a ty, podczas mojej nieobecności, zwiniesz wszystko i pójdziesz w długą?
— Wiem! — wykrzyknąłem triumfalnie. — Zostawię panu jakąś cenną rzecz, bez której się nie obejdę. Tylko co to może być?
— Telefon — zaproponował.
— Nie posiadam — odparłem niezwłocznie. Wyglądał na zszokowanego, podczas gdy dla mnie była to rzecz najzwyklejsza w świecie. 
— Tablet — próbował dalej. Spojrzałem na niego jak na idiotę. — Laptop, MP4, cokolwiek? Na czym opiera się twój majątek? To chyba nie był pierwszy dom, który usiłowałeś okraść. Co z poprzednimi łupami?
— Sprzedałem — odpowiedziałem szorstko. — Mam na utrzymaniu rodziców i dwójkę młodszego rodzeństwa. 
— Dlaczego twoi rodzice nie pracują? — spytał. 
— Nie chcą — powiedziałem. — Zobowiązałem się nieść na swoich plecach należące do nich krzyże, na tym chyba polegają rodzinne relacje, jak przypuszczam. Oni wydali mnie na świat, a ja teraz spłacam dług, coś tam.
— Wyprowadź się — rzucił krótko.
— Za co? — spytałem z ironią. 
               Koniec końców udało mi się przekonać go do własnych racji. Podejrzewałem, że zwyczajnie zlitował się nad moim losem. Miałem jednak gdzieś jego powody, Cieszyłem się tą decyzją. Nie musiałem się obawiać o policję, w dodatku zarobki z obydwu prac łącznie wyglądały całkiem ciekawie. 
               Mężczyzna przedstawił mi się jako Johnny Jackson. Koleś miał marne dwadzieścia siedem lat i wyglądał jak klon Teru Mikami'ego. Poza tym wydawał się być egoistycznym, zakochanym w sobie narcyzem, do którego kobiety ustawiają się kolejkami, a on olewa je na rzecz drogiego whiskey. Nie wiedziałem tylko, co zmotywowało go do tak dziękczynnego czynu wobec mnie. Czy ja - Max Bailey, siedemnastolatek o mysich włosach, szarych oczach i jasnej, zmęczonej cerze, w dodatku złodziej z patologicznej rodziny - w jakiś sposób zyskałem u niego zaufanie? Kurna, wiedziałem, że mam jakiś ukryty dar. A może się na mnie napalał? Może to pedofil ukrywający się pod maską idealnego pana biznesmena? Tak czy inaczej nie miałem dużego wyboru. Miałem zamiar już tego samego ranka złożyć mu wizytę i doprowadzić chałupę do błysku. 

5 comments:

  1. Oł fak. Już mi się podoba.
    Teru! Nie ma to jak stary, dobry Deayh Note!

    UWAGA KONTEMPLUJE.

    Dzieciak nazywa się Max? Bailey to nazwisko? Chyba tak...

    Dobra, czas spać. Jutro konkurs z maty sam się nie napisze wiec wyspanym trza być!

    ReplyDelete
  2. JEEEEEEEEEEE YAOI!!!!!!!!

    Lisu, ja mam chyba dar wykrywania yaoiców, stoję sobie w księgarni, widzę fajną książkę (okładka była spoko), bierę. w domu czytam, czytam i co się okazało?

    y
    a
    o
    i

    Dwóch facetów, seksy etc. Czego chcieć więcej od życia?

    Zupełnie na ślepo, a trafiłam:):)

    Teru Mikami
    na początku pomyślałam nie o tym z Ded Nołta, a o takim chłopaku z mangi "Koko ni iru yo?" On mi się bardziej podoba, więc przy jego wyglądzie zostanę xD

    ReplyDelete
  3. Super! Czyta się lekko i przyjemnie, czyli dokładnie tak jak powinno ;) coś konkretnego napiszę przy ostatniej części ;)

    ReplyDelete
  4. Ciekawie będzie.(^_^) Johnny musi być niesamowitej urody, skoro jest klonem Mikamiego.xD

    ReplyDelete