12.9.16

Nie jestem uke

Dział: One shot
Numer rozdziału: -
Gatunek: Yaoi



Sora, że krótko, ale pisanie na tablecie jest do bani. Dzięki, Naru, za "inspirację".
___________________________________


                    Obracałem w palcach kawałek miękkiego materiału oderwanego chwilę wcześniej od saszetki z herbatą. Obserwowałem kłębiaste obłoki w kolorze karmazynu unoszące się wokół torebki. Nadawały smak, kolor, nadawały sens, jednak nie miały prawa istnieć bez wrzącej, parującej wody, pozwalającej im wykorzystać swoje możliwości. Pragnąłem być niczym ta ciecz - otwierać drogi tym, którzy sami zdają sobie sprawę ze swej bezradności. 
                    Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk szumiącego starego telewizora. Był to jeden z tych modeli, który siłą rzeczy wypruwałby ci flaki, a bębenki w uszach czynił nadwrażliwymi, dopóki nie przejąłbyś inicjatywy w tym jego głośnym monologu i nie przestawił litościwie anteny nieco dalej. Ale nie mogłem pozwolić, aby ktokolwiek mną pomiatał, nie byłem przecież z tych, którym dane jest się dostosować. Wyłączyłem skurwysyna.
                      Moją uwagę przyciągnęły paznokcie. Podniszczone, starte i połamane, a tego widoku znieść nie byłem w stanie. Czułem, jak narasta we mnie uczucie histerii. Nie czekając aż stan się pogorszy, wziąłem sprawy w swoje ręce, wyjąłem z kieszeni paczkę papierosów i pogrążyłem się w tym, odpalając jednego z nich. Stanąłem przed lustrem w korytarzu i rzuciłem sam sobie spojrzenie skurwiela, którego nie obchodzą połamane paznokcie, który nie kontempluje swojego życia nad kubkiem herbaty. Herbaty? Powinienem był nalać sobie szkockiej, zapalić cygaro i obejrzeć dobry film pornograficzny na czas, gdy moja luba przebywa w delegacji.
                    Ostatnimi czasy często się kłóciliśmy. Nie mogliśmy dojść do porozumienia nawet w kwestiach niezwiązanych bezpośrednio z obydwojgiem z nas. Zmuszała mnie do podjęcia ciężkiej pracy fizycznej, dopóki rynek nie zaoferuje mi czegoś ciekawszego. Wyrzucała, że jestem zbyt chudy, choć za jej namową regularnie odwiedzałem siłownię już od dłuższego czasu. Początkowo postanowiłem pójść jej na rękę i dorabiałem tam miesiąc czy dwa. Krzyczała, bo zrezygnowałem, wrzeszczała, kiedy nie potrafiłem podać żadnych argumentów. Nazywała babą i twierdziła, że ma większe jaja niż ja.
                    Zakrztusiłem się dymem papierosowym i w jednej chwili zwróciłem alkohol, który przed chwilą zdecydowałem się wypić na zasadzie "do dna". Cóż za marnotrawstwo. Kochałem ten gorzko-kwaśny smak, który po większej ilości wprowadzał mnie w stan kompletnej błogości. Nalałem sobie więc kolejny kieliszek. Zanim jednak dostąpiłem zaszczytu, rzuciłem okiem na te wymiociny zalegające w samym środku salonu. Kim niby byłem, żeby bawić się w sprzątanie tego? Mimo wszystko chciałem uniknąć smrodu, jaki lada chwila uraczyłby mnie swoją obecnością. Chwyciłem więc pierwsze lepsze papierowe ręczniki i wytarłem niedbale plamę rzygowin. Dowodów z miejsca zbrodni pozbyłem się wyrzucając je do kosza na śmieci. Moją uwagę przykuła wówczas sterta słodyczy zalegająca w śmietniku. Kiedy zauważyłem, jak mój wzrok się rozjaśnia, skarciłem sam siebie w myślach za tego typu poczynania. Później także uległem słabości, gdyż zlapałem w końcu za mopa i - skonsternowany obecnością wymiotów na wyciągnięcie ręki - wyszorowałem podłogi w całym mieszkaniu na błysk.
                    Pomyślałem wówczas o sobie jak o śmieciu. Dlaczego się tak potraktowałem? Daleko mi przecież do pedanta, który źle się czuje w brudnym otoczeniu. Włączyłem porno, żeby sobie ulżyć. Azjatki mi nie odpowiadały, kobiety w wieku dojrzałym także, dopiero po chwili poszukiwań trafiłem na dziewczynę o wyjątkowo różowych policzkach, alabastrowej cerze i błyszczących czarnych włosach. Rozłożyłem się na sofie i, nie odwracając wzroku od komputera, odstawiłem kieliszek na stojący nieopodal stolik. Bez skrupułów i z szyderczym wręcz uśmiechem na twarzy wsunąłem dłoń w spodnie i czekałem na rozwój akcji.
                      Być może nie był to dobry wieczór na oglądanie porno. Albo wybrałem nieodpowiedni film. Nie miałem jednak ochoty podnosić się i szukać kolejnego, więc czekałem cierpliwie do końca, nieudolnie pieszcząc miękkiego członka, który, podobnie jak ja, nie miał zamiaru wstawać.
                         Dopiero po dłuższej chwili zorientowałem się, jak wielkim błędem jest niezaglądanie do tagów. Zaskoczyło mnie to. Wprawiło w zakłopotanie i obrzydziło. Shemale. Coś, czego nie mogłem znieść. Zaczęło mnie zbierać na wymioty, kiedy uzmysłowiłem sobie, ile takich przemierza w ukryciu ulice moich miast. Nie spostrzegłem jednak, jak szybko zaczęła poruszać się moja ręka i jak mocno stwardniał mój penis, kiedy przed moimi oczyma zaczęła rozgrywać się scena ostrego seksu. Wydawało się, że nie jestem w stanie tego przerwać, ale okazałem się być wystarczająco silny. Szybkim ruchem dłoni wyłączyłem okropny film. Do głowy zaczęły napływać mi te wszystkie obrazy przypominające o mojej patologicznej przeszłości. Wieczory, podczas których siedziałem w samej koszulce i majtkach i piłowałem paznokcie. Wtedy on wracał z pracy wiedząc, że obiad już na niego czeka. Zaskakiwał prezentami w postaci masła orzechowego albo wielkiej czekolady. Nawet rzucił palenie, bo wiedział, że nienawidzę tego zapachu. Byłem niedojrzałym idiotą, któremu poprzestawiało się w głowie. Obiecałem sobie nigdy nie wracać do tego, kim byłem kiedyś. Zapomnieć o czymś, co nie było prawdziwe. Wziąć się w garść i pokazać, kto tu jest facetem. Tępić tych, którzy odstają. Wiedziałem, ze teraz jestem sobą, mężczyzną, który żuje pszczoły, jada krwiste steki, wdaje się w uliczne bójki i pali jak smok. To była siła i prawdziwa odwaga. Uśmiechnąłem się sam do siebie. Chyba w końcu zaczynałem pojmować. Dolałem sobie alkoholu i zacząłem szukać innego, tym razem zdrowego filmu.

1 comment: