18.8.14

Wszystkie dziury biorę z góry.

Dział: Niemaniakalny biznesmen odnajduje maniakalnego doktora.
Numer rozdziału: 6
Gatunek: Yaoi.



— Ignoruj rany na twarzy profesora Hendersona. — Elise jak zwykle wpychała naraz wszystko, co leżało na zastawionym stole, mamrocząc coś do mnie jednocześnie. — Stracił przytomność podczas sekcji szczurów laboratoryjnych. Mały gryzoń postanowił wykorzystać szansę i zrobił mu z ryja jesień średniowiecza.
— Jemu i tak już nic nie pomoże. Stary, pomarszczony, w dodatku ten wzrok pedofila... — westchnąłem. — Teraz będzie wyglądał jak gwałciciel kryminalista.
— Jude będzie w domu za godzinę — zmieniła temat, spoglądając na zegarek. — Możemy przejść się razem na przystanek, kiedy skończymy obiad. Że też zapomniałam kluczy...
— Przynajmniej w końcu się najadłaś — podsumowałem krótko.
— W końcu?! — zdziwiła się. — To, że Jude pracuje jako informatyk, nie wyklucza jego zdolności kulinarnych. Gdybyś tylko wiedział...
— Ciekawe, ile tam tabletek gwałtu pakuje...



Tym razem z kolei zarobiłem w łeb talerzem.



               Zjedliśmy dość szybko, więc Elise zaproponowała krótki spacer, zanim mieliśmy rozejść się na przystanku. Nie stawiałem oporów, miałem wolne popołudnie i nie spieszyło mi się do nauki.
— Jeśli jest wtorek, to mam kaca — odparłem, łapiąc się za głowę.
— Ano, Jude opowiadał o twoich wczorajszych występkach — zaśmiała się.
— Nie było źle. Wszystko pamiętam, w dodatku dzwoniłem jeszcze do Lisy — zirytowałem się.
— Po co? — spytała z ciekawością. Jak zwykle wtykała nos w nieswoje sprawy.
— Żeby porozmawiać o Alexie — odpowiedziałem krótko.
— Poważnie? — westchnęła z rezygnacją. — Myślałam, że Jude nawbijał ci wystarczająco do głowy.
— Dammit, czy wy nie macie przed sobą tajemnic? — wycedziłem przez zęby.
— Oczywiście — uśmiechnęła się szeroko. — Podjąłeś decyzję?
— Podjąłem.
                Byłem pewien swojego postępowania. Tym razem dobrze wiedziałem, czego chcę i byłem przekonany, iż wiem, co powinienem zrobić. Wyłączyłem wszelkie hamulce i postanowiłem działać. Dlatego już tego samego wieczora wysłałem SMSa do Alexa z prośbą o spotkanie w konkretnym pubie. Wybrałem miejsce dość mało ruchliwe i spokojne, stwarzające odpowiednie warunki do rozmowy. Udałem się tam zaraz po wysłaniu wiadomości i zamówiłem sobie piwo. Dla odwagi? Może trochę.
               Przez bite trzydzieści minut nie otrzymywałem od niego żadnych znaków życia, jednak pojawił się tam. Usiadł naprzeciwko mnie, zdjął skórzaną kurtkę i poprosił barmana o piwo.
— Spragniony mojego smaku? — wyszczerzył się.
— Alex, to przed tobą kobiety wolą skonać zamiast się rozebrać — odparłem nie zmieniając wyrazu twarzy. Jak gdyby nigdy nic czytałem sobie gazetkę.
— Zadziornie, widzę — wyszczerzył się. — Co słychać na uczelni? Dalej taka rozpierducha jak za moich czasów?
— Bez zmian — odpowiedziałem. — Laboranci ostro piją, ale to fachowcy. A jak w domu?
— Susan dostała jakiejś dziwnej wysypki na plecach — odparł, biorąc łyk zimnego piwa.
— Obstawiam chorobę Schoenleina-Henocha — zacząłem wywód. — Zapalenie naczyń spowodowało stany zapalne w organizmie. To straszna choroba, co tłumaczy nazwanie jej nazwiskiem Niemca. W zasadzie dwóch Niemców.
               Alex parsknął śmiechem, pokazując mi po chwili kciuk w górę. Mój wyraz twarzy jednak nie uległ najmniejszej zmianie.
— Chcesz się dzisiaj fochać czy kochać? — uśmiechnął się zawadiacko.
— Na arogancję trzeba sobie zasłużyć, na litość niekoniecznie — wyszczerzyłem całe swoje uzębienie w promiennym uśmiechu. Wyglądało na to, że tego typu odzywki faktycznie mu schlebiają. Ubóstwiał gry słowne i cięty język.
— Nie chcę o tobie źle mówić, zwłaszcza, że jesteś tępym pijakiem, ale — zaczął, sprawiając, że moja twarz zaczerwieniła się ze złości — to twoja wina, że mam serce trzy razy mniejsze od normalnego. Procentuje to w wielkości mojego penisa, miałeś zaszczyt to sprawdzić i to nie jednym otworem.



Ten skurwiel...
Copowiedziećcopowiedziećcopowiedzieć.



Zaraz mu przypierdolę.



— Posuwanie mnie zajęło ci całe wieki — odparłem, zabijając go wzrokiem. — Co robiłeś tyle czasu, jechałeś na skróty przez Kanał Panamski?

Ba dum tss. Cel osiągnięty. Mission completed. Duma Alexandra Cartera wyraźnie urażona.

— Ponadto, jeśli chodzi o Susan... — kontynuowałem przypieranie Alexa do muru. — Zważywszy na lik strumieni, strumyczków, ruczajów i strużek składających się na jej topografię, nie mogłem się powstrzymać od skojarzenia jej z mapą drogową.

Szach-mat, baby!

— Mimo to nadal pozostaje moją żoną — spuentował. — To sprawia, że nie możesz stać się moim chłopakiem.

Zjebał.

— Właśnie dlatego poprosiłem cię o spotkanie — odpowiedziałem, korzystając z faktu, iż zmienił temat.
— Hm? — zdziwił się.
— No co? — zapytałem. — Serio myślałeś, że chcę się z tobą kochać?
— No — odparł. — Lepiej, nadal tak twierdzę.
— Carter, stawiam ci ultimatum. Ja albo Susan — rzuciłem stanowczo. — Masz tydzień, żeby podjąć decyzję.
               Alex zmierzył mnie wzrokiem. Nie wyglądał na zadowolonego. W gruncie rzeczy nie czułem satysfakcji, mimo iż wiedziałem, że postąpiłem właściwie. Zdziwiła mnie jednak mina Cartera. Wyglądał na wściekłego. Czyżby faktycznie chciał mieć jednocześnie żonę i kochanka na boku?
— W takim razie do zobaczenia za tydzień — powiedział zdenerwowanym tonem. — Wtedy się dowiesz, jaką decyzję podjąłem.
               Wziął kurtkę i opuścił lokal nie fatygując się jakimkolwiek pożegnaniem. Przeszły mnie dreszcze i miałem złe przeczucia. Coś się w nim zmieniło, byłem tego pewien. Gdyby nie to, bez wahania wysłałby Susan papiery rozwodowe i zabrał mnie gdziekolwiek, by spędzić ze mną noc. Czułem, że nasz związek dąży ku autodestrukcji.

3 comments:

  1. Susan to dziwka, powinna zdechnąć w męczarniach ._.
    Btw ostatnio śnił mi się Martin, który przez pół godziny usiłował zgwałcić traktor, a kiedy po wielu próbach jednak mu się nie udało, powiedział coś w stylu "Chujowa robota, idę na kebaba" ;--;

    ReplyDelete
  2. Przez Kaori mam ochotę na kebsa.. xD
    Carter ostatnio sobie u mnie zbiera. Jak mu trzasnę to mu się dupa z głową na miejsca pozamienia!
    Tyle na ten remat.
    Do widzenia. ;D

    ReplyDelete
  3. Zajebiste, jak wszystko, pod czym zostawiam ten jeden i ten sam komentarz, abyś mnie pokochała <3

    ReplyDelete