17.11.14

Tylko jeden uścisk dłoni.

Dział: Jak ukradłem człowieka.
Numer rozdziału: 9
Gatunek: Yaoi.



               Czas płynął niewyobrażalnie szybko, podczas gdy ja przesiadywałem na kanapie całymi dniami i nocami. Stawiałem na stoliku do kawy laptopa Johnny'ego, kładłem się na brzuchu i grałem w Need for Speed'a. Nie wychylałem nosa z domu. Nie sprzątałem, nie gotowałem, bardzo mało jadłem. Wypalałem prawie dwie paczki papierosów dziennie, korzystając chamsko z zapasów, które pozostawił mi współlokator. Nawet o moją higienę osobistą było ciężko. Zdawało się, iż nie byłem w wannie już prawie miesiąc. Czekałem i czekałem, aż Johnny wróci, jednak ani razu nie rozległo się pukanie do drzwi. Do rozprawy sądowej zostało już kilka dni, a mężczyzna siedział w areszcie. Gazety i miejscowe media trąbiły o jego przypadku, podczas gdy ja miałem nieodpartą ochotę wyrzucić telewizor przez okno. 
               Kiedy gry komputerowe nieco mi się znudziły, postanowiłem wziąć się choć trochę w garść i uprzątnąć cały ten syf. Pozbierałem niedopałki z dywanu, pozamiatałem rozsypany tytoń. Pozbyłem się zapachu papierosów. W zasadzie cały boży dzień wyżywałem się na tym niewinnym mieszkaniu, szorując je wszelkimi środkami. Siebie też pozbyłem zarazków i brudów. Opłaciło się - już następnego dnia rozległo się głośne pukanie do drzwi.
— A jednak... to prawda! — wykrzyknęła kobieta, której akurat otworzyłem. Przekręciłem głowę w bok. — Ty musisz być tym bezbronnym chłopcem, co go John porwał!
— Nie — odpowiedziałem z uśmiechem. — Jestem przyjacielem Johnny'ego. Zadzwonił do mnie z paki prosząc o kontrolę nad mieszkaniem. O jakim bezbronnym chłopcu pani mówi?
               Kobieta przedstawiła się jako Sylvia. Była bardzo wysoką i przerażająco chudą osobą. Tego dnia miała na sobie obcisłą, blado-różową sukienkę, która podkreślała wystające żebra. Wyglądała na zabieganą, zdawało się, iż gdzieś się spieszy, jednak zaprzeczała, kiedy tylko o to pytałem. Sam przedstawiłem się jej jako Ralph, dwudziestojednolatek, który nie ma co ze sobą zrobić w życiu, dlatego oddaje przysługi swoim wiernym aż po grób przyjaciołom. Nie wnikała w szczegóły, a ja się tym nie martwiłem. 
— Jesteście razem? — zapytałem w którymś momencie. Sam nie wierzyłem własnym uszom, a tym bardziej ustom, które wypowiedziały te słowa. Wypłynęły ze mnie jak sperma Johnny'ego z mojego odbytu w moich najśmielszych marzeniach ukrywanych przed całym światem.
— M-można tak powiedzieć — odparła, odwracając się momentalnie w stronę okna, jakby nie chciała pokazywać swojej twarzy. Poprawiła okulary i nerwowo zaczęła szukać czegoś w torebce, podczas gdy ja siedziałem jak skamieniały i wpatrywałem się w jeden punkt, nie mogąc się nadziwić tej odpowiedzi.
— Naprawdę? — zapytałem. Moje słowa nadal lały się jak sperma. Nie panowałem nad nimi. 
— Już odpowiedziałam na to pytanie — warknęła cicho. Wolałem nie kontynuować tematu. Im mniej wiesz, tym lepiej śpisz.
               Sam byłem zdziwiony swoim stanem. Niby wywołała u mnie niemałe zaskoczenie stwierdzeniem, iż są razem, niby powinienem był być wściekły i przygnębiony jednocześnie, niby. A mimo to zlałem to ciepłym moczem. Heh... Zapewne chwilowo nie dopuszczałem do siebie tejże wiadomości, a moje serce tylko czekało na nadchodzący samotny wieczór, by rozerwać mnie na strzępy.
— Wiesz coś na temat tej sprawy, Ralph? — spytała nagle, nadal nie odwracając się twarzą do mnie.
— Johnny został oskarżony o coś, czego nie zrobił — odpowiedziałem niezwłocznie. — Wszystko wyjaśni się na sprawie i zostanie uniewinniony.
— Mówisz to z taką pewnością, jak gdybyś znał na wylot prawa sądowe — prychnęła.
— Wiem, że tak będzie. 
               Była wyraźnie zmartwiona tą sytuacją, jednak udawanie neutralnej w obliczu tak okropnych realiów szło jej nie gorzej niż mnie. Zwyczajnie siedzieliśmy sobie w salonie, piliśmy kawkę i żartowaliśmy na temat jej faceta, a mojego kochanka. No, dzień jak co dzień. 
                Kiedy tylko opuściła mieszkanie, odpaliłem Need for Speed, by za wszelką cenę nie pozwolić myślom na opętanie mojego umysłu. Gra może nie tyle mnie ogłupiała, ale wymagała tak wysokiej koncentracji, że mój męski mózg nie był w stanie skupić się na innych rzeczach. W takich momentach ubóstwiałem swój brak podzielności uwagi. 


"Johnny, gdzie jesteś"


               Ludzie mają często cholernie głupie symptomy przemęczenia bądź głodu. Większość społeczeństwa słyszy wtedy co jakiś czas wyrwane z kontekstu zdania w swojej głowie. Najczęściej nie mają one żadnego sensu. Tak przynajmniej dotychczas myślałem.


"Wrócę, nim się obejrzysz"


               Tej nocy nie mogłem zasnąć. Kurewskie zmęczenie i bezsenność w jednym. Czułem się niczym ostatni człowiek na ziemi, który nie ma co ze sobą zrobić. Może wyjść z domu i zatoczyć kilka kółek dookoła niego. Może okraść bank. Może zabrać ze starych opustoszałych sklepów najlepsze markowe ubrania i drogie papierosy. Jednak tylko po to, by wrócić późnym wieczorem do mieszkania i zrozumieć, że jego życie straciło sens. 
               Naprawdę. Nie miałem ochoty już nawet na seks. Na żadne obmacywanki czy namiętne pocałunki. Na żadne przytulaski ani wspólne upojne noce. Nawet na jedzenie wyśmienitej kolacji przy kominku, popijanie czerwonego wina czy kąpiel w jednej wannie. Wystarczyłby mi jeden uścisk dłoni. Pragnąłem tylko dotyku jego ręki na mojej. Jeden ułamek sekundy. Tylko jeden ułamek sekundy. Jeden jedyny ułamek sekundy w obliczu całego niekończącego się czasu. Czy prosiłem o zbyt wiele? Mogłem nawet potem umrzeć, zgodziłbym się na to. Zrobiłbym wszystko, nawet to, co niemożliwe. Wszystko, by tylko mieć możliwość poczucia jego ciepła. Jeden raz. Być może ostatni, ale nadal. Nigdy więcej o nic nie poproszę. Błagam. Błagam. Jeden. Jeden raz. Tylko raz, proszę...

4 comments:

  1. Porównania ze spermą? Zajebiste xD

    Rozdział znów cudny i znów nie mogę doczekać się następnego.

    Maxiu nam zaczyna powoli usychać z tęsknoty! Ale zwykle jak się zaczyna usychać, to zjawia się przystojny ogrodnik z ogromną konewką, z której leci dużo życiodajnych płynów ^^

    Czasem może też być szlauf... ale to dla ekstremalnego podlewania...

    XD

    ReplyDelete
  2. I ja też proszę, niech Johnny szybko wróci. (:
    Rozdział zleciał mi za szybkooo. ;/ Ale był cudny!

    ReplyDelete
  3. Ała. Co ja robię. Powinnam uczyć się wosu. Albo pomyśleć nad sytuacją, w jakiej się znalazłam. Chociaż skoro o tym nagminnie zapominam, to pewnie mi nie zależy, łał, widzisz, ten rozdział przyniósł mi odpowiedź. Nagle wszystko stało się takie łatwe.
    A tak na temat. Omg ;-; To jest chamstwo. W sensie, tak kogoś wrobić, że chuj. A ta babka i to, że "można powiedzieć", że są razem, jest trochę podejrzane... Przez chwilę miałam nadzieję, że to może taka fajna babka jak Rita, ale widać, że nie. Mam nadzieję, że szybko się to rozwiąże
    (hm, powiadają, że nadzieja matką głupich)
    (w sumie nie wiem, mam już jedną mamę)
    (więcej nie potrzebuję)
    Jeśli się nie nauczę na ten wos, to spotka mnie coś przykrego, czuję to. Raz mi się śniło, że ta kobieta nawrzeszczała na mnie, bo powiedziałam jej, że mój kumpel ma adres mejlowy taki a nie inny, bo nie toleruje laktozy. Ale to był proroczy sen, bo jak mu o tym opowiedziałam, to wyznał, że naprawdę nie toleruje laktozy. Mam nadzieję, że Max toleruje laktozę. Szkoda mi go w cholerę. Może gry go pocieszają, nie wiem, mnie tylko dobijają, szczególnie, kiedy gram akurat w takim składzie drużyny i ,ubfrkfbrwk, czemu to musi być tak uwarunkowane fabularnie, chcę inny skład, plz
    oto komentarz pełen dygresji
    na zdrowie Max, bądź sobie zmęczony
    znając autora dzieła, potem jeszcze ci tylko rzycie dokopie
    mocno
    mocno
    w chuj

    ReplyDelete
  4. A ja się zastanawiałam, skąd się u mnie wzięły porównania typu "Jebłaś tym tekstem jak bomba atomowa o Hiroshime" ...A to od Ciebie !Porównanie do spermy - genialne.Jesteś świetna.

    ReplyDelete