Dział: Spleśniałe owoce.
Numer rozdziału: 3
Gatunek: Yaoi.
Ten rozdział mi akurat totalnie nie wyszedł, ale wrzucę go i tak, bo tak. Szkoda mi po prostu nie wrzucać skończonej pracy, na którą poświęciłam x czasu. PS bonus od Lisa! Odpowiem szczerze na wszystkie pytania, które zadacie pod tym postem do końca przyszłego tygodnia. Gińże, moja prywatności!
_______________________________________________________
Zawsze zastanawiał mnie fakt,
dlaczego ludzie nie słodzą herbaty, a w dodatku dodają do niej cytrynę. To
takie skazywanie siebie samego na nieznośną gorycz. Kiedy tylko pytałem ich o
powód, mówili "w życiu trzeba spróbować wszystkiego". Nie potrafiłem
zrozumieć ich poglądów, sam zawsze uciekałem od złego i starałem się robić
wszystko, by się uszczęśliwić. "Będzie więcej miodu dla ciebie",
mówili.
Ich podejście do życia
wytargałem za włosy i wyrzuciłem na wysypisko. Depcząc własną ścieżkę udało mi
się założyć szczęśliwą rodzinę, znaleźć przeciętnie płatną, ale odpowiadającą
mi pracę, zyskać wielu przyjaciół. Mimo to otaczający mnie ludzie nadal pili
gorzką cytrynową herbatę, a ja w dalszym ciągu nie rozumiałem, dlaczego.
Któregoś dnia moja żona
zaprosiła na tydzień swoją najbliższą rodzinę. Mieliśmy wielki dom i sporo
wolnych pokoi, więc tygodniowy pobyt jej rodziców i brata w naszych rodzinnych
stronach nie stanowił problemu. Moja luba poprosiła wtedy, bym pojechał ze
szwagrem do sklepu po alkohol. Niezwłocznie wsiedliśmy do samochodu i
ruszyliśmy w drogę.
Nasz dom znajdował się, można
powiedzieć, na odludziu. Mieliśmy tylko jednego sąsiada, a najbliższy sklep
znajdował się dwadzieścia pięć kilometrów dalej. Dlatego zawsze jeździliśmy z
bakiem pełnym benzyny. Tego dnia jednak byliśmy tak zajęci przygotowywaniem
mieszkania na przyjazd rodziny, że zupełnie wypadło nam z głowy tankowanie. Tak
więc paliwo się skończyło. Znajdowaliśmy się w samym sercu lasu, w egipskich
ciemnościach. Tymi drogami rzadko kto przejeżdżał. Nie były naprawiane od lat,
dlatego każdy objeżdżał naokoło. Zepchnęliśmy samochód na pobocze i zaczęliśmy
zastanawiać się, co począć. Nie mieliśmy ochoty wracać pieszo, w dodatku z
pustymi rękoma. Przez dłuższy czas usiłowaliśmy znaleźć zasięg, jednak nic z
tego nie wyszło. Postanowiliśmy czekać na pierwszy lepszy nadjeżdżający
samochód. Szwagier słynął ze swoich kiepskich żartów i infantylności, dlatego
nie zdziwiła mnie jego propozycja zagrania w "kamień, papier,
nożyce". Zapytałem, co otrzyma wygrany. Odparł wtedy, że rozegramy tylko
jedną partię. Przegrany na jedną godzinę stanie się sługą tego drugiego. Nie
mieliśmy zasięgu, ale telefony nadal działały, więc mierzenie czasu nie było
problemem. Propozycja szwagra była dość kusząca, bowiem miałem naprawdę wiele
rzeczy, których mógłbym wtedy od niego zażądać. Dlatego zaryzykowałem i
podjąłem decyzję w mgnieniu oka. Ustawiliśmy się naprzeciwko siebie i
policzyliśmy do trzech.
Przegrałem.
W tym samym momencie opuściła
mnie cała euforia, która otaczała mnie podczas rozmyśleń na temat moich
pragnień. Wyłudziłbym od niego pieniądze, a potem kazałbym mu na boso biec do
domu po pomoc. Podejrzewałem, że zrobi ze mną to samo. Jednak jego pierwszy
rozkaz zupełnie odbiegał od mojego. Powiedział, bym schował się za samochodem.
Byłem trochę niepewny jego działań, ale zrobiłem to. Poszedł za mną. Wtedy
kazał mi się zamknąć i wyjął z kieszeni scyzoryk. Serce podskoczyło mi do
gardła. Odnosiłem wrażenie, że ma zamiar żywcem wyciąć mi organy, by móc potem
je sprzedać. Ale nie zrobił tego. Zagroził mi śmiercią, po czym nakazał mi się
rozebrać. Zrobiłem to najszybciej jak mogłem. Wyjął telefon i skierował na mnie
strumień światła, by móc dokładnie przyjrzeć się mojemu ciału. Modliłem się, by
ta godzina upłynęła jak najszybciej, podczas gdy on gryzł moje sutki.
- Spójrz - zachichotał cicho, wskazując
palcem na mojego członka. - Podoba ci się?
Nie miałem pojęcia, w jaki
sposób się domyślił. Nigdy nie okazywałem mu swoich uczuć, mimo to domyślił
się, że pociągają mnie mężczyźni. Jego działania w zupełności wystarczyły, by
rozpalić mnie do granic możliwości. W mgnieniu oka wyrwałem mu nóż z dłoni,
popchnąłem na maskę samochodu i rozciąłem tył jego spodni, lekko okaleczając
jego skórę. Bez zbędnych ogródek wykonałem jedno brutalne pchnięcie i już
znajdowałem się w samym środku. Krzyczał z bólu i przerażenia. Kopnąłem go na
ziemię, wylądował na plecach. Obniżyłem się na jego biodra tak, by móc go w
sobie poczuć. Nie był zadowolony. Bawiłem się jego ciałem, póki nie zaczęło
świtać. Do tego czasu udało mi się doprowadzić jego ciało do istnego chaosu -
krew, ponadgryzane sutki, poprzecinana skóra, malinki w okolicach intymnych.
Zachowywałem się jak zwierzę, napawając się wzrokiem jego zdewastowanego ciała.
Spoglądał na mnie zmrużonymi oczyma i oddychał ciężko.
- Od dzisiaj będziesz to ze mną robił co
noc - zaśmiałem się. - Nie łudź się, że ktoś ci pomoże. Za bardzo mi ufają, by
ci uwierzyć.
- Dlaczego to robisz...? - spytał. -
Jestem pewien, że nie jestem jedyny.
- Widzisz, Mark - zacząłem z uśmiechem. -
Teraz ty musisz pić gorzką cytrynową herbatę, by dla mnie zostało więcej miodu.
Brutalne.
ReplyDeleteAle zajebiste.
Będę mieć ten zaszczyt i zafam pierwsze pytanie.
Gdzie Lisu ma kolczyki i ile?
Mesu lubi piercing.
/Mesu
Obecnie mało, bo kilka ściągnęłam i już ich nie ma. Mam jeden tunel w trakcie rozpychania (rozm. 8), w uszach poza tunelem inne trzy kolczyki, no i snake bites. Wcześniej w uszach miałam jeszcze 2 (w tym tunel), brew i nostrill.
DeleteBrutalne.Prawdziwe.Świetne.Podoba mi się.
ReplyDeleteJuż widzę tą wymówkę głównego bohatera; "Ja szukałem zasięgu, a ktoś go zgwałcił". B|