19.5.16

Mokre spodnie

Dział: Romeo & Julian
Numer rozdziału: 2
Gatunek: Yaoi



odnotowałam gorące prośby o napisanie yuri, pojawi się dział jak skończę jakiś dział yaoi, bo znowu piszę (a raczej próbuję pisać) tysiąc rzeczy naraz i nie idzie. ale będzie cały piękny dział yuri, serio
__________________________________________

                    Oczywistym było, że słowa nie pisnąłem Grace. Bo co niby miałbym jej powiedzieć? Że przypadkowy pasażer autobusu wziął i mnie zgwałcił, i w sumie to całkiem przyjemnie było? Tak czy inaczej moja dziewczyna zauważyła pewne zmiany w moim zachowaniu a, że nie była w stanie wyciągnąć ze mnie jakichkolwiek informacji, zaciągnęła mnie do lekarza, który nawet nie do końca wiem czym się zajmował. Wyjęła mi z portfela parę stów i zapłaciła za wizytę, choć wcale jej nie potrzebowałem. Miałem niestety pewien defekt. Nie potrafiłem mówić wprost o emocjach. Grace wkurzyła mnie niesamowicie próbą podjęcia za mnie decyzji, a ja - potulnie jak baranek - poszedłem za nią i nawet podziękowałem jej za troskę. Dlatego ludzie uważali mnie za niezwykle fałszywego człowieka. Myśleli, że po prostu wbijam im nóż w plecy, kiedy nie patrzą. Nikt nie dostrzegał mojego problemu z wyrażaniem uczuć. 
                   Wizytę miałem zaledwie kilka dni po sytuacji w autobusie. Grace nie zwlekała. Była w końcu kobietą, dostrzegała o wiele więcej niż ja. A im dalej brnęliśmy w sprawy związane z moim zdrowiem, tym bardziej pogrążałem się w strachu, że odkryje mój sekret. 
                      Błądziliśmy korytarzami starej przychodni pełnej jeszcze starszych ludzi. Grace biegała tam i z powrotem czytając tabliczki z nazwiskami wiszące na drzwiach gabinetów, a ja nieśmiało doczłapywałem za nią, sprawiając wrażenie niesamodzielnego pantofla. Nienawidziłem atmosfery panującej w tego typu placówkach. Ściany pokryte były zimną zielenią podobną do tej w szkołach, która miała niby uspokajać, a jednak wprawiała w ospałość i monotonię, a na dłuższą metę pewnie i w myśli samobójcze. Starsze panie wymieniały się w rozmowie swoimi chorobami, a ja zalegałem na krześle przy jakimś gabinecie, gdy okazało się w końcu, że to tutaj przyjmuje mój lekarz. Grace wyglądała na zadowoloną, a ja zaczynałem rozumieć, dlaczego to matki chadzają wszędzie ze swoimi dziećmi. Być może miałem słabą psychikę. 
                     Ku mojemu zdziwieniu nie czekaliśmy długo. Już po parunastu minutach usłyszałem swoje nazwisko i niepewnie przekroczyłem progi pomieszczenia. Grace załatwiała sprawy papierkowe z doktorem, a ja w tym czasie zdjąłem koszulę i czekałem na badania ogólne. Czułem się mało swobodnie, gdy miałem na sobie tak oficjalny strój. Przeważnie paradowałem po mieście w dresach, spod których wystawały bokserki Calvina Kleina i za krótkiej pogniecionej bluzie, przez co wyglądałem na jakieś siedemnaście lat, choć w tym roku skończyłem już dwadzieścia cztery. Lekarz przebadał mnie bardzo ogólnie i uznał, że wszystko ze mną w porządku. Grace włączyła swój monolog odnośnie do mojego ostatniego zachowania. Lekarz kazał mi się schylić i dotknąć palcami dłoni palców swoich stóp, a następnie jak najdłużej wytrzymać w takowej pozycji. Dotykał w tym czasie moich pleców, być może sprawdzał ewentualne wady kręgosłupa, ale kompletnie nie słuchałem tego, co do mnie mówił. Tak czy siak kiedy poczułem dotyk mężczyzny na swoich nagich plecach, odezwał się we mnie mój instynkt. Wytrzeszczyłem oczy i nie wiedziałem, co robić. Zawahałem się lekko i prawie straciłem równowagę. Czułem, jak wszystko pod moimi spodniami sztywnieje. Nie mogłem dłużej wytrzymać w tej pozycji, kości wołały, że zaraz pękną, w końcu dawno nie ćwiczyłem, a jednak byłem zmuszony się nie ruszać, by nikt nie zauważył wyraźnie odstających spodni w okolicach miejsc intymnych. Na moją niekorzyść pan doktor przypadkowo otarł się o mój pośladek i czułem już, jak moje ulubione gacie robią się mokre. Nie mogłem uwierzyć, że nastało to tak szybko i gwałtownie. Przyczyna braku podniecenia w łóżku z kobietą była mi już doskonale znana. Tak czy inaczej nadal nie mogłem się podnieść. Moje spodnie były lekko wilgotne. W tym czasie lekarz i moja kobieta wydawali z siebie odgłosy zachwytu, że tak szczupły człowiek ma taką siłę i potrafi wytrzymać tak długo w niewygodnej pozycji. Jednak w końcu kazali mi się wyprostować. 
— Cz... czy jest tu gdzieś toaleta? — wydusiłem z siebie.
                    Kiedy tylko lekarz wskazał mi drzwi, obróciłem się gwałtownie tyłem do nich, by nie zauważyli niczego podejrzanego, i sztywno udałem się do łazienki. Zamknąłem za sobą drzwi, upewniając się jeszcze, że zamek działa i nikt nieproszony nie dostanie się do środka. 
                    Moje spodnie były widocznie mokre. Zacząłem panikować. Nie miałem pojęcia, jak się wytłumaczyć. Nie mogłem przecież powiedzieć, że się obszczałem. Byłem w końcu facetem. Wiecznie wściekłą kreaturą , która żuła pszczoły i miażdżyła ludzi swoimi owłosionymi jajami. Nie było tu mowy o czymś takim. Wnet ujrzałem przedmiot zbawienia, usłyszałem chóry anielskie i poczułem, że w sercu rozpaliła się ostatnia iskierka nadziei. Zoczyłem suszarkę do rąk. Była jednak zawieszona dość wysoko, a ja do olbrzymów nie należałem. I nie miałem czasu na przebieranki. Wspiąłem się więc na ścianę niczym pająk, zawiesiłem nogami nad suszarką, a rękami - na umywalce, i, gwałtownymi ruchami krocza, które znalazło się cudem tuż pod urządzeniem, włączałem suszarkę do rąk co kilka sekund, z przyjemnością patrząc, jak spodnie robią się suche. 
                    Trwało to jednak trochę długo. Suszarka włączała się i wyłączała, a ja pociłem się ze strachu. Ale byłem już suchy. Suchy, piękny, spokojny, niebudzący żadnych podejrzeń. I wtedy w pomieszczeniu rozległ się trzask. Głośnie łupnięcie i odgłos rozbijanego ciężkiego materiału. Umywalka jednak nie wytrzymała mojego ciężaru. Usłyszałem wystraszone głosy w gabinecie, więc odruchowo otworzyłem drzwi. Lekarz, zobaczywszy, co uczyniłem, złapał się za głowę. Zważywszy na długi czas potencjalnego suszenia rąk zapytał mnie jeszcze, czy przynajmniej dłonie mam suche, ale gdy zobaczył, że cieknie z nich woda, ponownie złapał się za głowę. Nic dziwnego, ręce opierałem w końcu na mokrej umywalce, czego mógłbym się spodziewać? 
                    Wyrzuciłem kolejne stówki z portfela za naprawę zniszczeń, a Grace nie odzywała się do mnie do końca dnia. Powiedziała jedynie, że chciała dobrze, a ja znów przyniosłem jej wstyd. Widziałem wyraźnie, że nasz związek jest już na skraju upadku. Jednak ciężko byłoby przyznać, że czułem się winny. Nie chodziło nawet o to, iż miałem problemy z wyrażaniem siebie. Po prostu miałem to gdzieś. Było mi może trochę głupio, ale byłem już przyzwyczajony do swojego pecha. 
— Więc jakie są zalety bycia pantoflem? — zapytała mnie jeszcze Grace, kiedy wracaliśmy samochodem do domu. Jej samochodem, rzecz jasna, i to ona prowadziła.
— Wiesz, jak to pierwotniaki, można wchłaniać pokarm całym ciałem. 
                     Mimo wszystko wiedziałem, że mnie kocha. Po prostu byłem totalnym przeciwieństwem jej ideału, jej wymyślonego księcia z bajki. Tylko tyle. Ale była kompletnie zauroczona moją nieporadnością życiową. Wiedziałem to. 
                    Kolejnego dnia mieliśmy spotkanie z jej szefem. Chciała ubiegać się o podwyżkę, a był to facet dyplomatyczny, szukający u podwładnych cech przywódczych. Rozmowa była jedyną możliwością sprawdzenia predyspozycji Grace. Dziewczyna poprosiła mnie, by wspólny obiad odbył się u mnie. Miała bowiem sporo rodzeństwa i nie byłaby w stanie wyrzucić ich wszystkich z domu. Nadal mieszkała z rodzicami, byli bardzo ze sobą związani, za to ja ich nienawidziłem. Tak czy siak nie mogłem się wręcz doczekać tego, co stanie się przy wspólnym posiłku. Grace również. 


4 comments:

  1. Kocham to opowiadanie XDDD
    Scena z umywalką rozwaliła mnie totalnie i przy okazji autobus też się pośmiał (tym razem ze mnie). Ubolewam nad faktem, że nikt nie potraktował mnie jak głównego bohatera w poprzednim rozdziale ;(
    Nie mogę się doczekać kolacji ( ͡° ͜ʖ ͡°) 

    ReplyDelete
  2. Mam podobne problemy do Katsumi, kiedy czytam coś takiego w miejscu publicznym ;-; Nawet nie zauważam, jak bardzo szczerzę się do telefonu. Ale już raczej przywykłam.
    Na szczęście tym razem czytam w domu.
    Scena z umywalką zdecydowanie wygrała XDD z początku myślałam, że ten, co go przeleciał będzie lekarzem, ale jednak nie XD

    ReplyDelete
  3. "Mężczyzna należał do niewielkiej grupy ludzi, którzy nigdy mnie nie irytowali. W zasadzie był jedyną osobą w tej grupie"
    Ten cytat z poprzedniego rozdziału mnie urzekł, ale z wrażenia po tym jak rozdział się skończył zapomniałem wspomnieć, jak bardzo te słowa mi się spodobały.
    Co do tego rozdziału... Ten chłopak to spider-man xD
    A tak na serio to o wiele mniej czasu zajęłoby mu zdjęcie spodni, niż spindranie się po umywalce. Jednak nie miałoby to w sobie takiego komizmu, za który Cię swoją drogą uwielbiam.
    Świetny rozdział, idę czytać dalej.

    ReplyDelete
  4. jebłam...żeby w taki sposób rozjebac umywalkę XD
    A za to o pierwotniakach masz piąteczkę ~ <3

    ReplyDelete