19.5.16

Rola kochanka

Dział: Romeo & Julian
Numer rozdziału: 3
Gatunek: Yaoi



ubolewam nad faktem, że moje czytelniczki w wieku 13-17 płaczą, że nikt nie gwałci ich po autobusach
ps chodzi mi po głowie nagranie vloga znów, ale nie mam pomysłu
_________________________________________________

               Grace w takim stanie rzeczy nie pokusiła się nawet, by u mnie przenocować. Przyczyny były dość oczywiste. Wolała wieczorem wracać do siebie przez pół zakorkowanego miasta i przyjechać ponownie rano, byśmy wspólnie przygotowali obiad dla jej szefa niż spędzić noc w jednym łóżku ze mną. A podobno byliśmy parą od roku. Czy naprawdę aż tak spieprzyłem sprawę, rozwalając umywalkę w gabinecie lekarskim? A może nie o to chodziło i powinienem był się domyślić? Zaczynałem się w zasadzie coraz bardziej cieszyć swoją nową orientacją. 
                    Wyjątkowo lubiłem swoje mieszkanie. Było schludne i całkiem przestronne, a w powietrzu unosił się zapach palonej kawy. Uwielbiałem swoje pełne rutyny poranki. Codziennie wstawałem o tej samej godzinie, wyciągałem gazetę ze skrzynki na listy, jednocześnie wstawiając wodę, odsłaniałem zasłony w kuchni. Lubiłem mieszkać sam. Czasem co prawda czułem, że czegoś mi brakuje, ale potrzeba ta nie była na tyle silna, by cokolwiek zmieniać. Kiedy zaczynałem chodzić z Grace, raz na jakiś czas wspominała coś o wspólnym mieszkaniu. Zawsze zmieniałem temat. W tym przypadku argument "chyba jestem introwertykiem" zdecydowanie by nie wystarczył. Nie mogłem przecież powiedzieć kobiecie, że potrzebuję paru chwil samotności. One źle reagowały na tego typu kwestie lub, ich zdaniem - sugestie. 
                    Na obiad miał być kurczak w sosie własnym. Sprawdziłem raz jeszcze, czy aby na pewno mam wszystkie składniki. W kwestiach kulinarnych na szczęście nie zdarzały mi się takie wpadki jak w pozostałych dziedzinach życia. Zastanawiałem się jakim cudem nie mam jeszcze gromadki bachorów na utrzymaniu i ostatniej babki na sumieniu. Cóż, mogłem się tylko cieszyć. 
                    Gdy tylko pojawiła się Grace, atmosfera w mieszkaniu gwałtownie oziębła. Dziewczyna była już nie tylko wściekła, ale także zestresowana naszymi planami na popołudnie. W rezultacie krzyków i awantur nie było końca. Wolałem, kiedy milczała, ale obawiałem się jej o tym mówić. Kończyły mi się chęci na naprawianie tego związku. Wiedziałem, że sporo spieprzyłem, ale nie miałem ochoty się zmieniać. Uznałem, iż lepszym wyjściem będzie, jeśli Grace znajdzie sobie po prostu kogoś innego. Mimo wszystko nie chciałem z nią o tym rozmawiać przed naszym spotkaniem z szefem. Nadal były szanse, że rozmowa się powiedzie, a szczęśliwa Grace stanie się dla mnie znów najwspanialszą kobietą pod słońcem. Prawdę powiedziawszy nie było mi nawet źle z faktem, iż mój związek się rozpada. Prawdopodobnie przygotowałem się na to podświadomie już kilka tygodni temu. 
                    Grace trzęsły się ręce, kiedy próbowała coś ugotować. Kiedy zobaczyłem, jak łapie się noża, wyrwałem go jej z ręki. Wyjąć się nie dało. Jej dłonie były lodowate i zaciskały się na przedmiotach niczym pułapka. Spokojnym tonem głosu zaproponowałem pomoc i powiedziałem, żeby zrobiła sobie zioła uspokajające czy cokolwiek w tym rodzaju. Ku mojemu zdziwieniu nie przyłożyła mi patelnią przez łeb, jedynie westchnęła i posłuchała mojej rady. Nie miałem pojęcia, dlaczego się tak denerwuje. Miała równo pod sufitem i nadawała się do swojej roboty idealnie. Był to zapewne ten typ człowieka, który ciężko haruje z bardzo dobrej oceny na najlepszą, podczas gdy ty robisz wszystko, by zdać. Podziwiałem ich, jednocześnie współczując takiego wyboru. 
                    Wkrótce pojawił się szef Grace, pan Baumann, a jego nazwisko nie świadczyło o niczym dobrym. Był to mężczyzna dojrzalszego wieku, wychowujący już dzieciaki nieco starsze od nas. Zdawał się jednak mieć więcej sił witalnych niż my obydwoje razem wzięci. 
— Witam, panie Flynn — przywitał się niekulturalnie i oschle. Zawsze spoglądał na mnie dziwnym wzrokiem. 
                    Zaprosiłem go do środka. Nalałem wina do lampek i zajęliśmy miejsca. W zasadzie tylko się przysłuchiwałem rozmowie, nie było powodów, żebym brał w niej udział. Czułem się naprawdę dumny z Grace. Wyglądała pięknie, wysławiała się kwieciście i trafiała w punkt z każdą odpowiedzią na pytanie. Wszystko szło jak z płatka, dopóki nie dostała nagłego telefonu od starszej siostry. Pojawił się problem, bo nie miała samochodu, a dziecko nagle zachorowało i trzeba było jak najszybciej dostać się do szpitala. Dziewczyna miała w zwyczaju koloryzować, jednak Grace była naprawdę przejęta. Zaproponowałem, że się tym zajmę, jednak Baumann wypalił nagle, że jest pozytywnie zaskoczony i z radością da jej tę podwyżkę. Grace podziękowała radośnie i w podskokach ją wywiało, a ja zostałem sam na sam z jej szefem. 
— Spisała się na medal — wymamrotałem, żeby nie siedzieć w ciszy. 
                    Siedzieliśmy koło siebie, dlatego w zasadzie nie miałem okazji się mu przyjrzeć. Rozmowa zawodowa dobiegła już końca, więc pozwoliłem sobie rzucić okiem na tego mężczyznę. Nie zauważyłem nawet, kiedy zdjął marynarkę od garnituru. Jednak nie to najbardziej przykuło moją uwagę. Na jego dłoni dostrzegłem tatuaż, jednak nie widziałem go dokładnie. Większą część zasłaniał mankiet koszuli. Ale czy to mógł być ten facet? Nie pamiętałem już głosu skurwysyna z autobusu, jednak na pewno nie był tak oschły i bezuczuciowy. Nerwy przejęły kontrolę nad moim ciałem. Nie wiedziałem co robię. Chcąc odsłonić jego rękę, by sprawdzić, czy wije się wokół niej gad, odruchowo położyłem swoją dłoń na jego dłoni i zatrzymałem się. Wbiłem wzrok w znajdujący się przede mną talerz. Zapadła cisza. 
— Czy taka podwyżka nie będzie wystarczająca? — zapytał cicho. Nie wiedziałem jak wybrnąć z tej sytuacji. 
— Wiesz... — wymamrotałem, przypadkowo mówiąc mu na "ty". — Czasem więcej się przyda...
                    Wtedy jeszcze nie wiedziałem, dlaczego zadał takie pytanie w takich okolicznościach. Gdybym miał choć trochę oleju w głowie, domyśliłbym się. Ale nie zrobiłem tego i skazałem siebie na nieciekawy los. Albert Baumann położył mi swoją wielką męską dłoń na udzie i zaczął powoli je masować. Przyglądałem się jego ręce. To był ten tatuaż. To musiał być on. Westchnąłem głęboko. Położył mi dłoń na policzku i skierował moją twarz w kierunku swojej. Wsunął mi język między wargi i zaczął badać teren. Nie pamiętałem tych ust. Rozpiął spodnie, a ja zabrałem się do pracy. Wmawiałem sobie, że po prostu chcę mieć to jak najszybciej za sobą, ale nie do końca tak było. Głaskał mnie po głowie, kiedy pieściłem ustami jego członka, chcąc dać mu jak najwięcej przyjemności. 
                    Potem przenieśliśmy się do sypialni. Mieliśmy w zasadzie wolny wieczór, wiedziałem, że Grace raczej już nie wróci. Albertowi nigdzie się nie spieszyło. Rozbierał mnie powoli i całował każdy fragment mojej skóry mówiąc coś o młodym, zdrowym ciele. Trochę mnie to obrzydzało, jednak byłem głodny czegoś nowego. Finalnie, leżałem przed nim zupełnie nagi, oddając mu wszystko, co wówczas miałem. Dopiero wtedy zaczął rozpinać koszulę i zdejmować ubrania. Bez zbędnego rozpychania zaczął brutalnie we mnie wchodzić. Wbiłem paznokcie w pościel, kurczowo zaciskając na niej palce i wygiąłem się w łuk. Oddychałem ciężko i nie szczędziłem sobie westchnień i jęków. Mówił coś do mnie, ale wszystko było dziwnie stłumione. Doszedł we mnie i myślałem, że to już koniec, jednak myliłem się. Na chwilę tylko powrócił do namiętnego całowania mojego torsu, a potem obrócił mnie na plecy i zrobił to raz jeszcze. Później wtulił się w moje ciało i dotykał, sprawdzając, jak zareaguję. Rozmawialiśmy cały wieczór. Obiecał, że Grace otrzyma większą podwyżkę, niż początkowo planował. Nie chciał jednak, żebyśmy poprzestali na tej jednorazowej przygodzie. Wszystko jednoznacznie wskazywało na to, że to on był mężczyzną z autobusu. Bałem się jednak zadać jakiekolwiek pytanie na temat tamtego incydentu. Postanowiłem korzystać z chwili. Powiedziałem mu, że się zastanowię, lecz dostrzegał wyraźnie w moich oczach głód drugiego mężczyzny. 
— Nie jesteś w stanie na tym poprzestać, choćbyś chciał, Alan — mówił, całując moje obojczyki. — Nie wmówisz mi, że jest inaczej. 
— Do końca życia przypisana mi będzie rola kochanka? — spytałem cicho. 
— Po jednym stosunku pytasz mnie, czy rzucę dla ciebie żonę i rodzinę? — zaśmiał się.
— Możesz mi odpowiedzieć po stu. Czyli za jakieś... trzy dni. 
                    Sam nie wiedziałem, dlaczego to robię. Nie byłem do końca pewien swoich działań, a jednak dziwna siła popychała mnie do tych czynów. I nie był to tym razem głód ani podniecenie. Zdawało mi się, że to podświadoma samotność, ale były to tylko moje niepoparte argumentami przypuszczenia. 


4 comments:

  1. Prawie 17, więc trafiłaś XDD
    OMYYYYGYYY
    Wina do lampek to oficjalnie moje motto życiowe. Nasz bohater jest coraz bardziej niewyżyty, co? ( ͡° ͜ʖ ͡°) 
    Coś mi z Albercikiem nie pasuje. Coś jest z nim nie tak. Albo to po prostu moje dziwne odczucie. Grace się na pewno wkurzy. Jeszcze bardziej niż teraz.
    Chcę jeszcze ( ͡° ͜ʖ ͡°) 

    ReplyDelete
  2. Jak się ciesze, że nie zaliczam się do tej grupy 13-17 XD bez obrazy, ofc.
    " — Po jednym stosunku pytasz mnie, czy rzucę dla ciebie żonę i rodzinę? — zaśmiał się.
    — Możesz mi odpowiedzieć po stu. Czyli za jakieś... trzy dni. "
    Uhuhuhuh. Będzie się działo B|

    ReplyDelete
  3. Ja pierdolę... seks ze starszym mnie obrzydza.
    I to nie może być ten z autobusu. Niech Alan szuka dalej.
    Dziękuję idę czytać dalej.

    ReplyDelete
  4. a na usta ciśnie mi się tylko- gdyby drogi do awansu były tak proste ECH XD No nic robi się ciekawie na pewno to ten gość z autobusu ale czuje że wjedzie jeszcze jakaś 3 dusza....

    ReplyDelete