3.11.14

W moich oczach nadal jesteś królewną.

Dział: In the middle of nightmare. 
Numer rozdziału: 6
Gatunek: Hentai. 



               Alice... coś ty zrobiła? Rzadko spotykałem takie okazy, jak piękne i kulturalne kobiety. Nie minął jeden dzień, a Claire stała się... stała się monstrum, którego sam się obawiałem. Co prawda pociągała mnie niewyobrażalnie, jednak nie byłem w stanie uwierzyć, że zmieniła się w coś takiego. Alice splamiła jej szlachecką godność. Właśnie dlatego obawiałem się tam zostawiać tę dziewczynę. Kobiecina zamiast nauczyć ją podstawowych sztuczek, przeistoczyła ją w tanią, pustką laskę szukającej wszędzie jakiejkolwiek nadarzającej się okazji do seksu. Przedobrzyła. 
— Nie możesz dać mi wolnej ręki po prostu? — zapytała później. — Nie ufasz mi?
— Alice, kurwa — wycedziłem przez zęby. — Co ty jej zrobiłaś? To nie jest ta sama osoba...
— Miałbyś lepszy pomysł? — zdenerwowała się.
— Alice, cokolwiek... — westchnąłem. — Cokolwiek, ale nie to... 
               Musiałem się napić. Kobieta nie pozwoliła mi wejść na górę. Nie czułem się dobrze przez to, co miałem okazję zobaczyć. Dosiadłem się do stolika, przy którym siedziała akurat Mia z Tracem. 
               Trace Dowland był zdecydowanie najgłupszym człowiekiem, jakiego dotąd poznałem. Koleś był tylko rok młodszy ode mnie, a sprawiał wrażenie chorego umysłowo. Podczas rozmowy odnosiłem wrażenie, że jego mózg nie rozwinął się dobrze podczas ciąży jego matki. Youthen naprawdę nieciekawie wychowywało społeczność... Dlatego potrafiłem się cieszyć z mojej drastycznej przeszłości. Prawdopodobnie tylko dzięki niej udało mi się wyjść na ludzi. 
              Mia przeczesywała delikatnie długie blond włosy mężczyzny. Wydawał się być najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, kiedy opierał głowę na jej kolanach, tuż pod piersiami. Starałem się nie patrzeć w ich stronę i zalewałem się następnymi to kolejkami whiskey. W którymś momencie spizgali się do tego stopnia, iż zaczęli uprawiać seks na kanapie, nie zważając na obecność Freda i mnie. Przysiadłem się do baru, nie chcąc widzieć szczegółów. Po incydencie Trace popędził do łazienki, a Mia poprosiła mnie o odprowadzenie do domu. Była moją oddaną przyjaciółką, dlatego nie miałem prawa jej odmawiać. 
— Kiedy się z nim tak spoufaliłaś? — zapytałem, pomagając jej założyć płaszcz. 
— Nie mam pojęcia, Marshall — odpowiedziała, zanosząc się śmiechem. — Wiesz, że lubię takie niezobowiązujące przyjemności. Poza tym Trace skutecznie potrafi poprawić mi humor. 
— Jesteś pewna, że to nie zasługa alkoholu? — spytałem. — Tak czy inaczej powinnaś dać sobie spokój z tym człowiekiem. 
— Dlaczego tak bardzo ci na tym zależy? — zadała pytanie, krztusząc się wręcz niepohamowanym śmiechem. — Zapewnienie bezpieczeństwa i zaspakajanie pragnień nie jest niczym złym, ale...
— Chyba żartujesz, to jeszcze młody dzieciak, nie ma niczego do zaoferowania — odparłem z zażenowaniem. — Ale z drugiej strony wiesz, kiedy przygarniasz zwierzątko, wypadałoby o nie dbać, no nie?
               Odnosiłem wrażenie, że pochwa Mii jest wielkości dziury ozonowej. Była w stanie pieprzyć się nawet dwanaście razy dziennie, w dodatku z różnymi mężczyznami. Mimo tego, że byłem rodowitym mieszkańcem Youthen i stałym bywalcem Nightmare, nie odpowiadał mi taki tryb życia. Jak wielu inteligentnych z nas, pragnąłem wyjechać stąd jak najszybciej. Jednak zarobki mi na to nie pozwalały. 
               Kiedy wróciłem do domu, bezwładnie osunąłem się na łóżko i zasnąłem. Byłem zbyt pijany, by zadręczać się myślami o Claire. Poza tym przytłaczał mnie fakt, że... prawdopodobnie już ją straciłem. Pragnąłem, by wyszła na ludzi. Być może traktowałem ją bardziej niczym córkę niż siostrę. Nie chciałem, aby wdawała się w złe towarzystwo, wolałem, żeby nie piła alkoholu, póki jest niepełnoletnia. Do mojej głowy przychodziły tak dziwne myśli, iż momentami żałowałem, że wtedy jej nie zabiłem. Jej cierpienie musiało być teraz niewyobrażalne. 
               Następnego dnia około piątej po południu ponownie udałem się do Nightmare. Na próżno szukałem Claire. Nigdzie nie mogłem jej znaleźć. Podczas rozmowy z Alice dochodziło niemalże do rękoczynów.
— Jakim prawem utrudniasz mi z nią kontakt, Alice?! — wrzeszczałem, zupełnie nie hamując emocji. — Dlaczego traktujesz ją, jakby należała do ciebie?!
— A ty tego nie robisz? — zapytała ze stoickim spokojem, zamykając mi tym samym gębę. — Jeśli poprosi o spotkanie z tobą, zawiadomię cię niezwłocznie. Przyjmij do wiadomości, że być może Claire nie ma ochoty cię widzieć. 
— To niemożliwe... — syknąłem, trzaskając drzwiami. Nie chciałem kontynuować tej konwersacji. Opuściłem bar i udałem się na spacer po mieście. 
               Fred wyjątkowo dziwił się mojej postawie. Pytał, dlaczego tak bardzo o nią zabiegam, martwię się. Miałem do niego ogromny szacunek, często słuchałem jego rad.
— Gdybym był na twoim miejscu, nie pozwoliłbym tak po prostu paść się na swoich dochodach. Tym bardziej, że zbyt kolorowo nie masz — powiedział. — Każ jej znaleźć pracę i zarobić na własne utrzymanie.
— Nie musisz mi tego mówić... — westchnąłem, dopijając piwo.
— Muszę, Marshall — zaśmiał się. — Wyglądasz, jakbyś chciał jej gwiazdkę z nieba podarować. Nie wierzę, że stanowczo jej nakażesz, by zaczęła szukać roboty. Intuicja mi podpowiada, że o stokroć wolałbyś sam harować jak wół, niż obarczać ją pracą.
               Ona po prostu w moich oczach nadal była królewną. Koło niej się przechodziło, jej się usługiwało. Ciosem była dla mnie jej nagła metamorfoza, a co dopiero... Szczerze mówiąc wizerunki księżniczek znałem tylko z bajek. Nigdy nie widziałem, żeby zmywały naczynia, sprzątały dom, pracowały. One jedynie wychodziły na długie spacery, zachwycały się przyrodą i pięknie śpiewały. I dokładnie w taki sposób spoglądałem na Claire. 
— Wszyscy próbujecie zrobić z niej jakąś tanią prostytutkę... — zdenerwowałem się lekko. 
— Nie, Marshall. Musisz ją wychować na pewną siebie kobietę — odpowiedział. — Jeśli tego nie zrobisz, nigdy nie uda jej się wybrnąć z tego bagna. Nieważne, ile ma lat. Znalazła się w takiej sytuacji, iż musi zacząć sobie radzić. Nie pochwalam działań Alice, która jak zwykle idzie na skróty, jednak bliżej mi do jej poglądów niźli do twoich, chłopie. 
               Zaciągnąłem się odpalonym papierosem. Po raz pierwszy nie mogłem zrozumieć toku myślenia Freda. Czy moja opinia była subiektywna? 
— Fred, miałeś kiedyś rodzeństwo? — zapytałem, wpatrując się w ścianę.
— ...nie mów, że ty... — wyjąkał. — Poważnie, Marshall? Uratowałeś laskę i teraz obciążasz się czymś takim?
— No w chuj właśnie... — westchnąłem. 
— Chłopie... — zaśmiał się. — Ty zawsze byłeś zbyt empatyczny. Obyś się na tym nie przejechał w przyszłości. 
               Zastanawiałem się, czy Claire naprawdę mogła mnie unikać. Myślałem również, czy ta erotyczna propozycja z jej strony była prawdziwa. Nie byłem w stanie w to uwierzyć, jednak... jednak gdyby to było szczere... miałaby się za co gniewać?





7 comments:

  1. Wybaczam Marshallowi i znowu go lubie.

    Jest całkiem uroczy jak się martwi o Claire *^*

    Zdjęcie pralką jest spoko! U mnie za to jest moda na samojebki cegłą, chociaż mi to kojarzy się bardziej z laniem po mordzie pustakami, niż ze zdjęciami...


    Co do rozmowy w poprzednim poście.

    Ja juz mam ochotę spieprzyć z tej szkoły, ale niestety ma najwyższy poziom nauki w naszym mieście... więc się nie przyniosę (a rozmyslalam o tym bardzo).

    Pozostaje mi tylko dotrwać do końca roku i do liceum... chociaż znając nasze miasto, zapewne tam będzie jeszcze gorzej... niby dwa licea są, ale...

    Chociaż istnieje 1% szans, że może bym spieprzyła do Poznania.. siostra mieszka, wiec chata niby jest... ale szanse są w chuj niskie... z resztą siostra dopiero się ode mnie uwolniła rok temu :/ ... ghr...

    ReplyDelete
    Replies
    1. najwyższy poziom nauki w mieście? to albo mieszkasz na jakimś totalnym zadupiu, albo Twoja szkoła jest idealnym przykładem na to, ze wiedza nie musi się wiązać z inteligencją. xD

      Delete
    2. W obu przypadkach masz zupełną rację xD

      Delete
  2. Też wybaczam Marshallowi, to była jedynie pomyłka (na całe szczęście).

    Kurde, ale Tobie się ładnie grzywka układa XD
    Nie szkodzi, że zła jakość, zdjęcie i tak spoko :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. danke szyn, wszystko dzięki mojemu zajebistemu ścięciu wykonanemu przez zajebistego fryzjera, czyli mnie. nie używam niczego do włosów.

      Delete
  3. To zdjęcie wypala mi oczy x.x

    ReplyDelete
    Replies
    1. bo jesteś fotografełę

      ej, Wafel, czytasz moje hentajce? :O

      Delete