11.1.14

Po prostu bądź

Dział: One shot
Numer rozdziału: -
Gatunek: Yuri



        Zło możesz zwalczyć tylko większym złem, jednak to nie prowadzi do uleczenia tego chorego świata. Zemstą za krzywdę jest wyrządzenie większej krzywdy. Doprowadzanie innych do płaczu sprawia Ci satysfakcję. Cieszy Cię cierpienie innych. Wmawiasz sobie, iż po prostu pocieszasz się faktem, że to nie Ty jesteś wówczas w najgorszej sytuacji. Ciężko jest pogodzić się z gorzką prawdą.
        Gdy widzę, jak cierpisz, uczucie, które się we mnie wyzwala, jest wyjątkowo ciężkie do zdefiniowania. Mam silną potrzebę czuć się lepszą od Ciebie pod każdym względem, z drugiej strony patrzenie na Twój ból sprawia, że sama momentalnie umieram. Ogarnia mnie wtedy pusta nicość, nie mam pojęcia, dokąd powinnam iść. Wokół mnie brak drogowskazów, a ja nie mam orientacji w terenie. Miewam często ochotę rzucić Ci się w ramiona, ale zdaję sobie sprawę z tego, że to będzie świadczyło o mojej niższości wobec Ciebie. Dlatego czekam. Czekam, aż sama to zrobisz, mimo że wiem, iż ten moment nigdy nie nadejdzie. Jesteśmy zbyt podobne.
        Czasem zastanawiam się, jak to wszystko znosisz. Podczas gdy ja, będąc osobą o silnej psychice wyję z bólu, chowając się głęboko w swoim wnętrzu, Ty zapewne jesteś w o wiele gorszym stanie. Mimo cierpienia również ukrywasz to w głębi, nie chcesz okazywać swoich słabości. Nie chcesz, żeby znowu patrzyli na Ciebie z góry niczym na kogoś o niższym stanie, kogoś, kto nawet nie zasługuje na spotkanie spojrzeń.
        Właściwie zdarza Ci się powiedzieć mi o kilka słów za dużo. Mówisz rzeczy, których nikt nigdy wcześniej z Twoich ust nie słyszał, z nadzieją, że odwdzięczę się tym samym. Ja jednak milczę. Zdecydowanie za bardzo chcesz mnie poznać, a ja nie potrafię uświadomić Ci tego, jak bardzo będziesz tego żałowała.
        Przemilczę wszelkie Twoje kłopoty, bo zwyczajnie nie potrafię Cię pocieszyć. Wiem, że jeśli zacznę głębiej się nad Tobą zastanawiać, prawdopodobnie rozpłynę się i również powiem o kilka słów za dużo. Czegoś się obawiam? Sama nie wiem.
        Dlatego nie lubię z Tobą pić. Słowa wypływają same, a ja nie mam nad nimi kontroli. Usiłujesz dowiedzieć się czegokolwiek na temat mojej mrocznej przeszłości, jednak ja palę za sobą wszystkie możliwe mosty, po których chciałabyś do mnie dojść. Nie pozwolę Ci. Nie dam Ci klucza do żadnej z bram, które chciałabyś przekroczyć. I, owszem, możesz próbować wspinać się po wysokim, kolczastym murze, jednak w końcu nadejdzie moment, w którym upadniesz.
        Często zastanawiam się, jak wielką wagę ma dla Ciebie słowo "kochać". Używasz go wyjątkowo rzadko, a ja tak lubię tego słuchać. Zdecydowanie mogłabyś karmić mnie częściej, ale to z Twojej perspektywy mogłoby świadczyć o Twojej niższości wobec mnie. Dlatego starasz się nie okazywać mi swoich uczuć.
        Mimo tego, że nasze zachowanie wobec siebie nawzajem jest tak oczywiste, nigdy nie powiedziałyśmy sobie szczerego "kocham". Wymienianie się głupimi, nic nie znaczącymi zdaniami wśród grona znajomych wszystkim wydaje się być jednym wielkim żartem. Zdajemy sobie sprawę z tego, co się dzieje, jednak nie jesteśmy w stanie o tym rozmawiać. Naprawdę sądzisz, że homoseksualizm to coś złego? Naprawdę masz zamiar cierpieć tylko dlatego, że boisz się opinii publicznej? Naprawdę będziesz to kryła w sobie do śmierci, bo obawiasz się tego, co ludzie mogą pomyśleć? Spójrz, jesteśmy naprawdę podobne.
        Gdybym kiedyś miała okazję się zabić, wcześniej zadzwoniłabym do Ciebie i powiedziała, jak bardzo Cię nienawidzę. Nie łudź się - nadal nie wiedziałabyś nic odnośnie do mojej przeszłości, nigdy Ci tego nie powiem. Mimo to wylałabym z siebie rzekę emocji i powiedziała, ile negatywnych emocji wniosłaś do mojego życia, jak wiele łez przez Ciebie przelałam i jak źle się czuję, gdy nie ma Cię obok. I, tak, to mogłoby świadczyć o mojej niższości wobec Ciebie. Potem jak najszybciej pozbawiłabym się życia, żebyś nie zdążyła przybiec do mnie i rzucić mi się w ramiona, co zdecydowanie świadczyłoby o Twojej niższości wobec mnie. To byłaby zbyt szczera wymiana uczuć między nami. Jestem pewna, że zdajesz sobie sprawę, że taka sytuacja nigdy nie będzie miała miejsca.
        Gdybyś kiedyś zdobyła się na szczerość i postanowiła publicznie okazać mi swoje uczucia, prawdopodobnie czułabym się winna. Wiem, jak wrażliwa jesteś w środku. Nie minąłby dzień, a już zaszyłabyś się w swojej ciemnej klitce, nie chcąc pokazać się światu, na którego językach właśnie się znalazłyśmy. Wiedziałabyś, że czuję się tak samo.
        Wiesz, co jest najgorsze? Że myślimy w podobny sposób. Dlatego jeśli nadal nie doszłaś do podobnych wniosków, zrobisz to w najbliższym czasie. Poczujesz się wtedy tak, jak ja.
        Byłaś kiedyś uzależniona od czegoś, co niszczy Ci zdrowie i psychikę? Zdecydowanie mnie niszczysz. Pożerasz mnie od środka, nie mam pojęcia, co ze sobą zrobić. Sprawiasz, że umieram i odżywam jednocześnie. Jesteś moim osobistym katharsis. Myślę, że z Tobą jest podobnie. Wiem, że żadna z nas nigdy tego nie okaże.
        Lubię momenty, w których rozmawiamy o facetach. Każda z nas stara się być "normalna" i w zasadzie coś w tym jest. Może i ciągnie nas do chłopaków, ale... Odnoszę wrażenie, że to właśnie heteroseksualizm nie jest normalny. Mogłabym rozmawiać z Tobą o wszystkich głupotach, zachowywać się jak totalna idiotka, nie przejmować się tym, co ktoś pomyśli, jeśli usłyszy. Ale czasem mam po prostu nieodpartą chęć podejść do Ciebie, przytulić Cię i nigdy więcej nie wypuścić Cię z rąk. Uwięzić Cię niczym ptaka w klatce. Nie mogę znieść myśli, że nie mogłabyś być moja. Mogłabyś. Gdybym ja tego chciała i gdybyś Ty również miała na to ochotę. Problem leży w tym, że te warunki już dawno zostały spełnione. Czego się obawiamy?
        Zastanawiam się czasami, czy gdybyśmy spotykały się potajemnie, ludzie odkryliby naszą tajemnicę. Zdaję sobie sprawę z tego, że któregoś dnia coś po prostu w nas pęknie i nie będziemy w stanie wytrzymać bez siebie krótkiej chwili. Jeżeli myślisz o mnie tak często, jak ja o Tobie... szczerze Ci współczuję.
        Często mam fantazje seksualne. Wyobrażam sobie Ciebie zupełnie bezbronną. Leżysz naga na chłodnym łóżku i wyciągasz dłonie w moim kierunku. Nie musisz mówić, że mnie chcesz, upewniłam się. Widzę to. Nie musisz się uśmiechać, żebym wiedziała, jak bardzo jest Ci przyjemnie.
        Mimo że doskonale zdaję sobie sprawę z potencjalnych konsekwencji, zawsze będę na Ciebie czekać. Niezależnie od wszystkiego - będę żyć nadzieją, że kiedyś po prostu zjawisz się w najmniej oczekiwanym momencie i wyrzucisz z siebie wszystko, co leży Ci na sercu. Nie bój się, niemożliwym jest, że uznam Cię za osobę gorszą od siebie. Mam ochotę poznać Cię tak, jak Ty chciałabyś poznać mnie. Na szczęście znalazłam na to złoty środek. Kierując się swoimi uczuciami, jestem w stanie poznać Twoje. By móc poznać Ciebie, usiłuję skupić się na sobie. Nieskończone są granice naszego podobieństwa. Czasem przeraża mnie to, że możesz myśleć w taki sposób, jak ja. Boję się własnych myśli i nie chcę, żebyś miała podobne. Trzeba je wypleniać zanim się pojawią, inaczej wyrządzają nieuleczalną szkodę. Zrozumiesz.

       Wystarczy, że kiedyś po prostu zostawisz mi anonimowy list i wszystko w nim napiszesz. Powiesz mi to, o czym boisz się mówić. Będę pewna, że jest od Ciebie, jednak obydwie zdecydujemy, że nie będziemy o tym rozmawiać. Wtedy ja dam Ci odpowiedź, żebyś mogła się upewnić. To będzie koniec kłamstw i oszukiwania samych siebie. Poczujesz coś, czego dotąd nie znałaś. Do ostatniego momentu będziesz bała się zaryzykować, jednak w końcu do tego dojdzie. Nie uchronisz się przed tym. Ale teraz... Po prostu bądź. 



~~*~~



2 comments:

  1. Dość rzadko spotykanym wybiegiem(a przynajmniej ja nieczęsto się z tym spotykam) jest zwracanie się bezpośrednio do mnie...(Chyba tak to można określić). Tym bardziej w tak ''odważnym'' opowiadaniu. :D Duży plus za to. :p

    ReplyDelete
  2. Szkoda że to tylko wymyśliłaś.

    ReplyDelete