18.9.14

Facet w bikini nie jest jak bogini.

Dział: Nie kupuj worka w kotku. 
Numer rozdziału: 5
Gatunek: Yaoi. 



— Dość szybko wróciłaś do zdrowia — zaczął bez powitania. — Na pewno nie potrzebujesz więcej odpoczynku?
               Zastanawiałem się, czy szef aby na pewno jest gejem. A może z jakichś swoich tajnych źródeł dowiedział się, że wcale nie jestem laską? Musiałem zacząć stwarzać pozory idealnej pracownicy, aby nie miał powodów do bycia nieufnym. 
               Tego dnia miałem naprawdę dobry humor. Wyglądało na to, że faktycznie zdążyłem przywiązać się do tej pracy oraz moich współpracowników. Naszą więź podbudowała ogromna chęć wzajemnej pomocy. Mieliśmy bowiem koleżankę o totalnie dziurawych rękach - rozbijała wszystko, czego się nie tknęła. Dlatego postanowiliśmy podzielić obowiązki. Od tego czasu do moich zadań nie należało już witanie gości, jedynie zbierałem i przynosiłem zamówienia. 
               Wirowałem jak szalony między stolikami. Znów zaczynał się weekend. Klientów przychodziły całe masy. Zaczynałem się obawiać, iż mogę się nie wyrobić. Dziewczyny witające gości nie nadążały ze zwykłym "dzień dobry" ani z odwieszaniem ubrań w korytarzu, podczas gdy ja z każdym z nich musiałem nawiązać co najmniej minutową rozmowę i biegać w kółko od stolików do kuchni. Dobrze, że nie wrobili mnie w gotowanie... Totalnie się do tego nie nadawałem. Umiałem upichcić tylko podstawowe dania, a tak czy inaczej przeważnie były przesolone, rozgotowane albo spalone. Dlatego przez większość mojego życia asekuracyjnie żywiłem się vifonami. 
— Jess, leć do ósemki — poinformowała mnie znajoma z pracy. — Zazdroszczę ci tych przerw. 
               "Mia!" - pomyślałem, radośnie gnając do stolika numer osiem. Potknąłem się gdzieś po drodze, szczęśliwie lądując w ramionach mojej wybawczyni.
— ...Drake? — upewniłem się, zauważywszy, że nie wylądowałem na żadnych kobiecych kształtach.
— Też się cieszę, że cię widzę — wyśmiał mnie. 
— Co ci odbiło, żeby przychodzić tutaj po wczorajszej akcji? — zdziwiłem się. 
— A stała się jakaś tragedia? — zapytał.
— Wydawałeś się nieźle wkuty — wymamrotałem, odwracając wzrok. — Masz zamiar mnie stalkować?
— Widzisz... dopóki tu pracujesz... — zaczął — nie pozbędziesz się mnie do usranej śmierci. Ale przynajmniej możesz się poobijać. 
               Ten skurwiały bydlak... Cofam słowa, w których stwierdziłem, że emanuje dobrocią! Spoglądałem właśnie na niego, kiedy to zacieszał się moim nieszczęściem. Kretyn. Chwila moment, chwila moment, co on robi... Ty...!
— Po co to ukrywać! — śmiał się ze mnie jak ten debil, podczas gdy ja motałem się na boki, próbując wyrwać się z uścisku. Jakby nigdy nic przysiadł się obok mnie i objął ramieniem. Czułem, że staję się gorącym obiektem plotek wśród moich koleżanek. Boże, a szef?! Nienienie, ja nie chcę słuchać tych insynuacji, chcę umrzeć! Paliłem się ze wstydu. 
— Drake, ty pieprzony chamie, dobrze wiesz, że to przez ciebie trafiłem do szpitala — wkurzałem się. — A teraz jeszcze robisz mi siarę przy przyjaciołach. No spieprzaj mi!
— Przeze mnie? — zdziwił się, nagle poważniejąc. 
— Oczywiście, że przez ciebie — wymamrotałem. — Zachowujesz się jak jakiś prześladowca, w dodatku chamsko wykorzystujesz fakt, iż nie mogę odmówić ci rozmowy podczas pracy. Przez ciebie żyję w ciągłym stresie i co noc zastanawiam się, jak cię spławić. Ale nic, kurna, nie działa. Mówiłem ci już i powtórzę raz jeszcze: nie jestem gejem! Mógłbyś się teraz, w końcu, proszę, łaskawie odpierdolić? Naprawdę nie mam ochoty cię widzieć, z tobą gadać, przyjaźnić się, kumplować, znać, niczego nie chcę z tobą robić, czaisz? Nie obchodzi mnie, że masz branie u lasek, nie interesuje mnie, czy nawet u facetów je masz. Ja do tej części nie należę, rozumiesz? To nie jest tak, że jak będziesz próbował, to ci się w końcu uda. Nie uda ci się. I koniec, nie uda ci się. Dupa jest od srania. 
— Czemu bierzesz mnie za geja? — zapytał. — Mówiłem ci, że sam do końca nie rozumiem swoich uczuć i prawdopodobnie wszystko wynika z tego, iż poznałem cię jako kobietę.
— Dobra, nieważne, nie zrozumiesz tego — odparłem szorstko. — Jakbyś się czuł na moim miejscu, gdyby jakiś ziom, którego znasz marny tydzień i to ledwo, zaczął za tobą łazić?
— Każdy zasługuję na szansę — odpowiedział.
— Mówisz tak tylko dlatego, że nagle się biseksualny zrobiłeś — rzuciłem krótko.
— Zwalasz na mnie całą swoją winę? — spytał niegrzecznym tonem.
— SWOJĄ?! — wrzasnąłem.
— Wybacz, ale z naszej dwójki to nie ja wyglądam na transa i oszukuję wszystkich swoich najbliższych — powiedział, po czym wstał i opuścił kawiarenkę. Przez chwilę siedziałem w ciszy. Byłem w szoku. Jednak musiałem się w miarę możliwości szybko doprowadzić do normalnego stanu, by móc wrócić do pracy. Tak czy inaczej miałem gdzieś jego i jego uczucia. 
               Kolejnego dnia, mimo przysłowiowego zapierdzielu w robocie, byłem przynajmniej spokojny. Wiedziałem, że po czymś takim Drake się nie zjawi. Spoglądałem od czasu do czasu w kierunku pustego stolika. Nie czułem się źle z powodu tej kłótni, jednak odczuwałem coś... dziwnego. Nie byłem w stanie ubrać tego w słowa. Postanowiłem skupiać się na towarzyszącej mi uldze zamiast na emocjach, których nie jestem w stanie zrozumieć. 
               Ta sobota była wyjątkowo ciężka. Znowu bałem się, że nie wyrobię fizycznie, z drugiej strony jednak nie miałem ochoty szukać pomocy u mojego pseudo-wybawiciela. Cholerny kretyn...
— Jess do ósemki! — Usłyszałem nagle. Otworzyłem szeroko oczy ze zdziwienia. "Dam mu w ryj. Nawet, jeśli szef mnie wyrzuci. Trzeba to zakończyć" - pomyślałem, po czym udałem się na miejsce. Wziąłem głęboki wdech. 
— Spierdalaj, sukinsynie! — wrzasnąłem, wymachując pięściami.
— Jess? — zdziwiła się.
— Cześć, Mia, właśnie ćwiczę rolę, zatrudniłem się w teatrze — wyszczerzyłem całe swoje uzębienie w promiennym uśmiechu. 
— Myślałeś, że to Drake? — zaśmiała się. — Widzę, ciekawe relacje między wami panują...
— Taa — odburknąłem. 
               Mia postanowiła zabrać mnie na zakupy, żebym trochę odetchnął. Domyślałem się, że chce o czymś ze mną pogadać. Nie lubiłem, kiedy ktoś wtrącał się w moje sprawy, jednak rozumiałem troskę w jej przypadku - przyjaźniła się zarówno z Drakiem, jak i ze mną. Oznaczało to, iż jest zamieszana w całą tę sytuację. Opowiedziałem jej więc o całej akcji, jaka miała miejsce dzień wcześniej. Kiedy zakończyłem monolog, wyraźnie posmutniała.
— W takich momentach żałuję, że nikogo nie można zmuszać do miłości... — westchnęła. — Znam Drake'a nie od dziś i wiem, jak długo to potrwa.
— Mówisz, że powinienem się wyprowadzić, ale i tak istnieje ryzyko prześladowania mnie w dalszym ciągu? — wystraszyłem się.
— Nie, nie o tym mówię — kontynuowała. — Po takich tekstach z twojej strony raczej cię zostawi. Ale to będzie w nim siedzieć w najlepszym przypadku rok.
— Rok...? — zapytałem sucho.
— Rok — upewniła mnie. — On jest naprawdę stałym uczuciowo człowiekiem. 
— Mam nadzieję, że nie próbujesz teraz wywołać u mnie wyrzutów sumienia... — odparłem.
— Nie, nie martw się — Uśmiechnęła się. — Po prostu zmuszę Gilberta, żeby mi pomógł i jakoś go razem wesprzemy. Jess... Mogę cię o coś zapytać?
— Pytaj — rzuciłem krótko.
— Masz wyrzuty sumienia? — spytała cicho.
— Nie — odpowiedziałem bez zastanowienia. 
               Później pogrzebaliśmy nasz wisielczy humor i udaliśmy się na zakupy. Zapomnieliśmy o całej tej rozmowie. Uznaliśmy, że tak będzie lepiej. Mój nastrój wyjątkowo się poprawił. DO CZASU.
— Jess, telefon ci dzwoni — Usłyszałem, kiedy akurat przymierzałem jakieś spodnie. Mia podała mi telefon.
— Jess, mam niespodziankę! — wrzeszczał szef. — Zapomniałem ci powiedzieć wcześniej, ale jutro masz wolne! Zorganizowałem jednodniowy wyjazd dla całej cafe na plażę. Weź ze sobą kogoś, bo zostało jedno miejsce. I pamiętaj o seksownym bikini!

No to po mnie. 

7 comments:

  1. Biedny Drake...

    No to Jess się wpieprzył...

    Krótko, bo jest 01.12 w nocy i kiszę się z moją pojebaną klasą w autokarze i jest zimno...

    /Mesu

    ReplyDelete
    Replies
    1. Mesu, nie ma bardziej pojebanych ludzi od Ciebie, przykro mi... Łe, co, we wrześniu już wycieczki klasowe, da hell?

      Delete
    2. Oj tam oj tam xD moja klasa jest seryjnie popierdolona. Jakieś plastiki, idioci, gangsta... masakra.

      A potem cały autokar bił mi brawo, bo zostałam zmuszona do śpiewania...

      /Mesu

      Delete
    3. woah, Mesu umie śpiewać?!

      ale zróżnicowanie na subkultury jest dobre.

      Delete
    4. Umie umie i to nawet całkiem nieźle ( Mesu taka skromna)

      Ale każda osoba w mojej klasie jest idiotą.

      Delete
  2. Jess w bikini.xD *kciuk w górę*

    ReplyDelete