7.9.14

Krew Afrodyty.

Dział: Niemaniakalny biznesmen odnajduje maniakalnego doktora.
Numer rozdziału: 15
Gatunek: Yaoi.



               Zwaliłem leżącego na mnie Alexa na łóżko (zwaliłem Alexa!) i powoli podniosłem się do pozycji siedzącej.
— Argrgrgkurwa... — warknąłem, gwałtownie zrywając się na równe nogi. Cały tył mi pulsował. Byłem przekonany, że Carter żartuje sobie z tym całym "jutro nie będziesz mógł siedzieć". A jednak... 
               Założyłem leżące nieopodal bokserki i zszedłem na parter, do kuchni. Jeszcze kilka dni temu majestatycznie zasiadałem tutaj na jednej z sof, mając naprzeciwko panią prawnik, która usiłowała rozwiązać mój problem. Ponadto dziwnie się czułem ze względu na brak Rity. Powinna była teraz wyłonić się ze swojego bunkra i rzucić jakąś ciętą ripostę odnośnie głośnego pieprzenia się przez pół nocy. Westchnąłem głęboko. Otworzyłem lodówkę, a moje oczy zaczęły świecić się niczym lasery.
— Ile żarła! — wrzasnąłem, wykonując taniec godowy. — Stać go na utrzymanie takiej wielkiej chaty, na jakieś homaro-podobne żarcie, na złotą obrączkę... No teraz to tym bardziej muszę z nim zostać.
— Już miałeś zamiar spierdalać? — zapytał nagle, znienacka wyrastając mi za plecami. Przycisnął mnie do blatu i nadgryzł lekko moje ucho. — Wybacz, ale w najbliższym czasie będę bardziej niewyżyty niż zwykle.
— Przykro mi, nie jestem w stanie siedzieć — odparłem chamskim tonem. — Chyba, że masz gdzieś moje uczucia i odczucia, i tak czy inaczej będziesz...
               Gwałtownie obrócił mnie przodem do siebie i pocałował zaborczo. Brakowało mi tchu i niemal krztusiłem się własną śliną. Tlen się kończył, a pożądanie coraz szybciej rosło. Wplotłem palce w jego karmelowe włosy, podczas gdy on wsunął dłonie w moje bokserki, zaciskając je mocno na moich pośladkach. Jęknąłem cicho.
— Widzisz? — zachichotał cicho. — Nawet silny ból nie zmieni tego, że jesteś nimfomanem.
               Odepchnął mnie od siebie błyskawicznie, rzucił swój cyniczny uśmieszek na odchodne i udał się na górę z tekstem, że tym razem nie ma ochoty brać ze mną kąpieli. Prychnąłem ze złością. Było tak za każdym razem - nie potrafił ubrać w słowa swoich uczuć, dlatego zawsze przekręcał wszystko w taki sposób, by mnie wkurzyć. Pamiętam pierwszą noc spędzoną w jego starym mieszkaniu - w pewnym momencie przestał panować nad swoimi żądzami i usiadł mi okrakiem na biodrach, tłumacząc się po chwili, że jest lunatykiem i śnił mu się Orlando Bloom. Dałbym sobie rękę urżnąć, że i tym razem nie chciał powiedzieć czegoś na kształt "skoro jesteś obolały, powstrzymam się". Wolał o stokroć rzucić chamskie "dzisiaj się ze mną nie kąpiesz".
               Jako że Rinn odziedziczył po Martinie to, iż jest głupi nawet po szkodzie, zamiast koić ból tyłka, udał się prosto za Carterem, by poprzeszkadzać mu podczas kąpieli. Zaczekał tylko aż Alex zanurzy się w gorącej wodzie, by niespodziewanie wskoczyć do wanny i już po chwili zajmować miejsce tuż naprzeciw niego.
— Jestem oszczędny — rzuciłem krótko. — Zużyjemy mniej wody.
— Czyżbyś przyszedł sprawdzić, gdzie kończą się granice moich pohamowań? — zapytał, uśmiechając się sarkastycznie.
— Odpowiadam pięknym za nadobne — odparłem zgryźliwie. — Wyjebałeś mnie niemalże na wylot, teraz cierp.
— Odpowiadasz pięknym za nadobne, mówisz... To jak odpowiesz na to? — spytał, chwytając mnie delikatnie za dłoń i pokazując mi widniejący na moim palcu serdecznym pierścionek z czystego złota. Cholera, zapomniałem o nim... — To chyba jednak będziesz zmuszony przetrwać jeszcze kilka takich nocy jak ta.
— Kilka nocy? — wzdrygnąłem się na samą myśl o bólu, jaki mnie czeka.
— W sumie racja, pora dnia nie jest ważna — zaśmiał się. — Dlatego...
               Już po chwili nadgryzał mój prawy sutek, zamykając oczy z rozkoszy. Odnosiłem wrażenie, że odczuwa większą przyjemność niż ja sam. Mimo to silnie hamowałem się, by nie wydawać z siebie głośniejszych jęków. Z drugiej strony wiedziałem, iż zrobi wszystko, by doprowadzić mnie do totalnie błogiego stanu. Stanu, w którym całkowicie mu się poddam. Dlatego z namiętnością przesuwał językiem dookoła mojego sutka, by po chwili ukąsić go z całej siły.
— N-nie rób tego... — westchnąłem cicho, odsuwając go od siebie. Mój ton nie był zbyt przekonujący.
— W takim razie przejmij inicjatywę — wyszczerzył całe swoje uzębienie w promiennym uśmiechu.
               Zawahałem się nieco z obawy, jak to się skończy. Mimo to moje biodra same zaczynały odruchowo balansować, nie zważając na okalający mnie ból. Osunąłem się powoli na jego tors, składając krwisty pocałunek na jego piersi, po czym zanurzyłem się pod wodę i lekko zacząłem ssać czubek jego członka. Nie widziałem jego wyrazu twarzy, nie słyszałem jęków dochodzących z jego ust. Poczułem jedynie nagłe spięcie mięśni jego ud. Dlatego pieściłem go bardzo powoli, póki nie zaczął twardnieć. Dopiero wtedy, bez stopniowego przyspieszania, zacząłem wsuwać go sobie tak szybko do gardła, że faktycznie zacząłem się dławić. Mimo to nie zaprzestałem, póki nie doznał orgazmu. Wyłoniłem się wtedy z wody, a on pocałował gorąco moje wątłe usta, z których toczyły się wąskie strugi spermy. Pogłaskał mnie po głowie i nadgryzł ucho po raz kolejny.
               Odniosłem wrażenie, że zrezygnował z dalszej części. Prawdopodobnie odpuścił sobie, by nie sprawiać mi jeszcze większego bólu. Odetchnąłem z ulgą, jednak...


Nie panowałem nad tym.


               To było coś na rodzaj luki w pamięci. Alex patrzył na mnie zdziwionymi oczyma, a ja balansowałem na boki biodrami, nasuwając się na jego członka. Nie zważałem na ból, nie zważałem na nic. Kiedy poczułem, że jestem dobrze oparty, błyskawicznie zsunąłem się na dół, sprawiając sobie więcej boleści niż poprzedniej nocy. To było jak... rozrywanie skóry.
— D-dlaczego? — zdziwił się, oddychając ciężko.
— Chyba jestem masochistą... — westchnąłem, z trudem łapiąc oddech. Widziałem, jak w wodzie rozchodzi się czerwona ciecz.
— ...nimfomanem — zaśmiał się. — Już wystarczy, powinieneś...
— Nie — przerwałem mu w pół zdania. — Jeśli masz zamiar już skończyć, to trudno, bo nie mam zamiaru ci na to pozwalać.
               Jego spojrzenie stało się jeszcze bardziej zaskoczone niż wcześniej. Pierwszy raz stanowczo mu się postawiłem, w dodatku w takiej sytuacji... Nie mam pojęcia, dlaczego. Po prostu czułem, że to jeszcze nie jest punkt kulminacyjny. Dlatego podniosłem się do góry, by ze mnie wyszedł, po czym zacząłem manewrować bardzo szybko w górę i w dół, za każdym razem do końca. Krew bryzgała na wszystkie strony, a z ust Alexa wydobywały się tak namiętne jęki, jakich jeszcze nigdy nie słyszałem.
                Po kilku wspólnych orgazmach musiałem zemdleć, Obudziłem się bowiem w sypialni - nagi z paczką lodu przyłożoną z tyłu. Bałem się myśleć, co może się stać, jeśli go stamtąd zabiorę. Leżałem na brzuchu, z rękoma pod głową. Oddychałem ciężko. Zastanawiałem się, dlaczego nagle poczułem tak nieopanowaną, nienasyconą chęć, gdy nagle... wróciła do mnie ze zdwojoną siłą.
— Czujesz się już lepiej? — spytał Alex, wchodząc do pomieszczenia. Prawdopodobnie chciał coś jeszcze dodać, jednak nie zdążył - już po chwili zalegaliśmy obydwoje na ziemi, pieprząc się ile sił. W którymś momencie zauważyłem, jak z oczu Alexa zaczynają toczyć się łzy. Zatrzymałem się wtedy na chwilę, a on skorzystał z okazji, zsunął pierścionek z mojego palca i rzucił go w kierunku okna. Spojrzałem na niego jak na totalnego idiotę i nagle... moje żądze totalnie minęły. Pozostał tylko ból rozrywający mój odbyt i świeże strugi krwi toczące się po jego torsie. Siedziałem okrakiem na jego brzuchu, sparaliżowany paleniem mojego tyłu i wpatrywałem się w niego spojrzeniem typu "wtf?".
— Nie powiem ci, bo mnie zajebiesz — powiedział z chamskim uśmieszkiem.
— Już cię zajebałem — odparłem, unosząc brwi. — Zajebałem, wyjebałem, najebałem i w ogóle jebałem i jebałem, i boję się, że to nie koniec.
— Nie ruszaj tej obrączki — zaśmiał się. — Trzeba ją zdezynfekować.
— Co kurwa? — spytałem, oczekując wyjaśnień.
— Wiedziałem, że sam nie wpadniesz na to, by ją zdjąć, dlatego właśnie ją dostałeś — zachichotał.
— A co z nią jest nie tak? — zadałem pytanie.
— Słyszałeś o afrodyzjakach w zapachach?
               I już po chwili pojawiły się kolejne strugi krwi, gdy zacząłem okładać Alexa pięściami. Co za skurwiel! Wiedziałem, że coś było nie tak, nigdy w życiu nie oddałbym się mu z taką łatwością. Kretyn pierdolony... I ja jestem nimfomanem, ja nimfomanem, tak? Kurwa mać!
— Oooo ja pierdolę — Usłyszałem nagle nad sobą niski kobiecy głos. — Ja nie mam nic przeciwko homoseksualizmowi, ale toż to jakieś sado-maso jest w tym momencie...
— Nie, nie, Rita, nie — zacząłem motać się na boki. — Ten pierdolony skurwiel, on, kurwa mać, on...!
               Tak czy inaczej kazała nam się zamknąć i zejść na dół, by mogła nas opatrzyć. Tak, pani prawnik miała zamiar opatrzyć dwóch lekarzy. Tak czy siak koniec końców zabandażowała tylko Alexa, bo, gdy opowiedziałem jej, które moje narządy trzeba zreperować, prawie zemdlała. Była u nas tylko przejazdem, więc szybko się zwinęła. Carter zaproponował sprawdzenie mojego stanu zdrowia, a ja niestety wiedziałem, że nie mam innego wyjścia. Dlatego już po chwili po raz kolejny leżałem przed nim goły i wesoły, a on delikatnie odchylał moje pośladki sprawdzając, czy wszystko jest w porządku.
— Alex, jak ja się wysram? — zadałem pytanie, które wyjątkowo mnie korciło. Zareagował cichym chichotem.
— Mogę ci pomóc — zaśmiał się. — Ale to niekoniecznie pomoże w taki sposób, w jaki byś chciał.
— Nie wkurwiaj mnie, jeszcze ci mało... — syknąłem. — Jesteś pierdolo...
               I znowu przerwał mi, wprowadzając mnie w błogi stan. Zrobił dokładnie to samo, co tej nocy. Kretyn znalazł mój czuły punkt i chyba postanowił zacząć go wykorzystywać. Rozchylił delikatnie moje pośladki i powoli przesunął językiem po dzielącej je linii. Jęknąłem cicho, ale szybko doprowadziłem się do normalnego stanu i wycedziłem przez zęby:
— Gównojad pierdolony.

______________________________________________
Nie mam internetów, ale daję radę! A, właśnie, mam coś, czym trzeba się pochwalić. Lis nie zdał polskiego! ._.

6 comments:

  1. Świetny rozdział. Współczuję braku neta. Jesteś w liceum, czy na studiach, bo nie ogarniam? >.<

    ReplyDelete
    Replies
    1. Brak neta nie taki straszny!
      Liceum, liceum. I mieszkanie, bo zrezygnowałam z internatu z pewnych powodów. Dlatego brak neta. Będzie założony prawdopodobnie pod koniec września. Czyli będzie powtórka z rozrywki i nauka znowu pójdzie się jebać na rzecz bloga... DAMN.

      Delete
  2. Hahaha ^^ rozdział świetny :') zawsze kiedy czytam notki tego opowiadania, po prostu niemożliwe mogę przestać cieszyć mordy xD Życzę dużo weny i internetu!

    /Mesu

    ReplyDelete
  3. HahahaahahHhahahahahAhHhhhhh, pierścionek gwałtu mu kupił xD
    Rozdział, tak jak każdy poprzedni, jest po prostu zajbeisty *Q*

    ReplyDelete
  4. Jednak słabo z tymi uczuciami u Alexa, skoro to była jakaś sex-obrączka.Niewyżyty sexualnie, napalony na młodszego były psychoterapeuta z sadystycznymi zapędami.

    ReplyDelete
  5. Zajebiste, jak wszystko, pod czym zostawiam ten jeden i ten sam komentarz, abyś mnie pokochała <3

    ReplyDelete