22.4.14

VI: Emocjonalnie.

Dział: Zatracona osobowość. 
Numer rozdziału: 6
Gatunek: Yaoi



        Dzieli nas przepaść wąska, a zarazem odległa. Ten, kto w nią spojrzy, musi się w nią rzucić. To nadzwyczajny wyraz odwagi, jednak przydałoby się mieć przy sobie parę spadochronów. Z kolei gdy usiłuję powstrzymać swoje żądze... Nęci. Kusi uwodzicielsko. Niejako wabi, pociąga za niewidzialne sznurki, czyniąc mnie bezładną marionetką nieposiadającą prawa do decydowania o własnym losie. I wtedy... To łatwe. Dziecinnie łatwe.
        Tym razem jednak użyłem techniki zaskoczenia. Mimo jego nagłego wybuchu śmiechu wiedziałem, że w głębi duszy zdezorientował się kompletnie i nie był w stanie odpowiedzieć czym innym niż ja sam. W pewnym sensie jego ciało cofało się do czasów dzieciństwa, w którym akcji odpowiada prosta reakcja: smutek - płacz, radość - śmiech, uderzenie - uderzenie. Może starzenie się oznacza, że stajesz się więźniem własnego ciała... Mimo to nadal nie miałem pojęcia, co skłoniło go do tego nagłego powrotu. 
        Czuję pustkę. Moje płuca znów potrzebują duszącego dymu. Sięgam do kieszeni i wyciągam kolejnego papierosa. Zapalam. Gdybym był Orfeuszem, zapewne odwróciłbym się teraz. Jednak nie ten los jest mi dany, nie tym razem.
        Patrząc w dalszą czy bliższą przeszłość ostatnie kilka lat spędziłem bawiąc się z ludźmi różnego pokroju i rangi bez jakichkolwiek zobowiązań. Życie dotąd było beztroską zabawą, w której nie było miejsca na dorosłość, dojrzałość i konsekwencje. Oczarowywałem, rozczarowywałem. Odniosłem w tej chwili wrażenie, że mam przed sobą całe swoje życie jak na dłoni. Cóż za kłamstwo od początku do końca! Nic już nie było warte, bo było skończone. Życie leżało przede mną zamknięte, zawiązane jak worek, a przecież wszystko, co się w nim znajdowało, było niedokończone. Przez moment zapragnąłem je osądzić. Przyznać, że to było piękne życie. Ale nie można było tego osądzić, to był zaledwie szkic życia. Przez cały czas wystawiałem tylko weksle na wieczność, niczego nie rozumiejąc. 
        Toczy się we mnie walka tego, co godne pochwały z tym, co zasługuje na pochwałę. Ta bezsilność... Zaciągam się papierosem tak, by poczuć kłębiący się dym, który rozchodzi się wewnątrz moich płuc niczym antidotum na życie. Sprawiał mi przyjemność, ale nie zaspakajał. Zupełnie niczym... 
        Pożałowałem zanim to zrobiłem. Krótki ułamek sekundy. "Tylko na moment, krótki moment" - pomyślałem. - "Ta chwila nic nie zmieni, a ja...". Poddałem się. Odchyliłem lekko głowę do tyłu i spojrzałem w jego stronę. On... To niemożliwe. On wtedy...


~~*~~



2 comments:

  1. Kolejne niespodziewane zakończenie.xD I kolejny rozdział, który nie do końca zrozumiałam.(T_T) To chyba zbyt głębokie, jak na mój mózg ...

    ReplyDelete
  2. Lisu, Tsuki właśnie [ dopiero ] się skapnęła, że tu są linki do waszych Facebooków.xD Nie żeby coś, ale wyobrażałam sobie Ciebie jako taką bardziej buntowniczą.xD Zazdroszczę urody, weź mi ją oddaj.(T_T)

    ReplyDelete