28.10.14

Hej, Joe, jak leci?

Dział: One shot
Numer rozdziału: -
Gatunek: Yaoi. 



To co, gotowi na oklepanego jaojca, jakich już pełno czytaliście w sieci? Powodzenia!
A tak generalnie to udało mi się wpaść na pewien pomysł co do nowego działu, aczkolwiek... czy jesteście otwarci (damn, złe słowo xD) na inne gatunki poza yaoi? Bo mam taką jedną ideę, tzn. chcę spróbować czegoś nowego (znowu źle to ubieram w słowa xD), wesprzecie mnie w tym projekcie? 
Oczywiście nadal czekam na Wasze pomysły w adekwatnej do tego zakładce. I nie chodzi tu o komentarze, równie dobrze mogę podać Wam gg/fejsa/telefon/cokolwiek. Po prostu od tygodnia wnerwiam znajomych, by pomogli mi z fabułą, bohaterami czy też pojedynczym wydarzeniem, szukam po internetach, czytam książki, wszystko po to, by znaleźć pomysł, inspirację do nowego działu. Jeśli czytacie mnie wystarczająco długo, to zapewne zauważyliście, że NIE CIERPIĘ oklepanych schematów i staram się ich unikać (co nie zawsze się w pełni udaje). Na Snays jest już około dwustu opowiadań i naprawdę ciężko jest wpaść na coś nowego, oryginalnego, jedynego w swoim rodzaju. Dlatego jeśli siedzi Wam coś w głowach, piszcie. Będziecie mieć kolejny spełniony dobry uczynek na ten dzień. Nienawidzę swoich zaników weny, a na chwilę obecną jestem w jeszcze dziwniejszym stanie: fchuj dużo we(ł)ny, a pomysłów null. HELP I need somebody('s ideas). 
~lisu
_________________________________________________________




14:42 poniedziałek, od: Dennis 
"Hej, Joe, jak leci? Mam nadzieję, że masz chwilę po zajęciach, mamy coś do załatwienia. Razem."



               Nie pamiętam, jak to wszystko się zaczęło. Wszystkie wspomnienia, sytuacje, wydarzenia widziałem niczym przez mgłę. Kiedy przyszedłem do nowej szkoły, liceum, wszystko wydawało się fantastyczne. Łamaliśmy przepisy, zasady, paliliśmy po kątach papierosy, sporadycznie też marihuanę. Chadzaliśmy na wagary i litrami wlewaliśmy w siebie ciemne piwo. Problem stanowiła jednak moja sława, niekoniecznie dobra. Należałem do grona osób, które albo się wielbi, albo się nienawidzi. Byłem znany, lecz nie w każdym kręgu popularny. Znałem całą szkołę i cała szkoła znała mnie. Raz byłem obiektem plotek, raz wychwalano moje zalety. Wszyscy wiedzieli, kim jest TEN Joe. Ale, jak wiadomo - nie ma życia bez hejterów.
               Jednym z nich był Dennis. Dennis Penis. Koleś był ode mnie rok starszy - miał skończone siedemnaście. Bił rekordy w dziennym spalaniu tytoniu, przychodził pijany na lekcje... Można powiedzieć, że w kwestii popularności nieco ze mną konkurował. A przynajmniej on tak uważał. Najwyraźniej. Właśnie dlatego wysłał mi takiego esemesa. I nie chodziło tu o wspólny obiad, kawkę, papieroska czy dziwki. Po prostu użył eufemizmu zamiast mówić wprost "dawaj na solo". Nie umiałem się bić, aczkolwiek nie w moim stylu było uciekanie. Niezależnie od tego, czy byłyby tam tłumy ludzi, czy spotkałbym się z nim na osobności, chciałem to załatwić jak facet. 
               Nie mam pojęcia, czy Dennis był złym człowiekiem. Nie wyróżniał się jakoś specjalnie wyglądem, poza hipsterską bródką i tunelami w uszach. Był wyższy ode mnie i nosił spodnie tak nisko, że codziennie byłem w stanie już z daleka dostrzec jego kolorowe gatki. 
               Moich uszu niejednokrotnie doszły plotki, w jak dziwne sposoby lubi zabawiać się z dziewczynami. Płakały po kątach, kiedy zostawiał je po jednej nocy. Pokazywały koleżankom siniaki na ramionach. Dennis należał do wyjątkowo agresywnych ludzi. Jednak coś w głębi duszy podpowiadało mi, że musiał mieć jakiś, choćby najmniejszy powód do przemocy. 
— No cześć, kotek, jak tam? — zapytał na powitanie, kiedy tylko dotarłem za garaże. Toczyliśmy tam wszelkie szkolne bójki i wiedzieliśmy, że nikt tamtędy nie chadza. Miejsce było wręcz idealne. — Masz jeszcze podbite oko po wczoraj, nie ma sensu nawet tam celować...
               Z całej siły kopnął mnie w krocze, po czym zaczął targać mnie po ziemi za włosy, podczas gdy ja kurczowo trzymałem się między nogami. Nie walczyłem, obrona w zupełności mi wystarczała. Po co miałbym się męczyć? Dennis popchnął mnie na ścianę i wycelował pięścią w brzuch. Wytrzeszczyłem oczy i wstrzymałem oddech. Poczułem rozrywający ból w okolicach żołądka i byłem wręcz przekonany, że chłopak mnie uszkodził. Sam zaśmiał się szyderczo na widok mojej miny. Zamachnął się z całej siły i już chciał uderzyć w to samo miejsce po raz drugi, gdy nagle...
— Co się tutaj dzieje? — Usłyszeliśmy nerwowy ton głosu. Mężczyzna szybkim krokiem zbliżał się w naszą stronę. Wiedzieliśmy już, co się stanie.


               Chwilę później siedzieliśmy już na dywaniku dyrektora. Nie mieliśmy zielonego pojęcia, kto nas wsypał, ale nigdy w życiu nie spodziewalibyśmy się, że przyłapie nas osobiście. Co gorsza uczęszczaliśmy do wyjątkowo prestiżowej szkoły i nie chcieliśmy stracić trudu włożonego w naukę do egzaminów wstępnych. Byłem naprawdę przerażony konsekwencjami, które mogliśmy ponieść.
— Wedle statutu powinienem teraz wysłać listy do waszych rodziców i być może skierować pewne pismo do sądu rodzinnego — zaczął poważnym tonem. — Obydwaj. Jeden za notoryczne wszczynanie bójek, drugi za niezgłoszenie powtarzającej się sytuacji. Ponadto obydwoje posiadacie substancje, za które wyrzucamy ze szkoły.
               Wzdrygnąłem się na samą myśl. Dennis zauważył moją reakcję. Spuścił wzrok i starał się nie patrzeć w oczy dyrektorowi. Wiedziałem, że już po nas. Wszystko było stracone. Jednak po chwili...
— Naprawdę nie da się nic zrobić? — zapytał chłopak spokojnym tonem. — Jesteśmy w stanie zrobić wszystko. Zapłacimy mandat za posiadanie papierosów, zaangażujemy się w jakieś prace społeczne na rzecz charytatywną, wysprzątamy cały budynek szkoły...
— Naprawdę tak bardzo zależy wam na tej szkole? — spytał z lekkim uśmiechem. 
— Tak! — odpowiedzieliśmy obydwoje. 
— Skoro tak mówicie... może coś uda się zrobić — odparł. — Ale to musi pozostać między nami, inaczej wylecicie stąd z hukiem i już nic wam nie pomoże.
               Potaknęliśmy głowami. Szczęście rozpromieniało moją twarz. W końcu pojawiła się jakaś nadzieja! Naprawdę byłem w stanie zrobić wszystko. 
               Była punkt siedemnasta. Poza nami nikt nie kręcił się już w szkole. Zajęcia kończyły się średnio o piętnastej i wszyscy opuszczali mury budynków, pędząc na obiad, autobus czy też do domu. Nikt nie mógł nam wtedy przeszko... pomóc?
— Zdejmij spodnie — nakazał, wskazując na mnie palcem. Twarz Dennisa przyćmiło przerażenie. Nigdy by nam do głów nie przyszło, że on mógłby... 
               Poluzowałem pasek i powoli odpiąłem guzik, następnie rozporek. Zsunąłem spodnie i spoglądałem w dół, bojąc się nawiązać kontakt wzrokowy z dyrektorem. Mężczyzna miał około pięćdziesięciu lat i w moich oczach stał się jeszcze bardziej ohydny niż kiedykolwiek. Wstał z miejsca, obszedł nas dookoła, po czym przystanął tuż za moimi plecami. Czułem jego oddech na swoim karku. Dennis spoglądał na mnie, przepraszając spojrzeniem. Jednak było już za późno. Dyrektor powoli zdjął moją bieliznę, po raz kolejny obchodząc mnie dookoła i przyglądając się mojemu ciału. Popchnął wtedy lekko Dennisa i szepnął mu coś na ucho. Sam zasiadł na biurku kilka metrów przede mną i obserwował, wolno wsuwając dłoń do swoich spodni. Po chwili...
— Ahh... — jęknąłem cicho. Poczułem w swoim odbycie coś zimnego i wilgotnego. Gwałtownie przekręciłem głowę w bok. Dennis klęczał tuż za mną i delikatnie muskał mnie językiem. Zakryłem twarz dłońmi i próbowałem się uspokoić. 
               Chwilę później poczułem jego palec. Z moich ust wydobywały się głośne jęki. Obawiałem się tego, co jeszcze może się stać. Mężczyzna nakazał nam obydwojgu rozebrać się kompletnie. Nie dyskutowaliśmy. Za bardzo baliśmy się konsekwencji. 
               Robiliśmy wszystko, co nam kazał. Masturbował się gwałtownie, kiedy Dennis powoli przesuwał językiem po moich sutkach, a ja odchylałem głowę do tyłu. Śmiał się, gdy brałem do ust członka chłopaka. Żądał, byśmy obmacywali się w różnych miejscach, gryźli się nawzajem i drapali. Kiedy się zaspokoił, zrobił nam kilka zdjęć i z diabelskim chichotem opuścił szkołę, każąc nam poumywać spermę z podłogi. Nie wiedziałem, co się dzieje. Ponadto...
               Wszystko poruszało się w zwolnionym tempie. Jedynie moje serce coraz bardziej przyspieszało puls. Odnosiłem wrażenie, iż jestem bardzo pijany. I tracę wzrok. I słuch. Jedyne, co byłem w stanie dostrzec, to te pełne nienawiści błękitne, wpatrujące się we mnie oczy. Zbliżył twarz do mojej, byłem przekonany, iż usłyszę zaraz, jak bardzo pragnie mnie zabić. Mimo to wpił się w moje wargi, gryząc je namiętnie. I wiedziałem, że zwyczajnie potraktuje mnie jako kolejną ze swoich zabawek. Mimo to... pragnąłem tego, kurwa, najbardziej w świecie. Mój strach i przerażenie, w jakie wprawił mnie dyrektor, spotęgowały wszystkie moje uczucia. Wystarczył dotyk nagiego ciała Dennisa. Jego penis ocierający się o mojego. Odwzajemniłem pocałunek tak mocno, jak tylko mogłem, po czym rozszerzyłem kolana. Przez chwilę był lekko zdezorientowany. Uszczypnął boleśnie mój sutek i gwałtownie zaczął poruszać biodrami do przodu i tyłu, wchodząc we mnie coraz głębiej. Tego potrzebowałem. Próbowałem nachodzić na niego jeszcze bardziej, by poczuć go szybko w sobie. Wzdychałem głęboko przy każdym oddechu, a moje krzyki roznosiły się echem na korytarzu. Dennis uśmiechał się szeroko widząc, jak wiele przyjemności mi dostarcza. Kiedy tylko poczułem w sobie jego orgazm, westchnąłem ciężko, a moje ciało wygięło się w łuk. Zarzuciłem mu dłonie na kark i pocałowałem po raz kolejny, cierpliwie czekając na kuksańca w twarz i jego odejście. Byłem lalką. Nic nieznaczącą marionetką. Nie zasłużyłem na litość z jego strony, dlatego... uderzył mnie po chwili w twarz, ubrał się i... wyszedł. 

6 comments:

  1. Uaaah!

    To było takie... dziwne. Ale fajne.


    Ten dyrektor to szuja. Ale nie mam mu tego za złe xD

    Dennis, jesteś okrutny! Jestem dumna!

    Co do działu.

    Mi pasuje każdy rodzaj.

    Gg nie mam, fejsa Lusa stalkuje (chyba że Lis ma jeszcze jednego), numer mam, cokolwiek jeszcze?

    Lisu, wiem, że Lisowi to nie musi pomóc, (jak pomoże to będzie cud), alr Mesu w ten sposob wymyśliła dwa opka.

    Teraz jak to ująć...

    Co będzie, jeżeli zamienimy (cokolwiek, wybrana cecha, charakter) u Seme i Uke miejscami?


    Tak w ogóle tina miała jebnięty sen.

    Jakimś cudem tinie śnił się Lis (co jest w chuj dziwne), jak z Mesu błądziły po Poznaniu w poszukiwaniu pianina :/ okeeej...


    /Mesu

    ReplyDelete
    Replies
    1. Myślałam o zamianie ról seme i uke, ale nie podoba mi się coś takiego. Jeśli zamienię ich cechami, to wyobrażasz sobie nieogarniętego kretyna na górze, nad pewnym siebie i stanowczym ziomem? Bo ja nie... :v
      Nadal mnie stalkujesz? :O
      Z tym pianinem to pasuje. W końcu jestem dżezmenem.

      Delete
    2. Też nie podoba mi się jak domniemany uke, jest seme. Wtedy juz nie mogę dalej czytać.

      W moich pomysłach seme jest taki bardziej... romantyczny.
      A uke to podła szuja bez uczuć.
      Bo ja lubię jak wszystko jest nie tak.
      Bo lubię ranić ludzi.
      Bo lubię jak moje postacie ranią się nawzajem.
      Sadysta w końcu ze mnie.
      DOBRA KONIEC.

      Stalkowanie to moje hobby.

      Pianino w końcu znalazło się w... szpitalu na Manhattanie ;-; (tak bardzo możliwe aby dojechać pociągiem z Poznania na Manhattan -.- )

      Dobra... stop...

      Delete
    3. Ah, w tym sensie. Jak w Junjou Romantica - Hiroki x Nowaki, nie mylę się? To by mogło być dobre. Lubię pisać takie nudne obyczajówki niemające przesłania ani... niczego. Pomyślę! Na razie ogarniam to, czego właśnie wrzuciłam zwiastun, ciężko mi się pisze kilka rzeczy naraz.

      Jak już stalkujesz i masz mojego fejsa, to możesz zaobserwować czy tam zaprosić, co wolisz, chyba że się boisz... nie wiem, czego.

      DA SIĘ

      Delete
    4. Ja też nie umiem pisać kilku rzeczy na raz, ale oczywiście muszę mieć zaczęte 5 czy tam 6 opowiadań -.-

      DOBRA IDĘ PISAĆ.

      (tak naprawdę idę grać na kompie ale nikt nie musi wiedzieć)

      ^^

      Delete
  2. Zgodzę się, to było... dziwne, aczkolwiek podobało mi się. Nawet bardzo :D
    Ten dyrektor... Wyobrażałam sobie go jako obślizgłego starca, pomimo tego, że podałaś jego zbliżony wiek xd

    Ej, to mogłoby wypalić. Mam na myśli pomysł Mesu.
    Seme ciapowaty, wrażliwy, zaś ukeś poważny czy coś.
    Szczerze, to jest mi obojętne, jaki gatunek będą miały opka. Żeby tylko fabuła mnie wciągnęła, to w stu procentach wystarczy.

    ReplyDelete