17.8.14

Listonosz zawsze puka dwa razy.

Dział: Niemaniakalny biznesmen odnajduje maniakalnego doktora.
Numer rozdziału: 3
Gatunek: Yaoi.



               Ocknąłem się. Coś nie pozwalało mi się obudzić, mimo to za wszelką cenę usiłowałem otworzyć sklejone snem powieki. Oślepiło mnie rażące światło. Gwałtownie poderwałem się do pozycji siedzącej, przecierając mocno oczy. Siedziałem jeszcze chwilę skulony, chowając twarz w dłoniach, później postanowiłem rozejrzeć się dookoła. Nadal widziałem wszystko niczym przez mgłę - niebieskie ściany przestronnego pokoju optycznie zmniejszały pomieszczenie. Naprzeciw łóżka znajdowała się ciemna komoda, po lewej stronie w ścianie była rozsuwana szafa. Siedziałem na podwójnym małżeńskim łożu, koszmar rodem z moich najgorszych snów.
               Pomyślałem, że jestem czymś na rodzaj kota w worku, a to była podróż mojego życia. Przez rozłożone bezradnie palce przelewała mi się woda, przez zaciśnięte zęby też. I niby byłem niezależny, ale zawsze było coś, co zamykało mi drogę do marzeń. Dlaczego? Przecież miałem pazury, mogłem z łatwością się tego pozbyć. Czyżby ktoś mi je stępił?
               Rzuciłem okiem na stojącą nieopodal szafkę nocną. Kawa. Nie byłem pewien, czy została przygotowana dla mnie, olałem ten fakt. Usiadłem tyłem do drzwi i rozkoszowałem się jej smakiem. Mrożona, przesłodzona biała kawa. A jednak pamiętał, co lubię.
               Zgrzyt otwieranych drzwi sparaliżował mnie od stóp do głów. Spuściłem głowę i zobaczyłem, jak drżą moje dłonie. Kubek był już do połowy opróżniony, mimo to napój dochodził do takich wysokości, iż obawiałem się, że ubrudzę mu pościel. Nie, nie mu. Im.
               Powolnym ruchem dłoni odstawiłem resztkę kawy na stolik. Jestem przekonany, iż widział, jak bardzo się telepię. Nie mogłem nad tym zapanować. Powoli wstałem, sugerując tym samym, że wychodzę. I więcej się tam nie pojawię.

Jednak nagle poczułem dużą, męską dłoń na swoim ramieniu.

               Wytrzeszczyłem oczy z przerażenia. Nie miałem tyle odwagi, by odwrócić głowę. Gdybym tylko wtedy spojrzał na jego twarz, zamiast zalewać się łzami, wiedziałbym, czego teraz oczekiwać. Dlatego byłem bezradny.
— Chcesz teraz pewnie powiedzieć, że zrobisz dla mnie wszystko, co? — zapytał troskliwym tonem.
               Spuściłem głowę. Interesowały mnie tylko moje stopy. Byłem pewien, że uzna to za znak aprobaty. Jednak ja nie miałem serca, by zaprzeczyć. Nie byłem w stanie powiedzieć czegokolwiek. Nawet potwierdzić jego przypuszczeń.
— Rozbierz się — powiedział stanowczo.
               Wzdrygnąłem się, a mój wzrok przeniósł się ze stóp trochę dalej, na podłogę. Zacząłem szybciej mrugać oczami. Nie mogłem pojąć jego motywów. Wcześniej oczekiwałem wściekłej reakcji, bałem się, iż mnie pobije. Teraz powinien był wyprosić mnie z domu, a mimo to...
               Alex wbrew pozorom nie należał do cierpliwych ludzi. Wściekał się, kiedy nie mógł dostać tego, czego pragnął. Im bardziej był zdesperowany, tym bardziej utrudniało mu to panowanie nad sobą i kierowanie się rozsądkiem. Dlatego podszedł do mnie i, nie czekając na to, co uczynię, sam zaczął powoli rozpinać guziki mojej koszuli. Tylko na początku powoli. Stopniowo rozbierał mnie coraz szybciej, dochodząc do takiego tempa, że wręcz zdzierał ze mnie ubrania. Wydawało mi się, iż już w ułamku sekundy stanąłem przed nim zupełnie nagi. Bez ubrań, bez godności, bez argumentów. Pusty, przybity i nic nie warty. Dokładnie tak się czułem. Nie miałem pojęcia, co ma zamiar ze mną zrobić, jednak bardziej obawiałem się przyszłości. Nawet, jeśli chciał się ze mną przespać, potem zapewne musiałby wyrzucić mnie za drzwi. Potajemne spotkania nie miałyby najmniejszego sensu. I tak nie liczyłem na taką litość z jego strony.
— Bledszy byłeś seksowniejszy — uśmiechnął się, gładząc mnie po policzku. — Wydajesz się teraz taki... nienaturalny. Ale poznaję cię.
               Po tych słowach uraczył mnie jedynie uśmiechem i opuścił pomieszczenie. Założyłem szybko ubrania i pognałem za nim, oczekując jakichkolwiek wyjaśnień co do tego, co zamierza.
— Zaczekaj — krzyknąłem, zbiegając za nim po schodach. — Co planujesz zrobić?
— Nie mogę działać spontanicznie? — zaśmiał się. — Nie bądź taki w gorącej wodzie kąpany.
— Powiedział koleś, który przed chwilą zdzierał ze mnie ubrania — odparłem cicho. — Więc nie zrobi ci w takim razie różnicy to, czy teraz wyjdę?
— Niestety nie możesz teraz wyjść, ponieważ właśnie idziesz ze mną na piwo — powiedział, zakładając buty.
               Nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, złapał mnie za nadgarstek i poprowadził do garażu. Oczy świeciły mi się na widok jego nowego cacka. Firma musiała przynosić mu naprawdę duże korzyści.
— Alex — zacząłem stanowczo, uderzając go pięścią w ramię. — Daj mi usiąść za kółkiem.
               Jednak Carter, zamiast mi odpowiedzieć, zaczął zwijać się ze śmiechu i tarzać po trawie. Cholerny gnojek.
— Wyobraź sobie, że zrobiłem prawko dwa lata temu — wycedziłem przez zęby.
— Gdzie twój samochód? — spytał z zawadiackim uśmiechem.
— ...rozjebałem.
               Mimo wszystko w końcu udało mi się go przekonać. Nigdy wcześniej nie jechałem takim drogim autem, a co dopiero, żeby je prowadzić. Wyjechałem z garażu i odpaliłem papierosa, kiedy tylko dostałem się na główną ulicę.
— Wyglądasz teraz tak jak ja — zaczął gderać po nosem. — Palisz dokładnie tą samą markę fajek, nawet podobnie się ubierasz, w dodatku trzymasz kierownicę prawą ręką, a lewa spoczywa ci na kolanach.
— To jest ochrona przed twoimi pedofilnymi zachciankami — wymamrotałem z irytacją.
— Pedofilnymi? Jesteś już pełnoletni — odpowiedział, drapiąc się po głowie. — Właśnie, nie zdążyłem dać ci prezentu na osiemnastkę, a za pół miesiąca masz dwudzieste trzecie urodziny.
— Nie fatyguj się — odparłem chamsko. — Poza tym... twoja świeżo upieczona żonka wie, że podczas jej nieobecności sprowadzasz do domu facetów, by poprzyglądać się ich nagim ciałom?
               Na te słowa Carter oblał się dziewiczym rumieńcem, jednak już po chwili parsknął śmiechem. Spojrzał na mnie jak spod byka i wiedziałem już, że coś się kroi. Pożałowałem swoich słów.
— Nie wie — odpowiedział. — Nie wie również, że potem zabieram ich do klubu, rozpijam i brutalnie gwałcę.
               W tym momencie prawie potrąciłem rowerzystę, z czego Carter zaczął śmiać się diabolicznie. Pieprzony perwert. Tak czy siak złapałem kontrolę nad samochodem i chwilę później byliśmy już na miejscu.
— Przyzwyczajenie? Telepatia? — zapytał z uśmiechem. Spojrzałem na niego wzrokiem "o chuj ci chodzi". — Nie mówiłem ci, do którego klubu jedziemy, dlaczego wybrałeś akurat ten? Pewnie liczysz, że skoro raz się już tu pieprzyliśmy, zrobimy to raz jeszcze, co?
               Przekręciłem ze zdenerwowaniem kluczyki w stacyjce, chcąc wybrać inne miejsce, jednak złapał mnie za nadgarstek i oznajmił, że zostajemy tutaj. W milczeniu opuściliśmy samochód i ruszyliśmy w kierunku wejścia. Zrobiło się dość sentymentalnie. Chwycił moją dłoń, jakby chciał wprowadzić mnie do środka tak, jak ostatnim razem, mimo to zabrałem ją od niego i wsunąłem do kieszeni. Nie zareagował. Uśmiechnął się jedynie na mój widok, kiedy zamawiałem piwo. Już nie musiał tego robić za mnie.
               Usiedliśmy w tym samym miejscu, co poprzednim razem. Było to dość nieprzemyślane z mojej strony, gdyż klapnąłem od wewnętrznej strony, co skutecznie uniemożliwiło mi potencjalną ucieczkę. Póki co jednak starałem się tym nie martwić i zacząłem topić swoje smutki w wyjątkowo szybkim tempie. Wystarczająco szybkim, by po kilku kolejkach i czterech piwach być już totalnie wstawionym. Chyba rzeczywiście łudziłem się, że Alex skorzysta z okazji. Nie myliłem się. Gdy tylko zauważył, w jakim jestem stanie, wlał w siebie setkę i zaczął lekko gryźć moje głodne pocałunków wargi. Przymknąłem oczy. Tej nocy postanowiłem pozwolić mu na wszystko.
              Tego wieczoru było równie głośno, co tamtym razem. Nikt nas nie widział. Nikt nas nie słyszał. Nikt nie podchodził. Alex zaciągał się papierosem, trzymając ciepłą dłoń w moich bokserkach. Ja natomiast bezwładnie spoczywałem na jego lewym ramieniu. Powoli poruszał ręką, jakby dopiero badał potencjalnie nieznane mu tereny. Chwilę później wprawił się i przyspieszył, wywołując u mnie falę westchnień z rozkoszy. Kiedy poczuł na swojej dłoni letnią ciecz... nie przestał. Dopiero po moich siedmiu orgazmach zaspokoił się nieco i wyjął rękę z moich spodni. Posadził mnie na swoich kolanach przodem do siebie i po raz kolejny pocałował. Świadomość powoli mi wracała, mimo to nie chciałem mu przerywać. Rozpiął moją koszulę i zaczął całować moje sutki. Wplotłem dłonie w jego karmelowe, sztywne włosy. Uśmiechnąłem się, ciesząc się jednocześnie, że nie widzi mojej miny. Sam nie wiem, dlaczego.
               Nie pamiętam momentu, w którym zdjął ze mnie wszystkie dolne części garderoby. Ocknąłem się nagle, kiedy poczułem w sobie jego palec. W tym samym momencie z moich ust wyrwał się dość głośny jęk. Zareagował na to śmiechem i rzucił jakiś tekst o mojej pięcioletniej ascezie od przyjemności. Miał rację, przez cały ten czas byłem mu wierny jak pies. Nawet mi przez myśl nie przeszło, by robić to z kimkolwiek innym. Nie było takiej opcji. Nie odczuwałbym z tego przyjemności ani satysfakcji. Alex był jedyną osobą, która potrafiła mnie rozpalić. Wsunął we mnie drugi palec i zaczął wpychać obydwa coraz głębiej i głębiej. Szybkim ruchem dłoni rozpiąłem jego koszulę, by jej nie ubrudzić. Poczuł mój ósmy orgazm na własnej klatce piersiowej. Byłem tak głodny seksu z nim, że rozpalała mnie sama gra wstępna.
                Gdy tylko wyjął ze mnie dwa palce, niespodziewanie zsunąłem się pod ławę. Oblizałem usta i po chwili już pieściłem wargami jego penisa, pomagając sobie przy tym dłońmi. Zdaje się, że kazał mi przestać. Mówił coś w stylu "nie rób takich rzeczy, to poniżające". Jednak dobrze pamiętałem, iż zrobił ze mną to samo. Nie miałem nic przeciwko, by czuć się od niego gorszy, ale zdecydowanie nie chciałem być od niego lepszy. To niewątpliwie ja byłem kobietą w tym związku. Poza tym przyszła kolej na jego orgazm. Nie mogłem pozwolić, by zaspakajał mnie, nie myśląc w ogóle o sobie. Przyspieszyłem, balansując głową w dół i do góry. Czułem, że nie mogę włożyć go już głębiej, mimo to nie dawałem za wygraną. Pragnąłem go uszczęśliwić. Odnosiłem coraz silniejsze wrażenie, że twardnieje w moich ustach, jednak nie miałem dobrego wyczucia i nie zdążyłem w porę się odsunąć. W rezultacie odruchowo połknąłem całą jego spermę, zlizując resztki z jego podbrzusza. Pogłaskał mnie delikatnie po głowie.
               Już po chwili siedziałem na jego kolanach, opuszczając się coraz niżej, by móc go w sobie poczuć. Położył dłonie na moich biodrach i pociągnął mnie w dół, sprawiając mi niewyobrażalną przyjemność. Ułożyłem głowę na jego ramieniu zacząłem cicho chichotać. Odpowiedział tym samym. Dokładnie tak, jakbyśmy robili sobie z siebie nawzajem żarty. Uznałem to za świetną zabawę i postanowiłem kontynuować. W którymś momencie po prostu podkuliłem pod siebie nogi, gwałtownie osuwając się w dół. To było dość bolesne dla nas obydwojga. Poczułem, jak doszedł we mnie po raz trzeci. Mimo to nie poprzestawaliśmy na tym. Poruszałem delikatnie biodrami opuszczając się jeszcze niżej i robiłem to, póki nie osiągnąłem dna. W zasadzie nawet, kiedy to zrobiłem, nie pozwoliłem mu opuścić mojego ciała. Pragnąłem czuć go w sobie jeszcze chwilę. Pocałowałem go czule i przytuliłem, mówiąc, jak bardzo go kocham. 

10 comments:

  1. Miły rozdział. Śweitny wygląd bloga. Notki są tak często, ze już nie wiem o czym pisać w komentarzach. ;) ~ReiKatsumi

    ReplyDelete
  2. Właśnie wróciłam z kilkudniowych zawodów sportowych, podczas których byłam całkowicie odcięta od internetu, więc nie mogłam wchodzić na bloga aghrfhklh :<
    Znowu przez Ciebie ryczałam, no bo ej, myślałam, że Martin się spalił ;/ Na wieść o tym, że jednak żyje i ma się dobrze prawie zesrałam się ze szczęścia, już sam fakt powstania trzeciego sezonu był dla mnie jak zbawienie ^^ Jak na razie wszystko układa się dobrze..
    ..chociaż znając Cibie, tylko czekasz, żeby spieprzyć Alexowi życie :'<

    ReplyDelete
    Replies
    1. Lepiej niż sadziłam ^^ W sumie zapisałam się tam tylko ze względu na darmowe żarcie, więc z większości konkurencji udało mi się wykręcić.. Przez przypadek wygrałam biegi dla dzieci w wieku przedszkolnym- nagrody, które czekały na mecie zostały źle przeliczone, więc dostałam bojowe zadanie doniesienia na miejsce brakujących =.=

      Delete
  3. Kocham Cię.
    Z całego serducha.
    Ej, a kiedy w wyjątkowo perfidny, wyszukany i okrutny sposób zemścisz się na tej pindzie, Susan?

    ReplyDelete
  4. Gdy czytałam pierwszy sezon, to zawsze towarzyszyło mi pewne uczucie. Przy drugim się ono nieco zmieniło przez ten dramat, ale teraz, gdy czytam trzeci, powróciło. :3
    Wszystko jest takie świetne... moja obawa, że coś znowu pokręcisz rośnie z każdą chwilą. :C

    ReplyDelete
  5. Tak bardzo świetne, że "Pięćdziesiąt twarzy Greya" wydaje się zwykłym i nudnym romansidłem. Uwielbiam Cię~

    ReplyDelete
  6. Nyahahahahahhahaahahaha *-* Matko kocham Cie *-*

    ReplyDelete
  7. Cudowne.Po tysiąckroć cudowne.O ile nie więcej niż tysiąc.

    ReplyDelete
  8. Zajebiste, jak wszystko, pod czym zostawiam ten jeden i ten sam komentarz, abyś mnie pokochała <3

    ReplyDelete