19.8.14

Plemnik wybiera się na łowy.

Dział: Niemaniakalny biznesmen odnajduje maniakalnego doktora.
Numer rozdziału: 9
Gatunek: Yaoi.



               Leżałem na łóżku Jude'a i próbowałem zasnąć. Doszedłem do wniosku, że dam sobie tego dnia spokój z zajęciami. Nie miałem nawet ochoty wracać do swojego mieszkania, dlatego Lisovsky zostawił mi klucze i wyszedł do pracy. Wspomniał, iż Elise około ósmej wróci z roboty dorywczej, przygotuje się i zwinie na uczelnię. Dochodziła szósta.
               Pamięć powoli mi wracała i, mimo że wcześniej bardzo tego pragnąłem, teraz wolałbym zapomnieć o wszystkim, co tej nocy zaszło. Inni bowiem nie słyszeli tego, co ja.
               Dlaczego ja nigdy nie potrafię postawić się w sytuacji kogoś innego? Jestem takim cholernym egoistą. Nie zastanowiłem się, co czuje Carter, kiedy wyjechałem mu z takim ultimatum. Nie zapytałem nawet jego i Rity, jak się czują po stracie ojca. Oni w zasadzie też nie pytali, jak to jest być sierotą. Chociaż Alex dobrze znał to uczucie. W tym momencie nie mogłem przeboleć tego, iż nigdy nie postawiłem się na miejscu Susan.
               Jej twarz była w moich myślach rozmazana, głos też nie do końca docierał, jednak pamiętałem ten przekaz.




Zostałam wychowana w taki sposób, że generalnie powinnam ciągnąć do ludzi jak rzep - w poszukiwaniu ciepła, opieki, głupiego zainteresowania mną. Mimo to nigdy taka nie byłam. Jestem nieufna i mało towarzyska, odkąd pamiętam. Być może wygląda inaczej, ale to prawda. Rita była osobą, która jako pierwsza pomogła mi wyjść z bagna, w jakie wpadłam. Alex był drugą osobą wyciągającą w moim kierunku pomocną dłoń. Nie jest tak, że musiałam kokietować go na siłę... Jestem przekonana, że był ze mną szczęśliwy, widziałam to. Jednak któregoś dnia... Nie mam pojęcia, czy to wina mojego nagłego wyjazdu, czy dziecka, czy... utraty dziecka... ale któregoś dnia on po prostu postanowił się ode mnie odizolować. Bez słowa. Nie powiedział niczego na swoje usprawiedliwienie. Wiedział, że jestem osobą stałą uczuciowo, początkowo myślałam, iż mnie sprawdza. Jak głupia walczyłam całe dziesięć lat. Po trupach, dosłownie. Wpędziłam cię w coś takiego tylko dla własnych korzyści. Bo... największym marzeniem dziecka z rozbitej i niezbyt normalnej rodziny jest stworzenie domowego ciepła. Nie ma i nie będzie lepszego kandydata niż Alex. Jestem świadoma tego, jak postępuję i nie wyobrażasz sobie, jakie mam wyrzuty sumienia odnośnie do tego, jaką krzywdę ci wyrządziłam. W rzeczywistości nie uważam cię za wroga. Ja po prostu robię wszystko, by być u boku Alexa. Jest tak, odkąd pamiętam.




               Nie zauważyłem, kiedy moje powieki nagle osunęły się, a drzwi do krainy Morfeusza otworzyły się przede mną na oścież. Śniło mi się, że uciekam przed ogromnym, czarnym człekokształtnym. Nie miałem pojęcia, dlaczego to robi, nie wiedziałem też jak długo ma zamiar kontynuować gonitwę. Czułem się zmęczony. Po kilku kilometrach uświadomiłem sobie jednak, iż jestem środkowym ogniwem pościgu - czarny człowiek gonił mnie, natomiast ja pędziłem za białym, biegnącym przede mną. Poczułem się jak... Alex?


Gdyby tak to wyglądało...


Biały człowiek ucieka, ponieważ nie chce mnie ranić. Łudzi się, iż nagle stanę, odwrócę się i pozostanę z czarnym człowiekiem do końca swojego marnego żywota. Oszczędziłbym wtedy mu bólu. Jednak Biały już nigdy nie zaznałby szczęścia. Mimo to działał na własną odpowiedzialność.


Czarny człowiek mnie goni, gdyż nawet za cenę życia pragnie być ze mną do końca swoich dni. Nie pozwoli również, bym złapał Białego za nogi. Jeśli to zrobię, ucierpi cała nasza trójka.


Mogę starać się utrzymywać równy dystans między każdym z nas. Wtedy żadne z nas nie ucierpi, ale żadne nie będzie nigdy szczęśliwe.



               Z takiej sytuacji są trzy wyjścia. Pierwsza to wykruszenie pierwszego lub ostatniego ogniwa. Jeśli z gonitwy wypadnie czarny człowiek, czyli Susan, Alex bez wątpienia zostanie ze mną. Jeżeli jednak to ja odpadnę, Carter zostanie z przyszłą panią Carter. Sytuacja dokładnie tak by się potoczyła, gdybym faktycznie nie żył. Druga opcja nakazałaby mi zatrzymać się i popchnąć Cartera w kierunku Susan, samemu natomiast oddalając się bezpiecznie. Trzecim wyjściem było utrzymywanie równego dystansu. Do usranej śmierci. Marnując całe swoje życie.
               To nie było takie proste. Bałem się podejmować jakąkolwiek decyzję z obawy, że będzie ona pochopna. Nie chciałem tym razem konsultować niczego z Judem, Lisą, Ritą, Elise czy Adrienne. Zdawałem sobie sprawę z tego, że uświadomią mi obiektywnie całą sytuację, jednak nie tego pragnąłem. Oni może i chcieli działać na moją korzyść, jednak...

Nie chciałem, żeby Susan dłużej cierpiała.




               Był czwartek, około dziewiątej. Nie zauważyłem, kiedy Elise wróciła ani kiedy wyszła. Powoli podniosłem się z łóżka i stwierdziłem, że kac minął. Nadmierne dbanie o zdrowie szkodzi spożywaniu alkoholu. Sięgnąłem dłonią po telefon i ujrzałem nową wiadomość.
— Adrienne? — szepnąłem, dziwiąc się.


"Yo, Rinn, 
Jesteś na uczelni? Cieszę się, że nie. 11.30 koło Sefton Parku?"


               Bezpośrednia, prosta, otwarta, szczera i dosadna. Gdyby była facetem, przedstawiłbym ją Susan. Nie. Gdyby była facetem, chyba bym się nie oparł i przespał się z nią. Ale Alex nigdy się o tym nie dowie.
               Wziąłem prysznic i przebrałem się w pierwsze lepsze ubrania, jakie wytachałem z szafy Jude'a. Wyglądałem dziwnie, totalnie nie pasowały do mojego stylu. Lisovsky ubierał się jak kompilacja skate'a z gangsterem-motocyklistą. Co za człowiek...
               Popędziłem na spotkanie z Adrienne. Nie widziałem jej całe dwa dni, a odnosiłem wrażenie, że całą wieczność. Nie zdawałem sobie nawet sprawy z tego, że dopiero co się poznaliśmy. W zasadzie byliśmy bardzo towarzyskimi osobami, więc nie powinno mnie to dziwić. Jednak, kiedy stałem sobie jak gdyby nigdy nic w tramwaju, nagle zadzwonił do mnie Alex. 

6 comments:

  1. Sama się tym zaskoczyłam, ale... współczuję Susan.
    Coraz częściej mam wrażenie, że Alex i Martin nie będą mieli swojego szczęśliwego zakończenia. ;p
    Wydaje mi się, że Martin dla dobra tej dwójki sprawi, aby Alex był z czerwonowłosą... A sam zacznie się spotykać z Adrienne. Ale kto wie, to tylko moje głupie przypuszczenia. Tego, co będzie, nikt nie może się spodziewać. W końcu Ty jesteś autorką i przez to nic nie jest przewidywalne xd

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ej, nie.
      Alex będzie z Ritą
      Martin będzie z Elise
      Susan będzie ze swoim ojcem
      Jude z Mithrą
      Adrienne z nieżywą matką Martina
      Luke z niezywym ojcem Martina
      Lisa z nieżywą matką Alexa

      Delete
    2. Wydedukowałam z tego, że Rita i Susan będą razem ;;

      Delete
  2. Tak bardzo chcę więcej *^*
    Dlaczego cały związek Martina i Alexa musi być tak cholernie popieprzony? Dlaczego nie mogą być razem? Dlaczego się tak cholernie jaram? Chyba potrzebuję psychoterapeuty.

    ReplyDelete
  3. Głupi Rinn.Jak on może współczuć Susan ?

    ReplyDelete
  4. Zajebiste, jak wszystko, pod czym zostawiam ten jeden i ten sam komentarz, abyś mnie pokochała <3

    ReplyDelete