11.8.13

Heavy Blood.

Dział: One Shot
Numer rozdziału: - 
Gatunek: Yaoi



- Hej, Meraya-san! Pozwól, proszę, na moment! - usłyszał wnet donośny damski głos dochodzący z pokoju wychowawców. 
- Dzień dobry, Yume-sensei. - uśmiechnął się, przekraczając próg pomieszczenia.
- Mógłbyś jeszcze raz podać mi swoje dane? - zapytała, nasuwając na nos okulary. - Wybacz, muszę je odbierać co wrzesień, aby upewnić się odnośnie miejsca zameldowania czy też...
- Rozumiem, Yume-sensei. - odpowiedział stanowczo. - Meraya Utsuki, 19.07.94 Tokio, St. Louis Street 27/4 Meguro. 
- Dziękuję. - odparła, zwinnie notując wszystkie informacje piórem. - Zostajesz w pokoju z Setori-san?
- Tak... - westchnął z niechęcią. 
- Ciekawe, że osoby o tak odmiennych charakterach potrafią wytrzymać ze sobą pod jednym dachem. - uśmiechnęła się. 
        Utsuki był wysokim brunetem o oliwkowych oczach. Miał prosty, dość długi nos i wątłe usta. Jego karnacja była niemalże nieskazitelnie biała. Spojrzenie miał wyjątkowo pewne siebie i uparte. Sprawiał wrażenie bardzo dojrzałej osoby. Posiadał cechy przywódcze, miał wrodzoną, szczerą otwartość oraz szacunek i empatię w stosunku do innych. Mimo to był również sarkastyczny, czasem wręcz niemiły, dla ludzi, których uważał za gorszych od siebie. Wbrew pozorom znalazło się takowych bardzo wiele. Na pierwszy rzut oka nie było to widoczne, jednak pod maską ideału krył się egoistyczny cham. 
        Otworzył drzwi dwuosobowego pokoju nr 204 i powoli przekroczył próg. Ani żywej duszy. Odetchnął z ulgą i uśmiechnął się złośliwie. Wziął z półki partyturę jednego z koncertów skrzypcowych Wieniawskiego i zaczął analizować utwór. Pogrążywszy się w licznych rubatach i ritenutach niemalże nie zauważył wbiegającego współlokatora. 
- Tsuki-chaaaaaaaaaaaaaan! - wrzasnął Rai w samym progu, po czym rzucił się na niego, jednak po krótkiej chwili został zrzucony na ziemię i zmiażdżony stopą Merayi. 
- Mówiłem ci już, żebyś mnie tak nie nazywał, Setori. - odparł wyjątkowo aroganckim tonem. 
- Tsuki-chan... - zaczął słodkim głosem małej dziewczynki. - Mój profesor był dzisiaj dla mnie niemiły...
- Dziwne. Nie ćwiczyłeś cały rok szkolny, czemu spodziewał się, że będziesz to robił w wakacje? - spytał ironicznie. 
        Rai Setori był niskim, wychudzonym wiolonczelistą o karmelowych włosach, ciemnej karnacji i kontrastujących nienaturalnie jasno-niebieskich oczach. Nie sprawdzał się w żadnej dyscyplinie sportowej, nie umiał gotować, miał dziurawe ręce i psuł absolutnie wszystko, czego się dotknął. Był roztrzepany, beztroski i dziecinny. Jednak mimo to wiele osób twierdziło, że emanuje wyjątkową słodkością. 
- Tsuki-chan, jest ledwo co po rozpoczęciu roku... - zaczął, używając na Merayi swojej dziewczęcej charyzmy. - Może skoczymy na piwo?
- Wyrzucą cię z bursy, jak nas złapią. - odparł Utsuki z nutką chorego entuzjazmu w głosie, jakoby faktycznie mieli go wywalić. 
- A ciebie to nie? - spytał niewinnie Satori. 
- Nie. - rzucił krótko, po czym gwałtownie złapał towarzysza za ramię, popchnął w kierunku drzwi i wyszli. 
        Malutki sklepik spożywczy znajdował się w tej samej przecznicy tuż za rogiem. Jako że kasjerka była przychylna i nie wymagała dowodu, bez problemu zdobyli łup. 
- Tsuki, proponuję zamknąć się w jednej z sal w budynku muzycznym. - zaproponował szatyn. - Tak będzie bezpieczniej. 
        Utsuki skinął głową na znak aprobaty. Zapakowali w kostkę Setoriego sześć puszek i dwie czyste, po czym ruszyli w kierunku szkoły. 
- I co się tak cieszysz? Nigdy piwa nie piłeś? - spytał Meraya widząc złowieszczy uśmieszek Raia. 
- Nie, nie. To nie to. - chichotał. - Poproszę klucz do 130, wujaszku!
        Wujaszek z portierni budynku muzycznego posłusznie wziął dokument od szatyna, po czym wręczył mu leżący pod blatem klucz. 
- Tylko zostaw grzejnik na trójce! - rzucił wujaszek, gdy opuszczali pomieszczenie. 
        Utsuki nie miał umiaru. Nie minęło pół godziny, a czysta i kilka puszek leżało już pozbawionych zawartości. Alkohol na bieżąco uderzał mu do głowy, jednak ignorował to. Rai z zaciekawieniem patrzył na obsuwającego się z fortepianu pijanego Merayę. Sam zaś wypił jedynie dwa piwa. Uśmiechnął się. Szybkim ruchem ręki zerwał białe firany z żabek. "Zasnął..." - pomyślał. 
        Dwie godziny w zupełności wystarczyły, aby Utsuki mógł spokojnie się wyspać i wytrzeźwieć. Powoli otwierał powieki, jednocześnie mrugając nimi bardzo szybko. Początkowo obraz był kompletnie zamglony, a jego głowa pulsowała z każdej strony. Niespodziewanie...
- Gdzie ja... Setori?! - wystraszył się. 
        Leżał na środku sali zupełnie nagi, jego ubrania były porozrzucane po całej sali. Nerwowo szarpnął ręką, usiłując się podnieść, jednak nie mógł się uwolnić. 
- Tsuki-chan... - szepnął powoli zbliżający się do niego Rai. - Oszczędzaj siły...
        Meraya rzucał się gwałtownie po podłodze, próbując zakryć swoje ciało, jednak wszystko na nic. Zauważył, że jego nogi i ręce są mocno zawiązane pozostałościami po firanie do fortepianu. Węzły były zbyt silne, jednak nie poddawał się. Setori przyglądał się całej sytuacji z szerokim uśmiechem. 
- Nie chce mi się czekać. - rzucił Rai z arogancją. - Wybacz, Meraya. 
        Pochylił się nad ofiarą i zaczął ssać główkę jego członka. 
- Setori, kurwa!!! - wrzasnął Utsuki, szarpiąc się z węzłami. Rai ignorował to, nie przeszkadzał sobie i nadal go pieścił. 
- Seto...
        Setori odsunął się w ostatniej chwili. Obserwował, jak po udach bruneta spływają strugi spermy. 
- A widzisz? Jednak ci się podoba. - oznajmił z uśmiechem. 
- Setori, kurwa, rozwiąż mnie! - krzyknął. - Mam dość twoich chorych gierek!
- Spokojnie, im szybciej dasz mi to, czego chcę, tym prędzej cię rozwiążę. - wyszczerzył się złośliwie. 
- Nie łudź się!
- Jak wolisz. 
        Rai powoli podniósł się z podłogi i podszedł od drugiej strony do fortepianu. Zwinnie rozmontował kilka strun i wyjął je spod klapy. Stanął nad brunetem i momentalnie z całej siły strzelił nimi niczym z bicza po nagim ciele Merayi. 
- Ał... Kurwa... - syknął z bólu. - Setori, pojebało cię... Co ty chcesz mi zrobić...
        Rai ponownie pochylił się nad brunetem. Przesunął językiem po jego udach, liżąc krew mieszającą się ze spermą. Zachichotał. 
- Smakujesz mi, Utsuki. Poza tym... - szepnął. - Poza tym teraz zostało mi już tylko... Co, Meraya, przestań, co ty?!
        Brunet szybkim ruchem zerwał węzły. Po jego nadgarstkach zaczęła toczyć się ciemnorubinowa krew. Popchnął Raia z całej siły na kaloryfer. Uderzył tak mocno, że z jego czoła również zaczęła spływać krew. 
- Zabiję cię zaraz. - rzucił krótko i stanowczo Meraya. Jednak po chwili zawahał się. Jego członek nadal pulsował. Setori leżał zakrwawiony w rogu sali i nie dawał oznak życia. Utsuki chwycił go za nogi i przeciągnął na środek sali. 
- Tsuki... - westchnął Rai. 
- Oszczędzaj siły. - zaśmiał się brunet. 
        Jednym, szybkim ruchem rozsunął jego kolana do tego stopnia, że jedno z nich uległo złamaniu. 
- Kurwa...! - wrzasnął szatyn, dławiąc się krwią. 
        Meraya zaśmiał się i splunął mu w twarz. Po chwili niespodziewanie i bez ostrzeżenia wszedł w niego bez zbędnych czynności, mocno i do końca. Wbił paznokcie w jego członka i obserwował, jak spływa z niego kolejna struga ciemnej krwi. Opuścił jego ciało i pochylił się nad nim, nasłuchując bicia serca. Stawało się coraz wolniejsze i wolniejsze, aż w końcu zamilkło. Utsuki spojrzał na niego niemrawo. Zaśmiał się panicznie. Odsunął się od ofiary i rozejrzał się wokół. Otarł swoją krew jego ubraniami, ubrał się i uciekł. 





2 comments:

  1. To było boskie.Po raz pierwszy czytam takie yaoi.
    Najlepsza była ta zmiana akcji.
    Ale jak dla mnie można by bardziej rozbudować sceny tortury lub sam koniec tego opowiadanka.

    ReplyDelete