27.10.14

Nierozerwalna więź.

Dział: Wet and moisture. 
Numer rozdziału: 9
Gatunek: Yaoi. 



               Istnieją pewne nierozerwalne więzi. Możesz uciekać tak daleko, jak tylko chcesz, jednak nigdy nie uda ci się odnaleźć kryjówki. Bo to siedzi w TOBIE. Nie uciekniesz przed samym sobą. Nie zerwiesz łańcuchów, które od lat za sobą ciągniesz. Byłem pewien, że Ren żyje. Czułem jego zapach przy sobie. 
               Gale delikatnymi ruchami umył moje plecy. Nie miałem zielonego pojęcia, na co liczy, czego ode mnie oczekuje. Nie czułem do niego obrzydzenia, on ani trochę nie przypominał tego ohydnego Phera. Jednak zdawało się, że również coś do mnie poczuł. 
— Dlaczego mnie uratowałeś? — spytałem nagle. — Dlaczego robisz to wszystko? Skąd znasz moje nazwisko? 
— Dziwne, żebym nie znał — odparł z niechęcią. — Za kogo mnie masz? Nie jestem idiotą. Muszę znać wszystkie gangi, uważam ich wszystkich za równych sobie. 
               Coś we mnie pękło. Najwybitniejszy gangster, jaki kiedykolwiek stąpał po tym świecie nie zmierzał drogą złej sławy i egoizmu. Lepiej - czułem przejawiającą się w nim dobroć. 
— Oni wszyscy... stali się ludźmi, których od początku miałem zamiar tępić — powiedział. — Cały ten amerykański szłam przepełniony tętniącą, rosnącą głupotą.
— Co masz na myśli? — spytałem, niczego nie rozumiejąc. 
— Kupujemy ubrania, które rwą się na strzępy po kilku dniach. Kupujemy nowe — zaczął. — Smarujemy się kremami na zmarszczki, które w rzeczywistości tworzą zmarszczki, dlatego szukamy kolejnych i wyrzucamy kasę w błoto. Pijemy colę, której głównym składnikiem jest cukier mający na celu zamaskowanie smaku soli. Sól ma sprawiać, byśmy czuli się jeszcze bardziej spragnieni i kupowali kolejne litry. Jesteśmy masowo zmanipulowani i ogłupieni telewizyjnym szłamem, nikomu do głowy nie przyjdzie, że media mogą kłamać. Żadne wypowiedziane przez nich słowo nie jest prawdą. Żadne. Społeczeństwo siedzi przed telewizorami i chłonie wszystko, co od nich usłyszy. Nikt nie zdaje sobie sprawy. Wszyscy są ślepi. Nie ma miejsca na miłość, jest tylko seks. Są tylko pieniądze. Liczy się władza. Inteligencja została pochowana wieki temu. Skończyły się romantyczne wyznania, mężczyźni rzucają się z jęzorami na kobiece waginy, gwałcą je, a one uznają swoje dziewictwo za wstyd. Wszyscy ludzie, których zabiłem... Martwa Ameryka... Musiałem oczyścić ten święty obszar. Musimy zacząć tworzyć świat od nowa, rozumiesz? 
               Przegryzłem wargę. Wszystko to brzmiało tak prawdziwie. Masowa manipulacja niszczyła naród od środka. Z ukrycia. Nikt nie był tego świadomy.
— U stóp tej manipulacji stoi religia. Właśnie dlatego zaczęliśmy szturmy od kościołów i klasztorów — kontynuował. — Religia jako jedyna instytucja nie płaci podatków. Wpaja nam chore, wyssane z palca reguły i każe się do nich stosować. Czerpie źródła z astrologii, którą oskarża o sprowadzanie ludzi na ciemną stronę. Co się stanie, kiedy powiesz teiście, jak było naprawdę? Że pierwszym bogiem uznanym za ludzkość było Słońce, które codziennie wygrywało walkę z nocą, symbolizując odwieczną walkę dobra ze złem? To na jego podstawie powstał Horus i Set. Horus urodził się dwudziestego piątego grudnia. Zmarł i zmartwychwstał po trzech dniach. Jego narodziny zwiastowało przyjście trzech króli podążających za gwiazdą. Miał dwunastu uczniów. W rzeczywistości "Trzech Króli" to trzy gwiazdy ustawiające się w jednej linii z najjaśniejszą gwiazdą na niebie, Syriuszem, w dniu Bożego Narodzenia. Słońce przez cały rok wędruje po niebie, obniżając stopniowo najwyższy osiągalny punkt na niebie. Przez trzy dni zachowuje najniższą pozycję na niebie, potem natomiast ponownie wchodzi coraz wyżej. Zmartwychwstaje po trzech dniach. Teiści są zmanipulowani do tego stopnia, że na tę tezę odpowiedzą ci, że bóg podłożył nam kości dinozaurów, by nas sprawdzić. Oni naprawdę sądzą, iż świat ma jakieś trzy tysiące lat.
               Spuściłem wzrok. Gale popadł w obsesję. Chciał stworzyć idealny świat, jednak nie mógł tego uczynić. Byliśmy w końcu najgorszymi istotami w tym świecie. Ludźmi. Niesfornymi idiotami, którzy dążyli tylko i wyłącznie do władzy. Byliśmy źli z natury. Nie dało się już tego zmienić.
— Jeśli będziesz rozumował w ten sposób, dojdziesz do wniosku, że należy wszystkim wszczepić chipy, aby kontrolować ich emocje i zachowania — odpowiedziałem. — Jest naprawdę wiele rzeczy możliwych. Ale nie pokój. 
— Skąd ta pewność? — zdziwił się. — Może to właśnie pokój leży w naszej naturze, ale zacofanie, które nazywamy postępem, zmienia nas tuż po urodzeniu?
— Zacofanie? — zapytałem z zaskoczeniem.
— Wracamy do ery zwierząt, Wilson — odparł cicho. — Spójrz tylko, w jaki sposób cię traktowali. Taka Ameryka nie ma prawa istnieć. 
               Westchnąłem głęboko. Zataczaliśmy błędne koło. Ta sprawa nie miała rozwiązania. Trzeba było czekać na geniusza, który nie będzie miał w planach zmanipulować kolejnych pokoleń. Martwa Ameryka w końcu wydawała się być szczęśliwa.
— Nie mówmy o tym więcej — szepnął, kładąc mi głowę na ramieniu. — Powiedz mi coś o nim. O Renie.
— D-dlaczego o nim? — zapytałem arogancko.
— Chcę znać definicję miłości — powiedział. — Czystej miłości. 
— To nie do końca jest czysta miłość — odpowiedziałem, zdając sobie nagle sprawę z moich relacji z Renem. — Ja... nie wiem o nim prawie niczego. Nasze stosunki opierają się w zasadzie na stosunkach seksualnych.
— Więc dlaczego się w nim zakochałeś? — pytał dalej.
— On... Ciężko to ubrać w słowa — motałem się. — Tu nie chodzi o wygląd, ale... Po prostu czuję między nami pewną więź. Nierozerwalną więź. Dlatego możesz mnie przekonywać, ile ci się żywnie podoba, że Ren nie żyje. Możesz nawet pokazać mi jego zmasakrowane zwłoki. Ja i tak wiem, iż on po prostu siedzi gdzieś przyczajony. Nie mam pojęcia, czy mnie szuka. On nawet nie zdaje sobie sprawy z moich uczuć.
— Odwzajemnia je? — zadał pytanie. 
— Nie sądzę — odparłem. — Ale będę u jego boku chociażby po to, by móc od czasu do czasu w jakiś sposób go uszczęśliwić. Nawet, jeśli będzie to wkładanie mi igieł w tyłek. 
— Will — przerwał mi nagle. — Myślę, że Ren cię kocha.
— Nie pierdol głupot — zdenerwowałem się. Nie lubiłem, kiedy ktoś wkręcał mi kity. — Skąd możesz wiedzieć...
— Spójrz na mnie — powiedział. — Pozwalam ci.
               Z grymasem na twarzy od niechcenia przesunąłem się w wannie w bok i przechyliłem twarz w jego stronę. Czego mogłem się spodziewać? Braku jednego oka? Ohydnego niezadbanego zarostu? Problematycznej cery? Blizn na twarzy? Zniósłbym wszystko poza widokiem Phera. 




               Ale na to bym, kurwa, nie wpadł. Miałem ochotę wstrzymać oddech i jak najszybciej się udusić. Za wszystkie słowa, które dotąd wypowiedziałem. Tajemniczy ludzie zawsze sprawiają problemy. O niczym nie mówią, wszystko ukrywają. A kiedy tylko taki sekret wyjdzie na jaw, odnosisz wrażenie, że masz do czynienia ze zjawiskiem paranormalnym. Masz mroczki przed oczami i zupełnie nie wiesz, jaki odgłos z siebie wydać. W jaki sposób zareagować. 
— Znalazłeś mnie w końcu — odparł z uśmiechem. — Tym razem już nie uciekniesz.
               Wpił się głęboko w moje usta, całując tak zaborczo jak zwykle. Wplotłem palce w jego ciemne włosy, delikatnie masując jego uszy, nie uważając nawet na liczne zdobiące je kolczyki. Nic się nie liczyło. Gładziłem jego miękką bladą skórę, cicho pojękując, gdy nadgryzał moje sutki. Nie ucieknę ci już nigdy więcej, Ren. 












K O N I E C

______________________________________________________
Ha! Lis potrafi jednak zrobić happy end. Bo happy end po stu dwudziestu gwałtach to nadal happy end. 
.
.
.
.
.
No nie?
Teraz dylemat życia: kolejny dział zakończony, Mesu wyżyta (mam nadzieję), czytelnicy stali poszli fchuj, no ale przecież nie będę trzymać nikogo na siłę, no i pomysłów brak. Liczę na Wafla, który obiecał mi fajnych bohaterów i zalążek fabuły, chociaż ubolewam nad tym, iż nie będzie tam wątków komediowych. Chociaż 4. sezon Maniakalnego tak spartaczyłam, że może faktycznie lepiej brać się za jakieś sado-maso, cokolwiek... 
Dzięki, że czytaliście, jeśli czytaliście. Gdybyście mieli jakieś wskazówki, uwagi, hejty, krytykę - przyjmuję wszystko. Tutaj, tam, gdziekolwiek. Przyjmuję na klatę. 
I pytanie pozakonkursowe: jakim cudem nikt nie wie, jak wyglądam, ile mam lat i skąd jestem, skoro przez bite 3 miechy na Snaysie widniały takie 3 śmieszne ikonki prowadzące do fejsa mojego, Nazzu i Sagi? >:D Nikt nie ogarnął? Czy woli nie mówić, bo na nasz widok zaniemówił (w negatywnym sensie)? >:D

11 comments:

  1. Jestem dumna, wyżyta i zachwycona.

    To było po prostu... TAKIE!
    ( bo każdy zrozumie pokrętny umysł Mesu)

    A więc Wet and Moisture jest moim drugim (zaraz po 1 sezonie Maniakalnego) ulubionym opowiadaniem na tym blogu.

    Brawo Lisu.

    Mam nadzieję, że jakiś pomysł na nowe opowiadanie będzie (może sama coś podeślę).

    /Mesu


















    Mesu przez tydzień stalkowała Lisa na facebooku >:)

    ReplyDelete
  2. Ja nadal śledzę Twoje opowiadania, ale uznałam, że komentarze w stylu 'fajne', 'ciekawe', 'czekam na next' są żałosne, a nie mam tyle kreatywności, aby się rozpisywać, jak robi to Mesu :c
    Czemu tak surowo oceniasz 4 sezon? Moim zdaniem nie był wcale zły. ~ReiKatsumi

    ReplyDelete
  3. Ja nadal jestem, po prostu przez tą powaloną szkołę nie miałam czasu nawet na bloggera wejść xDD
    Ale przeczytałam to całe. Kurde, masochiści są świetni *-*
    Ale na początku myślałam, że Gale to Nat.
    Yup, myślałam, że przeżył kulkę w łeb.
    Ren mi się od początku spodobał, w moich wyobrażeniach jest idealny *-* Uwielbiam psycholi! :D No i Will... Blondynek ;DD jako ukeś cudowny.
    Skończyło się świetnie, całe pochłonęłam podczas powrotu z poligonu, a komentarz dodaję dopiero teraz, bo z fona nie chciało mi się smarować komentarza xD
    Teraz muszę nadrobić maniakalnego ;o
    Liczę na nowy, epicki tytuł! :3

    ReplyDelete
  4. Hehe, a we mnie zyskałaś nową fankę ;3
    Poprostu cię ubustwiam! ^^^

    ReplyDelete
  5. Czemu Ren był jednocześnie Galem? :/
    btw dużo literówek

    ReplyDelete
  6. Jezu, KOCHAM TO OPOWIADANIE!!!
    Masochiści górą!!!
    Zajebista historia!!! Muszę ci powiedzieć że mam cholernie wybujałą wyobraźnię i te wszystkie gwałty i tortury będą mi się śniły po nocach xD Ubóstwiam Ren'a! Wykteowałaś go wręcz idealnie... Taki tajemniczy, seksowny i brutalny... Jeszcze to podwójne życie xD Po prostu perełka!
    Will?!
    Kocham gościa głównie dlatego ze jest pieprzonym masochistą... No i kocha Ren'a!

    Co do twojego stylu pisania... Pomimo literówek i niekiedy błędów stylistycznych czyta się lekko i przyjemnie ;)

    Myślę że zyskałaś we mnie nową fankę ;)

    Pozdrawiam cieplutko i życzę weny ;)

    ReplyDelete
  7. Że Gale to Ren ?!Lolsonie ...W szoku jestem.Ale po tym rozdziale wybaczam Willowi zabicie Nata.Miłość różne rzeczy z człowiekiem robi.I polubiłam Rena.Jednak nie jest aż taki zły.

    ReplyDelete
  8. Ciężko mi powiedzieć coś więcej niż "o chuj".
    ;_________;

    ReplyDelete
  9. Nawet jeśli to sado-maso to jak dla mnie to było wyjątkowo drastyczne. Nie jestem pewna czy mi się podobało, bo z jednej strony miało to tak wyglądać, ale z drugiej to ja nie lubię, aż takich mocnych tortur :/. A wgl to ja nie zauważyłam, że to jest SM XD.
    ~Eleila

    ReplyDelete