18.9.14

Czyny i konsekwencje.

Dział: Niemaniakalny biznesmen odnajduje maniakalnego doktora.
Numer rozdziału: 16
Gatunek: Yaoi.



— I tak po prostu poddałeś się bez walki...? — zapytał Jude, wytrzeszczając oczy ze zdziwienia. Wprowadziłem go w potężny szok, opowiadając historię sprzed kilku dni. Mimo panującej melancholii, szeroki uśmiech nie schodził mi z twarzy. 
— Nie poddałem się niczemu — odpowiedziałem. — Sam wybrałem takie wyjście. Tak jak ty kierujesz się w życiu rozumem i sprytem, tak moim priorytetem jest dobro innych. Mimo głosu serca.
               Ta decyzja zdecydowanie nie należała do najłatwiejszych. Tym bardziej po wszystkim, co dotychczas przeszedłem. Zdawałem sobie sprawę z tego, iż odbije się to dość wyraźnie na moich dalszych losach. Jednak uznałem to wyjście za odpowiednie do sytuacji. W dodatku on... On nie był w stanie nawet powiedzieć mi tego sam, osobiście. Wszystko wskazywało na to, iż ma zamiar utrzymywać to w tajemnicy tak długo, jak się da. Zawsze byłem przekonany, że każdy powinien kiedyś ponieść konsekwencje za swoje czyny. Żałowałem jedynie, iż akurat ja byłem w to wmieszany.
— Jude, posłuchaj — kontynuowałem. — To tak jakbyś czytał dobrą książkę. Wiesz, spoufalasz się z głównym bohaterem, czcisz go i uznajesz większość jego działań za słuszne. Wciągasz się w jego historię zapominając o bożym świecie. Śmiejesz się z nim, płaczesz z nim. I kiedy docierasz do końca utworu... okazuje się, iż w rzeczywistości był czarnym charakterem. Został po prostu przedstawiony w taki sposób, byś myślał, że jest dobrą postacią. To tak jak z Tezeuszem i Minotaurem. Możesz powiedzieć, że Tezeusz był bohaterem, który wyzwolił wszystkich od potwora, jednak ja ci wtedy odpowiem, iż był on zwykłym mordercą. Minotaur był potworem czy ofiarą, jak sądzisz?
               Najlepsza kara za grzechy jest wtedy, kiedy skazuje cię na nią osoba, która darzy cię niebywałą miłością. Myślę, że to dziwne podejście, gdy nie mówisz tego, co powinieneś, bo obawiasz się utraty kogoś ważnego. W rzeczywistości to zaufanie powinno być fundamentem, nie nasze czyny. To, czego się dopuścił... wybaczyłem mu niemalże od razu. Pozostał ból. Rana przez długi czas się nie zagoi, ale takie najwyraźniej było nasze przeznaczenie. 
— Co się z tobą stało, Martin? — spytał z nieukrywanym zdziwieniem. Nadal nie mógł wyjść z szoku. — To zachowanie... To do ciebie niepodobne. 
— Każdy problem ofiaruje ci nowy bagaż doświadczeń — odparłem. — Dzięki temu dorastamy.
               Ale co innego mogłem zrobić? To już nie były te same argumenty, co wcześniej. Miałem głęboko gdzieś, co się stanie, czy ktoś znowu mnie odizoluje, czy ktoś będzie usiłował mnie zabić, upozorować moją śmierć, cokolwiek. Tym razem on zasłużył na karę. Karą było poniesienie konsekwencji i wzięcie odpowiedzialności za swoje czyny. 
— Co masz zamiar teraz zrobić, Martin? — spytał z troską. — Przecież od teraz... Od teraz twoje życie już nigdy nie będzie takie samo. 
— Racja — powiedziałem z uśmiechem. — Będę mógł odkryć wiele nowych rzeczy.
— Ale... — westchnął, chowając twarz w dłoniach. — Dlaczego... Naprawdę nie rozumiem... Powinieneś mu pomóc, a nie odchodzić, Martin...
               Kilka dni temu dowiedziałem się o ciąży Susan. Miała okazję powiedzieć mi o tym osobiście. Ponadto Alex wiedział o tym od niemalże samego początku. Pierwszą myślą, jaka przyszła mi do głowy, była właśnie pomoc. Pragnąłem pomóc Carterowi, wyjaśnić z nim wszystko i dostosować się do jego decyzji. Przeszlibyśmy przez to razem bez większego problemu. Jednak Susan przypadkowo powiedziała kilka zdań za dużo.
— Problem leży w tym, że... — zacząłem — ona zaszła w ciążę nie przed moim powrotem, a po nim. 
— Chyba nie chcesz powiedzieć, że Alex był na poważnie w dwóch związkach — poddenerwował się brunet. 
— Początkowo zastanawiałem się, czy Susan jest wobec mnie szczera — odparłem. — Jednak sam wiesz, że, zważywszy na fakty, które znamy, nie mogła kłamać.
— Racja — westchnął. — Ale... dlaczego Carter zrobił coś takiego? Wydawało mi się, że jest... no właśnie...
— Rozmawiałem z Ritą — dodałem. — Wniosek nasuwa się jeden. Alex nie miał ciekawej przeszłości. Być może to było powodem jego rozdarcia między mną a Susan, którą w rzeczywistości nadal bardzo kochał. Podejrzewam, że przez długi czas bił się z samym sobą. Cóż, wygląda na to, iż walka dobiegła końca. Poza tym ukrywałem przed tobą pewien fakt. Kiedy wróciłem ze szpitala okazało się, że Alex miał jeszcze kogoś. Był to chłopak łudząco podobny do mnie i, jak przypuszczam, kokietował go do tego stopnia, że Carter w końcu zapragnął się nim zająć. Jednak do niczego nie doszło.
— Ciężkie to wszystko do ogarnięcia... — westchnął, biorąc łyk kawy. 
— Tak czy inaczej... kazałem mu wziąć odpowiedzialność za własne czyny i wychować to dziecko razem z Susan — zakończyłem. 
               Uznałem takie wyjście za najlepsze. Jude pierwszy raz w życiu stwierdził, że podziwia moją dojrzałość. To tylko utwierdziło mnie w fakcie, iż prawidłowo postąpiłem. 
               Po całej tej sytuacji nie miałem się gdzie podziać. Zakończyłem umowę z właścicielem mojego starego mieszkania, gdyż byłem pewien, że zamieszkam z Alexem już na stałe. Moją wybawicielką okazała się być Rita, która od czasu wyprowadzki Cartera miała wolny jeden pokój. Na samym początku czułem się wyjątkowo dziwnie, musząc spać w łóżku swojego byłego faceta. Jednak to było sześć lat temu, zdążyłem się przyzwyczaić. Jude miał rację, od tego czasu zmieniło się totalnie wszystko. 


Na chwilę obecną nadal mieszkam z Ritą. Uświadomiłem sobie również swoją orientację - jakiś czas po zerwaniu z Alexem zaczęły pociągać mnie kobiety. Niedawno związałem się z Adrienne. Zamieszkała razem z nami. Jest dobrze, chociaż często mam wrażenie, że kobiety, z którymi mieszkam, coś na mój temat knują. Nie utrzymuję kontaktu z Alexem, jednak zdarzy mi się minąć jego, Susan i ich dziecko na ulicy. Nazwali go "Rinn". 



_____________________________________________________
Chciałam podziękować wszystkim tym, którzy towarzyszyli mi cały ten czas i dotrwali aż do teraz. Szczery podziw w Waszą stronę, mówię poważnie. :D Mam nadzieję, że moje gnioty nie były aż takie kiepskie (nawet kit z błędami, liczy się fabuła i akcja). Także teraz możecie szczerze wygłosić swoje opinie nt. Maniakalnego. :D Ogólnie jestem z siebie dumna, bo rzadko udaje mi się napisać tak długie opowiadanie, w dodatku je dokończyć! Ok, przyznaję się - to był mój pierwszy raz. Tak czy inaczej... upewnię Was, gdybyście nie mieli jeszcze tej świadomości - tak, to był ostatni sezon Maniakalnego i tym razem Was nie wkręcam. 

15 comments:

  1. *patrzy jak wryta i nie wierzy w to co widzi*

    Li... Li-Lisu?
    P-poważnie?

    Ja... nie wierzę.

    Od początku wiedziałam, że taki zajebisty hepi end tu ni w cholerę nie pasuje (liczyłam, że ktoś zdechnie).

    Ale teraz mnie cholero zaskoczyłaś.

    Serio

    Ja pierdole.

    JA...

    BĘDĘ RYCZEĆ... *PŁACZE*

    /Mesu

    Jak się ogarnę to wrócę, o bardziej odpowiedniej porze...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Lisu stwierdził, że czyjaś śmierć będzie zbyt przewidywalna, so. :D
      Chill, Mesu, o każdej porze dnia i nocy!

      Delete
    2. Dobra, już jestem!

      Ogarnęłam się.

      Wczoraj o 3 w nocy wróciłam z jednodniowej wycieczki do Warszawy... Fejmy poznałam! Siedziałam na widowni the Voice of Poland xD

      Tak więc spałam sobie do.. teraz czyli 12.21.

      Okej.

      Seryjnie, nadal nie doszło do mnie, że skończyłaś maniakalnego...

      Przecież... no bo!
      NO BO!!!


      Jestem ZDRUZGOTANY.

      Idę się pociąć mydłem w płynie.

      Albo nie.

      Idę spać.

      I znów będą mi się śniły koszmary, że dinozaury chcą mnie zabić. A potem pingwiny z Madagaskaru mordujące chomiki i gej-nekrofil z kuzynem w pociągu...

      Wyobraźnia Mesu tak bardzo...

      /Mesu

      Delete
    3. Wawa... najszczersze wyrazy współczucia. Nie lubię tego miasta.
      W jakimś programie tego typu gra mój nauczyciel piana, ale to chyba było coś innego. So. Mam nadzieję, że, mówiąc "fejmy", nie masz na myśli ludzi typu Saszan... Błagam, Mesu, nie psuj mojej opinii na Twój temat.
      Damy radę, jeszcze nie jeden dział będzie XD

      Delete
    4. OTWÓRZCIE SIĘ WROTA TARTARU I POCHŁOŃCIE OGNIEM PIEKIELNYM WSZYSTKIE FEJMY TYPU SASZAN!

      To moja opinia o nich...

      Tina ma swoje fejmy.

      /Mesu

      Delete
    5. Ups. Mała pomyłka. Tina to moje przezwisko.

      /Mesu

      Delete
  2. Wiem, że nie komentowałam przez dość długi czas, ale byłam na spóźnionych wakacjach, a jak już wróciłam to po prostu musiałam załatwić parę.. spraw.
    Nie pieprząc się z kulturą powiem ci jasno i prosto, że Maniakalny jest zajebisty. ;)
    Rozjebałaś mnie zakończeniem i szczerze mówiąc przed straszną i agonialną ( jak kolwiek to gówno się pisze) śmiercią ratuje Cię tylko fakt, że przymierzam się do "Nie kupuj worka w kotku". Nie sądzisz, że Martin i Alex już dość się na cierpieli sadystko?
    To były pierwsze myśli jakie mnie naszły po przeczytaniu po raz trzeci ostatniego rozdziału. Jednak..ochłonęłam i no cóż po za chwilową potrzebą uśmiercenia jakiegoś nie do końca winnego osobnika jestem zadowolona. :DO
    Lecie czytać kota.

    ReplyDelete
  3. Ej no, to było najbardzirj naciągane zakończenie jakie czytałam :/ Pisałaś, że zrobisz z tego tasiemca. Naprawdę chcesz pogrzebać swoje wielkie dzieło w ten sposób?! Jestem zawiedziona.
    ~ReiKatsumi

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ała, Katsumi, to bolało...

      Delete
    2. Przepraszam, ale nie wierzę, ż moje ulubione opowiadanie tak się skończyło :/

      Delete
    3. No trudno, musisz mi wybaczyć, nadal jestem tylko amatorem, jeśli o pisanie chodzi.

      Delete
  4. Wzruszyłam się pod koniec. :'(
    Bardzo, ale to bardzo zaskoczyła mnie dojrzałość Martina... W życiu bym się po nim nie spodziewała takiego wyboru. Jednak, wydaje mi się, że podstąpił słusznie...
    Jak dla mnie happy end tutaj nie pasował, ale też trochę mi przykro, że pomimo tego wszystkiego rozstali się i znaleźli w nowych związkach...
    W offtopie wspomniałaś o 4 sezonie - Mam nadzieję, że powstanie! :D
    Chociaż nie mam najmniejszego przypuszczenia, co by się w nim działo.

    ReplyDelete
  5. K*rwa nie ...Jak mogłaś ?..Martin, Ty w dupe j*bany upośledzeńcu, pi*rdolony altruisto !!!
    Lisu, teraz wyję gorzej niż nasz czarnowłosy w limuzynie.Nie wierzę ...Zupełnie jak w angście, ale umarło mi tu coś innego niż któryś z głównych bohaterów - umarł mi klimat.Wybacz, że to piszę, ale ...ON i Adrienne ?!Stanowcze n i e.
    Mam gorszego kaca prozowego niż po "Wyścigu Śmierci".Ja pi*rdole ...Nie !!!Nie ...Aż zaczęłam gorzej klnąć.

    ReplyDelete
  6. To było pewne że skończy się źle XDXD Czego się spodziewaliście

    ReplyDelete
  7. Zajebiste, jak wszystko, pod czym zostawiam ten jeden i ten sam komentarz, abyś mnie pokochała <3

    ReplyDelete