24.7.14

Uświadomienie.

Dział: Maniakalny doktor w ucieczce przed adoratorami.
Numer rozdziału: 1
Gatunek: Yaoi.



— Dlaczego chcesz nam oddać firmę, Mithra? — zapytałem, nie ukrywając swojego zaskoczenia tym faktem. — Ta firma przynosi ci ogromne zyski. Jeśli ją na kogoś przepiszesz, nie będziesz miała z tego nawet kilku procent. 
— Mówisz tak, jakby stanie na szczycie hierarchii było takie proste — prychnęła. — Wyobraź sobie, że tam się pracuje. To nie jest gabinet terapeutyczny, mój drogi. 
— Czemu chciałaś o tym ze mną rozmawiać? — spytałem przeczuwając, że macocha może coś knuć. 
— Rita jest zbyt nieodpowiedzialna, żeby pełnić tak ważną funkcję — odparła z obojętnością. — Nie przepadam za tobą, ale jesteś obecnie jedyną kompetentną osobą. 
               Odwróciłem wzrok. Poczułem się nieco skrępowany, kiedy usłyszałem z jej ust coś, co niewątpliwie było komplementem. Miałem nadzieję, że robi to pierwszy raz i ostatni. Zakrawało mi to na manipulację, jednak nie miała powodów do kierowania mną. 
— Podejmę się, jeśli sobie tego zażyczysz — odpowiedziałem, ponownie nawiązując kontakt wzrokowy. — Zrobię to.
— Jak pokornie z twojej strony — zaśmiała się drwiąco. — Gdybym cię nie znała, mogłabym uznać, że się przede mną płaszczysz. Ale wiem, że twoja godność ci na to nie pozwala. Jesteś zupełnie jak ojciec. 
               Wyjątkowo nie lubiłem być przez nią porównywany do ojca. Nie miałem co prawda nic przeciwko temu, iż faktycznie wiele po nim odziedziczyłem i sporo z jego nauk wyniosłem, jednak świadomość, że mówi to jego była żona, czyniła mnie podejrzliwym. 
— Ta sprawa może zająć nawet kilka tygodni — kontynuowała. — W ramach podziękowania, że zgodziłeś się bez cyrków, załatwię większość za ciebie. Będziesz musiał tylko podpisać papiery, bądźmy więc w kontakcie. 
               Wzdrygnąłem się z obrzydzenia na ten akt litości. Nienawidziłem w niej tego narcystycznego egoizmu. Odprowadziłem ją do drzwi i odetchnąłem z niewyobrażalną ulgą, kiedy tylko opuściła mieszkanie. 
               Poczułem w sobie coś dziwnego i, jak przypuszczałem, nie była to wina przeterminowanych składników śniadania. Nagle po prostu uświadomiłem sobie, iż niezwłocznie powinienem zadzwonić do Susan. Znowu zachowałem się jak dzieciak, gorzej - w stosunku do swojej byłej dziewczyny. Odczułem dziwną potrzebę spotkania się z nią. A potrzeby, nawet, jeśli to tylko głupie zachcianki, trzeba zaspokajać. Wybrałem jej numer. 
— Nie wierzę, że dzwonisz — zaczęła sucho, nie fatygując się powitaniem. — Co takiego mogło się stać, że chciałeś ze mną porozmawiać z własnej inicjatywy? A może ktoś ci zapłacił?
— Przepraszam, Susan. 
               Jak przypuszczałem, odpowiedziała mi dłuższą chwilą ciszy. Zapewne była zaskoczona i nie dziwiłem się - po paśmie upokorzeń i szczeniackich zachowań zachciało mi się udawać gentlemana. 
— Każdy ma w sobie cząstkę dziecka, mimo wieku, prawda? — zapytałem, sam do końca nie wierząc w to, co mówię. Sprzeczało się to z moimi poglądami, jednak potrzebowałem dobrych argumentów. — Okres buntu chyba się we mnie odrodził, ale nie ma obaw, już go zabiłem. 
               Roześmiała się. Punkt dla mnie. Byłem coraz bliżej osiągnięcia postawionego sobie celu. Jednak obawiałem się, że nagle przypomni sobie całą sytuację ze szczegółami i moja strategia pójdzie się walić. 
— Zakładam, że jesteś jeszcze w Australii — powiedziałem z lekkim skrępowaniem. — Możemy wyjść na obiad, kiedy wrócisz.
— Wyśmienity pomysł, nie mam serca, by odmówić — odpowiedziała. Czułem emocje w jej głosie i w dziwny sposób mi się to podobało. — Niedługo wrócę, nie jestem w stanie podać dokładnego terminu, mam jeszcze kilka spraw do załatwienia tutaj. Zadzwonię.
               Ulżyło mi, a na moją twarz zaczął wkradać się uśmiech. Jak kłopotliwie. Jednak w jakiś sposób mnie to cieszyło. Może i moim umysłem trochę zawładnęły wspomnienia, szczególnie z czasów, kiedy byliśmy razem, jednak dlaczego miałoby mi to przeszkadzać? Sprawiało mi to kuriozalną radość, dlatego nie miałem nic przeciwko powracaniu do przeszłości. 
               Uczucie to minęło na samą myśl o Martinie. W końcu nadal byliśmy razem, chyba. Nie jestem pewien, czy mógłbym nazwać to związkiem. Na pewno nie oficjalnym. Cóż. Jeśli nie jest oficjalny, to prawdopodobnie go nie ma. Jedno zmartwienie z głowy. 
              Mimo to mój mózg uporczywie wysyłał mi perwersyjne widoki z nim w roli głównej. Dlaczego podniecał mnie facet? Nigdy wcześniej czegoś takiego nie odczuwałem. Przychodzi ci taki na wizytę i nagle zdajesz sobie sprawę ze swojego biseksualizmu. Ale co zrobisz, jak nic nie zrobisz. Teraz pozostawało mi tylko skupić się na pięknie kobiecego ciała. 
                Swoją drogą ciekawe, co w takiej sytuacji doradziłaby Nina. Była niezwykle rodzinną osobą, zapewne wręcz kazałaby mi najpierw dokończyć sprawy z Bennettem. Ale jakoś nie miałem ochoty. Tak, wiem, mamo, to mój obowiązek, niezależnie od tego, co sobie myślę. Jednak czy kłopotliwych sytuacji nie powinno się unikać jak ognia? Właśnie. Widzisz? Mam rację. Dlaczego nie potwierdzasz? Eh.

______________________________________________________
Gdyby ktoś wątpił w to, co tutaj widzicie... tak, ściema do potęgi trzeciej. Hue hue. I to nie pierwszy raz, nie ostatni. 
~Lisu

9 comments:

  1. Kocham Cieeeeeeeeeee!!
    Takie miłe zaskoczenie z rana. :D (tak, jest 13, ale to dla mnie ranek)
    Tym razem historia opisywana z perspektywy Alexa. Ciekawie. Jestem bardzo ciekawa jego uczuć, które przez cały czas ukrywał. ;D
    Ale niech nic nie kombinuje! Walić tą Susan, niech jedzie obudzić Martina, który śni o psychiatryku. :D

    ReplyDelete
  2. Kyaa~! Miałam "małą" depresję po zakończeniu pierwszego sezonu (moja mama była..hmm.. nieco zdziwiona, kiedy w środku nocy wyszłam przed dom i zaczęłam ryczeć ;--; ), więc jestem na prawdę podjarana faktem powstania drugiej serii o, jakże wspaniałych, losach Martina i Alexa :D Trzymam kciuki za ich udany związek, a tobie, Lisu, weny, weny i jeszcze raz weny, żeby nowe rozdziały powstawały możliwie jak najszybciej ^^

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wow, kolejny stały czytelnik? ;o Czemu, ja się pytam, Wy się ujawniacie tak późno ;_; Gdybyś wiedziała, jaką motywację dają mi komentarze XD

      Delete
  3. Przez Ciebie jestem emocjonalnie niestabilna!
    Jednak mimo,że z moją banią jest coraz gorzej jestem w stanie Ci to wybaczyć ;D
    Rozumiem, że teraz rozdziały będą z perspektywy Alexa;3

    ReplyDelete
  4. Ja juz w takim razie nic nie rozumie XD ale cieszę się z drugiego sezonu, pesrpektywa Alexa wydaje sie kusząca.*Q*

    ReplyDelete
  5. Wow ...Dalszy ciąg ...Szok ...Tak to jest jak czyta się tylko tytuł, opis i status ...

    ReplyDelete
  6. Ummmm.... nie mam Zielonego pojęcia, czy to można nazwać byciem stałym czytelnikiem, ale dzisiaj w nocy pochlonelam cala pierwsza część maniakalnego.... A teraz zabieram się za druga.
    Czytalam juz wiele opowiadań i sama uważam się za dość dobra w kwestii pisania opowiadań. I większość z tego, co czytalam w internecie zostawała przeze mnie po rzuca na czasem po paru zdaniach... jestem niezwykle wymagająca czytelniczka, wiec bardzo rzadko daje rade znaleźć cos dla siebie.
    Twój styl pisania bardzo mi się spodobał. Błędy da zadkie, a kiedy da, to nie raza w oczy, z powodu tego, jak niewiele ich jest. Fabula jest interesująca, choć nieco zagmatwana (chwilami bardzo).
    Chce zauważyć, ze przyjmując pisanie z pierwszej osoby język, jakiego używasz zmienia się zależnie od charakteru postaci, której oczami przedstawiasz nam historie w danym momencie. TO BARDZO DOBRZE! To również jest sposób na lepsze zapoznanie nas z bohaterami!
    Podsumowując:
    1 bardzo podoba mi się styl pisania.
    2 niebanalna fabula, wciagajaca czytelnika.
    3 poprawność językowa! (chwała niebiosom).

    Ps. Przepraszam za brak polskich znaków w wielu słowach i błędy, ale pisze z telefonu.
    Pps. Zamierzam przeczytać wszystko co tu jest i zdobyć tabliczkę stałej czytelniczki. Skoro wreszcie znalazłam blog spełniający moje wymagania zamierzam z niego wycisnąć ile sie da.

    Przepraszam za taki wyczerpujący komentarz.....
    Pozdrawiam serdecznie i życzę, aby twoja pasja nigdy się w tobie nie wypaliła.
    Sayuri

    ReplyDelete
  7. Zajebiste, jak wszystko, pod czym zostawiam ten jeden i ten sam komentarz, abyś mnie pokochała <3

    ReplyDelete