28.9.14

Truskawkowe skrzydła.

Dział: Spleśniałe owoce.
Numer rozdziału: 2
Gatunek: Yaoi. 



Przyznam się szczerze - poniższy shot to w rzeczywistości sen, który niedawno mi się przyśnił. Często mam podobne schizy, a tę akurat postanowiłam przelać na papier, bo, mam nadzieję, nadaje się.
_________________________________________________________________

               Kodeks moralny, ogólnie przyjęte zasady, ludzka empatia - to wszystko nakazywało mi go uratować. Wtedy nie zastanawiałem się, czy to egoistyczne i, czy czasem nie chcę go mieć przy sobie dla własnej satysfakcji, kosztem jego dobra. Pod wpływem adrenaliny gnałem w jego stronę, nie myśląc o niczym. Słyszałem tylko powtarzające się echo: "zostaw... zostaw...".
               Osiemnastolatek stał na najwyższym balkonie trzydziestopiętrowego budynku i spoglądał z tęsknotą i ubłaganiem w dół. Wiedziałem, co ma zamiar uczynić, jednak nie miałem pojęcia o jego powodach. Nigdy o tym nie rozmawialiśmy. Mimo to... powtarzałem mu wielokrotnie, że zrobię wszystko, by tylko móc go uszczęśliwić. Czyżby podważał moje obietnice? Nie ufał mi?
               Biegłem w jego stronę najszybciej, jak tylko byłem w stanie. Cząsteczki światła układały się przed moimi oczyma w wyjątkowo dziwne kształty. Może to była fatamorgana, może mój mózg wysyłał nerwowe impulsy do całego ciała. Nie wiem, czy moje oczy tworzyły fikcję, ale jeśli tak, podziwiam ich wyobraźnię. To był najpiękniejszy obraz, jaki kiedykolwiek byłem w stanie zobaczyć. Włosy chłopaka mieniły się w kolorze bladego, truskawkowego różu. Tę samą barwę widziałem tuż za jego plecami - gęste powietrze układało się w kształt skrzydeł. Być może nie do końca zdawał sobie sprawę z konsekwencji, jakie poniesie. Był beztroski i idylliczny niczym Ikar, jednak widziałem oczyma wyobraźni, jak bezbronny stanie się za kilkanaście sekund.
               W ostatnim momencie udało mi się go złapać. Przekładał prawą nogę przez barierkę. Objąłem go rękoma w pasie, dając tym samym znać, że nie pozwolę mu na skok. Nie zareagował. Spuścił głowę i pozwolił moim dłoniom zabrać go do środka. Milczał cały wieczór, a w mojej głowie nadal widziałem truskawkowe skrzydła.
               Później zmuszony byłem wyjechać na kilka dni. Obowiązki w pracy uniemożliwiły mi spędzenie z nim większej ilości czasu, mimo że prawdopodobnie tego właśnie potrzebował. Łudziłem się, że teraz wszystko wróci do normy. Kiedy wróciłem...


on siedział na wózku.


               Siedział na wózku z połamanymi rękoma i był pozbawiony nóg. Jego rodzina powiedziała, że podczas mojej nieobecności usiłował odebrać sobie życia jeszcze kilkanaście razy - w różnych miejscach, w różnych sytuacjach, o różnych porach dnia i nocy. Jednak śmierć uznała jego pecha za zbyt zabawne doświadczenie i nie przyjęła go do siebie. Na chwilę obecną siedział sparaliżowany, nie mogąc się ruszać, mówić ani samodzielnie jeść. Wpatrywał się we mnie wielkimi zielonymi oczyma, jakby za wszelką cenę chciał mi coś przekazać.

               Gdybyś wtedy skoczył... już nigdy nie zaznałbyś swoich utrapień. Mój egoizm zamknął cię w klatce, do której klucz nie istnieje i nigdy nie powstanie. Nie byłeś w stanie już rzucić się z balkonu. Nie mogłeś odkręcić gazu w kuchni i pozwolić mu wpłynąć do swoich płuc. Nie potrafiłeś się sam poruszyć, więc połknięcie silnych tabletek również nie wchodziło w grę. Ale na takiej zasadzie działa ludzkie życie - poznajemy konsekwencje dopiero wtedy, kiedy się pojawią. Dlatego postanowiłem, by już nigdy nie podcinać nikomu truskawkowych skrzydeł. 

4 comments:

  1. Miazga.
    Co rozdział to lepszy! ^^

    ReplyDelete
  2. Wgniotłaś mnie tym w ziemię.
    Po prostu to było.... zajebiste.
    Sny czasami mogą dać świetne pomysły.
    Ale moja wyobraźnia mówi:
    Zajebisty pomysł we śnie?
    HAHAHAHAHAH NOPE.

    Pisz dalej!

    /Mesu

    ReplyDelete
  3. Twój talent i pomysły po prostu mnie rozwalają. ;D

    ReplyDelete
  4. TO BYŁO NIESAMOWITE.Nie wiem, co Ty ćpasz przed snem, ale ĆPAJ TEGO WIĘCEJ.Taki pomysł w śnie ...Zazdroszczę.Też chcę takie sny.
    To opo nieźle dało mi do myślenia.Czuję się wzbogacona o coś w serduchu.

    ReplyDelete