23.5.16

Wiedza daje wolność

Dział: Romeo & Julian
Numer rozdziału: 6
Gatunek: Yaoi



oczekuję pomysłów na tzw. luźny post/vlog o niczym z Waszej strony
wiem, że zawsze olewacie moje prośby i teraz pewnie też tak będzie
ale no kurwa no
________________________________

                    Miejsce, do jakiego wówczas trafiłem, zdawało się być taką speluną, w której nie liczysz nawet na ciepłą wodę, tylko zastanawiasz się, czy tego wieczora choć kropla cieczy spadnie z kranu. Poobdzierane garażowe kanapy i stary aneks kuchenny ze spróchniałego drewna mogłyby w zasadzie przywodzić na myśl kanciapę wiecznie pijanego punka, ale wbrew pozorom miejsce zdawało się być wyjątkowo bezpieczne. W powietrzu unosił się zapach palonego tytoniu i świeżo wypranych ubrań. Zmrużyłem oczy. Wszystko było tak proste i nieskomplikowane, że miałem ochotę zostać tam na zawsze i już nigdy nie mieć do czynienia z absurdalnymi wymysłami i wynalazkami ludzi. 
                    Kruk siedział po drugiej stronie stołu, palił papierosa i kontynuował czytanie książki. Moja obecność wydawała się ani trochę mu nie przeszkadzać. Byłem zadziwiony faktem, że zaoferował mi dach nad głową "na czas, dopóki sprawy się nie uspokoją". Pomyślałem wówczas, iż mężczyzna musiał również przejść przez niezłe bagno. Albo był cholernie dobrym człowiekiem. 
— Podoba mi się tu — odparłem, wpatrując się w sufit. Był nieco pożółkły. Ze ścian gdzieniegdzie schodziły płaty brudnej farby. Kruk podniósł wzrok znad książki.
— Przyjmuję wyrazy wdzięczności — odpowiedział. — Ale wystarczy podziękować. 
— Mówię poważnie — wyjąkałem. — Jest tu coś, co w pewien sposób mnie...
                    Zamyśliłem się, szukając w głowie odpowiedniego słowa. Kruk patrzył na mnie w milczeniu zmęczonymi szarymi oczyma i delektował się smakiem papierosa. Cierpliwie czekał, aż dokończę myśl. 
— ....uspokaja — dokończyłem, uśmiechając się lekko. 
— Masz na myśli atmosferę, jaką tworzą te starocie, co nie? — wymamrotał niewyraźnie, nie wyjmując papierosa z ust. — Wbrew pozorom przywiązuję dużą uwagę do miejsca, do którego każdego wieczora będę wracał. Początkowo chciałem urządzić mieszkanie w zwyczajnym miejskim stylu, ale czułbym się tam jakoś... zwyczajnie. 
— A czy nie o to chodzi, Kruku? — zapytałem. — Jakie uczucia ma wywoływać miejsce, w jakim się znajdujesz? 
— Zauważ różnicę między spokojem a rutyną — powiedział cicho. — Poza tym nie czułbym się dobrze, gdyby moje mieszkanie wyglądało tak jak większość mieszkań w tym mieście. Nie mam tu na myśli jakiegoś fanatyzmu, obsesji na punkcie swojej specyficzności, kompletnie nie. W zasadzie nie jestem pewien, czy potrafię wyjaśnić to, co mam na myśli. 
— Daj spokój — zaśmiałem się. — Przyjąłem. 
                     Pomyśleć, że kilka godzin wcześniej moje życie zostało kompletnie zrujnowane, a teraz siedziałem tu, w obdartej miejscówce obcego mi człowieka i rozmawiałem z nim o wystroju wnętrz. Doskonale rozumiałem, dlaczego ulokował się w takim miejscu. Ono po prostu dawało złudzenie bycia w zupełnie innym świecie, takiego oderwania, o którym marzy chyba każdy z nas, ale na które z różnych przyczyn nie może sobie pozwolić. Nie istniał już zgiełk miasta i szum samochodów, tu trzeszczały tylko rury drapane ostrymi pazurami szczurów, a zamiast przejmować się, czy w najbliższej knajpie dostaniemy wystarczająco stare wino, jedynym problemem był brak papieru toaletowego, ale w zasadzie nikogo to nie obchodziło. I mimo rudery, w jakiej wówczas zalegaliśmy, nigdy nie posądziłbym Kruka o mieszkanie w takim miejscu. Był czysty i zadbany, miał dokładnie uprasowane ubranie i sprawiał wrażenie wykształconego człowieka, który trochę ukrywa się z tym, co myśli na temat świata. 
— Coś cię zaciekawiło w moich włosach? — zapytał nagle. — Gapisz się na nie bez przerwy od dobrych paru minut. 
— Były dobrym obiektem, żeby zawiesić na nich wzrok, tylko tyle — odparłem i machnąłem ręką. Uśmiechnął się lekko. 
— Co masz zamiar zrobić? — spytał.
                     Doskonale wiedziałem, co ma na myśli. Po prostu ubrał to nieco delikatniej w słowa, żeby mnie nie spłoszyć. Nie mógł przecież zapytać wprost, czy nie mam czasem zamiaru wylecieć przez okno tej nocy. 
— W zasadzie chciałem zapytać o to samo — westchnąłem. — Strzelam, że masz jakiś powód, dla którego mnie tu przechowujesz. Nie jest mi na rękę korzystanie z czyjejś dobroci, ale z drugiej strony powinienem dziękować ci za to na kolanach, nie mam przecież się gdzie podziać. I jesteś jedyną osobą, którą mogę poprosić o radę. Więc, Kruku... Co powinienem teraz zrobić? 
                     Zmrużył oczy i odwrócił wzrok. Zapalił kolejnego papierosa. Po trzecim przestałem liczyć. Przegryzłem wargę. 
— Jak bardzo jesteś świadom tego, co dzieje się na świecie? — spytał. 
— Co masz na myśli? Politykę? Ekonomię? Rozwój cywilizacji? Jestem chyba na tym samym etapie, co przeciętny obywatel — odparłem. 
— Sformułuję to pytanie inaczej — powiedział. — Jak sądzisz, ludzie są dobrzy czy źli?
— Źli — odpowiedziałem bez zastanowienia. Była to dla mnie niezłamana prawda, której nie mogły negować żadne argumenty. 
— Zła odpowiedź — rzucił krótko. Wytrzeszczyłem oczy. Wyglądał na przekonanego o swoich racjach. — Co mogę mieć na myśli?
— Zapewne, że... rodzą się dobrzy i później się psują — odpowiedziałem po dłuższym namyśle. 
— Dokładnie tak jak mówisz — odparł. — Spójrz tylko. Gdybym wyszedł teraz na zewnątrz i wpieprzył jakiemuś kolesiowi, tamten prawdopodobnie wyżyłby się na tobie psychicznie, jeśli minąłbyś go chwilę później. Z kolei gdyby znalazł zgubioną przez ciebie stówę, a ja chwilę wcześniej posprzątałbym gówno po jego psie, biegłby ze łzami szczęścia w oczach, żeby oddać ci ten hajs. Emocje są przekazywane. Widziałeś kiedyś rocznego dzieciaka, który boi się wielkiego psa? Wiesz, on nie ma jeszcze wpojonych tych wszystkich rodzajów stereotypowego myślenia, on jeszcze na nikim się nie przejechał i jeszcze nie doszedł do dziwnej życiowej "prawdy" głoszącej, że nie opłaca się być dobrym, bo cię wykorzystają.
— Do czego zmierzasz, Kruku? — zapytałem zniecierpliwiony, choć dotychczas wpatrywałem się w niego jak zaczarowany.
— Wiedza daje wolność — powiedział. — Im bardziej staniesz się świadomy tego, co cię otacza, tym łatwiej będzie ci funkcjonować w tym zepsutym społeczeństwie. 
— Masz na myśli swego rodzaju poddanie się? Rezygnację, dopasowanie...? — spytałem. 
— Kompletnie nie — odrzekł. — Przeanalizuj to, co ci powiedziałem. Być może ciężko ci zrozumieć, że jesteś bez winy, skoro miliony są przeciw tobie, ale... Po prostu staraj się patrzeć obiektywnie. 
                    Kruk powiedział mi coś, co mój umysł nie do końca chciał przyjąć. Z jednej strony jego myśli zdawały się być banalne i oczywiste, ale z drugiej - nie myślałem nigdy o ludziach w taki sposób. Dotychczas denerwowali mnie albo wzbudzali strach. Po rozmowie z Krukiem zacząłem w pozytywny sposób im współczuć. Zrobiło mi się ich strasznie żal, że skreślili mnie z listy normalnych ludzi tylko dlatego, że jakieś moje zachowanie nie wydawało im się moralne. A o wiele bardziej niemoralnym czynem było wykluczenie mnie ze społeczeństwa. Choć, zważywszy na to, że wszystko zależało od punktu widzenia, a wszelkie dotyczące nas schematy i zachowania zostały stworzone również przez ludzi, wszystko sprawiało wrażenie absurdalnego chaosu, choć brzmiało początkowo na logiczne i dokładnie uporządkowane. 
— Mam trzęsienie głowy — odparłem, kończąc kolejną herbatę. 
                    Tym razem nie odpowiedział. Pochłonęła go lektura i zapomniał o bożym świecie. Znów ignorował moje towarzystwo. Ale nie czułem się ani odrzucony, ani nieakceptowany. Oddychałem płytko próbując zapomnieć o niepokoju i lęku, jaki został zasiany w moim sercu. Marzyłem o tym, aby już nigdy nie musieć wynurzać się z tej zniszczonej rudery gdzieś na przedmieściach. Musiałem cieszyć się ostatnimi chwilami spokoju, bo już niedługo los planował uzmysłowić mi, że zawsze może być jeszcze gorzej. 


2 comments:

  1. Smutne ma życie ten Alan... zobaczymy czy coś się zmieni.
    Powiedz mi jedno... Twoje postaci często są... takie właśnie jak Alan, oziębłe, ignoranckie, aroganckie itp... czy one nie są przypadkiem odzwierciedleniem Ciebie?
    Jeśli chodzi o rozdział to fakt, te prawdy życiowe, które przekazał Kruk Alanowi są banalne, ale nie da się zaprzeczyć, że są ważne i każdy powinien je znać.
    No cóż... rozdział ciekawy, tak jak i poprzednie.
    Nadal jednak nie mogę znaleźć powiązania tytułu z całym opowiadaniem.Idę szukać tego dalej.

    ReplyDelete
  2. omg a co z szefem Grace za pięknie sie zrobiło. Człowiek statczny no zobaczymy co dalej z tego wyniknie :3

    ReplyDelete