20.5.16

Obawy i lęki

Dział: Romeo & Julian
Numer rozdziału: 4
Gatunek: Yaoi



                    Niedługo po tym incydencie Grace ze mną zerwała. Nie odbyło się to w pokojowych warunkach. Obarczyła mnie winą za całe zło tego świata, zwyzywała od najgorszych i nasłała na mnie swojego ojca. Życzyłem jej wszystkiego dobrego na nowej drodze życia, ale chyba uznała to za sarkazm. Samochód jej ojca gonił mnie przez pół miasta, dopóki nie zjechałem w jakąś boczną uliczkę. Dopiero tam odetchnąłem z ulgą i pozwoliłem sobie na chwilę postoju. 
                    Z Albertem sypiałem prawie codziennie. Kończyłem pracę koło południa, brałem prysznic i pojawiałem się w jego firmie lub spotykaliśmy się w hotelu, rzadziej u mnie. Zdawał się być wyjątkowo usatysfakcjonowany byciem ze mną. Dzieliły nas w końcu dziesiątki lat. Nie wiedział, że Grace ze mną zerwała. Uznał, że będzie wypłacał jej bonusowe pensje co jakiś czas. Gdyby tylko wiedziała... Tak czy inaczej był dla mnie bardzo dobry, choć z każdym dniem byłem coraz bardziej pewien, że chodzi mu tylko o zaspokojenie swoich potrzeb. W zasadzie czego innego mogłem oczekiwać od mężczyzny z żoną i dziećmi? Po sytuacji w autobusie chyba zbyt wiele sobie wyobrażałem. Postanowiłem jednak brać, co dają. Czerpałem garściami, bo przecież korzyści było mnóstwo. Ale pewnego wieczora coś się zmieniło. 
                     Zadzwonił do mnie w któryś piątek i poprosił, żebym przyjechał do jego domu. Żona zabierała właśnie dzieci do dziadków. Przystałem na tę propozycję od razu, chociaż byłem zaskoczony faktem, że zaprasza mnie już teraz, choć małżonka nie opuściła jego rezydencji. Nie zastanawiając się nad tym zbyt długo, wsiadłem do samochodu i ruszyłem w drogę. Na samą myśl znów zrobiłem się cholernie niewyżyty. Czułem się tak przed każdym spotkaniem z Albertem. Serce biło mi szybciej i nie potrafiłem się skupić. Odsunąłem jednak wszelkie brudne myśli na czas prowadzenia samochodu. Najlepsze postanowiłem zostawić na koniec. 
                    Ku mojemu zdziwieniu pani Baumann powitała mnie wyjątkowo gorąco. Poczęstowała mnie domowej roboty sernikiem i zaparzyła herbatę, choć wyraźnie się spieszyła. Wyglądała o wiele młodziej niż Albert, co tłumaczyło wiek ich dzieci. Po salonie biegała trójka bachorów w wieku od siedmiu do dwunastu lat.
— Albert wiele mi o tobie mówił — powiedziała ciepło.
— M-mówił... że razem sypiamy? — zapytałem.
— Panie Flynn! — zachichotała cicho. — Co to za frywolne żarty...
                    Kiedy złapałem się na tym, że nie powinienem był mówić żonie Alberta, że sypiam z Albertem, ona wyciągnęła kolejne ciasta i przeprosiła, że nie zapytała, czy nie wolę czasem kawy od herbaty. Zacząłem zastanawiać się, czy nie jest czasem bardziej niedorozwinięta niż ja. 
                     Pani Baumann ledwo wsiadła do samochodu, a Albert już zdążył mnie rozebrać. Zdawał się być bardziej niewyżyty niż ja. Uśmiechnąłem się szeroko, nie mogąc się doczekać. 
— Rozmawiałeś o mnie z żoną? — spytałem, kiedy rozpinał koszulę. Skinął na mnie, więc automatycznie zacząłem dobierać się do jego krocza. Obsypałem cały teren pocałunkami. Doszedł we mnie, a ja połknąłem jego spermę. — Sok ananasowy?
— Przygotowałem się — odparł z uśmiechem. 
— Więc o czym mówiliście? — zapytałem znowu.
— Spokojnie, mamy na to cały wieczór — powiedział, powalając mnie na pościel. 
                    Mówił, że nie będzie w tym nic złego, jeśli pobawimy się trochę w jego łożu małżeńskim. Czasem pytałem go o to, czy żona nie daje mu tego, czego oczekuje. Jak się okazało, Albert faktycznie był niewyżyty. Kochał się z nią prawie codziennie. Mnie również miał na co dzień. Mimo wszystko nie mogłem narzekać. 
                    Tego dnia był naprawdę wspaniały. Dostarczył mi tyle przyjemności, że zacząłem krzyczeć podczas stosunku. Był jednocześnie delikatny, jak również ostry i energiczny. Zrobiliśmy to kilka razy i dopiero wtedy przeszedł do sedna. Oczywiście po wielu moich namowach. 
— Rozmawiałem o tobie z żoną, to prawda — powiedział w końcu. Położył mi się na ramieniu i zaczął pieścić dłonią mojego członka. — Powiedziałem jej, że będziesz u mnie pracował. 
— Trochę ryzykowna podpucha — wymamrotałem.
— Będziesz u mnie pracował, Alan — odparł stanowczo. 
                    Podniosłem się gwałtownie do pozycji siedzącej, zrzucając go z siebie. Spojrzałem na niego z lekkim zdenerwowaniem. Dobrze się czułem w swojej pracy, bo nie potrzebowałem żadnych kwalifikacji. Myśl o mijaniu się codziennie z Grace przerażała mnie i czułem już smród potu jej ojca, kiedy się o tym dowie. Poza tym samo przebywanie z Albertem tak długo doprowadziłoby mnie do śmierci, w końcu podniecałem się na samą myśl o spotkaniu z nim. 
— Nie chcę u ciebie pracować — wyjąkałem. — Dlaczego miałbym...
— Nie pytałem cię o zdanie, Alan — odparł spokojnie. Ale wiedziałem, że to cisza przed burzą. 
— D-dlaczego podejmujesz decyzje za mnie...? — spytałem cicho. 
                    Uniósł brwi i odwrócił wzrok. Był wyraźnie wkurzony. Bałem się siedzieć tak blisko niego. Nie wiedziałem, do czego jest skłonny. 
— Pozwól — powiedział cicho i złapał mnie za ramię, kładąc mnie znowu na łóżku. 
— Nie będziemy się teraz pieprzyć — protestowałem. 
— Jasne — westchnął. — Wiesz co?
                    Nie zważywszy na moje słowa, zaczął po prostu się ze mną kochać jak gdyby nigdy nic. Ze wszystkich sił próbowałem czerpać z tego przyjemność, ale po prostu nie mogłem. Ze łzami w oczach wpatrywałem się w tatuaż z wężem. Co takiego mógł symbolizować? 
                    Dał mi lekko w twarz i spokojnie powiedział, że nie chciał, żeby tak wyszło. Dostrzegłem, że naprawdę wiele dla mnie robi i chce dla mnie dobrze, ale... coś było nie w porządku. Mój wewnętrzny spokój zniknął bezpowrotnie. Spędziłem u niego cały weekend, podpisałem umowy i zerwałem kontrakt ze swoim poprzednim szefem. Na moje szczęście był wyrozumiały. Albert wykorzystywał mnie w zasadzie bez przerwy, dopóki nie wróciła jego rodzina. Nie mogłem nazwać tego seksem, bo po tamtej kłótni nie potrafiłem się z tego cieszyć. Pomyślałem jednak, że niedługo mu przejdzie, że może nawet mnie przeprosi i wszystko wróci do normy. Zamiast tego w moim sercu rósł strach. Albert coraz częściej patrzył na mnie z tą chorą wściekłością w oczach. Zdarzało mu się mnie uderzyć. 
                    Odkąd podpisałem z nim umowę, spędzałem z nim więcej czasu. Pieprzyliśmy się w pracy, przeważnie w jego gabinecie. Mówił wtedy wszystkim, że jest zajęty, a sekretarka nie przekierowywała rozmów. Nie mogłem zerwać kontraktu, bo groziłaby mi grzywna, której nie spłaciłbym do końca życia. Wylądowałem w bagnie i nie miałem pojęcia, co mogę zrobić. Nie miałem przyjaciół, których mógłbym poprosić o radę, a rodzice byli daleko. Młodsza siostra mieszkająca w internacie w tym samym mieście była zbyt młoda, by mieszać ją w takie sprawy. Czułem się zrezygnowany, jednak po głowie wciąż chodziła mi myśl, że mam dopiero dwadzieścia cztery lata i nie mogę tak szybko się poddać. 
                     Przez kolejne tygodnie moja niechęć do seksu zmieniła się we wstręt. Płakałem podczas stosunków i trzęsłem się w nocy, nie mogąc zasnąć. Wiedziałem jednak, że jeśli pozbędę się Alberta, to wszystko się skończy. Te lęki i obawy działały wyłącznie w jego przypadku. Nie miałem jednak żadnego pomysłu. Byłem w rozsypce. I wtedy pojawiło się coś, co pokazało mi, jak rozwiązanie jednego problemu może stworzyć kolejny, gigantyczny kłopot, który przywali mnie całą swoją siłą i nie pozwoli już nigdy się podnieść. 


3 comments:

  1. Z każdym rozdziałem coraz bardziej kocham to opowiadanie <333
    Alan to anal jak się pomiesza litery ( ͡° ͜ʖ ͡°) 
    Co tam jeszcze postanowiłaś zrzucić na głównego bohatera? XDD
    CHCĘ WINCYJ >:C

    ReplyDelete
  2. Czemu to jest takie krótkie?
    Pisz to dziewczyno dłuższe!
    Akcja tak szybko się dzieje, rozwiń to chociaż troszkę.
    Chociaż... akcje fajne. Zapowiada się coraz ciekawiej.
    Co nie zmienia faktu, że seks ze staruchem jest obleśny.

    ReplyDelete
  3. jakie sado maso weszło...... teraz naprawde mnie zaciekawiłaś jaki będzie tego finisz bo po tobie moge spodziewać się naprawdę wszystkiego

    ReplyDelete